Jump to content
Sign in to follow this  
beatag60

Dark Passion Play

Recommended Posts

Szósty krążek NW i pierwszy z nową wokalistką Anette Olzon. Zespołowi w nagrywaniu płyty towarzyszyła London Philharmonic Orchestra. Płyta ukazała się 26 września 2007.

Według mnie najsłabsze dzieło Holopainena i reszty.Chociaż mam tam swojego absolutnego faworyta:

"The Poet and the Pendulum"

 

Informacje na temat albumu: Dark Passion Play

 

album-dpp-230.png

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak, moim skromnym zdaniem również jest najgorsza... Wiele osób jej nie lubi, bo to pierwsza płyta po odejściu Tarji, ale ja mam trochę inne powody. Po pierwsze mam wrażenie, że Anette miejscami musi się nieźle wysilić by dobrze zaśpiewać i nie za bardzo jej to wychodzi, bo słychać jak się męczy. W porównaniu z Imagianaerum, Anette wypadła tu... yyy , no źle . Do drugie utwory nie powalają, niektóre przypominają trochę takie jakby "dyskotekowe przeboje " , ale muszę zgodzić się z Beatą , że "The Poet and the Pendulum" faktycznie podnosi poziom płyty.

Podsumowując nie jest tak źle, ale mogło być lepiej.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oczywiście, że też za nim przepadam - nie przekonał mnie, podobnie jak Anette. Niemniej "Bye, bye Beutiful" (mimo złych skojarzeń :P) czy "The Islander" (ach, ten wokal Marko... ♥ :P) czasami słucham.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mój faworyt The Poet and The Pendulum . Jak ja marzę, żeby zaśpiewał to ktoś z głosem (przepraszam fanów AO:(, nie daję rady jej słuchać na DPP:(

Share this post


Link to post
Share on other sites

Powinnam tą płytę ogłosić po prostu złą, ale jednak kilka faktów mnie przed tym powstrzymuje.

Niby faktycznie wypada ona dosyć blado, gdy zestawi się ją z np. Oceanborn, czy Wishmaster, ale głównym problemem tej płyty jest nie tyle zła linia melodyczna, ale, o czym wszyscy wiedzą, wokal.

Utwory nie były pisane pod głos Anette, a nagła zmiana z pięknego operowego głosu Tarji na tak cukierkowo brzmiący głos pani Olzon - nie przebierając w słowach - wkurzyła fanów najbardziej.

Na Imaginaerum, gdy muzyka była już pisana pod jej głos i, gdy w końcu poczuła się swobodniej w grupie jej wokal przeszedł nadzwyczajną transformacje.

Dzięki IM wiemy więc i powinniśmy, co za tym idzie, lepiej rozumieć, dlaczego głos pani Olzon był tak słaby na DPP; stres, źle dopasowana muzyka, niepewność i koszmarne nastawienie fanów po wyrzuceniu Tarji.

Według mnie ten fakt rzuca nowe światło na tą rzekomo "najgorszą płytę Nightwish'a".

Poza tym, po przesłuchaniu jej milion razy od 2007 r. wady albumu już tak nie rażą i zwracam uwagę na muzykę - samą muzykę bez wokalu - i uznaję, że na podstawie tylko jej oceny bardzo ciężko nazwać płytę okropną. Nooo, może faktycznie jest tam więcej niż powinno być słabszych zarówno muzycznie, jak i wokalnie utworów i to właśnie (choć jest to niesprawiedliwie w stosunku do wspaniałych piosenek z tego albumu) przesądza o niskiej ocenie DPP.

Piosenki takie jak: 'For The Heart I Once Had' (wspaniale brzmi instrumentalnie - z wokalem to różowe piekło pełne kicających, puchowych jednorożców) , 'Whoever Brings The Night' (chyba najgorszy kawałek NW w historii), czy 'Master Passion Greed' (nie patrząc na kontekst, ale wykonanie - to nie jest ich styl i ból dla mych uszu) ; decydują o niskiej ocenie płyty.

Teksty utworów są nadal cudne; pełne smutnej, mrocznej i wieloznacznej poezji - do nich nie można się przyczepić.

Co do kontrowersyjnego kontekstu całego albumu; fani czepiają się okropnie, posądzając Tuomasa o egoizm i chamstwo (jakby wyrzucenie Tarji mu nie wystarczyło), ale czego się spodziewali?Tuomas to artysta, a artyści zawsze w swych dziełach mówią prawdę, wyrzucają wewnętrzne demony i uważam, że pan Holopainen postąpił dobrze. Czy chciałby kto słuchać słodkich kłamstw zamiast prawdy?Czy wtedy Nightwish nie stał by się fałszywy?

Kończąc moja nieco chaotyczną wypowiedź przedstawię kilka moich ulubionych kawałków:

- 'The Poet And The Pendulum' - wspaniały, ponury i wywołujący ciarki utwór. Przywodzi na myśl mroczną poezję Edgara Allana Poe i 'Requiem For A Dream' Mozarta.

- 'The Islander' - piękna szanta, a teledysk jest zdecydowanie moim ulubionym klipem NW.

- 'Meadows Of Heaven' - harmonijny, sentymentalny i niezwykle piękny, pomimo końcowej wstawki gospel, która jest wręcz tragiczna!

- 'Eva' - co tu dużo mówić, lubię ten utworek; miła dla ucha ballada o samotnym dziecku.

- 'The Escapist' - utwór, z którym utożsamia się co drugi fan i ja też, a jak wspaniale słucha się go przy zgaszonym świetle w zimowe wieczory!

 

Na koniec; moja ocena płyty: 5,5/10 .

Myślę, że jest dosyć sprawiedliwa. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jezu jestem inny. Mój pierwszy krążek - który bardzo lubię. Serio. Najgorszy ze wszystkich? Eee - AFF słabsze. Owszem - jest kilka kawałków, za którymi nie przepadam. Niemniej w środku mojej stawki. Osobiście uważam, że negatywne opinie o wokalu Anette na tym krążku są troszkę przesadzone ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

To JA jestem inna :P Na DPP zakończyłam swoją NW kolekcję, IM słucham tylko na yt, a wszystko dlatego że mówię stanowcze NIE wokalowi Anety, której nie zdążyłam zaakceptować.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja mimo że uwielbiam Marco to demka wokalne do DPP z jego głosem niezbyt mi leżą, TPTP jeszcze ujdzie ale Eva zupełnie nie a Amaranth (czyli

) to te wysokie rejestry brzmią w jego wykonaniu okropnie niczym najgorsze kastrackie wokale z power metalu ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

DPP podobało mi się, ale po premierze Imaginaerum odstawiłem ją na bok.

Wahadełko, Escapist, łąki niebios, amaranth - moje faworyty :)

Bardzo nie lubię "rogalika dla wilka" (nonsensopedia)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taka mała zagadka, kto odgadnie ;)

W jakich dwóch kawałkach na DPP Tuomas się udzielił wokalnie :)?

(można strzelać :D)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Podobnież growluje w Poecie i wahadle (mimo że ja tego nie słyszę do dnia dzisiejszego) i obstawiam Master Passion Greed.

Share this post


Link to post
Share on other sites

MPG, też słyszałem, że growluje tam, co do TPATP, wiem że leży tam nagi i zgwałcony na stosie pokreślonych kartek, chyba że chodzi o wstęp "white lands of emphotica" :D

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie te dwa, a skoro nikt już nie strzela, to podam odpowiedź, myślę że zaskakującą ;)

 

Oprócz MPG (gdzie growluje w tle) drugim utworem jest "Seven Days To The Wolves" (niemożliwe myślicie przeciez tam nie ma Tuomasa, otóż jest :D)

Zakończenia zwrotek przed referenem sa wypowiedziane/wyśpiewane przez Tuomasa ale słuchając w ogóle się na to nie zwraca uwagi, przez to nikt o tym nie wie praktycznie ;)

 

np: to na czerwono Tuomas

For the rest, I have to say to you

I will dream like the God

And suffer like all the dead children

 

Na wszystkich elementach naszego serwisu postaram się wam dostarczać rózne ciekawostki, jak skończe pisać recenzje albumów nw na portal to się dowiecie dużo zakulisowych i nieznanych rzeczy o albumach które wydają się że są w pełni znane :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z DPP słucham tylko TPATP, rzadko odtwarzam inne kawałki. Z pewnością częściej sięgałabym po tą płytę gdyby nie wokal Anety. Ogólnie AO przyjęta była przeze mnie w NW na " siłę". Już po wykonaniach Floor wiadomo, że Olzon była nietrafionym wyborem;(

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

IMO to najsłabszy ich album. jak już ktoś wcześniej zauważył, z czym się zgadzam, utwory nie były pisane pod Anette. słabo to wszystko wypadła. oczywiście są wyjątki. Islander - świetny! ale tam Anette jest w cieniu ;) więc może to dlatego. The Poet... całkiem niezłe, ale... to chyba jedyny utwór, w którym Marco mnie zawiódł... jakoś mi nie podchodzi tam jego głos... tak trochę zawodzi i wyje :P w Islander jest świetny. i w całej reszcie, którą wykonuje, ale właśnie w The Poet... mnie nie przekonuje, a wręcz odrzuca :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Doszłam ostatnio do tego, co tak faktycznie irytowało mnie w Anecie i z ta wzięłam się za przesłuchanie DPP wyobrażając sobie, jak te utwory brzmiałyby w wykonaniu bardziej klasycznym, operowym (czyli takim, jak króliczki lubią najbardziej :P). Nie dotarłam do końca eksperymentu, więc nie wiem.

P.S Wszystkie Anecie krzyki zamieniam na głos Marco :P

Share this post


Link to post
Share on other sites
Jezu jestem inny. Mój pierwszy krążek - który bardzo lubię. Serio. Najgorszy ze wszystkich? Eee - AFF słabsze. Owszem - jest kilka kawałków' date=' za którymi nie przepadam. Niemniej w środku mojej stawki. Osobiście uważam, że negatywne opinie o wokalu Anette na tym krążku są troszkę przesadzone [/quote']

Jeśli poznałeś NW od piosenki z Anette, to Ci się nie dziwię, że polubiłeś, miałeś inną perspektywę iż ja.

 

Co tu dużo mówić - najsłabszy album pod względem linii melodycznych i wokalu.

Bardzo długo musiałam siebie przekonywać do pełnego odsłuchu albumu, a utwory wybrane na single są katastrofalne dla mnie.

 

Druga sprawa to Anette, która nie była miłym zaskoczeniem i drażniła swym wokalem, lepiej już jest na IM, ale i tak wolę wersje piosenek z tych albumów z Floor (ja zła i niedobra^^).

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Sionqa - ja też "zła i niedobra" albowiem Aneta nigdy mnie podbiła, niczym.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie zgodzę się że DPP jest zły przez Anette. Ona zrobiła to co miała zrobić czyli zaśpiewała przedstawiony jej materiał na miarę swoich wokalnych możliwości, to że utwory są jakie są to już wina tylko i wyłącznie wina Tuomasa i spółki. Dla chcących więcej dowiedzieć się więcej o efektach pracy Anette od osoby która zajmuje się wokalistyką na co dzień:

The Poet and The Pendulum:

Chłopak rządzi ;]

Aneta też – przykładem odpowiedniej emisji głosu. Niskie dźwięki są ładnie zaśpiewane. Anette od razu pokazuje nam, na co stać ją pod względem dobrej techniki. Nie ma tu już denerwującej niektórych dykcji Tarji – Olzon nie zawsze ma doskonały akcent, ale całość i tak brzmi imho lepiej Moment "meadows of heaven" to trochę taka niepozytywna zaskoczka, tekst nie jest do końca dopasowany do linii melodycznej – jest to małe zaniedbanie, ale większości osób zapewne o palpitacje nie przyprawia, łącznie ze mną . W TP&TP Anette nie wykazuje się jakoś specjalnie. Śpiewa w bezpiecznych miejscach jej skali. Od "on the shore" jej głos brzmi bardzo klimatycznie i ładnie komponuje się z wokalem chłopca. W przejściu "altar" Anette wykonuje pierwsze kroki w kierunku kierowania swoją barwą. Muszę przyznać, że jej głos świetnie pasuje do wokalu Marco [i growlującego Tuomasa w refrenie ]. Co więcej, barwa i intonacja głosu jest dobrze dobrana. "Mother & Father" jest pięknym popisem głosu wokalistki. Delikatna barwa, bardzo pasująca do klimatu i dużo bardzo dobrej techniki. Mocne, bardzo równe i rytmicznie rozkładające się wibrato, w miarę długo ciągnięty dźwięk. Dużym plusem jest przełamanie delikatnego śpiewu na rzecz wzmocnienia – również tutaj Anette czuje się dobrze. Wzmocnienie jest najlepszym wyjściem w sytuacji "M&F" – jeśli to pomysł Anety, należą się jej brawa, bo bez tego zdecydowanie byłoby nudniej, a zabieg stylistyczny ciekawy.

 

Co do wibrata – jest to umiejętność, która, by wykonana została dobrze, wymaga posiadania dobrej techniki i często tzw. ustawionego już głosu. Po anecim wibracie słychać od razu lata praktyki.

 

Bye bye beatiful:

Bardzo ładna barwa, śliczny, dźwięczny głos, chociaż środek skali. Dziwne "they used to love", zajeżdża mi trochę zapchaniem się. Przemycono piękne "s" w "blink your eyes just once", takie rzeczy dodają smaczku wokalowi "Earth" – podoba mi się sposób, w jaki to zaśpiewała. Dziwne, że na wideo szept jest w wykonaniu Anette, gdyż ja ewidentnie słyszałam tu zawsze Marco xD Osobiście uważam ten szept za wydawany bardzo na siłę, przy zbyt dużej ilości wypychanego powietrza.

Ogólnie – ładna barwa, żadnych dodatkowych rewelacji. Piosenka prościutka do zaśpiewania.

 

Amaranth:

"Little he can..." – ładnie, mamy tutaj też fajny "zaciorek" w górę Refren wypada super, ale dużo w tym zasługi wielogłosowości. Na górach słyszymy oczywiście krzyk, na szczęście przykryty resztą, a nawet się z nią zgrywający i tym razem tworzący klimat. "Untouched" – ok, wprowadza coś nowego. Dobrze, że Aneta umie wytwarzać chrypkę, jak widać, takie umiejętności czasem się przydają

Najwyższy dźwięk w Amarancie i "daybreak" są na siłę wyciągnięte, na siłę wyciśnięte, wykrzyczane chyba cudem podczas piętnastej próby z rzędu. Koniec dźwięku aż boli, widzę w wyobraźni grymas na jej twarzy i to, jak mocno garbi się przy końcu i jak mocno ściska przeponę, by to z siebie wydać. W "daybreak" zła dykcja, niedociągnięcia – nie daje sobie już tam rady. Zdecydowanie jest to sam koniec skali Anety i zdecydowanie jest to niestety źle wykrzyczane. Po prostu porażka :/ Moment na płycie, który miał pokazywać skalę Anety, ale zamiast tego pokazuje jej ograniczenia.

Szkoda, bo to jedyne, co było tutaj trudnego.

 

Cadence of Her Last Brath:

Ładna barwa – jak zwykle "Cadence" krzyczane... "Blank page" rozwiązane w całkiem miły sposób, szkoda, że pod koniec głos zanika troszkę za mocno, ale jest dobrze "Sometimes a dream..." – bardzo delikatnie, dobrze, że pani wokalistka potrafi wykrzesać z siebie taką mięciutką barwę, to świadczy o zróżnicowaniu głosu. Cichutkie, ale bardzo dobre wibrato.

 

Master Passion Greed:

 

Eva:

Znowu delikatny wokal, tym razem dźwięki u góry ładnie (nie są zbyt wysokie, ale liczy się fakt). Anette odpuszcza sobie tutaj mocne śpiewanie, co objawia się tym, że łatwiej jest jej wyciągać w górę. Struny głosowe nie są tak mocno zwarte, jak zwykle [jedynie wykrzyczany jak zwykle "edenbeam" i potem "dreams the world" w tyle – standard], dzięki czemu wokal przy górze jest lżejszy od średnich dźwięków. Wydaje mi się nawet, że w niektórych momentach mamy tu do czynienia z zamaskowanym, bardzo ograniczonym falsetem ["without her name" i "Eva" zaraz potem; "mock my..."]. Nie przypuszczam, by było to celowe*, jest to raczej kolejne potwierdzenie ograniczenia skali – tam, gdzie jest już trudniej, Aneta dodaje trochę powietrza, co pozwala zaśpiewać dźwięk i... mniej się zmęczyć, bo wierzę, że byłaby w stanie te dźwięki wydać jeszcze trochę poprawniej.

 

*zwłaszcza, że Anette chyba nie chce używać falsetu, nie traktując go jako użytecznego środka stylistycznego [być może ze względu na jego specyfikę – "oszukiwanie" i te sprawy]. W całym DPP nie ma momentu, w którym wykorzystywałaby go świadomie.

 

Sahara:

Świetnie zaśpiewana piosenka! "A ballad of dark queen" – tajemnicze, piękne operowanie barwą, klimat, "as he flees the curse" podobnie – no generalnie cała zwrotka jest spox . "Wrath" – ładna maniera na końcu – początkowo wydawało mi się, że to rozdacie dźwięku przez manipulowanie strunami głosowymi, ale to zdecydowanie podciągnięcie. Czasami można przyczepić się do wibrata, ale nie bardzo, poza tym nadrabiają je inne momenty ["sand"]. Druga zwrotka nadal w świetnym stylu! "The burning beauty", "to die for" – super, super! Nie tylko dodaje klimatu ale jest też dobrze zaśpiewane. Ładnie zgrana wielogłosowość w "heaven has...". "May he" – bleh, zajechało czymś niechcianym, cieniutkie to, myszowate. Za to w tyle mamy niezły pokaz stylistyki [ee... chyba orientalnej? Czy ktoś wie, jak to się nazywa?], jak i potem po refrenie – jest dobrze, głównie dzięki zwartym strunom i podciąganiu w górę ostatnich momentów dźwięków ;] Jest w piosence miejscami trochę nadmiernego krzyku, ale gubi się w tłumie.

Jednym słowem – operowanie stylistyką, klimat tajemniczości. Nie ma tu wysokich dźwięków [prócz "may he", które trochę spaściła]. Anette czuje się tu dobrze, to słychać. Pięknie! Naprawdę jestem zachwycona.

 

Whoever Brings the Night:

Gdyby te efekty [niestety, nie jestem pewna, czy to konkretnie te, więc nie wymienię nazwy] były tylko w pierwszej zwrotce, byłoby moim zdaniem lepiej, niż kiedy ciągną się przez całą piosenkę. W ten sposób zabieg szybko się nudzi i może zacząć denerwować [np. ja nie lubię przez to WBtN] -> ale to akurat tylko opinia subiektywna. W drugiej zwrotce Aneta ładnie akcentuje, taki angielski akcent, moim zdaniem ciekawie to brzmi ;] "Bride" ładnie, "hurt me; suffer" – operuje barwą, jak tylko żywnie chce, widać w tym charakter Wczuła się w tę piosenkę. "Unholy, unworthly" – to samo, super. Koniec też ok. Linia melodyczna nie jest specjalnie trudna, ale wymaga dobrego operowania barwą.

 

For the Heart I Once Had:

Dziecięcy wprost głos, ale nic nowego – przerabialiśmy to już wcześniej. "Home" dość niskie, a dobrze osiągnięte "Falling snow" – jest tam troszkę zabrudzenia "h", co nie wypada korzystnie i jest raczej niewłaściwe. FtHIOH ma dość trudny refren z racji tego, że końcówki śpiewane są najpierw głosem bez wibracji, którą dokładamy dopiero od środka, szkoda tylko, że jest ona miejscami niepewna. Przy "longs" ładna maniera. "Time will not heal..." – ten sam efekt, co wcześniej... może być to trochę nużące.

Piosenka moim zdaniem trochę trudniejsza.

 

The Islander:

Ładna barwa, dobrze wpasowuje się w głos Marco, taki drugi, wysoki, zwarty głos gdzieś na uboczu – w sumie tyle

 

Last of the Wilds:

 

7 Days to the Wolves:

Znana barwa, "God" ładnie wypowiedziane, "this is where heroes..." ciekawe. "Like the fire..." już od czasów sampla mi się podobało. Krzyk wyjątkowo pasuje, "traveled" ładnie, "turn every poet loose" – "s" Piosenka nietrudna.

 

Meadows of Heaven:

"Awakening; wildhoney" – ciekawie zaśpiewane. Jest tutaj troszkę takich małych smaczków pod względem barwy, ubogacających piosenkę. "Rocking chair without a dreamer..." wprowadza lekką innowację. Niepotrzebny krzyk na końcu! – niestety. Wariacje pod koniec wypadają bardzo fajnie, Anecie przypadają ładne, rozwinięte wokalizy, tylko, że wszyscy śpiewają normalnie, a ona trochę krzyczy. Piosenka dość trudna.

 

The Escapist - niestety nie mogę oceniać z oryginalnej płyty [jak oceniałam DPP], a jedynie z YT... Niskie dźwięki są trochę ciszej, ale nie przeszkadza to w odbiorze frazy, chociaż nie są zaśpiewane na zwartych strunach. W refrenie mamy trochę krzyku, który umacnia się potem w wyższych nutach, jest on za to wykonany bardzo dźwięcznym, bogatym głosem. W powiązaniu z charakterystyczną barwą w tym utworze, wypada to dobrze, chociaż czasami ociera się trochę o wrzask, ale jeszcze bezpiecznie. Widać, że Anette starała się pokazać tutaj trochę więcej, śpiewa wysoko. Brawo za nadal dobrą dykcję - nawet w górach, gdzie jej właściwe użycie czasem bywa trudne. Piosenka trudniejsza.

 

 

Posumowanie płyty:

DPP nie jest specjalnie trudna do zaśpiewania dla lepszego wokalisty, nie ma wielu karkołomnych elementów. Zdecydowanie najważniejsze atuty Anety to charakterystyczna barwa i świetna dźwięczność! Na płytce da się zauważyć też dobrą technikę, dopracowane posługiwanie się odcieniami barwy, wibrato. Niestety, technika kuleje przy wyższych dźwiękach – największy wróg Anette = krzyk. Szkoda, że użyte style wokalne z czasem mogą się nudzić – mamy tu mocny i bardzo delikatny śpiew... nie licząc przesterów na WBtN i kilku wariacji w stylu "orientu" w Saharze, to w sumie tyle... Wielkim plusem jest to, że Olzon nie kopiuje Tarji, a jest od niej zupełnie inna, ma jakiś własny styl. Chwali się jej wprowadzenie nowego elementu do wokalu Nw, jakim jest słodki śpiew [czy się podoba czy nie, zawsze to wprowadzenie nowego elementu].

Share this post


Link to post
Share on other sites

Michaś- mnie żadna opcja nie przekona do Anety czy w NW czy w innych projektach- nie moja bajka;(

Pora na wypowiedz innych?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Chwali się jej wprowadzenie nowego elementu do wokalu Nw' date=' jakim jest słodk i śpiew [/quote']

No i to jest właśnie to, czym się nie powinna chwalić ^.^

 

Oceniamy tutaj subiektywnie Gridun, zgodzę się z Tobą, że DPP nie jest słabe tylko przez Anette, bo to ogólnie bardzo słaba płyta, widocznie się kobiecina poprawiła w IM, no i IM to dzieło, co nie zmienia faktu, że dla niektórych osób była Anette do nie przetrawienia ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nic to nie wnosi nowego, że Anette jest profesjonalną wokalistką wiadomo nie od dziś,w końcu wybrali ją doświadczeni muzycy a nie na przykład telegrafiści ;). Ja nigdy nie miałem zastrzeń co do jej umiejetności, nie jest na pewno wielką wokalistką ale ma solidne podstawy i lepiej od Tarji sobie radzi z akcentem angielskim (słynne foriver ;)) choć zdecydowanie gorzej się czuje w wyższych rejestrach stad nieraz krzyczy, nihil novi sub sole. Sformułowania typu śliczny głos, ładna barwa są nacechowane bardzo mocno elementem subiektywnym. Dla jednego owa barwa moze być ładna a dla drugiego już nie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.