Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 10/19/17 in all areas

  1. 3 points
    Chyba jeszcze nigdy nie wyczekiwałam koncertu żadnego zespołu tak bardzo, jak właśnie Brother Firetribe we wrocławskim Firleju. Pamiętam, że odkąd się o nim dowiedziałam (w marcu bodajże), odliczałam dni do 12 października. Cieszyłam się, że będę miała okazję posłuchać kolejnego fińskiego zespołu na żywo w moim mieście i odpowiednio wcześnie zaopatrzyłam się w bilety (choć nie było takiej konieczności, gdyż sprzedaż wejściówek szła kiepsko i frekwencja w dniu koncertu niestety również pozostawiała wiele do życzenia). Jednak świadomość, że bilety leżą już na półce i spokojnie czekają na swój czas, działała na mnie uspokajająco. Z drugiej strony czułam ogromną radość i ekscytację związaną z przyjazdem Emppu. W Nightwish tak odległy i niedostępny, a tutaj miał wystąpić na malutkiej scenie w kameralnym klubie. Przez te kilka miesięcy oczekiwania na koncert gdzieś w głowie kołatała się myśl, że może jakimś cudem uda mi się zdobyć autograf chociaż jednego z członków NW... Bardzo tego pragnęłam, naprawdę. W najśmielszych snach jednak nie przypuszczałam, że dostanę znacznie więcej. Na kilka miesięcy przed koncertem miałam najnowszy album zespołu („Sunbound”) w małym palcu i wytrwale zgłębiałam pozostałe wydawnictwa w dyskografii grupy, które stopniowo coraz bardziej mnie wciągały. Chwytliwymi melodiami BF zaraziłam całą rodzinę. Gdyby dzieci były odrobinę starsze, z pewnością poszlibyśmy na koncert całą czwórką J Tym razem jednak wybrałam się tylko z mężem. Trzy dni wcześniej dostałam od zespołu wiadomość, że zostałam szczęśliwą posiadaczką wejściówki „meet&greet” dla dwóch osób. Przeżyłam najwspanialszy szok w życiu. Nigdy jeszcze czegoś podobnego nie wygrałam, więc ogarnęła mnie prawdziwa euforia. Ale mój zachwyt już po chwili przysłoniły ciemne chmury zwątpienia: A co jeśli na spotkanie nie wyjdą wszyscy członkowie zespołu? Co jeśli zabraknie tego, na którego czekam najbardziej? Co jeśli moje marzenie jednak w ostatniej chwili wymknie mi się z rąk? I tak się biedna zamartwiałam przez cały czas pozostały do koncertu, nie wiedząc, co począć z szalejącymi w brzuchu motylkami. Gdy w dniu koncertu dotarliśmy z mężem do klubu (niedługo po otwarciu bram), w środku było niemal pusto :/ Tu i ówdzie plątały się pojedyncze osoby, a podczas występu supportu (fińskiego Shiraz Lane) naliczyłam pod sceną może dwadzieścia osób... Mimo to zespół na scenie dawał z siebie wszystko. Wysłuchałam jednego numeru i wyszłam z zamiarem przebrania się w firmową koszulkę zakupioną na stanowisku z merchem. Dodatkowo nabyliśmy jeszcze płytę BF w atrakcyjnej cenie 40 zł. Po zamianie koszulki „Nightwish” na koszulkę „Brother Firetribe” pozostało już tylko czekać, aż zajmie się nami tour manager i zaprowadzi nas tam, gdzie sny stają się rzeczywistością. Gdy tylko otworzyły się drzwi „backstage roomu” i zobaczyłam uśmiechnięte twarze wszystkich członków zespołu, całe zdenerwowanie momentalnie ulotniło się w przestrzeń i zapanowała atmosfera pełnej swobody. Ze słodkim „Hi” na ustach wyściskałam najpierw wokalistę, a potem wszystkich pozostałych, którzy wstali z miejsc, by nas przywitać. Emppu grzecznie siedział na krzesełku, rzucając nieśmiałe spojrzenia w naszą stronę. Gdy już wylałam z siebie potok ciepłych słów i podziękowań za spełnienie mojego marzenia i nauczyłam Pekkę poprawnie wymawiać „Wrocław” (no, not „Wroklau”!), przystąpiłam do „ataku”. W ruch poszły zdjęcia, okładki płyt i markery. Wszystko działo się w pośpiechu, w obecności nieustannie ponaglającego nas TM zespołu („You really have only 5 minutes”), dlatego też po wręczeniu chłopakom „stuffu” do podpisania, postanowiłam skupić wszystkie swoje siły na Emppu, by nie uronić ani chwili z tego wymarzonego spotkania. Poprosiłam go o autograf na zrobionym przez siebie zdjęciu z Czad Festiwalu (na moje pytanie: „Do you remember”? odpowiedział krótkim acz zdecydowanym „No”), uśmiechając się przy tym niewinnie. A potem wręczyłam mu do podpisu... rysunki moich dzieci(!) Młode fanki przez cały poprzedni dzień tworzyły swoje dzieła, chcąc za wszelką cenę dać Emppusiowi coś od siebie i pokazać, że jest dla nich ważny. „Mamo, a czy Emppuś naprawdę zobaczy nasze rysunki?” „Dasz mu je?” „Naprawdę będę miała jego autograf?” „O jaaaa!” Odpowiadałam, że nie wiem, spróbuję, zobaczymy, może się uda itp. Udało się! Emppu wyraźnie się wzruszył na widok swojej podobizny w wizji sześcio- i jedenastoletniej fanki i z chęcią złożył swój zamaszysty podpis na obu rysunkach. Jako mama poczułam w tamtej chwili nieopisaną dumę. Pozostali członkowie zespołu również docenili wysiłki moich dziewczyn, ciesząc się, że już w tak młodym wieku są na właściwej drodze muzycznej i chłoną fińskie brzmienia. Mieliśmy mało czasu, a jeszcze przecież trzeba było zrobić sobie pamiątkowe fotki! Wyjęłam więc polską flagę i ustawiliśmy się w jednym kącie ciasnej kanciapki, podczas gdy po drugiej stronie stanął tour manager z moim aparatem. Zdjęcie zostało zrobione, choć zmieścił się na nim zaledwie czubek flagi. Nieistotne. Po wspólnej foci ze wszystkimi członkami zespołu (prawie, bo perkusista gdzieś się ulotnił), przyszedł czas na zdjęcie dnia. Powiedziałam Emppu wprost, że muszę się z nim sfotografować, a gdy chętnie przystał na moją propozycję, pod wpływem impulsu szybko dodałam pytanie „Can I hug you”? i nie czekając na odpowiedź objęłam go przyjacielskim uściskiem. Cudowny, kochany Emppu dał się przytulić, a ja nie mogłam uwierzyć we własne szczęście ♥ Ustawiliśmy się do zdjęcia, a ja z emocji zapomniałam, jak się robi różki :p Szczęśliwa, spełniona i wniebowzięta pożegnałam chłopaków tradycyjnym fińskim „Kiitos”, wylewając z siebie kolejny potok słów wdzięczności pod ich adresem. Zaraz jednak wróciłam z powrotem, ponieważ okazało się, że w całym zamieszaniu zostawiłam na backstage’u swoją kurtkę. Po spotkaniu szybko przejrzałam zdjęcia w aparacie, by upewnić się, że wszystko, co przed chwilą się wydarzyło, nie było tylko pięknym snem. Do koncertu zostało pół godziny. Zakupiliśmy z mężem kolejną płytę, ugasiliśmy pragnienie i usiedliśmy, by ochłonąć przed rozpoczęciem występu. Finowie wyszli na scenę punktualnie, a ja bez większego trudu zajęłam strategiczne miejsce przy barierkach na samym środku sali. Tłumu nie było. Na oko około sto osób. Z jednej strony boleśnie mało, z drugiej akurat wystarczająco, by cieszyć się swobodą ruchów i bliskością zespołu. Zabrzmiało intro z płyty „Sunbound” i muzycy pojawili się w świetle reflektorów, owacyjnie witani przez polską publiczność. Było nas mało, ale była w nas siła! Wyczuwalne pozytywne wibracje od początku wędrowały w obie strony, a dobra energia napędzała show. Wydobyłam z czeluści torby mój aparat fotograficzny, chcąc uwiecznić na zdjęciach pierwszy występ zespołu w Polsce, a dla mnie już wtedy najpiękniejszy wieczór koncertowy ever ♥ Panowie byli najwyraźniej zadowoleni z naszego „meet&greet”, bo przez cały występ nie szczędzili mi specjalnych względów. Pekka szukał spojrzenia aprobującego wymowę słów „Wrocław” i „dziękuję”, Emppu sypał ze sceny uśmiechami i posyłał w moją stronę „różki”, a ja odbierałam pozytywne emocje bijące od całej piątki. Czułam się wyróżniona. Znałam wszystkie utwory, które zagrali, więc podśpiewywałam sobie teksty, co wokalista skwitował stwierdzeniem, że radzę sobie w tej kwestii lepiej niż oni sami. Prawdą jest, że liryki BF są na tyle proste i wpadające w ucho, że nie sposób ich nie zapamiętać. Zabawa szybko rozkręciła się na dobre. Polska publiczność, wyraźnie zainfekowana bakcylem fińskiego optymizmu i dobrego humoru, odpłynęła na fali dźwięków melodyjnego hard-rocka w klimacie lat osiemdziesiątych. Emppu rzucił w „tłum” kilka kostek, a chwilę później zszedł ze sceny i... kolejną kostkę wsunął prosto w moją dłoń. Coś przy tym powiedział, ale w tej chwili już nie pamiętam jego słów. Wpatrywałam się kompletnie zaskoczona to w niego, to w moje pierwsze „zdobyte” koncertowe trofeum. Nigdy dotąd o nic nie walczyłam. Nie posiadam w swojej kolekcji żadnych pałeczek, setlist, pustych butelek ani innych tego rodzaju bezcennych pamiątek. Ledwo zdążyłam schować kostkę od Emppu w bezpiecznym miejscu, gdy tuż przed sobą zobaczyłam Jasona, który wręczył mi swoją kostkę basową. Tym razem usłyszałam, jak powiedział „For the girls”. To wyjaśniało, dlaczego kostki były dwie! Wydusiłam z siebie tylko cichutkie „Thank you”, tłumiąc cisnące się do oczu łzy wdzięczności. Występ skończył się o wiele za szybko. Finowie pięknie się ukłonili, a ja, największa szczęściara wieczoru, na do widzenia zgarnęłam jeszcze serdeczny uścisk od Pekki. Emocje, emocje, emocje... Zawładnęły mną tego dnia całkowicie (wybaczcie), więc teraz wreszcie czas na kilka suchych faktów: Koncert trwał godzinę (za krótko!). Zespół zagrał dla nas większość numerów ze swojego nowego krążka, a także największe hity z poprzednich albumów, w tym m.in. „Heart Full Of Fire”, „Runaways”, „For Better Or For Worse” czy „One Single Breath”. Na bis otrzymaliśmy energetyczne „I Am Rock”, a po zakończeniu występu Finowie zrobili sobie tradycyjne zdjęcie z fanami w tle (szkoda tylko, że zapomnieli o polskiej fladze, która została na barierkach). Co do technicznych umiejętności Emppu, to mój mąż-znawca rzeczowo stwierdził, że zagrał dobrze. Już na zakończenie tej mojej przydługiej, och-ach-relacji dodam, że jedynym zgrzytem wieczoru była niska frekwencja. Puste kąty na sali raziły w oczy. Myślę, że zespół to odczuł, choć niczego nie dał po sobie poznać i zaserwował publiczności naprawdę profesjonalne show. Pod tym względem nasi południowi sąsiedzi biją nas na głowę – dzień później Finowie grali w Pradze na pełnej sali, a po koncercie wszyscy rozdawali fanom autografy. Tak to powinno wyglądać! Tak więc, kochani, podczas następnego koncertu Brother Firetribe w naszym kraju liczę na Waszą obecność i wspólną zabawę :) Cały czas chodzi mi też po głowie myśl utworzenia polskiego fanpage’a, a nawet fanklubu zespołu. Tyle że do tego trzeba wsparcia fanów ;) Uff... Dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca J
  2. 2 points
    Nowy strój Simone oraz Fight Your Demons na żywo! [video=youtube] A tu kompletne szaleństwo ;) [video=youtube] Jacyś technicy chyba, raczej specjalnie dobrani, aczkolwiek robi wrażenie.
  3. 2 points
    No i nastał ten dzień w którym pod sufitem mam pełną kolekcję bojowo używanych wersji samolotu Messerschmitt Me-109 czyli Dora,Emil Friedrich Gustaw i Konrad i właśnie prezentuje zrobionego Konrada czyli Me-109 K ,model w skali 1:ok 48 A teraz pracuje nad modelem na Halloween ,rok temu była latająca trumna ,a w tym roku też was zaskoczę .
  4. 2 points
    I kolejna łódź latająca tym razem jest to amerykańska łódź latająca Martin JRM Mars służyła głównie do transportu ładunków oraz rannych z pola walki ,model w skali 1:300
  5. 2 points
    Czas na premierowy model w mojej wielkiej kolekcji w skali 1:300 ,konstrukcjami za które się wziąłem są łodzie latające ,są to samoloty z specjalnie ukształtowanym kadłubie łodziowym który pozwala startować i lądować z dużych akwenów wodnych ,jakie jest przeznaczenie łodzi latających różnie stosuje się je do patrolowania akwenów ,transportu ładunków lub rannych żołnierzy ,a także do gaszenia pożarów lasów ,łódź latająca to patent z czasów odległych ,obecnie latają 2 typy łodzi latających i oba służą do celów gaśniczych .jako model testowy zrobiłem radziecką łódź latającą konstrukcji Georgija Berieva ,Beriev Be-6 .Be-6 używany był głównie do zwalczania okrętów i patrolowania akwenów poniżej co nieco o Be-6 Dane podstawowe Państwo https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a9/Flag_of_the_Soviet_Union.svg/22px-Flag_of_the_Soviet_Union.svg.png[/img] ZSRR Producent Berijew Typ wodnosamolot Konstrukcja całkowicie metalowa Załoga 7-8 Historia Data oblotu 1950 Dane techniczne Napęd 2 x silniki gwiazdowe Szwiecow ASz-73TK Moc 2 × 1800 kW (2400 KM) każdy Wymiary Rozpiętość 33 m Długość 23,56 m Wysokość 7,64 m Powierzchnia nośna 120 m² Masa Własna 18 827 kg Osiągi Prędkość maks. 414 km/h Pułap 6100 m Dane operacyjne Uzbrojenie 5 x 23 mm działko NR-23, bomby lotnicze 16 x FAB-100 lub 8 x FAB-500 lub 2 x torpeda lotnicza do 1100 kg lub 8 min morskich AMD-50 lub desant do 40 ludzi Użytkownicy https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a9/Flag_of_the_Soviet_Union.svg/22px-Flag_of_the_Soviet_Union.svg.png[/img] ZSRR https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/fa/Flag_of_the_People%27s_Republic_of_China.svg/22px-Flag_of_the_People%27s_Republic_of_China.svg.png[/img] Chiny A co następne ,tym razem będzie to amerykańska łódź latająca znacznie większa od Be-6 choć w tej samej skali 1:300
  6. 1 point
    Taką relację czyta się z uśmiechem na twarzy! :) Godzinny koncert to rzeczywiście bardzo mało czasu, ale spotkanie z zespołem i miłe gesty chłopaków na pewno dostatecznie to wynagrodziły. Zastanawia mnie to 5-minutowe meet&greet, zawsze wydawało mi się, że przeznaczone jest na to troche więcej czasu.
  7. 1 point
    O, szczerze nie mogę się doczekać. Jeśli potrzebowałbyś trochę naukowego betonu do posta o bioluminescencji, polecam się, chętnie coś ciekawego dorzucę o malowaniu bakteriami, o GFP, chromatoforach i takich tam ;;) Ogólnie uważam,że bioluminescencja jest ciekawa z estetycznego punktu widzenia (i nie tylko) :)
  8. 1 point
    Od dawna jestem zdania, że najlepsze relację jak i recenzję albumów pojawiają się właśnie na tym forum! Ada, genialna relacja! Rzetelna, profesjonalna, pełna najlepszych emocji, autentyczna, ciekawa, barwna i po prostu najlepsza jaką kiedykolwiek przeczytałem. Pozazdrościć umiejętności, także artystycznych Twoich pociech :-)
  9. 1 point
    Agnieszko jestem szczęśliwa razem z Tobą i dziewczynkami. Takie przygody to wspomnienia na całe życie. Szkoda, że Empuś nie pamięta Straszęcina, to świadczy jak mało popularna dla niego jest Polska publiczność:( A w ogóle pięknie piszesz , lekko i wyraziście ale jednocześnie i mocno emocjonalnie:)
  10. 1 point
    Zaktywizował się jeden z moich ulubionych tematów:) A żabi golf zmiażdżył;)
  11. 1 point
    Piękna relacja! Szczerze zazdroszczę pomimo, że nie bardzo znam twórczość FB swoim opisem tylko mnie zachęciłaś! Rysunki są cudowne, Emppu kochany jak zawsze! Dziękuję za relację! :)
  12. 1 point
    Piękna, szczegółowa, pełna entuzjazmu i wzruszeń fotorelacja :D! Jak to czytałam, to wyobrażałam sobie, jak fantastycznie byłoby być tam razem! Niestety, w tym roku chyba nie wybiorę się na żaden koncert :-(...Twoje dziewczyny są niesamowite! Te rysunki dla Emppu są przesłodkie! Bardzo się cieszę, że udało się Wam spotkać, porozmawiać i zrobić fotki :)
  13. 1 point
    Cóż za piękny, fascynujący i nieprawdopodobnie kolorowy świat! To niesamowite, że takie zwierzęta są wśród nas, żyją, funkcjonują, mają takie niesamowite sposoby na przetrwanie i co jest dla mnie chyba najbardziej ciekawe, mają magicznie kolorowe, tęczowe i intensywne ubarwienie :D! Endless Forms Most Beautiful! W naturze chyba wszystko jest możliwe! Twoje posty i galeria uświadomiły mi, że jednak mało wiem na tematy z tej dziedziny. Chociaż nie jest mi obcy np. podwodny świat oceanów, ale bardziej ze względu na najsłynniejsze krwiożercze bestie w nich żyjące - rekiny! Od kilku lat fascynują baaardzo mojego syna i muszę powiedzieć, że kiedyś to było dla mnie dziwne, że dziecko interesują takie rzeczy. Zaczęło się od filmów przyrodniczych na Nat Geo Wild, wizyt w oceanariach, gier, maskotek - pluszowych i gumowych rekinów i ubrań z rekinami. Dziś ma dość pokaźną biblioteczkę w tym temacie, zbiera wszystko co dotyczy gatunków rekinów, ciekawostki, ma figurki i plakaty z rekinami w pokoju. Uwielbia film "Szczęki" ;). Może kiedyś ta fascynacja przerodzi się w coś poważnego? Zostanie badaczem oceanów i rekinów? Bardzo bym chciała :). Lucifer, masz zatem dużego plusa za tego rekina polarnego ;)!
  14. 1 point
    42. Barbourula kalimantanensis Czy można żyć bez płuc? W wyniku skrajnej adaptacji, żabce z Borneo się udało. Dobrze natlenione strumienie, zwolniony metabolizm oraz oddychanie poprzez skórę rekompensują braki. W zamian, płaz jest płaski i wyporniejszy. Niestety ten ciekawy gatunek jest skrajnie rzadki. Siedliska życia zabierają ludzie poszukujący złota (zatruwanie rtęcią). 43. Flectonotus pygmaeus Kieszenie skórne służą przechowywaniu jaj. Jak to się dzieję? Ujście kloaki jest skierowane do góry a żabka unosi tylne kończyny, jajeczka się toczą i wpadają do kieszeni! Taki tam, żabi golf 44. Żaba omszona Tu się nie rozpiszę. Ten gatunek wietnamski gatunek stosuję kamuflaż którego pozazdrościliby partyzanci Vietkongu Dodatkowo potrafi zwinąć się w kulkę oraz udawać martwą. Co za sajgon! 45. Paedophryne amauensis Zdarza się Wam gubić w zdaniu kropki? Owa żabka ma 7.7 mm! Nie wiem jak naukowcom udało się ją odnaleźć ale podziwiam. Gatunek odnaleziono w 2010 roku w Nowej Gwinei. Mini-kermit jest najmniejszym kręgowcem świata (póki nie odnajdzie się mniejszy-przecinek ;)). 46. Żaba leśna Prawdziwy biologiczny fenomen - powstanie z martwych! Jezus przy tym to cienias. Serce północnoamerykańskiego płaza biję niezauważalni aż się zatrzyma, krew nie krąży, ustaje oddychanie, zero aktywności mózgowej, 65 % wody w ciele zamarza i tak tygodniami aż zrobi cieplutko. Duża zawartość glukozy w komórkach, stabilizuję je i zapobiega odwodnieniu całego organizmu (wątroba przechowuje i na początku zamarzania wyrzuca ogromną ilość glukozy). Oczywiście to tylko część prawdy, mnie wyczytane wyjaśnienia nie przekonują, wręcz rodzą więcej pytań. Ale w końcu ktoś eksperymentalnie opiszę całe zjawisko, choćby ze względu na potencjał medyczny. Czy ktoś przejmie się żabą leśną czy też dostaje order za zasługi, trafiając do Księgo Gatunków Wymarłych?
  15. 1 point
    40. Spirobranchus giganteus https://fthmb.tqn.com/bGcyTQOab59FQh1bs1DDzC7brbA=/3871x2575/filters:fill(auto,1)/about/christmastreeworm-565b47e43df78c6ddf599ee2.jpg Nie regulujcie monitorów! W głębinach codziennie są święta! Owe pierścienice (robaki morskie) żyją sobie w rurkach zbudowanych z czego popadnie (ciała obce+śluz+związki wapnia). Pierzaste czułki naganiające są ułożone spiralnie, stąd nietypowy wygląd. Z kolei zooksantelle (fotosyntezujące glony) zapewniają ogólny żywot "choinkom". Chloroplasty jak i mitochondria także kiedyś było wolno żyjącymi bakteriami. Bez nich, świat jaki znamy, nigdy by nie zaistniał! Cicha władza mikrobów. Poczuliście zapach świąt? Może trzeba obudzić w Was świątecznego ducha... 41. Sapphirina Te dziwaczne widłonogi (czyli jedna z grup skorupiaków), milimetrowej wielkości, są jak duchy. Wojskowo mogą im pozazdrościć umiejętności kamuflażu. Świecą tylko samce. Pływają w swych świetlnych zbrojach niczym dumni rycerze. Sekret "szafirek" tkwi w warstwach płyt krystalicznych wewnątrz komórek. Są tak ułożone, że doskonale odbijają spektrum światła niebieskiego. Reszta kolorków zostaję jakby wyłączona z obiegu. Tak też, Sapphirina, raz świeci, raz nie, zależnie od dostępu światła. Prawdziwa oceaniczna gwiazda Tymczasem III cześć żabek, ukaże się na dniach.
  16. 1 point
    Była mała szminka a teraz prezentuję dużą szminkę czyli Boeinga B787-8 Dreamliner w malowaniu linii lotniczej Norwegian Air ,model w skali 1:300 A tu mam skończony wczoraj pod osłoną nocy rosyjski samolot myśliwski Mig-31 ,model w skali 1:100 A co następne ,hmm będzie premiera w mojej kolekcji tych konstrukcji lotniczych w skali 1:300 jeszcze nie robiłem .
  17. 1 point
    Oki a więc tym razem pierwszy z 2 samolotów pasażerskich linii Norwegian Air ,jest to tzw mała szminka bądź tampon ,to nazwy wymyślone przez Spotterów ,Boeing-737-800 model w skali 1:300 ,teraz czas na dużą szminkę .
  18. 1 point
    Tyle ostatnio miałem roboty i zobowiązań, że nie pamiętam, jakież to żabki miały być. Jako pocieszenie: 37. Rekin polarny Nasz bohater jest niesamowity z dwóch względów. Po pierwsze żyję 400 lat! To rekord wśród kręgowców! Nie wiadomo do końca, jakie mechanizmy za to odpowiadają. Wpływ ma na pewno niska temperatura i powolny metabolizm (co by mitochondria się nie spracowały). Wyobraźcie sobie, osiągać dojrzałość płciowo w wieku 150 lat! Po drugie. Mieć sobie dwoje satelitów. Widłonogi (czyli grupa skorupiaków) jako bioluminescencyjne pasożyty, wyżerają oczy rekinom. Z czasem... Prawdopodobnie w międzyczasie służą jako wabik. Pasożyt, symbiont? Ogólnie po co ślepemu okulary? Skoro w jego żołądku znajdowano szczątki reniferów i niedźwiedzi polarnych! 38. Trzmielojad czubaty Nazwa polska jest oczywiście myląca. Ptak atakuję błonkówki (osy,pszczoły, szerszenie, trzmiele i wiele innych). Przy takiej diecie, przydaje się porządne opancerzenie. Najciekawsza pozostaje populacja z Tajwanu (no wiecie ewolucja, populacje w niektórych przypadkach mocno się różnią). Polując na groźne szerszeni, używa broni chemicznej która manipuluję zachowaniem owadów (kto wypił trochę alkoholu, ten wie, że z chemią żartów nie ma). Grupa trzmielojadów, cierpliwe znosząc użądlenia podlatuję do pojedynczego gniazdo, rozpylając (przy kontakcie) nieco substancji aż agresja błonkówek ustanie. Cóż, wtedy szerszenie muszą szukać nowego domu, o ile jakiś ujdzie z życiem. 39. Turritopsis nutricula Pewnie myślicie sobie, że w życiu pewna jest tylko śmierć. Ano niekoniecznie. Poznajcie nieśmiertelną meduzę! W przypadku stresu, braku pożywienia, uszkodzenia ciała - meduza z formy dorosłej przechodzi w stadium polipa. Pełen reset. Komórki nie różną się od tych zarodkowych, w sumie mogą wyspecjalizować się w jakąkolwiek funkcję (coś jakby macierzyste). I tak w nieskończoność. W ten sposób ten parzydełkowiec osiągnął biologiczną nieśmiertelność. Oczywiście przed ostrymi zębami się nie uchroni. Podsumowując, śmierć w świecie natury, niekoniecznie jest pewnikiem. Ewolucja znajdzie rozwiązanie na wszystko (kto oglądał 7 sezon Gry o tron, ten może dumać nad możliwością powstania machizmu ziania ogniem).
  19. 1 point
    Jako że nie mam sprzętu z netem produkcja w mojej fabryce trwa w najlepsze ,tym razem zrobiłem samolot myśliwski z II wojny światowej Messerschmitt Me-109 E Trop w malowaniu mojego ulubionego Jagdgruppe z którego wywodził się mój ulubiony As Myśliwski czyli JG 27 ,model jest w mojej ulubionej skali 1:66 ,jeszcze za jakiś czas zrobię Me-109 K i będę miał wszystkie modele Me-109 podstawowych wersji czyli Dorę Emila Fridricha Gustawa i Konrada .A teraz robię modele pasażerskie pewnej norweskiej linii lotniczej będzie to mała szminka i duża szminka ,jak je zrobię to zobaczycie dlaczego je tak nazwałem .
  20. 1 point
    Co tu taka cisza? Czyżby Epica się wszystkim osłuchała do znudzenia? Podsumuję moje wrażenia w mini-recenzji. Solace System - nie powtarzając się, bardzo dobry utwór z interesującym tekstem, świetny otwieracz. Fight Your Demons - tak dynamicznego i szybkiego kawałka w stylu Victims of Contigency albo Obssessive Devotion, brakowało mi na THP. Ogólnie jedna z najlepszych piosenek Epiki w tejże stylizacji. Tekst równie motywujący jak kompozycja. Architect of Light - motyw orkiestralny jak żywcem wyjęty z repertuary sławnych kompozytorów muzyki filmowej, soczyste riffy, śliczne refrenki. W drugiej części utworu spodziewałem się przedłużenia sekcji smyczkowej i dętej albo mocniejszej zagrywki. Niestety zabrakło czegokolwiek ale i tak AoL jest o wiele lepszy niż Cosmic Algorithm. Wheel of Destiny - melodyjny składnik główny, w końcu większy wpływ keyboardu, praca gitar i perkusji doskonale zgrana, Simone czaruje wokalnie. Piosenka dobra, przebijająca Tear Down Your Walls w wyważeniu poszczególnych składników. Tekst bardzo pouczający, na czasie i odważny. Immortal Melancholy - słodziutka balladka. Raczej trzeba mieć odpowiedni nastrój, na coś tak krótkiego. W gruncie rzeczy, mało ta wersja się różni od akustycznej. Decoded Poetry - mój faworyt. Jedna z najlepszych piosenek Epiki! Liczę, że zagrają ten kawałek w Krakowie. W kompozycji podobny do Divide and Conquer, symfonicznie na poziomie Architect of Light. Od chórów dostaję ciarek na plecach. Muzyka Epiki stała się dla mnie patogenem, który zawładnął mózgiem. Solace System EP, nie zawiera odrzutów z sesji nagraniowej. Odniosłem wrażenie, że piosenki nie trafiły na THP ze względów tekstowych, nie do końca wpasowujących się klimat. Poza tym Epica postawiła na różnorodność. I choć utwory są bardzo dobre, nie są niczym oryginalnym. Cóż, mam nadzieję, że widzimy się w listopadzie, w Krakowie!
  21. 1 point
    No i jest kolejna Brytfanna czyli Mig-29 z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim w malowaniu specjalnym upamiętniający polskich pilotów ,obecnie wszystkie Migi-29 z tej bazy są w taki sposób pomalowane ,z tą różnicą że Mig-29 nb 56 i Mig-29 UB nb 15 ma odznakę kościuszkowską na grzbiecie kolorową ,a pozostałe w kolorze kamuflażu ,oba Migi są przeskalowane do skali 1:66 .A po Migach biorę się za kolejne zakochanie od pierwszego wierzenia po pikniku lotniczym w Krakowie w mocno egzotycznym kamuflażu .
  22. 1 point
    Nacieszcie oczy! [video=youtube] [video=youtube] [video=youtube]
  23. 1 point
    Dobra zrobiłem drugiego bohatera historii którą bym chciał wam pokrótce przytoczyć jest nim Aerospatiale/BAC Concorde .Co on ma wspólnego z Tu-144 zwanego Concordskim ,między Concordem a Tu-144 jest 8 miesięcy różnicy ,najpierw powstał Concord przy kooperacji brytyjsko francuskiej ,po wielu projektach testach modeli w pomniejszonej skali z fabryki wytoczył się najpierw francuski prototyp 001 i odbył pierwszy lot 2 Marca 1969 roku ,a następnie w powietrze wzbił się prototyp brytyjski 002 a było to 9 Kwietnia 1969 roku .Po oblocie spłynęły zamówienia od wielu linii lotniczych z wielu kontynentów ,ale po pewnym czasie wiele linii lotniczych wycofało swoje zamówienia ze względu na trudną eksploatację samolotu ,chodziło głównie o głośną pracę silników ,duży hałas w locie z prędkością naddźwiękową ,dużego zużycia paliwa i wysokich kosztów eksploatacyjnych ,co odbiło się na cenach biletów na loty Concorde .Dlatego jedynymi liniami które zdecydowały się na wprowadzenie do swojej floty Concorde była francuska Air France i brytyjska British Airways ,i tak Concorde w obu liniach latały na trasach dalekodystansowych głównie do USA do momentu katastrofy jedynego Concorde który był w malowaniu linii Air France w roku 2000 ,po tej katastrofie zainteresowanie lotami spadło i obie linie wycofały Concorde z siatki połączeń ,i tak Concorde był jedynym samolotem pasażerskim który na wysokości przelotowej rozwijał prędkość ponaddźwiękową . Aaaaaaaaaale Rosjanie którzy mieli manię wielkości gdy zauważyli zdjęcia Concorde zapragnęli mieć podobny samolot ,projektem tego samolotu zajął się znany i utalentowany konstruktor radziecki Andrei Nikołajewicz Tupolew .Pierwszy lot Tu-144 bo tak nazwano zrobionego na podobieństwo Concorde samolotu odbył się 31 grudnia 1968 roku rok przed oblotem Concorde ,pośpiech ten nie wyszedł na dobre konstruktorom ponieważ samolot okazał się niedopracowany .Samolot był używany w transporcie ludzi i ładunków zaledwie 30 miesięcy .Karierę Tu-144 przerwała także jak w przypadku Concorde katastrofa lotnicza do której doszło na Salonie paryskim 1 Czerwca 1978 roku . Teraz trochę o sprawie technicznej obu niesamowitych konstrukcji . Francuzi gdy zobaczyli Tu-144 oskarżyli Rosjan o plagiat ,moim zdaniem niesłusznie ponieważ jedyne podobieństwo obu maszyn to prędkość maksymalna powyżej 2 Ma oraz opuszczany hydraulicznie przód kadłuba do startu i lądowania ponieważ w obu podwozie przednie jest wysokie i piloci podczas startu a szczególnie lądowania . Skrzydła obu samolotów są inne Concorde ma skrzydła o kształcie płynnej delty a Tu-144 ma skrzydła w układzie podwójnej delty . A teraz dane techniczne obu maszyn : (w nawiasie będą dane techniczne Tu-144 ) Rozpiętość Skrzydeł 25.50 m (28.80 m ) Długość 62,10 m (65.70 m ) Wysokość 11.40 m (12.40 m ) Masa Własna 78 700 kg ( 85 000 kg ) Zespół Napędowy Cztery Silniki turboodrzutowe Rolls Rolce /Snecma 593 Mk 10 każdy o sile ciągu 17 260 Kp (4 silniki turbowentylatorowe NK-144 każdy o sile ciągu 20 000 Kp) Prędkość przelotowa 2,04 Macha lub 2179 km/h (2400 km/h ) Zasięg 6230 km (6500 km ) Załoga 3 pilotów (3) Pasażerowie do 144 ( do 140 ) Model Concorde jest oczywiście w skali 1:300 ,były 3 szybkie modele ,a teraz czeka moją fabrykę dłuższa budowa ,zajmę się drugą brytfanną czyli Migiem 29 ale tym razem będzie w malowaniu w jakim obecnie latają Migi-29 w 23 bazie lotniczej w Mińsku Mazowiecki
  24. 1 point
    Jako że ze skalą 1:300 jest łatwo prezentuje kolejny model tym razem jest to samolot o którym przy okazji następnego modelu napiszę więcej ,a jest nim samolot pasażerski Tupolew Tu-144 S w malowaniu linii lotniczej Aeroflot ,model w skali oczywiście 1:300 ,ciekawe czy zgadniecie co będzie kolejnym modelem ,dla podpowiedzi napiszę że jest podobny do Tu-144
  25. 1 point
    No i skończyłem kolejny model tym razem wracam do mojej ulubionej skali 1:300 ,nie mogłem zrobić tego samolotu w tym malowaniu w dużej skali z braku miejsca więc padło na 1:300 ,tym razem jest to Tupolew Tu-154M w malowaniu rosyjskiej linii lotniczej S7 znanej wcześniej pod nazwą Sybir Airlines .Co następne ,a o tym dowiecie się za jakiś czas .
  26. 1 point
    24. Ślimaki nagoskrzelne Ci morscy ekshibicjoniści, ukazują bez wstydu swoje narządy oddechowe. Barwne kolorki są aposematyczne (ostrzegawcze) a same ślimaki wysoce toksyczne. Owe substancję pozyskują z pożywienia np. gąbek. Są i takie które udają. Wprawni oszuści i pozerzy. Drapieżcy czmychają (oczywiście znajdą się chętni, na skubnięcie tęczy) a my możemy cieszyć oczy. Czasami wręcz zastanawiam się czy ktoś nie dorzuca mi LSD do herbaty. Mięczaki te są doskonałe w przetwarzaniu pożywienia, pomimo stenofagi (wąska specjalizacja pokarmowa). Po skonsumowaniu parzydełkowca wykorzystują jego broń ubierając się w nią. Genialne rozwiązanie. Magnific! Z drugiej strony są też kanibalami. Rozmiary mają niewielkie najwyżej 20 cm. No, dobra. A widzieliście wróżkę? Jeden nawet upodobnił się do ryby. Ewolucja konwergentna polega na wynajdowaniu podobnych struktur, rozwiązań, niespokrewnionych gatunków, w zbieżnych niszach ekologicznych (delfiny, morświny czy nietoperze) Te śmieszne zygzaki to gruczoły trawienne. Coby rozpuścić galaretkę (z meduzy). Kończymy transmisję. Teraz na kanale Lucek 1: Pięćdziesiąt twarzy... [video=youtube] 25. Opos wirginijski W podzięce, userowi Pablito za świetne posty w Post Mortem, przedstawiam zjawisko tanatozy. Te torbacze z Ameryki Północnej do perfekcji opanowały udawanie martwego. Zapadają w śpiączkę, wydzielają zapach z gruczołów przyodbytniczych (co tu ukrywać, śmierdzą padliną). Resztę widać na zdjęciu. A mogą tak godzinami. Dłuuugimi godzinami. Ciekawe skąd wiedzą, kiedy niebezpieczeństwo minęło? Drapieżniki jednakowoż, czując niezły smrodek, wola się dyskretnie oddalić. Tanatoza bez wątpienia należy do skutecznych mechanizmów obronnych a stosują ją chociażby zaskrońce czy samce niektórych pająków. Żeby śmierć nie była Wam straszna, zakończę humorystycznym akcentem.
  • Member Statistics

    • Total Members
      1167
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.