Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 10/18/17 in all areas

  1. 4 points
    Oto jedna z nagrodzonych prac w I turze. Zwróćcie uwagę na ciekawy zapis wersów! Od razu wiadomo, o kim opowiada wierszyk! Autorce gratuluję pomysłu :) Energią wręcz kipi, gdy na scenę wbiega Mały, lecz wielki sercem nasz kolega Pod pachą gitarkę swą kochaną ściska Patrzy – komplet pod sceną – więc humorem tryska Uśmiechem swym szczerym fanów wnet ujmuje V…? V się za nic tutaj nie zrymuje! Układa na strunach palce swoje zręczne Odpala… I już brzmi solo jego wdzięczne! Riffy wplata w melodie, włosami zarzuca Istny żywioł – tu skacze, tam pędzi, przykuca Nuż z Floor piątki przybija, z T(u)omkiem wino popija! Erno nań mówią – ja dodam, jeśli mnie ktoś spyta: Niezwykłe to imię dla zdolnego hobbita. :D Autor: frieda_ch
  2. 3 points
    Kochani! Pora na ogłoszenie wyników konkursu :)! I miejsce - aliisa - koszulka VOS + singiel Elan II miejsce - frieda_ch - singiel EFMB III miejsce - justynad3 - naszyjnik Arabesque Wyróżnienie - aleksandra.pisarska.97 - nagroda niespodzianka Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w I turze! Gratuluję zwycięzcom! Zachęcam do odpowiedzi w kolejnych turach. Przed nami jeszcze cztery etapy i mnóstwo nagród do wygrania:)
  3. 2 points
    Chyba jeszcze nigdy nie wyczekiwałam koncertu żadnego zespołu tak bardzo, jak właśnie Brother Firetribe we wrocławskim Firleju. Pamiętam, że odkąd się o nim dowiedziałam (w marcu bodajże), odliczałam dni do 12 października. Cieszyłam się, że będę miała okazję posłuchać kolejnego fińskiego zespołu na żywo w moim mieście i odpowiednio wcześnie zaopatrzyłam się w bilety (choć nie było takiej konieczności, gdyż sprzedaż wejściówek szła kiepsko i frekwencja w dniu koncertu niestety również pozostawiała wiele do życzenia). Jednak świadomość, że bilety leżą już na półce i spokojnie czekają na swój czas, działała na mnie uspokajająco. Z drugiej strony czułam ogromną radość i ekscytację związaną z przyjazdem Emppu. W Nightwish tak odległy i niedostępny, a tutaj miał wystąpić na malutkiej scenie w kameralnym klubie. Przez te kilka miesięcy oczekiwania na koncert gdzieś w głowie kołatała się myśl, że może jakimś cudem uda mi się zdobyć autograf chociaż jednego z członków NW... Bardzo tego pragnęłam, naprawdę. W najśmielszych snach jednak nie przypuszczałam, że dostanę znacznie więcej. Na kilka miesięcy przed koncertem miałam najnowszy album zespołu („Sunbound”) w małym palcu i wytrwale zgłębiałam pozostałe wydawnictwa w dyskografii grupy, które stopniowo coraz bardziej mnie wciągały. Chwytliwymi melodiami BF zaraziłam całą rodzinę. Gdyby dzieci były odrobinę starsze, z pewnością poszlibyśmy na koncert całą czwórką J Tym razem jednak wybrałam się tylko z mężem. Trzy dni wcześniej dostałam od zespołu wiadomość, że zostałam szczęśliwą posiadaczką wejściówki „meet&greet” dla dwóch osób. Przeżyłam najwspanialszy szok w życiu. Nigdy jeszcze czegoś podobnego nie wygrałam, więc ogarnęła mnie prawdziwa euforia. Ale mój zachwyt już po chwili przysłoniły ciemne chmury zwątpienia: A co jeśli na spotkanie nie wyjdą wszyscy członkowie zespołu? Co jeśli zabraknie tego, na którego czekam najbardziej? Co jeśli moje marzenie jednak w ostatniej chwili wymknie mi się z rąk? I tak się biedna zamartwiałam przez cały czas pozostały do koncertu, nie wiedząc, co począć z szalejącymi w brzuchu motylkami. Gdy w dniu koncertu dotarliśmy z mężem do klubu (niedługo po otwarciu bram), w środku było niemal pusto :/ Tu i ówdzie plątały się pojedyncze osoby, a podczas występu supportu (fińskiego Shiraz Lane) naliczyłam pod sceną może dwadzieścia osób... Mimo to zespół na scenie dawał z siebie wszystko. Wysłuchałam jednego numeru i wyszłam z zamiarem przebrania się w firmową koszulkę zakupioną na stanowisku z merchem. Dodatkowo nabyliśmy jeszcze płytę BF w atrakcyjnej cenie 40 zł. Po zamianie koszulki „Nightwish” na koszulkę „Brother Firetribe” pozostało już tylko czekać, aż zajmie się nami tour manager i zaprowadzi nas tam, gdzie sny stają się rzeczywistością. Gdy tylko otworzyły się drzwi „backstage roomu” i zobaczyłam uśmiechnięte twarze wszystkich członków zespołu, całe zdenerwowanie momentalnie ulotniło się w przestrzeń i zapanowała atmosfera pełnej swobody. Ze słodkim „Hi” na ustach wyściskałam najpierw wokalistę, a potem wszystkich pozostałych, którzy wstali z miejsc, by nas przywitać. Emppu grzecznie siedział na krzesełku, rzucając nieśmiałe spojrzenia w naszą stronę. Gdy już wylałam z siebie potok ciepłych słów i podziękowań za spełnienie mojego marzenia i nauczyłam Pekkę poprawnie wymawiać „Wrocław” (no, not „Wroklau”!), przystąpiłam do „ataku”. W ruch poszły zdjęcia, okładki płyt i markery. Wszystko działo się w pośpiechu, w obecności nieustannie ponaglającego nas TM zespołu („You really have only 5 minutes”), dlatego też po wręczeniu chłopakom „stuffu” do podpisania, postanowiłam skupić wszystkie swoje siły na Emppu, by nie uronić ani chwili z tego wymarzonego spotkania. Poprosiłam go o autograf na zrobionym przez siebie zdjęciu z Czad Festiwalu (na moje pytanie: „Do you remember”? odpowiedział krótkim acz zdecydowanym „No”), uśmiechając się przy tym niewinnie. A potem wręczyłam mu do podpisu... rysunki moich dzieci(!) Młode fanki przez cały poprzedni dzień tworzyły swoje dzieła, chcąc za wszelką cenę dać Emppusiowi coś od siebie i pokazać, że jest dla nich ważny. „Mamo, a czy Emppuś naprawdę zobaczy nasze rysunki?” „Dasz mu je?” „Naprawdę będę miała jego autograf?” „O jaaaa!” Odpowiadałam, że nie wiem, spróbuję, zobaczymy, może się uda itp. Udało się! Emppu wyraźnie się wzruszył na widok swojej podobizny w wizji sześcio- i jedenastoletniej fanki i z chęcią złożył swój zamaszysty podpis na obu rysunkach. Jako mama poczułam w tamtej chwili nieopisaną dumę. Pozostali członkowie zespołu również docenili wysiłki moich dziewczyn, ciesząc się, że już w tak młodym wieku są na właściwej drodze muzycznej i chłoną fińskie brzmienia. Mieliśmy mało czasu, a jeszcze przecież trzeba było zrobić sobie pamiątkowe fotki! Wyjęłam więc polską flagę i ustawiliśmy się w jednym kącie ciasnej kanciapki, podczas gdy po drugiej stronie stanął tour manager z moim aparatem. Zdjęcie zostało zrobione, choć zmieścił się na nim zaledwie czubek flagi. Nieistotne. Po wspólnej foci ze wszystkimi członkami zespołu (prawie, bo perkusista gdzieś się ulotnił), przyszedł czas na zdjęcie dnia. Powiedziałam Emppu wprost, że muszę się z nim sfotografować, a gdy chętnie przystał na moją propozycję, pod wpływem impulsu szybko dodałam pytanie „Can I hug you”? i nie czekając na odpowiedź objęłam go przyjacielskim uściskiem. Cudowny, kochany Emppu dał się przytulić, a ja nie mogłam uwierzyć we własne szczęście ♥ Ustawiliśmy się do zdjęcia, a ja z emocji zapomniałam, jak się robi różki :p Szczęśliwa, spełniona i wniebowzięta pożegnałam chłopaków tradycyjnym fińskim „Kiitos”, wylewając z siebie kolejny potok słów wdzięczności pod ich adresem. Zaraz jednak wróciłam z powrotem, ponieważ okazało się, że w całym zamieszaniu zostawiłam na backstage’u swoją kurtkę. Po spotkaniu szybko przejrzałam zdjęcia w aparacie, by upewnić się, że wszystko, co przed chwilą się wydarzyło, nie było tylko pięknym snem. Do koncertu zostało pół godziny. Zakupiliśmy z mężem kolejną płytę, ugasiliśmy pragnienie i usiedliśmy, by ochłonąć przed rozpoczęciem występu. Finowie wyszli na scenę punktualnie, a ja bez większego trudu zajęłam strategiczne miejsce przy barierkach na samym środku sali. Tłumu nie było. Na oko około sto osób. Z jednej strony boleśnie mało, z drugiej akurat wystarczająco, by cieszyć się swobodą ruchów i bliskością zespołu. Zabrzmiało intro z płyty „Sunbound” i muzycy pojawili się w świetle reflektorów, owacyjnie witani przez polską publiczność. Było nas mało, ale była w nas siła! Wyczuwalne pozytywne wibracje od początku wędrowały w obie strony, a dobra energia napędzała show. Wydobyłam z czeluści torby mój aparat fotograficzny, chcąc uwiecznić na zdjęciach pierwszy występ zespołu w Polsce, a dla mnie już wtedy najpiękniejszy wieczór koncertowy ever ♥ Panowie byli najwyraźniej zadowoleni z naszego „meet&greet”, bo przez cały występ nie szczędzili mi specjalnych względów. Pekka szukał spojrzenia aprobującego wymowę słów „Wrocław” i „dziękuję”, Emppu sypał ze sceny uśmiechami i posyłał w moją stronę „różki”, a ja odbierałam pozytywne emocje bijące od całej piątki. Czułam się wyróżniona. Znałam wszystkie utwory, które zagrali, więc podśpiewywałam sobie teksty, co wokalista skwitował stwierdzeniem, że radzę sobie w tej kwestii lepiej niż oni sami. Prawdą jest, że liryki BF są na tyle proste i wpadające w ucho, że nie sposób ich nie zapamiętać. Zabawa szybko rozkręciła się na dobre. Polska publiczność, wyraźnie zainfekowana bakcylem fińskiego optymizmu i dobrego humoru, odpłynęła na fali dźwięków melodyjnego hard-rocka w klimacie lat osiemdziesiątych. Emppu rzucił w „tłum” kilka kostek, a chwilę później zszedł ze sceny i... kolejną kostkę wsunął prosto w moją dłoń. Coś przy tym powiedział, ale w tej chwili już nie pamiętam jego słów. Wpatrywałam się kompletnie zaskoczona to w niego, to w moje pierwsze „zdobyte” koncertowe trofeum. Nigdy dotąd o nic nie walczyłam. Nie posiadam w swojej kolekcji żadnych pałeczek, setlist, pustych butelek ani innych tego rodzaju bezcennych pamiątek. Ledwo zdążyłam schować kostkę od Emppu w bezpiecznym miejscu, gdy tuż przed sobą zobaczyłam Jasona, który wręczył mi swoją kostkę basową. Tym razem usłyszałam, jak powiedział „For the girls”. To wyjaśniało, dlaczego kostki były dwie! Wydusiłam z siebie tylko cichutkie „Thank you”, tłumiąc cisnące się do oczu łzy wdzięczności. Występ skończył się o wiele za szybko. Finowie pięknie się ukłonili, a ja, największa szczęściara wieczoru, na do widzenia zgarnęłam jeszcze serdeczny uścisk od Pekki. Emocje, emocje, emocje... Zawładnęły mną tego dnia całkowicie (wybaczcie), więc teraz wreszcie czas na kilka suchych faktów: Koncert trwał godzinę (za krótko!). Zespół zagrał dla nas większość numerów ze swojego nowego krążka, a także największe hity z poprzednich albumów, w tym m.in. „Heart Full Of Fire”, „Runaways”, „For Better Or For Worse” czy „One Single Breath”. Na bis otrzymaliśmy energetyczne „I Am Rock”, a po zakończeniu występu Finowie zrobili sobie tradycyjne zdjęcie z fanami w tle (szkoda tylko, że zapomnieli o polskiej fladze, która została na barierkach). Co do technicznych umiejętności Emppu, to mój mąż-znawca rzeczowo stwierdził, że zagrał dobrze. Już na zakończenie tej mojej przydługiej, och-ach-relacji dodam, że jedynym zgrzytem wieczoru była niska frekwencja. Puste kąty na sali raziły w oczy. Myślę, że zespół to odczuł, choć niczego nie dał po sobie poznać i zaserwował publiczności naprawdę profesjonalne show. Pod tym względem nasi południowi sąsiedzi biją nas na głowę – dzień później Finowie grali w Pradze na pełnej sali, a po koncercie wszyscy rozdawali fanom autografy. Tak to powinno wyglądać! Tak więc, kochani, podczas następnego koncertu Brother Firetribe w naszym kraju liczę na Waszą obecność i wspólną zabawę :) Cały czas chodzi mi też po głowie myśl utworzenia polskiego fanpage’a, a nawet fanklubu zespołu. Tyle że do tego trzeba wsparcia fanów ;) Uff... Dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca J
  4. 1 point
    Luc Arbogast - Metamorphosis Za Wikipedią: francuski kontratenor, specjalizujący się w wykonaniach muzyki średniowiecznej. Album Metamorphosis to ciekawe połączenie muzyki dawnej z elektroniką. To przede wszystkim klasyczny wokal Arbogasta (przez długi czas myślałem, że to śpiewa kobieta :)) w bardzo melodycznej oprawie z wyraźną perkusją i elektronicznymi bitami. :) Jeśli lubicie ERĘ to ta propozycja z pewnością się Wam spodoba ;) Polecam też inne albumy (już bez elektroniki). Spotify: Youtube: niestety nie widzę całego albumu na YT :(
  5. 1 point
    Super, Aga :)! Mina Emppu - bezcenna! Bardzo się cieszę, że udało Ci się spotkać z zespołem i naszym Hobbitem! Nie mogę się doczekać relacji i wrażeń ze spotkania!
  • Member Statistics

    • Total Members
      1167
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.