Jump to content
  • An Ocean Of Strange Islands


    An Ocean Of Strange Islands


    A mariner under a sky moonlit
    On an island of a crewless ship
    A few decades of immortality ahead
    A one-man crew for a one-way trip
    Islands, islands everywhere
    I keep my range with crowded sails
    My waves they kiss every shore I land
    Steep cliffs will mock my waving hand

    Islanders, villagers, universal mariners
    Calling me, guiding me
    Monsters far beneath
    Hurricanes on the way
    Lunatic weathervanes
    Shipwrecked lovers on a faraway cay
    Passing by butterflies, fluttering for a day
    Jokers, jesters, goddesses hominidae
    Deep delicious blue beneath
    I'll steer wherever tomorrow is near

    Light a beacon so I can navigate
    Through the tempest
    Through the madness
    Light a homefire for the sad man
    With a begging hand
    Light a beacon so I can navigate
    Through the tempest
    Following the quintet
    Ride on the highest wave
    Bring me to life
    To them who dance in the daylight

    Sail and seek
    The starbound quay
    Calling you, calling me
    To be a part of your story

    Here raining ash to cover the dead
    An island of the past wrecks
    Of you of the endless sundown
    Hemlock meadows, deepest quicksand
    Empty harbor by a wasteland
    Mirrors, mirrors, everywhere
    For you of mad despair

    Friends who were for a time
    Now grapes of sour wine
    Lords of a single fly

    Still, I rue no island of shared solitude

    You who glow in deepest woe
    Let it be, retiree, the water's fine

    Sail carefree
    Sail and seek
    The starbound quay
    Calling you, calling me
    To be a part of your story
    On these strange islands

     

     

     

    Ocean przedziwnych wysp


    Marynarz pod niebem skąpanym w świetle księżyca
    Na wyspie bezzałogowej łajby
    Kilka dekad nieśmiertelności przed nim
    Jednoosobowa załoga na podróż bez powrotu 
    Wyspy, wszędzie wyspy
    Trzymam kurs dzięki szumnym żaglom
    Moje fale pocałunek składają każdemu brzegowi, do którego przybiję
    Strome klify drwić będą z mych pozdrowień

    Wyspiarze, osadnicy, zwykli marynarze
    Wołają mnie, wiodą mnie,
    Monstra, hen, pod powierzchnią
    Huragany przede mną
    Oszalałe wiatrowskazy 
    Zakochani rozbitkowie na odległych rafach
    Mijam motyle, trzepoczące tylko dzień
    Żartownisiów, błaznów, człekokształtne boginie
    Głęboki przepyszny błękit pode mną
    Sterować będę, gdy tylko jutro się zbliży

    Zapalę światło, bym mógł nawigować
    Poprzez sztorm
    Poprzez szaleństwo
    Rozpalę ognisko smutnemu człowiekowi
    Z dłonią żebraka
    Zapalę światło, bym mógł nawigować
    Poprzez sztorm
    Podążając za kwintetem
    Podróży przez najwyższą z fal
    Przywróć mnie do życia
    Do tych, co tańczą w świetle dnia

    Żegluj i szukaj
    Gwiezdnego wybrzeża
    Co wzywa ciebie, co wzywa mnie
    By stać się częścią twej historii

    To tu deszcz popiołu pada, by skryć umarłych
    Wyspa dawnych wraków
    Ciebie, wiecznego zmierzchu
    Cykutne łąki, najgłębsze ruchome piaski
    Pusty port przy śmietnisku
    Lustra, lustra wszędzie
    Twej szalonej desperacji

    Przyjaciele, którzy byli tylko na chwilę
    Teraz są gronami kwaśnego wina
    Władcami pojedynczej muchy

    A jednak nie żal mi żadnej z wysp
    Wspólnej samotności

    Ty, któryś emanował blaskiem
    W najgłębszej żałości
    Daj temu pokój, staruszku, woda jest dobra

    Żegluj beztrosko
    Żegluj i szukaj
    Gwiezdnego wybrzeża
    Co wzywa ciebie, co wzywa mnie
    By stać się częścią twej historii
    Na tych przedziwnych wyspach


    Autor tekstu: Tuomas Holopainen | Tłumaczenie: Taiteilija, Maciek, Adrian
    Sign in to follow this  


    User Feedback

    Recommended Comments

    There are no comments to display.


×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.