Och, tyle wywiadów do nadrobienia! Już się za nie zabieram, a co do teledysku... Cóż, już kilkakrotnie zbierałam się w sobie, by wyrazić moją opinię na jego temat, ale, oczywiście, praca, praca, praca odcięła mnie od takowej możliwości. Słowem... Czy wy też dostrzegacie analogię tego teledysku z klipem do Elan? Oba mają tak podobny przekaz, związany niewątpliwie z esencją życia, starzenia się, samego istnienia, oba są nieco patetyczne (ale to typowe dla Tuomasa i na ogół wcale nie negatywne!) i oba, moim zdaniem, roszcząc sobie prawo do autentyczności, jednak nieco tę autentyczność zatracają. Z całym moim szacunkiem, miłością dla muzyki Maestro, to teledyski nigdy nie były mocną stroną ani NW ani Tuomasa jako takiego. Oczywiście, wyjątkiem w tym wypadku jest teledysk do The Islander. Ten jednak jest po prostu nieco komiczny i przerysowany, choć rozumiem zamysł. Zdecydowanie wolę słuchać jego muzyki, bo to ona tworzy w umyśle niezwykłe obrazy, niż oglądać jej wizualizacje tak dalekie zwykle od perfekcji samej muzyki. ;)