Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 03/05/16 in Posts
-
2 pointsCiekawych snów ciąg dalszy. Dzisiaj śniło mi się, że Anetka przyjechała do mnie, żebym z nią przeprowadziła wywiad. Siedziałyśmy sobie w kuchni i na koniec miałam ją nagrać jak tańczy, no i jak nagrywałam, to w telefonie nagle pojawiły się obok niej Tarja i Simone (chociaż fizycznie ich w kuchni nie było) i chciały, żebym tańczyła z nimi Oo W drugim śnie zajęcia z gramatyki prowadziła kobieta, która grała w Sonacie na jakimś folkowym instrumencie. Ten sen zadziałał na moją podświadomość, ucze się właśnie gramy i słucham Sonaty :D Edit następnego dnia: Dzisiaj we śnie kupowałam bilet na występ Emppu i Marco, którzy mieli zagrać akustyczne wersje utworów NW i innych wykonawców, a później miał się odbyć normalny koncert zespołu. Coś jak Blackoustic duo w wersji NW, szczerze mówiąc, jakoś mi do Emppu i Marco nie pasuje takie granie :P
-
1 pointNie mam zdolności artystycznych, ale wkręciłam się w fajne antystresowe kolorowanki. Pewnie większość z was wie jak to wygląda - wzory są skomplikowane i dość szczegółowe, tak że pokolorowanie jednego zajmuje trochę czasu. Polecam, to fajna sprawa na odstresowanie :)
-
1 pointHahahhahaha, to jest tak cudownie bezdennie głupio śmieszne! ♥ Możecie mi to kupić xD
-
1 pointWczoraj na koncercie panowie z Lady Pank zagrali nowy utwór. Jeśli ktoś chciałby posłuchać to zapodaje link: [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Ti3sdJExAlE
-
1 pointFani Sherlocka... Tego się nie spodziewacie :D http://www.boredpanda.com/chocolate-easter-bunny-benedict-cumberbatch-cumberbunny/?utm_source=facebook&utm_medium=link&utm_campaign=BPFacebook
-
1 pointWreszcie powiew jakiejś świeżości :) Tuo i Troy zdecydowali się pobawić - i dobrze! Dla takich zabaw chodzi się na koncerty. Proste The Siren bez ozdobników i zabaw możemy sobie posłuchać z płyty w domu.
-
1 pointThe Siren w nowym aranżu. Z Troyem grającym liczne solówki gitarowe. Wymiennie z Tuomasem, jak również w klimatycznej końcówce. [video=youtube]http://www.youtub.e.com/watch?v=EvQznPZufl8&
-
1 point
-
1 pointMacie misiaczki kolejną porcję mnie. Kto nie mógł się doczekać, niech się raduje, a ten, kto nie czekał, wcale tu zaglądać nie musi :) Z cyklu: jesteś przeziębiona Arabeque, ale śpiewaj bo deadline! Trzy dni inhalacji jednak swoje zrobiły i już tak bardzo nie słychać, żem niedoleczona. Co do wyboru utworu: to nie ja! Chcieli się chyba z nas pośmiać, czy coś xD Mam nadzieję, że nie pokaleczyłam tak bardzo tego pięknego języka ♥ [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=_1NiV2uDZsI PS. A capella, bo tak chcieli. Podkład miałam sama dla siebie w słuchawkach. A tutaj coś dla tych, którzy jednak wolą mnie nie słuchać xD Z racji tego, że tutaj są wszyscy "wtajemniczeni" (hehe) należy się słówko wyjaśnienia. Tak, bezczelnie zerżnęłam wygląd oraz imię postaci od tej prawdziwej pani. Pasowało mi jakoś ;) W wersji wysłanej na konkurs przypisów było ciut więcej, ale powtarzam: tutaj wszyscy wtajemniczeni, więc jak napiszę TGSOE to będziecie wiedzieć, o co mi chodzi, prawda? Dlatego poskracałam przypisy. Kto zgadnie o jakich utworach tu jeszcze wspomniałam? ;) Z pozdrowieniami dla Marji :) W zacienionym zielonymi zasłonkami pokoju, w łóżku, okryta puchową pościelą, leżała starsza, schorowana kobieta. Na imię jej było Marja. Często przymykała oczy i pogrążała się w marzeniach. Na jej ustach malował się wtedy ledwo dostrzegalny uśmiech. Opowieść ta zaczyna się w dniu, w którym zakończyła się (albo może zaczęła?) jej podróż. Był spokojny, słoneczny poranek. Promienie słońca wpadały do pokoju przez szpary między zasłonami i odbijały się od stojącego na stoliku kryształowego wazonu, malując na ścianach przeróżne, połyskujące tęczowo kształty. Marja tuż po przebudzeniu zawołała do siebie swoją córkę, Johannę, która od kilku tygodni mieszkała wraz z nią. - Potrzeba ci czegoś? - do pokoju weszła dość wysoka, szczupła kobieta. Jej ruchy były lekkie i pełne gibkości. Włosy koloru ognia zaplotła w warkocz. Starsza kobieta nie odpowiedziała. Uniosła drżącą dłoń i zdjęła z szyi srebrny łańcuszek. Na jego końcu połyskiwał mały, srebrny kluczyk. Johanna pamiętała, że jej matka nigdy się z nim nie rozstawała. Wiedziała też, co można było za jego pomocą otworzyć. Ukrytą w domu już od wielu lat szkatułkę, której zawartość pozostawała tajemnicą dla wszystkich prócz Marji. Pudełeczko było iście niezwykłe. Wykonane z ciemnego drewna. Bogate zdobienia na początkowo wydawały się być tylko kłębkiem nic nieznaczących zawijasów, ale po bliższych oględzinach można było wychwycić wśród nich pewien porządek. Co wrażliwsza osoba z pewnością złożyłaby z ornamentów jakiś wzór. Dla jednego byłby on kwiatowy, drugi być może odczytałby z niego sentencję, która zmieniłaby jego życie a trzeci pewnie dostrzegłby jeszcze coś innego... Staruszka poprosiła o przyniesienie pudełeczka. Kiedy odebrała je z rąk córki, na jej rzęsach zatańczyły migoczące niczym śnieg kropelki. Wpatrywała się w swój skarb, a w jej oczach można było dostrzec odbicia uczuć głębszych niż ocean. Wiem kochanie, że zawsze byłaś ciekawa co też ukryłam tutaj przed światem. Johanna niepewnie skinęła głową. Nigdy nie widziała matki tak wzruszonej. Nadszedł czas, by mój sekret ujrzał światło dzienne. Usiądź tutaj dziecko. - Marja poklepała brzeg łóżka – Przyglądaj się dokładnie i słuchaj uważnie. Kobieta otworzyła skrzyneczkę. Zamek ustąpił z cichym kliknięciem a od lat zamknięte wieko zaskrzypiało cicho. W środku znajdowały się na pierwszy rzut oka zupełnie bezużyteczne przedmioty: był tam słoiczek z białym wieczkiem wypełniony po brzegi złożonymi karteczkami oraz drugi, z czarnym wieczkiem, w którym samotnie spoczywał tylko jeden liścik. Na twarzy Johanny odmalowało się rozczarowanie. Spodziewała się czegoś o wiele bardziej niezwykłego. - Myślałaś, że będą tu skarby, prawda? - Marja posłała córce dobroduszny uśmiech – No cóż, te słoiczki są dla mnie o wiele bardziej drogocenne niż jakiekolwiek diamenty, szafiry czy złoto. Interesuje cię pewnie dlaczego w jednym pojemniczku jest tylko jedna karteczka a w drugim aż kilkadziesiąt? Postaram się wyjaśnić to wszystko jak najjaśniej. Kiedy miałam siedem lat, zaczęłam spisywać swoje marzenia. Wrzucałam je później tutaj – pokazała prawie pusty słoiczek – Kiedy któreś z nich się spełniało, wtedy przerzucałam odpowiednią karteczkę do drugiego słoika. Wśród nich znajdziesz poważne pragnienia jak i malutkie życzenia. Opowiem ci o tych, które znaczą dla mnie najwięcej. Zaczęło się od czegoś trywialnego. Bardzo chciałam mieć lalkę z porcelany. Zgadnij co dostałam na dziesiąte urodziny? - Czy to Lahja?* - Johanna przypomniała sobie o starej lalce, zawsze siedzącej na kominku. Od dawna brakowało jej jednego oczka (stanowiło to dość makabryczny widok), mimo to Marja nigdy nie pozwoliła jej schować. - To właśnie ona. Tym sposobem moje pierwsze marzenie zostało spełnione. Później przyszła kolej na poważniejsze sprawy. Chciałam się zakochać. Moje życzenie zostało stało się prawdą. Co prawda, miało to fatalny skutek, bo kilka pierwszych miłości skończyło się dość... szybko i boleśnie, ale w końcu znalazłam stabilizację. Kolejna karteczka zmieniła miejsce pobytu. W międzyczasie bardzo chciałam też napisać książkę. Nie byle jaką. Miała być taka, jaką sama przeczytałabym z przyjemnością. Magiczna i hipnotyzująca. Jak sama dobrze wiesz, nie napisałam jednej książki. Spod mojego pióra wypłynęło ich więcej niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że przyniosły uciechę jeszcze komuś oprócz mnie. Na kolejnej karteczce jesteś ty. Tak, właśnie ty. Moja mała dziewczynka o oczach zielonych jak młoda trawa i włosach gorących jak ognisko. Mój mały elf, mój las, mój świat. Opowieść trwała o wiele dłużej niż Johanna przewidywała. Nie miała pojęcia jak barwne było życie jej matki, a zarazem jak bolesne. Słuchała wszystkiego z zachwytem. Przypominało jej sposób, w jaki zwykła spędzać w dzieciństwie niemal każdy wieczór. Siadała w jednym łóżku z mamą i słuchała jej niesamowitych historii. Tym razem było podobnie. Tak jak zawsze, nie spodziewała się tak prędkiego zakończenia. Najchętniej spędziłaby resztę życia na słuchaniu niezwykłych opowieści. Zdaniem Johanny, Marja skończyła zbyt szybko. - To co wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Jeśli jesteś ciekawa pozostałych marzeń, przeczytaj je, śmiało. Chciałabym tylko, żebyś później spaliła je wszystkie. Niech ulecą z wiatrem i błąkają się w obłokach. Może ten pył snów opadnie na kogoś i pomoże mu spełnić, niczym spadająca gwiazda, jego życzenie? Żyłam po to, by snuć opowieść. Właśnie dobiegła końca, pora odpocząć. - Marja odłożyła szkatułkę na stolik stojący obok łóżka i opadła na poduszki. - Znajdziesz mnie po drugiej stronie rzeki, kochanie. Zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie, który przeniósł ją do lasu pełnego jagód. - Miłej podróży mamo... - szepnęła Johanna. Sięgnęła po pudełko marzeń, by odczytać jakie było ostatnie życzenie jej matki. Na skrawku papieru widniały słowa: „Powitać ostatnie światło biblioteki”** Po policzku rudowłosej spłynęła łza wzruszenia. Przełożyła ostatnią notatkę na właściwe dla niej od tego momentu miejsce. *Lahja - dar **TGSOE
-
1 pointDziś śniło mi się, że Adrian miął przyjechać do mojego domu. Mama zrobiła wielki obiad, jakbyś Adrian był jakimś prezydentem :P. Przyjechał Adrian i Izzy, który ściął włosy na bardzo krótko i wtedy okazało się, że są blond. Gdy Izzy zaczął żądać szarlotki z szynką, obudziłam się ;) A, Izzy, czasem są takie sny z niejasnym poczuciem zagrożenia. Nie lubię takich :undecided: Zawsze wyczuwa się niebezpieczeństwo.
-
1 point
-
1 point
-
1 pointW tym roku akademickim mieszkam w Sopocie, tuż pod samym lasem i... las był piękny jesienią... teraz to kilka patyków, które szaro-brązową ścianą odbierają mi prawo do oglądania jasnego nieba (choć to żadna strata, bo i niebo ostatnio nie lepsze!). Tęsknię za śniegiem! Jakiś miesiąc temu solidnie popadało i las został zaczarowany! Dosłownie! Pochwalę się, bo cyknęłam tosterem zdjęcia (chyba obrażam właśnie telefon Izzy'ego, ale może się nie obrazi i nie każe mi tego telefonu przepraszać za obelgę). Dawać mi śnieg do Sopotu! :-D
-
Member Statistics