Przesłuchałam w końcu piosenkę Victim of Ritual, zarówno Demo jak i ofiszal. Śmiem przyznać, że z pierwszym odsłuchaniem kawałka, wydawało się na prawdę średniawo, począwszy od inspiracji Bolerem Ravela, jak ktoś już wcześniej wspomniał, wysokim C? w refrenie a skończywszy na hmm... "dziwnej wstawce" z przesterami głosu T. gdzieś pod koniec. Muzycznie przyjęłam kawałek jako taki sobie w skali fajności. Oczywiście mam tu na myśli ofiszal, a nie Demo do którego później dojdę. Ale jak to się dzieje z głosami, które mile pieszczą mi ucho, z każdym odsłuchaniem kawałek zaczyna mi się podobać coraz bardziej. Na prawdę, uważam, że Tarja też stawia na dobry aranż kawałka i tak właśnie jest. "I pracowała nań i odsłuchawszy później stwierdziła iż dobrym to było." ;) No, może nie ma tego "Tuomas'owego pietyzmu", który da się elegancko słyszeć w niemal każdym kawałku NW, ale Tarja to Tarja a NW to Tuomas & Co. (eeee?:confused:) Odnośnie wersji Demo, to pierwsze co mi przyszło na myśl po odsłuchaniu go to, że gdyby nie głos Tarji to mogłabym go pomylić z Muse, serio serio. ;) Więc dobrze, że ta bardziej "Tarjo'wa" wersja zaznała światła dziennego. Ach, pozostaje jeszcze kwestia klipu, jak tylko go zobaczyłam w momencie skojarzyło mi się z urbex'em, więc plus za klimat klipu. Aczkolwiek chyba nie do końca zrozumiałam kwestię malunków, farby, mrocznych brzydali, którzy jęli Tarję gnębić czy tez rzucania w siebie farbą. Pytanie typu szkolnego - cóż autor miał na myśli - zostanie dla mnie kwestią domysłu. ;) Reasumując, singiel na plus. Na taki 4+ bo ja nadal gdzieś tkwię w tym White Night Fantasy gdzie anielski głos Tarji i kompozycje Tuomasa pozostaną jednymi z piękniejszych ever, o. :)