Jump to content
Maggie

Seriale

Recommended Posts

Podobno każde takie wskrzeszenie sprawia, że dana osoba coś traci: wspomnienia, jakieś cechy itp. Pamiętacie słowa maestera, które wypowiedział do Jona? "Zabij chłopca i pozwól narodzić się mężczyźnie". Może Jon będzie bardziej stanowczy/bezwzględny?

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Podobno każde takie wskrzeszenie sprawia, że dana osoba coś traci: wspomnienia, jakieś cechy itp. Pamiętacie słowa maestera, które wypowiedział do Jona? "Zabij chłopca i pozwól narodzić się mężczyźnie". Może Jon będzie bardziej stanowczy/bezwzględny?  

 

 

 

Szczerze? Nie wierzę w to. Jon zawsze ciepłą kluchą był i ciepłą kluchą pozostanie. Chociaż Westeros przydałby się charyzmatyczny przywódca, który zaprowadziłby tam porządek, a na koniec hajtnąłby się z Dany, która przyleciałaby do niego na smoku (albo najlepiej na trzech na raz!). 

 

 

 

Ale może to i dobrze, że ożył? Bo inaczej Sansa, która do niego idzie, zastałaby ewentualnie nic, kiedy w końcu dotarłaby na Mur, a tak chociaż zastanie swojego brata-zombie. 

 

Przepraszam za tak dużą dawkę ironii w tym poście, ale Gra o Tron stała się bardziej absurdalna w tym sezonie (który ma na razie 2 odcinki...), niż była przez całe poprzednie 5 sezonów. 

 

 

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Obejrzałam sobie właśnie Grę o Tron. W ogóle ogarniacie, że na 123movies jest wersja z napisami angielskimi? np. dla takich mega zmęczonych ludzi jak ja, którym się nie chce ogarniać po angielsku? Ani nawet im się nie chce chcieć? Piękna sprawa ::)

 

 

No i powiem jedno - Jon się rozkręca. Faktycznie Adrian, miałeś rację, Jon jakby nagle wzbogacił się o coś, czego wcześniej nie miał. No teraz sprawia wrażenie jakby serio ta postać miała jaja. Zaciekawił mnie jego wątek (po raz pierwszy od początku serialu) i będę czekać na rozwój wydarzeń na Murze :))

 

 

 

A teraz, jak już sobie tak ładnie leżę na kanapie, to odpaliłam Daredevila, drugi sezon. Jakoś podoba mi się ten serial, chociaż właściwie w każdym jednym odcinku dzieje się mniej więcej to samo. 

 

I chyba mam w sobie minimum odruchu opiekuńczego czy czegoś, bo najbardziej w całym serialu podobają mi się momenty jak Claire albo Foggy zbierają Matty'ego po tym jak oberwał tak, że nie był w stanie sam dojść do domu i jakoś go składają do kupy. A może to po prostu mój wewnętrzny biolog się budzi na widok zszywanej rany? ;;)

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Gra o Tron mnie smuci...

 

 

Arya stała się bezimienną osobą, do tej pory uwielbiałam jej wątek, ale teraz, kiedy nie chce się już mścić... sama nie wiem, strasznie się oddala od głównej historii. Jon powinien nie żyć, nie cieszy mnie jego powrót. Jest postacią bardzo mdłą, ale jak widać ważną. Miałam nadzieję, że w GoT każdy może umrzeć, ale wychodzi na to, że jednak nie... A Daenerys? Miała mieć wielką armię, miała podbić świat, a jakieś dzikusy zamknęły ją gdzieś i musi tam siedzieć. Poproszę o smoki, uwalniające swoją mamę! Tylko Tyrion jest jeszcze moją ostatnią nadzieją. Uwielbiam pół-człowieka :D

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja GoT nawen nie zaczęłam i wcale mnie do tego nie ciagnie.

Ostatnio ogladam Miasteczko Twin Peaks i polecam :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jako przerywnik w fali postów o Grze o Tron powiem, że zaczęłam oglądać Szpiegów w Warszawie (w oryginale, polski dubbing mnie zniszczył po 5 sekundach). I, abstrahując od wszystkiego innego, oficjalnie ogłaszam, że uwielbiam dystans do siebie i ogromne poczucie humoru ludzi z BBC, którzy, chyba nawiązując do licznych zachwytów nad Tennantem samym, a zwłaszcza jego włosami w Doktorze Who, którzy w jednej z pierwszych scen pokazali go pod prysznicem z mega zbliżeniem na włosy. Strasznie się śmiałam, chociaż scena była dość normalna, jak na BBC (melodramat, patos i ładni panowie). A sam serial po pierwszym (na trzy) odcinku zapowiada się dosyć ciekawie, chociaż to nie akcja urzeka, ile klimat. Jest bardzo brytyjsko i bardzo stereotypowo: schyłek XX-lecia międzywojennego pokazany jako jeszcze kolejna belle epoque, ale jednocześnie już wszyscy wiedzą, że wybuchnie wojna. Piękne stroje i wystawne przyjęcia - tego nie brakuje, a jak powszechnie wiadomo, jest to coś, co zdecydowanie BBC wychodzi (weźmy takie Downton Abbey). Serial jest piękny przede wszystkim wizualnie - od scenografii po grę aktorską i wygląd aktorów. Aczkolwiek jedna rzecz mnie bardzo razi: wielu Polaków grających Polaków, ale w oryginalnej wersji mówiących po angielsku, ma taki akcent typowy Polish English, aż przerysowany. I ja nawet rozumiem, że twórcy mogli chcieć podkreślić, którzy to są Polacy (bo można się nie połapać: w roli głównej Szkot, grający Francuza, który w Warszawie szpieguje Niemców, prawda), ale to trochę przesada. A nawet jeśli ci aktorzy rzeczywiście mają taki straszny akcent, to mogli nad nim trochę popracować, brzmiałoby to mimo wszystko lepiej. No i ta stereotypowość: główna bohaterka, Polka, właściwie pochodząca z Francji, piękna dama, a jej mąż alkoholik, w starym podkoszulku i jeszcze popiera bolszewików. No ale. Nie ocenia się całego serialu po jednym odcinku. To już się zamykam. ;)

 

A, no i (bo to może nie wynika z poprzedniej części wypowiedzi), stopniowo nadrabiam resztę odcinków Doktora, jestem na początku ósmego sezonu i zaczynam się właśnie zastanawiać, czy rzeczywiście mam jakąś słabość do Szkotów samych w sobie, czy po prostu Tennant i Capaldi są najlepsi. Bo chociaż ostatecznie polubiłam Smitha i jego 11 Doktora, to Capaldi przekonał mnie już swoją pierwszą sceną. To chyba kwestia mimiki twarzy - czegoś, co we wszystkich dobrych aktorach, niezależnie od wieku, wyglądu i płci, niezmiennie uwielbiam. Eccleston też miał to coś w sobie, ale za krótko był w tym serialu, żeby się jakoś wyraźniej odbił w mojej głowie. Natomiast Smith na początku był jakiś zupełnie bez wyrazu, dopiero potem jego postać nabrała wyrazistości. Mam takie wrażenie, że kiedy Moffat całkiem przejął stery nad tym serialem, to chciał się jakoś zdecydowanie odgrodzić od tego, co robił Davies. I 11 Doktor był tak zajęty byciem przeciwieństwem 10 Doktora, że zapomniał pokazywać samego siebie. Dopiero jakoś, kiedy sprawa River zaczęła się rozkręcać, nabrał więcej wyrazistości, a już w siódmym sezonie zupełnie mnie przekonał. Może to zresztą nie kwestia niego samego, ale Amy i Rory'ego, którzy jakoś tak budowali swoją dorosłością aurę dziecinności Doktora. Nie wiem. Może po prostu na początku nie lubiłam Smitha, bo chciałam, żeby Tennant jeszcze trochę pobył w tym serialu, mimo całej romantyczności jego postaci - chyba właśnie jego entuzjazmu mi brakowało na początku 11 Doktora. No dobra, bo chyba się zapędzam, SPOILERS, jak mawia River, już więcej nie powiem. ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nadrobiłam ostatnie półtora odcinka GoT.

 

 

 

W końcu pojawił się Petyr ♥ W zapowiedzi kolejnego odcinka spotyka się z Sansą, więc byłoby fajnie, gdyby Dzicy połączyli siły z wojskiem Arryna i Freya i odbili Winterfell. Pewnie zginie tam ktoś ważny, nie mogę się doczekać :>

No i niestety, jeśli Danka nie ma jakichś innych supermocy, poza niespalaniem się, to pewnie niedługo pożegnamy się z Jorahem :(  

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Chciałem coś tutaj napisać o nowym odcinku GoT, ale mnie zamurowało. Naprawdę mocny odcinek.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
Chciałem coś tutaj napisać o nowym odcinku GoT' date=' ale mnie zamurowało. Naprawdę mocny odcinek.[/quote']

 

Też chciałam coś napisać, ale nie mogę, cause I'm holding the door.... :v

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Żaden odcinek tak mną nie trzepnął jak ten. Żaden. Krwawe gody? Spoczko. Jon? Nawet się cieszyłam.

Ktoś mi może powie jak mam się z tego otrząsnąć? I'm holding the door tak jak Sami i nie mogę ich puścić :/

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

To ja się czuję dziwna, bo mnie jakoś to wcale nie ruszyło. Nie mam serca :(

Share this post


Link to post
Share on other sites

Odcinek fajny. Co prawda dla mnie mocniejszy był ten poprzedni, ale będę trzymać te drzwi aż do kolejnego ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kto oglądał nowy odcinek Gry o Tron? 

 

 

 

Powiem, że był to chyba najlepszy odcinek Gry o Tron jaki w życiu widziałam, a widziałam wszystkie sezony. Może też jest to spowodowane faktem, że nie było książki przed filmem i nie miałam pojęcia jak się dana scena skończy (tak jak niektórzy mieli przed Red Wedding, lel). 

Zaczęło się też spoko, bo Dany wkroczyła i zrobiła porządek jak to Dany zwykle wkracza i robi porządek. Scena jak leci na smoku, a na dole widać płonące statki, była tak dobrze zrobiona graficznie, że aż było widać te miliony, które ktoś wsadził w ten film, żeby smoki nie były gumowe, a ogień nie zrobiony w paincie. 

 

A bitwa o Winterfell przejdzie do historii serialu. I ogólnie Gry o Tron. I ogólnie historii popkutury też. 

Polubiłam Jona po zagraniu z wypięciem się na Nocną Straż i pójściu w swoją stronę. Więc szkoda by mi było gdyby teraz wzion i umar (chociaż nieraz w Grze o Tron tak bywało, że ktoś, kogo właśnie polubiliście, umierał, bo tak.). 

Spieprzył strategicznie tę bitwę jak cholera, bo jak to Jon, musiał się unieść honorem, bo przecież nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. I gdyby Littlefinger mu nie uratował dupy, to by było ogólnie smutno. 

 

Ale ogólnie rzecz biorąc Jon się zrobił jakiś taki bardziej badassowy i teraz gościa lubię. :v

 

A na scenie jak Ramsay poszedł na solo z Jonem, to wszyscy mieszkańcy tego domu, którzy byli aktualnie w domu, patrzyli mi przez ramię i kibicowali :D

 

Także powiem tak - odcinek aż płynął dolarami, nie wiem ile na niego wydali, ale był to dobrze wydany hajs. Wszystkie sceny były pięknie zrobione, bitwy epicko (obie!) oddane. Naprawdę, ktoś znalazł 7 sekund czasu antenowego żeby pokazać w zwolnionym tempie szarżujące konie. To było piękne. Jeśli taki jest przedostatni odcinek sezonu, to ja nie wiem jaki będzie ostatni. :D

 

PS. Scena gdzie Yara proponuje Dany lesbijski seks była jednym z najlepszych smaczków w tym odcinku :D

 

tumblr_o6pnppGO2q1tfcuylo1_1280.jpg

 

 

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

U mnie faza na seriale (filmy) fantastyczne minęła jakiś czas temu. Właściwie nie mam czasu na cykliczne oglądanie seriali. Po całym dniu pracy relaksuje się "Ranczem" i np. "Brzydulą"- ogląda ktoś?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co do ostatniego odcinka GoT...

 

...to zdaje się, że nadrobił akcją za wszystkie odcinki sezonu niemalże! Ilość śmierci pobiła odcinek dziewiąty, ale, co do wizji wydarzeń w Wieży Radości, to miałam nadzieję, że jednak mnie to czymś zaskoczy... rozczarowałam się! Cersei w mistrzowski sposób pozbyła się problemu, który sama spowodowała. No, Wróbel dostał za swoje... BOOOOM! Już, gdy Lancel biegał za tym dzieciakiem gdzieś po piwnicach, to przypomniały mi się te składy Szalonego Króla i pomyślałam, dodając sobie Tommena zatrzymanego przez Górę i Cersei nie spieszącą na sąd, że ona ich po prostu wysadzi! Tommen musiał zginąć, to było już dawno przepowiedziane. Frey'a zabiła Arya... ciekawe, czy wybierze się do rodzeństwa do Winterfell? Danka wreszcie opuściła to nudne Mereen i nie mniej nieciekawego Dario i już zawiązała jakieś sojusze w Westeros. To wydaje się zbyt proste prawda? Danka pokonuje niedobitki Lannisterów i królową Cersei, wzmocniona sojusznikami, oddaje we władanie północ Jonowi w zamian za przysięgę lenną, smoki palą Białych Wędrowców i wszystko zaczyna się układać. W między czasie ginie kilka ważnych postaci. KONIEC. Ale czuję, że to byłoby zwyczajnie zbyt oczywiste, czyż nie? Kolejne sezony będą już krótsze i koniec zimy nadciągnie. 

 

 

 

Zmieniając temat...

Ostatnio poznałam czym jest serialowy syndrom sztokholmski. Dałam się całkowicie wciągnąć czemuś, do czego od początku miałam nastawienie wybitnie negatywne. One word: „Sherlock".

Podczas sesji przypomniałam sobie, że jest taki serial, którego unikałam, niczego o nim nie wiedząc. Wystarczyło mi zobaczyć plakat kilka lat temu i od razu doszłam do wniosku, że to nie jest MÓJ Sherlock, a więc wzgardziłam i wyrzuciłam z pamięci. Jakoś sobie nie wyobrażałam zadartonosego Cumberbatcha jako błyskotliwego, acz dość sarkastycznego detektywa z Baker Street. No, ale ostatnio jakoś tam mi się przypomniało, że ten serial gdzieś tam krąży po necie i ku mojemu bezbrzeżnemu zdziwieniu dowiedziałam się, że ma wysokie notowania. Pomyślałam, że może to ja się uprzedzam i warto chociaż zerknąć i, w razie omyłki, przyznać się do pochopnego sądu.

Na dzień dobry dostałam w twarz współczesnością (czego się nie spodziewałam, bo nie zadałam sobie trudu, by się zagłębić w opisy), a nienawidzę, gdy coś wręcz legendarnego zostaje przez nią dosłownie zgwałcone, więc od razu pogłębił się mój negatywny stosunek do serialu. Po pierwszym odcinku byłam wściekła jak osa i pełna niedowierzania, jak można oglądać i lubić coś tak... hm, bezczelnie schlebiającego widzowi! Tak pomyślałam, bo to jest właśnie ten schemacik: najpierw weźmiemy jakąś klasyczną ikonę, bardzo mocno ją zmodyfikujemy, damy popisową dynamikę, ładniutkiego aktora, co by się podobało nastolatkom, dużo technologii, zanętę w postaci jawnie nieprawdziwego, ale jednak intrygującego dla wielu dziewczynek homoseksualizmu i tadam! Poza tym pokażemy też ciąg dowodów, migających przed oczami widza tak szybko, żeby nie spostrzegł jak są naciągane, dużo bardzo „mondrego” sarkazmu i wszyscy się ucieszą! A nie, nie! Jeszcze czarny charakter, który jest tak udziwaczniony, że chyba bardziej chorego kolesia nie dało się wykreować (Boże, jakże ja Moriarty'ego nie znoszę w tym serialu!). To wszystko sprawi, że widz pomyśli sobie „ale ja jestem mądry”, bo twórcy pokażą mu tyle rzeczy naraz, że pewnie uważają widza za dość mądrego, by to ogarnąć. Nie, nie chodzi im, żebyś, drogi widzu, zrozumiał chociaż połowę tej naciąganej kołomyjki, ale, żeby wydawało Ci się, że rozumiesz, a pod koniec, gdy wszystko zostanie wyjaśnione, będziesz myślał, że od początku było to logicznie opracowane... a było? Jak po zarysowanym wejściu do ładowarki ktoś może rozpoznać, że czyiś brat, czy siostra pije? Tylko od alkoholu ręce się trzęsą, czy jak? Ale... zanim święte oburzenie mnie zaleje, to... zostałam pokonana przez ten serial. 

ZWROT AKCJI! 

Wystarczyły mi jakieś trzy, czy cztery odcinki, by nie móc się już więcej od tego widowiska oderwać! To draństwo trzyma w napięciu, a los bohaterów zaczął mnie naprawdę OBCHODZIĆ. Mogę sobie wyliczać wady, ale im dłużej oglądam tym słabiej je dostrzegam i stają się obojętne. Tak długo, jak nie porównuję „Sherlocka” z tym klasycznym Sherlockiem Holmesem, to nie wydaje mi się zły! Zdaje mi się, że negatywny osąd wyrósł na gruncie niechęci do współczesności wojującej, połączony z sympatią do klasycznego detektywa z fajeczką. Gdy odrzuci się te uprzedzenia i założy, że chodzi tu przede wszystkim o dobrą zabawę i wciągającą akcję, to serial spełnia swoje zadanie lepiej niż dobrze. Zorientowałam się o porażce swojego „hejteryzmu”, gdy przeszedł mnie dreszcz zgrozy na widok ilości odcinków! Byłam święcie przekonana, że tego jest więcej! :( „Gra o tron” ma po 10 odcinków rocznie, więc niby czemu inne seriale miałyby mieć mniej? Można? Można. Moriarty nadal mnie wkurza i wątpię, z jakiegoś powodu, że pod ostatnim odcinku drugiego sezonu już go nie zobaczę. Mam ochotę go utopić w łyżce wody, gdy widzę tę arogancką gębę, rozpuszczonego dandysa! Chyba przesadzili z widowiskowym udziwacznianiem... co ja gadam, cały ten serial robi wszystko by się stać oryginalny... i się przez to... bezczelnie staje. (Bezczelny, bezczelny, bezczelny... serial!)

No i co ja mam teraz zrobić... zostały mi jakieś 3 odcinki (nie licząc tych specjalnych) and I AM SHERLOCKED. Widać dałam się okropnie podejść i teraz mam nieustanny CumberWATCH. :D 

Przyznaję się otwarcie – poległam. Chyba należę do tych naiwnych widzów, o których pisałam, bo chwyty, które sama dostrzegłam złowiły mnie jak szczupaka na wędkę. Zastanawiam się teraz po wczorajszym finale drugiego sezonu (który mi paskudnie dokopał), jak oni mi wyjaśnią to, że można przeżyć, roztrzaskawszy się o bruk... szkoda mi bohatera. Meh. A więc bohater zaczął mnie obchodzić... a myślałam, że nie zacznie. Obchodzić może mnie klasyczny Jeremy Brett jako Sherlock Holmes, ale jakiś Cumberbatch... a poddaję się! Przegrałam, przegrałam, przeraaaałam... Bum. Idę po śniadanie.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wszyscy tu o "Grze o Tron", to ja z czymś innym. Właśnie oglądam najnowszy sezon "Orange is the New Black". Ogląda(ł) ktoś? W sumie tak się wciągnąłem, że cały dzień już oglądam i zapewne jutro skończę... A może coś mi polecicie? MIałem zamiar zabrać się za "Suits", ale może jakieś inne propozycje?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Suits jest super! I szósty sezon zaczyna się za tydzień. No, 11 dni. Ale to i tak niedługo. Polecam też:

  • Doktora Who (once again),
  • Lie to Me (kognitywistyka/behawiorystyka+detektywistyczny, o naukowych metodach rozpoznawania kłamstwa na podstawie mikroekspresji twarzy - w dodatku oparty na prawdziwych badaniach pewnego psychologa, którego nazwiska nie pomnę),
  • White Collar (o fałszerzu sztuki, który, żeby nie siedzieć w więzieniu, zaczyna współpracę z FBI, strasznie śmieszny),
  • Peaky Blinders (bardzo klimatyczny (BBC! O gangu bukmacherów na początku XX w.) + genialny soundrack - main theme to piosenka Nicka Cave'a),
  • Zapiski młodego lekarza (adaptacja opowiadań Miszy Bułhakowa - czyli stuprocentowa Rosja z jej absurdami na początku XX wieku, zaadaptowana w brytyjski serial komediowy),
  • Forever (o panu, który żyje już 300 lat i trochę mu się dłuży, ale to serial Foksu, a jak wiadomo, to najwredniejsza stacja ever, która kasuje seriale po jednym sezonie, nawet jeśli odnoszą sukces),
  • Mozart in the Jungle (komedia o nowojorskich filharmonikach i ich cudownym meksykańskim dyrygencie, który ciągle pije yerbę i żyje w świecie iluzji o dobrych ludziach),
  • House of Cards (chyba nie muszę pisać, o czym to),
  • Lucifer (o Diable, który robi sobie wakacje w Los Angeles - też komedia i też, niestety, serial Foksu, więc trochę nie liczę na kolejny sezon, chociaż to jeden z nagłośniejszych seriali tego roku - Forever też taki był - aczkolwiek, byłoby miło),
  • The Knick (o nowych metodach w chirurgii na początku XX w. i lekarzach-kokainistach-geniuszach)
  • How to Get Away With Murder (o prawnikach, morderstwach, z genialnymi retrospekcjami i zwrotami akcji - przy którym trzeba myśleć, żeby ogarniać),
  • Rush (też Fox, i też jeden sezon, dlatego nie zdążył się nawet rozkręcić - a treściowo takie bardziej inteligentne i subtelne Californication, tyle że o chirurgu).

Wszystkie polecam, widziałam. Poza trzecimi sezonami HoC i Peaky Blinders, których jeszcze nie zdążyłam zobaczyć, większością 9. sezonu DW, który rozciągam w nieskończoność, żeby nie czekać tak długo na 10. i połową drugiego sezonu The Knick, który z jakiegoś powodu przerwałam, a potem zapomniałam i było za późno (może po prostu nudzą mnie odwyki). No. Ale to takie dobre seriale, które polecam z głębi mojego przeżartego popkulturą serduszka. Jeśli ktoś potrzebuje milutkich odmóżdżaczy, przy których można się nieźle pośmiać, to też się polecam.

 

PS Wiedziałam, że o czymś zapomnę! Jeszcze Spies of Warsaw, koniecznie w wersji brytyjskiej, a nie polskiej (to produkcja TVP+BBC), bo dubbing jest chu beznadziejny! Sam serial jest bardzo dobrze zrealizowany, ładny, jak tylko historyczne seriale BBC bywają (popatrzmy na takie Downton Abbey: nudne strasznie, ale takie piękne i takie brytyjskie, że nie można oczu oderwać) - no i David Tennant w roli głównej (czyli nie dość, że jest na co popatrzeć, to jeszcze ta gra aktorska, ta mimika twarzy! I mean, look at this pretty boy below...).

#FANDOMACTIVATED #ISHALLDELETEMYSELFNOW #OREXTERMINATE

Wybaczcie hasztagi, ale jednak ten poziom fandomu ma swoje prawa. xD

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

[*]White Collar (o fałszerzu sztuki, który, żeby nie siedzieć w więzieniu, zaczyna współpracę z FBI, strasznie śmieszny),

[*]Peaky Blinders (bardzo klimatyczny (BBC! O gangu bukmacherów na początku XX w.) + genialny soundrack - main theme to piosenka Nicka Cave'a),

 

 

Przekonałaś mnie :) Peaky Blinders mam w planach już od dłuższego czasu, ale chyba najpierw obadam White Collar. Fałszerz sztuki - to brzmi interesująco. Weszłam na stronę z serialami, odpaliłam pierwszy odcinek i stwierdziłam, że serial byłby minimalnie bardziej autentyczny (czytaj: ogólnie lepiej by mu to zrobiło i na dobre wyszło) gdyby główny bohater nie był przystojny jak cholera. W sensie - serial nie potrzebuje estetycznie satysfakcjonującego głównego bohatera, żeby być sukcesem. Patrz - House of Cards. Nevermind. 

 

A Zapiski młodego lekarza obejrzałam jakiś czas temu i to obejrzałąm tylko dlatego, żeby zobaczyć jak Harry Potter radzi sobie z graniem kogoś innego niż Harry Potter. I jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Ani negatywnego ani pozytywnego :v

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula, ku mojej (i myślę, że Twojej też) radości będzie kolejny sezon Lucifera ♥ Premiera chyba jest 19 września, o ile dobrze pamiętam ❤

O proszę :D

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Właśnie oglądam najnowszy sezon "Orange is the New Black". Ogląda(ł) ktoś

 

Kiedyś zacząłem, może dokończę, bo wtedy jakoś nie miałem ochoty na kobieco-więzienne klimaty..Za to jak weźmiesz i zmodyfikujesz pierwsze oraz zostawisz ostatnie słowo tytułu, to zostanie nazwa najlepszego serialu, jaki oglądałem w ostatnich kilku latach, czyli Orphan Black. Warunek nie czytać opisów i spoilerów wcześniej.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sami, Matt Bomer, który gra Neila, jest gejem. Dlatego to aż tak nie razi. :D

 

Arabesko! ♥ ♥ ♥ Tyle szczęścia!

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sami, Matt Bomer, który gra Neila, jest gejem. Dlatego to aż tak nie razi. :D

 

 

W sumie... w sumie to razi dokładnie tak samo jak gdyby nie był :) Bo ja oglądam serial, a nie jego orientację, nie mam pojęcia o jego życiu, tylko widzę gościa na ekranie i nic więcej. Just sayin, stwierdziłam tylko fakt, że mogliby sobie darować wciskanie wszędzie przystojnych facetów. Wystarczy mi, że oglądam Daredevila i masę innych seriali z estetycznie satysfakcjonującymi panami. :v

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tzn. chodziło mi o kontrast między jego rzeczywistą osobą, a postacią, którą gra. A postać ta jest na tyle wiarygodna, że to jego handsome hetero nie razi, bo świadczy o umiejętnościach, a nie samym wyglądzie (weźmy taką Kirsten Stewart, która zrobiła karierę na wyglądzie, chociaż jej mimika twarzy jest na poziomie głazu). O to mi chodziło. Bo jednak bycie przystojnym panem to nie tylko twarz, ale też sposób bycia. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wiesz co? Nieważne. Teraz to już serio nieważne, właśnie skończyłam pierwszy odcinek i zabieram się za drugi. Dobrze, że jest tego 6 sezonów, bo naprawdę zaciekawił mnie ten serial. Pamiętam, że dotąd jedynym serialem, który zaczęłam oglądać nie wiedząc o nim nic, a pierwszy odcinek mnie na tyle wciągnął, żebym z ciekawością i niecierpliwością oglądała dalej, było Breaking Bad. 

No, to to jest drugi. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie mam co oglądać... mam kaca... Sherlock mi się skończył... jak przeżyć do stycznia? Ma ktoś poradnik życia po serialu? :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.