Niech zgrzeszę i napiszę coś więcej w temacie, jako że "do tablicy" mnie przywołano, jako niecnego zUarażacza tą niecną Diabelską Miksturą, więc jeśli chcecie się co nieco dowiedzieć o zespole, który od ponad 30 lat jest na topie, łączy i wyznacza trendy, jest inspiracją dla wielu wykonawców takich jak Daft Punk, Hurts... a nawet Paradise Lost, to zapraszam.
Ależ chłopcy są jak najbardziej grzechu warci... :devil:
"Depeche Mode oznacza to, jak szybko zmienia się moda. Lubię brzmienie tych słów" - są to słowa Martina L.Gore'a, autora tekstów i kompozytora DM.
Sama nazwa zespołu, zaczerpnięta z francuskiego magazynu mody (powstał w 1980) dużo mówi o charakterze jego muzyki. Martin bardzo interesuje się nowościami w muzyce i słychać to na każdym etapie twórczości, dzięki czemu ich twórczość jest bardzo zróżnicowana od dzieł, które powstały na fali new romantic w latach 80, poprzez chociażby fascynację tym co działo się w USA na początku lat 90 (czyli moda na rock) oraz to co jest w modzie teraz w świecie elektroniki na ostatniej płycie Delta Machine.
POCZĄTKI
A teraz przechodzimy do tego, co tygryski lubią najbardziej.... :devil:
Let's have a black celebration! :devil:
A Franek Zappa mówił, że mówienie o "muzyce bywa jak taniec o architekturze".
Rzecz o depeszowych singlach - jak to zwykle bywa, że single są tylko wizytówką zespołu i to dość marną, tak w przypadku depeszy się to nie sprawdza, ich single są na bardzo dobrym poziomie, mało tego, od albumu wymienionego powyżej muzyka nabiera spójności i tego "depeszowego charakteru" i wiele utworów nie będących singlami jest na podobnym bądź wyższym poziomie, tak więc... nic tylko słuchać ^.^
Już wiecie co was czeka tak, więc:
Never let me down again!
Depeszowe teksty - nie jest jakąś tam tajemnicą, że duża część tekstów jest "o lekkim zabarwieniu erotycznym" właśnie. To nie są jakieś piękne i długie liryki, tylko dość proste teksty (a raczej "podteksty").
Jednak mieszanka tekst + atmosfera utworu + baryton Dave'a i/lub drgający wokal Martina, powoduje, że te utwory mają to "coś" dzięki czemu tą muzykę się odczuwa, a nie po prostu "słucha".
"Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi." - tu się sprawdza, z tą atmosferą jakie budują poszczególne utwory.
Oczywiście są utwory, z bardzo dobrymi tekstami, które owego zabarwienia nie mają, a są godne polecenia takie jak, Walking in My Shoes przez wiele osób uważany za hymn (jak sobie wygooglacie, to się dowiecie dlaczego :P), piękne Home i refleksyjne Policy Of Truth.
To teraz nadszedł czas na:
Mówi się, że to najbardziej komercyjny album w historii zespołu, jednocześnie kolejny przełom w twórczości:
Violator
Rok 1993. Już coś kiedyś wspomniałam o tym albumie, ale w innym temacie, więc się sama zacytuję: