Moja klasa właśnie skończyła gimnazjum i prezent dla wychowawczyni był dość duży - właśnie bon do jubilera za 200zł, duży bukiet kwiatów i ręcznie robiona kartka z klasowym zdjęciem (wręczone na komersie). Z drugiej strony jednak nam się to zwróciło, bo pani zaprosiła nas jeszcze na lody do najdroższej kawiarni w mieście - mogliśmy sobie wybrać cztery gałki, więc wyszło ją to tak 10-15zł od osoby, zależy od wielkości gałki, bo jest na wagę. W klasie było nas 24, ale w ten dzień (ostatni przed zakończeniem roku) kilku osób nie było, więc w sumie ufundowała takie lody 22 osobom chyba. Czyli raczej zwróciła cały prezent. No i to w końcu była ostatnia klasa - więc wypadało kupić coś większego niż na zwykłe zakończenie roku. Ogółem, jestem przeciwna dawaniu prezentów nauczycielom z każdej okazji, ale jeżeli robimy klasowe składki, to te 5zł raz na jakiś czas można przeżyć.
(Pozostali nauczyciele dostali kwiatki po jednym od wszystkich klas razem, to było w kosztach komersu, ale jednej pani - od historii - kupiliśmy dodatkowy bukiet i czekoladki - ona sobie w pewnym sensie zasłużyła, tzn. zawsze zgadzała się na przełożenie jakiegoś sprawdzianu - a i tak od niej też otrzymaliśmy prezent - torebkę różnych cukierków i życzenia).