Płyta dziś wpadła do mego radia.
Nudne. Jedyne utwory, które mnie zaciekawiły, to "Duel & Cloudscapes", "Cold Heart of the Klondike", "The Last Sled" i "A Lifetime of Adventure". Może jeszcze początek "Glasgow 1877". Reszta może spokojnie odpaść, zwłaszcza "Dreamtime", które przełączyłam w połowie bo leciało cały czas to samo.
Jeszcze jeden czynnik wpłynął na moją ocenę. Wychwaliliście bardzo, aż drżałam z niecierpliwości, później w miarę słuchania byłam coraz bardziej rozczarowana. Płytę w sumie mogłam sobie odpuścić.
Jestem jeszcze ciekawa instrumentali. Bo przecież większość utworów jest instrumentalna, a w każdym razie zawiera mało tekstu. To może być ciekawe.
Edit. No i poszło 80 zł na dwie identyczne (no prawie) płyty. ;_;