Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 12/18/16 in Posts
-
3 pointsWtorek 6 grudnia 2016 r. i swój kolejny (piąty już) koncert Tarji, na którym miałam okazję być, zapamiętam jako wydarzenie absolutnie wyjątkowe. Choć pod względem ilości „zaliczonych” dotychczas koncertów artystki można mnie uznać za weterankę, to stres i ogromne emocje związane z kolejnym jej pobytem w moim mieście (właściwie 10 minut drogi od mojego domu) odczuwałam po raz pierwszy. Wiązało się to nie tyle z ekscytacją samym koncertem, ile z wyczekiwanym spotkaniem w gronie fanklubowiczów Winter Storm Poland, organizacją skrupulatnie zaplanowanej akcji koncertowej i prezentowej, a także żywioną do samego końca nadzieją na osobiste spotkanie z Tarją. Szanse na nie były nikłe, gdyż wiedzieliśmy, że wokalistka zmaga się z chorobą i nie czuje się najlepiej. Zgodnie z przewidywaniami do spotkania nie doszło, a przygotowane przez nasz fanklub prezenty wręczyliśmy Tarji za pośrednictwem jej menedżerki. Ona także przekazała artystce do podpisu przyniesione przez nas płyty, zdjęcia i otrzymane na miejscu pamiątkowe kawałki tła z trasy „Colours In The Road Tour”. W rezultacie uzyskaliśmy autografy i czuliśmy się usatysfakcjonowani. Czas pozostały do rozpoczęcia koncertu nasza grupka fanklubowiczów postanowiła wykorzystać na integrację. Usiedliśmy przy stolikach (aby dać odpocząć nogom, które tego wieczoru jeszcze miały się nastać) i przywdzialiśmy mikołajowe czapki, będące integralną częścią naszej zaplanowanej akcji koncertowej. Humor wszystkim dopisywał, a pozytywne emocje narastały z każdą chwilą. Uśmiechnięci „Mikołajowie” zrobili sobie parę pamiątkowych zdjęć, a następnie, gotowi do boju, z flagą i banerem „All We Want For Christmas Is You” (tekst ten zwyciężył w zorganizowanym przez nas wcześniej konkursie) ruszyli jako pierwsi zająć strategiczne miejsca przy barierkach. Wkrótce brama główna została otwarta i w Sali Stadion zaczął gromadzić się tłum. Jako pierwszy support zaprezentował się hiszpański SUDDENLASH. Młoda i obiecująca kapela, która jednak niczym szczególnym się nie wyróżniła i nie porwała tłumu. Wokalistka potrafiła nawiązać dobry kontakt z publicznością, mówiła wyraźnie, jednak to wszystko, co zapamiętałam z ich występu (nie licząc uniesionej w górę włóczni na końcu jednego z utworów). Po krótkiej przerwie na scenę wyszli czterej Brytyjczycy tworzący metalowy zespół IMMENSION. Klimat wyraźnie się zaostrzył, tempo wzrosło i koncert w pewnym sensie zaczął nabierać rumieńców. Mocne gitarowe riffy i melodyjne kawałki zostały owacyjnie przyjęte przez wrocławską publiczność, która po energetycznym występie brytyjskiej formacji była gotowa na gwiazdę wieczoru. Te kilkanaście minut, które dzieli oddanego fana od pojawienia się na scenie jego idola, to moim zdaniem najbardziej emocjonujące chwile podczas koncertu. Napięcie sięga wtedy zenitu, a świadomość, że już za chwilkę marzenie stanie się rzeczywistością, przyprawia o dreszcz wzruszenia. Tak było i tym razem. TARJA wyszła na scenę uśmiechnięta i pełna energii, a Wrocław przywitał ją burzą oklasków. Zgodnie z planem w ten wyjątkowy dzień nie mogło zabraknąć Mikołaja. Fanklubowicze stojący w pierwszym rzędzie ponownie założyli na głowy biało-czerwone czapki, a także rozwinęli polską flagę i świąteczny baner. Występ artystki rozpoczęło energiczne „Demons In You”. Utwór przez wielu nielubiany i krytykowany, jednak większość z tych, którym w wersji studyjnej nie przypadł on do gustu, po wysłuchaniu wykonania live diametralnie zmieniła zdanie. Tarja wyraźnie pokazała, że ów demon w niej drzemie i tego wieczoru pokaże swój pazur. The shadow self is taking over… Artystka rozkręcała się z każdym kolejnym utworem. Nawiązała świetny kontakt z wrocławską publicznością, do której zwracała się również poprawnie po polsku. Świetnie to sobie rozpisała! Na scenie była wulkanem energii, który kipiał szczerą radością i promieniował szczęściem. Wspierana przez swój zespół, krzątającego się przy scenie męża i córeczkę, oglądającą występ mamy z boku sceny, z pewnością czuła się silna mimo choroby. Przypływ pozytywnych emocji czuła również od fanów, co podkreśliła w sposób szczególny, zapowiadając utwór „Too Many”: „You are making my dreams come true. Every day.” Podczas koncertu Tarja zaprezentowała głównie utwory ze swojego najnowszego wydawnictwa „The Shadow Self”. Największym zaskoczeniem wieczoru okazało się wykonanie na żywo „Supremacy”, niezwykle wymagającego wokalnie coveru grupy Muse. Przyznam, że przy pierwszych dźwiękach tego numeru serce zabiło mi mocniej. Słuchając tego utworu w wersji studyjnej zawsze mimowolnie porównuję go do studyjnego nagrania „Phantom Of The Opera” z CC. Uważam, że w obu przypadkach tylko wersja live oddaje prawdziwy charakter tych kompozycji i ukazuje pełny zasięg możliwości wokalnych Tarji. Moje refleksje się potwierdziły i zostałam wbita w podłogę. To był dla mnie jeden z punktów kulminacyjnych tego wieczoru (tak, było ich więcej!) Kolejnym okazał się set akustyczny, podczas którego Tarja oraz jej zespół wystąpili w czapkach Mikołaja, rzuconych na scenę przez nas, fanklubowiczów podpierających barierki. Tarja rozdała członkom zespołu czapki podpisane ich imionami, a sama założyła inną, przeznaczoną specjalnie dla niej. Pamiętam jej słowa: „This one is special, yes?” Nie pamiętam za to wszystkich utworów zagranych w secie akustycznym, gdyż byłam w stanie zbytniej euforii, by skupić się na doznaniach artystycznych. Chwyciłam szybko aparat, aby uwiecznić te wyjątkowe chwile. Tarja wyglądała tego wieczoru olśniewająco. Zaprezentowała trzy piękne kreacje, które doskonale odzwierciedlają koncepcję jej najnowszego albumu. Królował kontrast czerni i bieli. Dopasowany kolorystycznie mikrofon (biały) u wielu fanów z pewnością wzbudził jednoznaczne skojarzenia. Tarja i o nich nie zapomniała. Perfekcyjnie wykonała składankę Tutankhamen/The Riddler/Ever Dream/Slaying The Dreamer, wspomagana przez swego gitarzystę Alexa, który całkiem nieźle poradził sobie na wokalu. Lata mijają, a głos Tarji, mimo intensywnej eksploatacji w repertuarze zarówno rockowym, jak i klasycznym, zachował swoją moc i głębię. Ani się obejrzeliśmy, gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki „Too Many”. Zgasły światła, wizualizacje w tle sceny, a członkowie zespołu odłożyli swoje instrumenty i rozpłynęli się w mroku. Przyszła kolej na nas. Na sali zawrzało, a publiczność głośno domagała się bisów. Dostaliśmy trzy dodatkowe utwory. W tym czasie rzuciliśmy na scenę polską flagę podpisaną przez fanów, którą Tarja podniosła i zarzuciła sobie na plecy, po raz kolejny dziękując zgromadzonej publiczności za wsparcie i entuzjastyczne przyjęcie (trzeci punkt kulminacyjny wieczoru). W święto Mikołajek fani nie zapomnieli również o fińskim Dniu Niepodległości, obchodzonym akurat 6 grudnia. Tarja zeszła ze sceny z plakatem „Hyvää Itsenäisyyspäivää”. To był koniec tego wspaniałego wieczoru. Przyszła pora na dzielenie się wrażeniami i kolejne pamiątkowe zdjęcia. Łącznie zrobiłam ich ponad 250, co na koncercie zdarzyło mi się po raz pierwszy. Tarja wyglądała zachwycająco, a ja nie potrafiłam oderwać od niej obiektywu aparatu. Dla mnie najpiękniejszym podziękowaniem za ten wyjątkowy, Mikołajkowy koncert Tarji są dwa zdjęcia, które artystka umieściła na Instagramie, wyrażając swoją wdzięczność za ciepłe przyjęcie na obu koncertach w Polsce. Te słoiczki z kolorowymi denkami to moje własne domowe przetwory, które we wtorek rano wyjęłam ze swojej kuchennej szafki. Dać swojej idolce coś własnej produkcji – BEZCENNE. Mam nadzieję, że moje dżemiki przypadły jej do gustu. Mikołajowe czapki były zakupem czysto spontanicznym, dokonanym pod wpływem impulsu. Dzieci pytały: „Mama, po co ci tyle czapek”? A ja na to, że na akcję koncertową, dla fanów. W planach mieliśmy przywdzianie tego mikołajowego atrybutu na początku koncertu oraz do wspólnego zdjęcia na jego końcu, ale Tarja postanowiła inaczej i czapki uatrakcyjniły akustyczną część występu. Zaplanowana przez nas akcja koncertowa potoczyła się własnym trybem. Niezmiernie się cieszę, że zespół docenił nasze starania i z chęcią przyłączył się do tej mikołajkowej inicjatywy. Dziękuję Tarji i jej zespołowi za wspaniałe widowisko, jakiego byliśmy świadkami we Wrocławiu. Artystka ma wokół siebie fantastyczną, zgraną i profesjonalną ekipę, dzięki czemu każdy jej koncert jest niezapomnianym przeżyciem. Potrafi zawładnąć sceną i porwać publiczność do wspólnej zabawy. Wyraźnie widać, że cieszy się każdą chwilą spędzoną na scenie i potrafi przekazać te pozytywne emocje swoim fanom. Ma w sobie dużo ciepła i szczerej radości z bycia sobą. Jest silna, niezależna i szczęśliwa. W moim osobistym odczuciu Tarja jest kobietą spełnioną i świadomie kierującą swoją karierą. Wytrwale kroczy własną ścieżką, jednocześnie podtrzymując ducha przeszłości, ku radości fanów dawnej ery NW. W ostatnim czasie poznałam bardzo wiele osób, które z zainteresowaniem śledzą i wspierają jej solowe dokonania. To wspaniałe. Dziękuję wszystkim tym, których miałam okazję poznać osobiście i już teraz z utęsknieniem oczekuję kolejnego koncertu Tarji w naszym kraju. Kiitos!!!
-
2 pointsDziękuję, Aneczko! Miłego łamania języka. :D Nadeszła właśnie wiekopomna chwila poznania przez Was zaimków osobowych i czasownika "być". Zacznijmy właśnie od zaimków i krótkiego komentarza na ich temat. Podobnie jak w języku polskim, w fińskim możemy pomijać zaimki osobowe, ale uwaga: tylko w pierwszej i drugiej osobie obu liczb, natomiast w trzecich osobach konieczne jest podanie tego zaimka. ja - minä ty - sinä on/ona/ono (osoba, człowiek, raczej nie o zwierzęciu - chyba że to już taki członek rodziny, ale to kwestia sporna - podobnie jak w angielskim zresztą) - hän ono (coś/zwierzę) - se my - me wy - te oni/one (człowieki) - he oni/one (cosie) - ne Czasownik być - olla minä olen sinä olet hän/se on me olemme te olette he/ne ovat Przeczenie W języku fińskim partykuła przecząca jest odmienna, podczas gdy forma czasownika pozostaje niezmieniona w przeczeniu dla wszystkich form. Dla czasownika olla jest to forma ole. minä en ole sinä et ole hän/se ei ole me emme ole te ette ole he/ne eivät ole Pytanie Możemy też zadawać pytanie za pomocą partykuły pytającej czy, która w j. fińskim występuje w postaci sufiksu (końcówki) -ko lub -kö, dołączanego do odmienionego czasownika. Póki co ominiemy problem harmonii wokalicznej i tego, kiedy pojawi się które o, ale zajmiemy się tym następnym razem. olenko (minä)? oletko (sinä)? onko hän/se? olemmeko (me)? oletteko (te)? ovatko he/ne? Pytanie zaprzeczone W fińskim można zadawać pytanie, dostawiając sufiks -ko/kö do każdej części zdania, żeby podkreślić, że właśnie o to pytamy. Przykład omówmy po polsku, żeby nie popadać w zbędne na razie przypadki. Jestem teraz w sklepie. Pytanie: Jesteś teraz w sklepie? Teraz jesteś w sklepie?(=Czy teraz?) Ty jesteś w sklepie?(=Czy ty?) W sklepie jesteś teraz?(=Czy w sklepie?) itd. Tak samo jest z partykułą -ko/kö. Możemy więc też zapytać, czy coś nie jest. Czy nie jesteś teraz w sklepie?. enkö (minä) ole? etkö (sinä) ole? eikö hän/se ole? emmekö (me) ole? ettekö (te) ole? eivätkö he/ne ole? To tyle w kwestii bytów i niebytów. Lojalnie ostrzegam, że reszta czasowników (jak to w większości języków bywa) odmienia się jakby inaczej, więc nie radzę kalkować tego sposobu. Następnym razem harmonia wokaliczna, czyli trochę teorii potrzebnej do zrozumienia, dlaczego było ette, ale i eivät albo czemu raz jest -ko, a kiedy indziej -kö. Mam nadzieję, że dzisiaj nie było za dużo na raz (jak na nasze minilekcyjki w ramach relaksu), ale wydaje mi się, że najłatwiej to zrozumieć, kiedy jest wszystko razem. :)
-
1 pointDzięki, dzięki Zofio :D W smutne dni zawsze czytam Twoje wypowiedzi i od razu mi lepiej, co tam piwo :P Dobrze, że zwróciłaś uwagę na wątek społeczny ale pamiętaj, że w fabule występują twisty, jeszcze możesz się zdziwić rozwinięciem lini fabularnej. Czekam na Twoje nowe opowiadanie, bo dla mnie to też najwyższa przyjemność :)
-
1 pointDziękuję za kolejną część :D Świetnie się rozwija akcja, naprawdę mnie wciągnęło i za każdym razem, kończąc, jest mi smutno, że na następny fragment będę musiała czekać. Ale wiem, że się nie rozczaruję. Tematyka "proletariat dobry, burżuazja ble" jakoś niespecjalnie do mnie przemawia, ale ten konflikt dobrze opisałeś i nie mam do niego wrogich uczuć :P Dużo fantasy, opisów, niepowtarzalna i jakoś tak niezwykle charakterystyczna atmosfera sprawiają, że czyta się jeszcze przyjemniej. Co mam dalej naskrobać? CZEKAM NA DALEJ :P
-
1 pointW tym roku zaczniemy grzecznie: "Merry Christmas Everyone" Shakin' Stevensa. Miłego śpiewania Śnieg wiruje dookoła, Dzieci psocą tu i tam, Ten czas niesie miłość, zrozumienie, Świąt wesołych życzę wam. Czas się bawić i czas świętować, Czas by noc przetańczyć wraz, Czas podarków i składania życzeń, I śpiewania kolęd czas. Zabawę mieć będziemy w tę noc, Gdzie chłopca/dziewczę* znajdę wnet, Pod jemiołę wezmę go/ją*, staniemy w świetle świec, (zależy kto śpiewa J) Noc umyka, gra muzyka, Stare hity, kocham je, Mam pragnienie, by Boże Narodzenie, Nigdy nie kończyło się! Zabawę mieć będziemy w tę noc, Gdzie chłopca/dziewczę znajdę wnet, Pod jemiołę wezmę go/ją, staniemy w świetle świec, Śnieg wiruje dookoła, Dzieci psocą tu i tam, Ten czas niesie miłość, zrozumienie, Świąt wesołych, życzę wam. Świąt wesołych, życzę wam. Ooo Świąt wesołych, życzę wam. Śnieg wiruje dookoła, Dzieci psocą tu i tam, Ten czas niesie miłość, zrozumienie, Świąt wesołych, życzę wam. Ooooo Śnieg wiruje dookoła, Dzieci psocą tu i tam, Ten czas niesie miłość, zrozumienie, Świąt wesołych, życzę wam. Świąt wesołych, życzę wam. Ooo Świąt wesołych, życzę wam.
-
1 pointJakiś tydzień temu sam w końcu wymyśliłem swój temat, więc wiem co to za radość. :D A o czym piszesz?
-
1 pointMam temat licencjatu!!! ♥ Po 2 miesiącach myślenia i researchu, w końcu się udało. Życie jest piękne ♥ :D
-
1 pointPaula :)! Dzięki za fajną ściągawkę! Dobrze mieć coś takiego w pigułce, właśnie tak jak napisałaś! Nigdy nie wiadomo, kiedy mogą się przydać takie zwroty. Jak znalazł przed wycieczką na północ! Nie wiem jeszcze co, kiedy i jak, ale ćwiczyć można. Język się łamie we wszystkie strony, ale się nie poddaję ;)
-
Member Statistics