Właśnie, to zależy od tego jaki to zespół i jak prezentuje się na żywo. Myślę, że najczęściej może zawieść nas właśnie wokal. Ja też wybrałabym najprawdopodobniej płytę studyjną, a koncertówkę zafundowałabym sobie na DVD, bo do takich nagrań zespół się specjalnie przygotowuje, cała oprawa wizualna uzupełnia muzykę (i często tuszuje pewne niedociągnięcia techniczne muzyków, wokalu) i mło jest popatrzeć jak by to mogło wyglądać, gdyby się było na koncercie. No i przyjemnie jest zobaczyć wirtuozów gitary, czy perkusji w swoim żywiole, jak z prędkością światła przemiarzają palcami po progach lub nie móc uwierzyć w to, że za pomocą czterech kończyn można wyprawiać takie rzeczy z zestawem perkusyjnym składającym się z multum elementów ;)
Są też takie zespoły, które zdecydowanie lepiej wypadają na żywo; w tej chwili kojarzy mi się Dżem, który zresztą swoją ostatnią płytę nagrał live, tyle że w studiu. Po prostu wszyscy grali razem, aż do skutku, wokale tak samo; nie tak jak to często teraz bywa, że np. perkusję nagrano w zupełnie innym studiu i w innym czasie niż resztę instrumentów itd.