Jump to content
Piotrek

Ayreon oraz inne projekty Arjena Lucassena

Recommended Posts

Anthony Arjen Lucassen to holenderski kompozytor i multi instrumentalista, który ma na koncie mnóstwo projektów muzycznych- znam z tego tylko niewielką część: niektóre płyty spod szyldu Ayeon i pojedyncze utwory Star One, ale bardzo przypadły mi one do gustu, choć jedne szybciej, a inne wolniej. Szczegółowe rozkminianie stylu muzycznego pozostawię tym, którzy się na tym znają, a sam podrzucę kilka linków dla chcących się zapoznać:

 

Journey Through the Waves of Time

Set Your Controls (Star One)

Day 11: Love

 

Jak być może wiecie do swoich projektów Arjen zaprasza znanych instrumentalistów i wokalistów. W tej drugiej grupie znalazła się m.in Floor (a także jej siostra Irene, którą można usłyszeć w "Love").

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oczywiście, że znam Lucassena (twórczość w sensie). Moim nr 1 przez długi czas był "Loser".

 

Poza tym jeszcze znam dokonania Ambeon i stream of Passion, jednakże stawiam na męski wokal.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Znam, ale niewiele. Jednak sukcesywnie nadrabiam. Temat przypomniał mi, że miałam wreszcie w całości przesłuchać "The Human Equation", co aktualnie czynię. :-D

 

Arjen to czarodziej - kogo nie zaprosi do projektu, to wyciska z niego wszystko co najlepsze XD

Share this post


Link to post
Share on other sites

w Loser się zakochałam. reszta twórczości jest niezmiernie ciekawa. nie jest to jakiś mój ulubieniec, ale lubię go posłuchać. zwłaszcza mojego ukochanego Losera xD pierwszy raz go usłyszałam na płycie z czasopisma Teraz Rock, na tej samej płycie był Nemo NW xD

Share this post


Link to post
Share on other sites

zwłaszcza mojego ukochanego Losera xD pierwszy raz go usłyszałam na płycie z czasopisma Teraz Rock, na tej samej płycie był Nemo NW xD

 

Poznałem Ayreon dokładnie w ten sam sposób :D, szkoda że już od wielu lat TR nie dołącza płytek do gazety.

 

Lubię Arjena, prawdziwy geniusz brzmienia i aranżacji, bardzo charakterystyczny styl. Kilka taktów i już wiadomo ze to on. Ma to swoje wady i zalety, trochę jak już się pozna jego styl, to wiadomo czego się spodziewać wszystkie albumy aranżuje w ten sam sposób, syntezatory, hammondy, nawet skrzypce, akustyki czy flet nie są już zaskoczeniem. Formuła na dłuższą metę czasem może być monotonna, ale myślę, że jak przystało na wybitnego twórcę, jeszcze nas zaskoczy, bo sam mówi, że musi odświeżyć koncepcje i brzmienie. Cenię go też za to, jak umięjetnie połączył stare z nowym i to się chwali .

Projekty podzielę na te, co uważam za lepsze i te co za słabsze ;).

 

Lepsze:

 

Ayreon – najwiecej płyt więc siłą rzeczy najwięcej kawałków i tych wybitnych i tych nużących. Bez dwóch zdań "The Human Equation" przebija wszystkie pozostałe płyty, szczególnie druga stona jest doskonała. Lucassen ma świetne wyczucie, pisze dość proste kompozycje, ale ciekawie jest aranżuje. Np. „Realization” to jest jeden motyw przez blisko 3 i pół minuty, ale tak grany z użyciem różnych brzmień, instrumentów i sposobów go zagrania, że wychodzi to genialnie. Choć na każdej płycie są warte uwagi kawałki. Moim ulubionym utworem spoza THE jest chyba Isis i Osiris.

Ciężko sklasyfikować styl Ayreonu, osobiśćie skłaniam się ku metalowi progresywnemu, ale nie w takim znaczeniu jak Dream Theater, czyli łamańce, technika, solówki, a bardziej literalnie, czyli inkorporacje w metal różnych elementów jak elektronika, folk, pop itd. Ktoś kiedyś ładnie powiedział prog-metal z ludzką twarzą.

Ilu wokalistów śpiewało w Ayreonie to łatwiej byłoby wymienić tych co nie spiewali. Jako ciekawostke kiedys Arjen planował zaprosić Tarję, ale potem zmieniła mu się koncepcja. W tym roku nowa płyta, mam nadzieję, że nie będzie odgrzewanego kotleta i nas zaskoczy.

 

Star One- dwie plyty, obie bardzo dobre, równe i nomen omen mocne. To zdecydowanie najbardziej metalowe wcielenie Arjena, ma to czego czasem brak mi w Ayreonie, czyli energię i dynamikę. Nacisk położono na gitary. Dwie stricte metalowe płyty, bez typowych ballad za to w kosmicznym klimacie. Może czasem brak właśnie jakiś ballad czy długich kawałów, ale używając nigtwishowej metaforyki, to tak jakby dostać płytę z dziesięcioma Stargazers to też nie można by narzekać, poza tym jest sporo zwolnień. Stała obsada wokalna tylko 4 osoby, ale talent wokalny jest niesamowicie wtedy skondensowany, szczególlnie, że owa osbada to prawdziwy dream team :cool:. "Nasza" Floor Jansen, Russell Allen (nie lubię Symphony X, ale to jeden z najlepszych wokali męskich współcześnie, prawie jak Dio), Dan Swano (przez jego niski głos klimat się robi jak na Theli Theriona, gdzie też udzielił sie wokalnie ) i jakby w kontrze do niego obdarzony wysokim głosem Damian Wilson, którego znalem z płyt Ricka Wakemana, notabene też poświęconych kosmosowi.

 

Guilt Machine – to wcielenie Arjena jest mniej metalowe a bardziej klimatyczno- progresywne choć oczywiście mocne gitary też są obecne tu i ówdzie. Sporo sampli, syntezatorów, elektroniki. Są fragmenty, gdzie pachnie muzyką Pink Floyd. Jeden stały wokalista, który przypomina czasem barwą Freddiego Mercurego. Z każdym przesłuchaniem coraz bardziej wciągająca, wyśmienita płyta, są na niej też sample po polsku.

 

Tak w ogóle Gulit Machine i Star One przez skondesowanie całościowo, chyba nawet wolę od Ayreonu, który jest bardziej zróznicowany, ale też siłą rzeczy bardziej nierówny.

 

Słabsze:

 

Stream of Passion- tylko pierwsza płyta, pozostałe są bez Arjena. To miała być jego wersja Female Fronted metalu.Tylko jak na symphonic/gothic to płyta jest przeciętna. Progres też w zasadzie żaden, bo same krótkie kawałki. Parę numerów na czele z tytułowym oparte na schemacie znanym z Ayreonowego Love jest urokliwych, a reszta ot taki średniej klasy Delain.

 

Arjen Lucassen (solo) –wydał dwie płyty jako solo, bardzo nierówne. Na ostatniej Lost ine the new real znajduje się utwór tytułowy jeden z najlepszych kawałków Arjena ever, absolutne top 5 czy choćby cover Welcome to The Machine floydów, ale z drugiej strony jest też morze nudy...

 

Ambeon- dziwnie się ocenia tę płytę, zalezy czy weźmieny wersje jedno czy dwupłytową. Pierwsza płyta, ta własciwa, to skrzyżowanie zaprogramowanych sekwencerów z jakimiś tam nielicznym gitarami. Niby wszystko jest na miejscu, a całość jest tak nużąca, że po przesłuchaniu nie zostaje w głowie nic, może poza jednym/dwoma kawałkami, gdzie są folkowe naleciałości. Linie wokalne, z których słynie Arjen są jakieś udzwnione i mało przejrzyste. Płyta dodatkowa, jakby na drugim biegunie, to akustyczne wersje kawałków Ayreonu zaśpiewane przez młoda wokalistę Ambeonu Astrid van der Veen i tutaj z wiolonczelą, akustykami, fletem itd jej dziewczęcy głos doskonale współgra, no i melodii nie brak, ale to tylko bonusowy dysk. Słyszałem jej solowe dokonania później, warta uwagi wokalistka.

 

 

Trzy najlepsze albumy Arjena:

Ayreon –The Human Equation

Guilt Machine - On This Perfect Day

Star One –Space Metal

Share this post


Link to post
Share on other sites

hqim.jpg

 

"Aniołki Arjena", krążą słuchy że przynajmniej dwoje z jego aniołków będzie też na nowej płycie ;).

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ta nowa płyta to pod jakim szyldem?

 

OK, już doczytałem. Pewnie chodzi o "The Theory of Everything" z cyklu Ayreon. Brzmi ciekawie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Floor Jansen z Arjenem - po samym tym zdjęciu można by pomyśleć że Floor jest malutka :D

6uz4.jpg

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dream Team Arjena na nową płytę, która wychodzi już niedługo. Codziennie na swoim fejsie Arjen zadaje zagadki i odkrywa karty, na razie mamy:

 

:Marco Hietala (Nightwish)

:JB (Grand Magus)

:Keith Emerson (ELP)

:Jordan Rudess (Dream Theater)

:Rick Wakeman (ex -Yes)

 

 

A za wokal żeński będzie odpowiadać m.in ta pani, brzmi 2 razy lepiej niż na codzień :).

[video=youtube]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mamy już tracklistę:

1235551_10151535125651152_1077045617_n.jpg

 

Zapowiada się prawdziwa rock opera nawiązująca do odkryć naukowych ;)

 

Przybliżę może jeszcze skład wokalistów:

JB (Grand Magus) jako Nauczyciel

Sara Squadrani (Ancient Bards) jako Dziewczyna ("The Girl")

Michael Mills (Toehider) jako Ojciec

Cristina Scabbia (Lacuna Coil) jako Matka

Tommy Karevik (Kamelot, Seventh Wonder) jako Uzdolniony

John Wetton (Asia, King Crimson) jako Psychiatra

 

A to co może zainteresować forumowiczów to wspomniany już wcześniej Marco jako Rywal.

Kolejnym nightwishowym akcentem jest obecność Troya ;)

 

Najczęściej w przypadku Ayreonu wracam do wspomnianej już wcześniej The Human Equation, przez sam koncept albumu, który przez 20(!) utworów obrazuje kolejne dni śpiączki człowieka, na którą zapadł po wypadku samochodowym w niewyjaśnionych okolicznościach. Ważnym czynnikiem dla mnie w przypadku tej płyty jest dla mnie warstwa tekstowa. Z innych płyt sięgam jeszcze czasami po 01011001, na której można usłyszeć Floor Jansen.

 

Z innych projektów... cóż o każdym czytałam :D , ale w praktyce przybliżyłam sobie jedynie Star One, a potem jakoś mi chęci się wypaliły przy Stream of Passion. Może kiedyś po nie sięgnę, ale musiałabym znaleźć coś co mnie jakoś do nich zachęci.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

 

Najczęściej w przypadku Ayreonu wracam do wspomnianej już wcześniej The Human Equation, przez sam koncept albumu, który przez 20(!) utworów obrazuje kolejne dni śpiączki człowieka, na którą zapadł po wypadku samochodowym w niewyjaśnionych okolicznościach.

Gdzieś ktoś kiedyś wywnioskował że wypadek był nieudaną próbą samobójczą i w sumie biorąc pod uwagę że głowny bohater uświadamia sobie wiele rzeczy w swoim życiu to miałoby sens.

 

Wszystkie albumy Ayreonu są dwupłytowe i poza THE na wszystkich się to odbija, jakby z 01-nki wyciąć 5 nużących utworów to byłby wybitny 10- utworowy album jednopłytowy, to samo się tyczy każdej innej płyty. Z każdej kilka numerów możnaby usunąć, zostawić tylko geniusz :P.

 

Nowa płyta ciekawie się zapowiada. Jeszcze dodajmy gości instrumentalnych (Wakeman, Emerson, Rudess, Hackett) i mamy prawdziwy dream team plus ci co zawsze na fletach, skrzypcach, wiolonczelach.

I apropos nowej płyty napisałem do Arjena na fejsie kiedy wyjdzie i jakie plany i odpisał. że planuje na koniec października ale jeszcze da znać co i jak bo z wytwórnia mogą być kłopoty.Uwielbiam tego gościa, podziwiam, że codziennie poświęca ileś tam godzin na korespondencje z fanami i normalnie można do niego napisać i pogadać :).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nowa płyta "The Theory of Everything" już wyszła.

 

Po 01-nce, która zebrała mieszane recenzje i sam Arjen mówil że formuła była już trochę zużyta i musi na następnym odświezyć swój styl i tak też zrobił. Może nawet nie tyle w aspekcie aranżacyjno - brzmieniowym, choć parę zaskoczeń jest ale w ogólnej konstrukcji, także częstych nawracaniach motywów. Bardzo charakterystyczne dla tej plyty jest, że powtarza się nieraz muzyka tylko z innym tekstem i trochę innym tempem i aranżem. Bardzo dużo jest takich powrotów, jak się uwaznie posłucha to nie są to 42 rózne numery ale wielokrotne powtórki/wariacje. Czegoś takiego nie było wcześniej u Arjena, a jesli już to nie w takiej ilości.

 

Album jest w porównaniu ze swoim poprzednikiem lżejszy, mniej mroczny, ma więcej przestrzeni i oddechu oraz fragmentów instrumentalnych. No i przy 7 wokalistach idzie rozpoznać kto co śpiewa :D.

 

Po pierwszym odsłuchu dziwne odczucia, głównie ze względu na ogrome poszatkowanie materiału zarówno formalne jak i samych motywów muzycznych. Arjen poczatkowo wysłał do wytwórni CD z 4 trackami, ale go przyjaciele namówili na podzielenie ich na kawałki. Przy takiej formule cięzko słuchać tego jako wyrwane z kontekstu rzeczy, do tego aranże się zmieniają jak w kalejdoskopie, rock-opera pełną gębą. Cała płyta naraz to niemal można się poczuć, jak nie przymierzając podczas słuchania "Tales from Topographic Oceans" Yesów czyli stracić wątek co dzieje ;). Trzeba się wgryźć w materiał i na pewno płyta zyskuje sporo przy kolejnych odsłuchach.

Niemniej brak tradycyjnych numerów jest wciąż trochę kontrowersyjny.

 

Wokalnie - Wetton miażdzy jak zawsze głównie przez swoją barwę, bo możliwości wokalne ma pewnie najskromniejsze z całego towarzystwa. Karevik i Mills jest moc i w tym kontekście, Marco wypada bardzo fajnie aczkolwiek nie można rzec, ze skradł show, jest silnym punktem i tyle. Wokalistki: Scabbia też nadrabia barwą, wokalistkę Ancient Bards za to wolę w Ancient Bards choć poziom trzyma. Arjen nie zaprasza słabych śpiewaków.

 

Ciekawie się prezentują instrumenaliści. Pianino Wakemana w początkowym utworze to jeden z piękniejszych momentów płyty. Późniejsze jego solówki oraz Rudessa i Emersona (chyba najbardziej pokręcona), o dziwo nie popadają w przerost formy nad treścią. Troya tez słychać, z tym, że cięzko powiedziec gdzie on gra, a gdzie ten flecista co zazwyczaj występuje z Arjenem. Na pewno dudy są jego, ale różne flażolety pozostają niewiadomą.

 

 

Myślę, że jest to kandydat, który będzie się liczył w walce o tytuł płyty roku. Jedyne czego brakuje to własnie jakigoś "tradycyjnego" numeru do którego chce się wracać i który można sobie słuchać tak jako standalone. O co ciężko gdy wszystko jest w granicach circa about 2 minut..takie coś długości powiedzmy Beneath the waves albo nawet Realization by się przydało.

Tak czy siak Arjen popełnił świetny album :).

 

p.s jakby ktoś chciałby słuchać na spotify, to jest pomylona kolejność utworów, trzeba słuchać od ostatniego do pierwszego.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

O swoich wrażeniach już co nieco napisałem w temacie "Muzyczne nowości", więc teraz odniosę się tylko do powyższego.

 

Zgadzam się, że poszatkowanie albumu jest tym, co wybija się na pierwszy plan przy początkowych przesłuchaniach, wydaje mi się że najbliższym porównaniem będzie tu "A Passion Play" Jethro Tull, też ostro żonglująca konwencjami i melodiami, nie pozwalając zostać dłużej z żadnym motywem. Minusem takiego rozwiązania jest to, że płyta robi się trudniejsza w odbiorze, plusem - dużo mniejsza szansa, że się znudzi.

 

Niemniej jest kilka utworów, które mogłyby zadziałać jako osobne single. Przede wszystkim Magnetism, z chwytliwym refrenem śpiewanym przez Marco, trwający niemal 4 minuty i dość typowy w konstrukcji.

 

Album jest bardzo dobry, ale osobiście jednak mam uczucie pewnego niedosytu. Brakuje mi momentów naprawdę genialnych, których na 01011001 było sporo. Po niemal 6 latach czekania chciałoby się czegoś wybitnego, co namiesza w prywatnym rankingu ulubionych płyt i od której nie będę się mógł oderwać, a nie po prostu fajnego albumu...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dobra. Przesłuchałam, raz, drugi, to teraz mogę coś napisać.

Najpierw rzuca się w oczy pokrojenie tego wszystkiego na malutkie kawałeczki, dobrze to ujął Fristron - poszatkowanie. Przeszkadzało mi to strasznie i zniechęcało do słuchania. Ale potem ściągnęłam album, puściłam od początku do końca i wtedy wreszcie zaczęło to brzmieć jak spójna całość, a nie masa kawałków, które ktoś chaotycznie posklejał.

Nie wiem dlaczego ktoś podzielił to na części, bo "The Theory..." słuchane 'na wyrywki' nie ma sensu.

Nie da się wydzielić pojedynczych utworów. Ten album jest ciągłością, historią. Albo się podoba cały, albo nie. A mi się akurat podoba i to bardzo.

 

Wokalnie też bardzo przyjemny, Cristina, Tommy, Marco i Sara to jedyni wokaliści, których rozpoznawałam po głosie. Pozostali panowie mi się zlewali. Muszę siąść, wziąć teksty poszczególnych części, wsłuchać się i wczytać. Wczuć się w historię opisaną na albumie.

 

I tu nasuwa się jeszcze jedna myśl. Tak, jak ktoś już wcześniej wspominał - nie pogardziłabym musicalem opartym na "The Theory..".

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Sami: Warto wiedzieć, że w książeczce TToE są wstawki narracyjne, które się nie pojawiają w tekstach utworów (chyba podobnie było na Migratorach, ale nie jest pewien - na pewno zaś przypominają ostatnie trzy rock opery Savatage). Sam ich jeszcze nie znam, więc nie wiem na ile rozwijają historię opowiadaną w tekstach, ale zgaduję, że mogą być dość istotne. Szczególnie w trzeciej suicie, gdzie wydarzenia strasznie pędzą.

 

Musical by się przydał, choć najchętniej zobaczyłbym sceniczną wersję The Human Equation. W kinie zaś wysokobudżetowe epickie sci-fic na podstawie 01011001... ech.. rozmarzyłem się. ^_^

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem dlaczego ktoś podzielił to na części, bo "The Theory..." słuchane 'na wyrywki' nie ma sensu.

Nie da się wydzielić pojedynczych utworów. Ten album jest ciągłością, historią. Albo się podoba cały, albo nie. A mi się akurat podoba i to bardzo.

 

Początkowo płyta miała 4 tracki i taką Arjen wysłał do wytwórnii, ale mu przyjaciele doradzili, ze to nic nie zmienia, a każdy będzie mógł sobie znaleźć ulubiony fragment łatwo. Podzielił więc wszystko na 39 kawałków, a że liczba 42 jest zwiążana z teorią wszystkiego, więc była zbyt "fajna", zeby jej nie wykorzystać :D. Jeszcze 3 numery rozłamał na pół i voila 42 :).

 

Dobrze jest też słuchać kolosy osobno jako zamknięte fragmenty albumu, najsłabiej oceniam w tym kontekście drugi 20-minutowiec. Niemniej jestem w stanie słuchać niekóre rzeczy, także zupełnie wyrwane z kontekstu. Takie "Mirror of Dreams" (muzyczny odpwiednik Valley of the Queens") mogłoby być singlem. Co nie zmienia faktu, że nigdy Arjen chyba nie nagrał płyty tak podporządkowanej fabule.

 

p.s na spotify już są właściwe tracki do sluchania

Share this post


Link to post
Share on other sites

Racja rewelacyjne wykonanie, zresztą całe DVD Star One jest świetne. Tyle klasowych wokali obok siebie, prócz Floor jej siostra Irene Jansen, Russel Allen, Damian Wilson.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Arjen Lucassen (solo) –wydał dwie płyty jako solo, bardzo nierówne. Na ostatniej Lost ine the new real znajduje się utwór tytułowy jeden z najlepszych kawałków Arjena ever, absolutne top 5 czy choćby cover Welcome to The Machine floydów ale z drugiej strony jest też morze nudy...

 

Mnie ostatnio lastowe radio z rekomendacjami podrzuciło dwie piosenki z tych albumów: "When Pigs Fly" i "Pink Beatles in a Purple Zeppelin". Muzycznie jakoś szału nie doświadczyłem, ale podobały mi się teksty: ten z PBiaPZ wydaje mi się dość prawdziwy (przekaz "wszystko w muzyce już było").

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgodzę się to bardzo sympatyczny kawałek, może nie wielkie dzieło, ale zgrabna rzecz. Mająca w sobie tez poniekąd coś z takiego "zapału" z lat 60-tych, więc choć tytuł to „Pink Beatles In A Purple Zeppelin”, to tylko w nim w sumie The Beatles słychać z wymienionych. W ogóle sam tytuł jest i treść kawałka są bardzo fajne, z przymrużeniem oka.

 

Natomiast muzycznie, jak już wcześniej napisałem miażdży mnie na tym albumie, tylko

, w którym jest progresja, elektronika, Queen, metal, floydzi i co tylko dusza zapragnie ;) (numer ten notabene, Arjen udostępnił na youtube do odsłuchu, wyjaśniając napisami w trakcie trwania swoje inspiracje)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jak ktoś jeszcze nie wie, to album Arjena z Anneke van Giersbergen pod szyldem – The Gentle Storm, będzie się składać z dwóch krążków. Pierwszy akustyczny, zabarwiony folkiem i dużą ilością egzotycznych instrumentów (The Gentle). Drugi będzie zawierał dokładnie te same kompozycje, tylko w orkiestralno – metalowych aranżacjach, zatem będzie on połączeniem metalu i klasyki (The Storm). Brzmi to bardzo obiecująco. :)

 

p191k8omfmtivd2a1b4l1vlb11e84.png

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czekam na ten album od niewiadomokiedy, bo śledzę Anneke ( i Arjena chyba też) na instagramie i ona zaraz jak się zgadała z Arjenem, to napisała o tym na insta. To chyba było jakiś rok temu (albo i więcej). Więc teraz, kiedy to nabrało realnego wymiaru, cieszę się tym bardziej :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jest już okładka, tytuł i data premiery albumu Arjena z Anneke (The Gentle Storm). Album będzie nosił tytuł "The Diary" i ukaże się 23 marca.

 

c4bb2d9c39f19e4fgen.jpg

 

Sama okładka intrygująca, podoba mi się taki podróżniczy motyw.

 

 

 

A to nie koniec dobrych wieści :D. Arjen z Anneke zagrają akustyczny koncert w Polsce - 28 lutego w Poznaniu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.