Pięć na dziewięć matur już za mną i muszę powiedzieć, że były naprawdę przyzwoite. Z polskich i matmy liczę koło setki, z podstawy z angielskiego też, a z rozszerzenia nie wiem - liczę tak na 80%, ale to zależy od tego, jak dużo błędów zrobiłam w rozprawce. Generalnie wszystko oprócz tego ostatniego było zadziwiająco łatwe i mam nadzieję, że tak zostanie. (Zresztą angielski rozszerzony też był proporcjonalnie, jak na rozszerzenie). Wasze wsparcie działa - jeszcze tylko dwa tygodnie i najdłuższe wakacje życia. :) Swoją drogą, to dość śmieszne: pięć matur w trzy dni i cztery w dwa tygodnie, ale przynajmniej najgorsze już za mną. Jeszcze tylko matma, historia i ustne i będę spać i śmiać się z tych wszystkich, którzy się uczą i pracują, podczas gdy ja będę miała wolne.
Dzięki Wam, miśki, za wsparcie - czymcie kciuki dalej! ♥