beatag60 2263 Posted November 6, 2013 Maggie, bardzo ciekawe wywody i w większości też tak myślę. Nie przemawia do mnie jednak: "Poza tym to nie świat jest okropny, tylko człowiek go takim uczynił, Bóg nam dał wolną wolę, więc nie powstrzyma nikogo przed zbrodnią."- skoro stworzył człowieka i dał mu wolną wolę, nie miał gwarancji że nie będzie grzeszny- tym samym pozwolił na okrucieństwa. Bez sensu:( Share this post Link to post Share on other sites
Maggie 338 Posted November 6, 2013 Nie przemawia do mnie jednak: "Poza tym to nie świat jest okropny, tylko człowiek go takim uczynił, Bóg nam dał wolną wolę, więc nie powstrzyma nikogo przed zbrodnią."- skoro stworzył człowieka i dał mu wolną wolę, nie miał gwarancji że nie będzie grzeszny- tym samym pozwolił na okrucieństwa. Bez sensu:( Czyli najlepszym wyjściem było nie tworzenie człowieka? Myślę, że Bóg jest jak rodzic, cieszy się z sukcesów dzieci, a gdy zrobią coś złego, to jest mu bardzo smutno, bo chciał wychować pociechę jak najlepiej, a nie wyszło. I to nie jest wtedy wina rodzica, ale dziecka. Więc lepiej nie mieć dzieci? Bo jak ma się dziecko to też nie ma pewności, że nie zostanie mordercą. 1 Share this post Link to post Share on other sites
beatag60 2263 Posted November 6, 2013 Maggie, jeśli słusznym jest porównywać Boga do ojca to masz racje. Uważam, że takie porównanie jest nie na miejscu- ale to tylko moje zdanie:) Share this post Link to post Share on other sites
Evi 1960 Posted November 6, 2013 Przepraszam na wstępie, bo w boga nie wierzę, więc z takiego mojego, prywatnego punktu widzenia: wszystko w religii jest tak ładnie skonstruowane. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, więc każde zło na świecie można tym tłumaczyć. Ale co w takim razie robi bóg? Ma jeszcze jakąś rolę, czy tylko obserwuje? Dobrze jest w coś wierzyć, nawet zazdroszczę tym, którzy potrafią. Ale do mnie to nie przemawia. Ludzie potrzebują mieć nadzieję, że po śmierci coś jeszcze na nich czeka. Ja nie mam tej nadziei i nie wierzę w to. Share this post Link to post Share on other sites
Jillian 347 Posted November 6, 2013 Przepraszam na wstępie, bo w boga nie wierzę, więc z takiego mojego, prywatnego punktu widzenia: wszystko w religii jest tak ładnie skonstruowane. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, więc każde zło na świecie można tym tłumaczyć. Ale co w takim razie robi bóg? Ma jeszcze jakąś rolę, czy tylko obserwuje? Dobrze jest w coś wierzyć, nawet zazdroszczę tym, którzy potrafią. Ale do mnie to nie przemawia. Ludzie potrzebują mieć nadzieję, że po śmierci coś jeszcze na nich czeka. Ja nie mam tej nadziei i nie wierzę w to. Z UST WYJĘTE! Share this post Link to post Share on other sites
Nightfall 809 Posted December 9, 2013 Można powiedzieć, że część mojej "duszy" (rozumiem to pojęcie na różne sposoby) potłukła się na małe i wredne części o ostrych krawędziach. Pochylam się nad nimi, jak nad rozbitym lustrem. W każdym kawałeczku szkła widzę jakiś fragment własnej twarzy. Leżą porozrzucane na posadce tworząc groteskowy obraz, lecz brak w nim spójnej całości. Za każdym razem, gdy próbuję je poskładać ranią boleśnie palce. Do krwi. Przestałam wierzyć w miłość i przyjaźń. Stałam się cyniczna w stosunku do tych pojęć, a opis powyżej przedstawia mini-wizualizację tego co czuję. Mam nadzieję, że nikogo z Was to nie spotka. Share this post Link to post Share on other sites
prostreet94 259 Posted January 3, 2014 Człowiek pragnie wierzyć w Boga. Wobec zła, które pojawia się na świecie; wobec zwykłych tragedii, z którymi nie może sobie poradzić pragnie myśleć że nie jest osamotniony. Tą naiwność wykorzystują wszelakie instytucje. Instytucje typu KOŚCIÓŁ. Kościół jest jedną z najbogatszych instytucji w Polsce (nie płaci m.in. podatków). Swoje bogactwo zawdzięcza wiernym. Stoi na solidnych fundamentach i dowodach jakimi jest w przypadku chrześcijaństwa biblia. Tyle na wstępie, teraz moja opinia. OPINIA WOBEC KOŚCIOŁA: Odnoszę się negatywnie wobec kościoła. Pedofilia i szerząca się chciwość księży osiąga coraz to nowe stadium. Dlatego też nie cierpię instytucji kościoła. Czy naprawdę musimy zapłacić księdzu 100 zł po to by on mógł przedstawić nasze prośby Bogu? Kościół dla mnie mógłby nie istnieć. Czy ja dbam o swoją duszę? Czy wierzę w Boga? Nie dbam o swoją duszę, bo nie wiem jak. W Boga natomiast wierzę, być może jest to moja naiwność (tak jak wyżej napisałem, wobec tego co dzieje się na świecie - w głębi serca myślę, że nie jestem z tym sam). Twierdzę jednak że Bóg nie może wpływać na nasze decyzje, nie może nam również pomagać w ich podjęciu. Nie sprawi, że za pomocą magicznego zaklęcia otrzymamy to, co od niego oczekujemy. Po prostu istnieje. 3 Share this post Link to post Share on other sites
Nomad_Shakyor 8 Posted January 26, 2014 Może się dołączę do rozmowy... Nie lubię szufladkowania ludzi i ich poglądów. Sam jestem z jednej strony zatwardziałym racjonalistą, cynikiem, czasem chamem. Z drugiej strony jest bardzo uczuciowy, interesuje się filozofią, religioznawstwem, fantastyką i sci-fi. Nie wierzę w Boga, a do wierzących mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam to za naiwność i błędną nadzieję, z drugiej, za to, żę są raczej szczęśliwsi i mają konkretny cel. Share this post Link to post Share on other sites
Metallinka 89 Posted February 7, 2014 Jak dbam o swoją duszę? Ćwiczę. Od pierwszego dnia tego roku miałam tylko 2 dni przerwy w ćwiczeniach. Czuję się po prostu lepiej. Wierzcie lub nie, Chodakowska jest prawdziwą terapeutką duszy :) Share this post Link to post Share on other sites
beatag60 2263 Posted May 21, 2014 Byt na tym świecie jest coraz trudniejszy, niezmiernie łatwo jest dać się pogrążyć. Żeby nie ulec wątpliwościom ostatnio dużo ze sobą dyskutuje. To jakby zestawianie tabelki plusów i minusów. Konfrontuje Beatę na tak i tą na nie- moja bardzo sprawdzona pielęgnacja duszy:) Share this post Link to post Share on other sites
Nymphetamine 958 Posted June 5, 2014 To dosyć trudne pytanie i bardzo ogólne. Ciągle myślę nad odpowiedzią i ciężko mi cokolwiek napisać ... nie wiem co. Jedyne co mi przyszło do głowy to fakt, że lubię sprawiać innym radość. Gdy widzę na kogoś twarzy uśmiech, który ja wywołałam (poprzez miłe słowo, wręczenie cukierka czy kwiatka, którego przed chwilą zerewałam z jakiejś łąki, itp) to aż się ciepło w środku robi i to sprawia, że jestem szczęśliwsza i lepiej się czuje ^^ Zazwyczaj gdy idę gdzieś ulicą próbuje być uśmiechnięta i dzielić się dobrymi emocjami. Nie wiem jak Wy, ale ja jak widzę przechodnia, który ma "banana" na twarzy i spojrzy na mnie, to bardzo mnie to cieszy : D Tak ogólnie to staram się czynić dobro i dzielić się pozytywną energią ^^ 5 Share this post Link to post Share on other sites
Cameloth 92 Posted June 5, 2014 Widzisz, nie każdego cechuje takie zachowanie. Niestety większość ludzi ma chyba odwrotnie, każdy myśli raczej o sobie. Ja mam podobnie jak Ty, wolę aby ktoś był szczęśliwy z mojego powodu. Tzn więcej daję niż przyjmuję. 2 Share this post Link to post Share on other sites
Guest Morderczyni Posted June 5, 2014 Jedyne co mi przyszło do głowy to fakt, że lubię sprawiać innym radość. Gdy widzę na kogoś twarzy uśmiech, który ja wywołałam (poprzez miłe słowo, wręczenie cukierka czy kwiatka, którego przed chwilą zerewałam z jakiejś łąki, itp) to aż się ciepło w środku robi i to sprawia, że jestem szczęśliwsza i lepiej się czuje ^^ Zazwyczaj gdy idę gdzieś ulicą próbuje być uśmiechnięta i dzielić się dobrymi emocjami. Nie wiem jak Wy, ale ja jak widzę przechodnia, który ma "banana" na twarzy i spojrzy na mnie, to bardzo mnie to cieszy : D Tak ogólnie to staram się czynić dobro i dzielić się pozytywną energią ^^ Byłabyś cudowną wolontariuszką, wiesz? Jedną z tych, dla których wolontariat jest pasją, a nie dodatkowym zajęciem. Jakbyś kiedyś chciała w coś się zaangażować i miała jakiś problem z tym, pisz do mnie - zajmowałam się (i wciąż się zajmuję, na wakacjach też) prawie każdą dziedziną związaną z ludźmi. Zwlaszcza w przypadku pracy z dziećmi zdrowymi i niepełnosprawnymi fizycznie i umysłowo w wieku <1.5 roku lub doboru organizacji. Mnie też uszczęśliwia uszczęśliwianie innych, pomaganie im. Ostatnio taki jeden znajomy uświadomił mi, ile może zdziałać zwykła rozmowa z człowiekiem, który wiele potrafi zrozumieć (czyli ze mną). Czasem jak mam dobry humor i akurat jestem w mieście, uśmiecham się do przypadkowych ludzi. Nieczęsto, bo jednak mam poważną naturę. Ogromną radość czerpię ze zdobywania wiedzy. Przydatnej, nieprzydatnej lub mogącej się przydać. Posiadam kilkanaście różnych zainteresowań, nie tylko wiążącymi się z naukami humanistycznymi i spełcznymi, ale także ścisłymi. Z racji tego, że jest ich tak dużo, zdarza się, że niektóre porzucam na kilka, niekiedy kilkanaście miesięcy, aby do nich wrócić, gdy przez przypadek dowiem się czegoś nowego. Miłość do książek temu sprzyja. Rozmawianie z mądrzejszymi od siebie też. Całe szczęście, że jest ich tak dużo. Teraz rozkwit przeżywa psychologia i psychiatria. Efekt prezentacji maturalnej. Co do wiary - nie wiem, w co wierzę i chwilowo nie mam ochoty się tego dowiedzieć. Dobrze mi się żyje z tą niewiedzą, choć bywają z tym problemy w relacjach międzyludzkich. Kiedyś próbowałam się dowiedzieć, czego efektem było kilka rozmów z ludźmi mądrzejszymi ode mnie i dwa razy tyle przeczytanych książek o tematyce teologicznej i z pogranicza teologii i filozofii. I niewiele mi to wyjaśniło. Dla jasności dodam, że wychowano mnie w wierze katolickiej i prawie wszyscy w rodzinie są katolikami, kuzynka jest nawet w jakimś zakonie. Nie pamiętam, jakim. Co jakiś czas wyznaczam sobie jakiś cel, aby sprawdzić swoje możliwości i siłę woli. Jednym z aktualnych jest trzymanie w tajemnicy nazwy kierunku, który będę studiować od października, jeśli wyniki egzaminu maturalnego nie zniweczą moich planów. Informacje o tym posiada sześć osób, z czego cztery nigdy nie miały okazji poznać pozostałych, zaś cała gromada innych zna jedynie szczególiki, na podstawie których można wywnioskować rozwiązanie zagadki, ale nie wiem, czy ktokolwiek zdaje sobie z tego sprawę. Taka mała złośliwość z mojej strony, ale niebezpodstawna. Ponadto kilka lat temu stworzyłam sobie kilkanaście zasad, których restrykcyjnie przestrzegam. Ta związana z używkami do nich należy, ale nie jest jedyna. O nich rozpisywać się nie będę, bo was nie znam i nie ufam wam na tyle, aby się tym dzielić. Choć bystra osoba i tak się domyśli, jakie one są. Zostaje jeszcze efekt uboczny zainteresowania psycholgią - ciągle analizuję swoje zachowanie, aby wyszukać to, co mi przeszkadza i na co mam wpływ i zniwelować działanie tego czegoś. Moja ulubiona wadozaleta zwana potocznie nadwrażlwością bardzo mi to ułatwia. Mam też zwyczaj proszenia tych znajomych, którzy nieco lepiej mnie znają i w miarę się orientują w moich dziwactwach o wskazywanie mi błędów. Większość i tak to ignoruje, ale prosić zawsze można... To chyba wszystko. Share this post Link to post Share on other sites
Cameloth 92 Posted June 6, 2014 Ogromną radość czerpię ze zdobywania wiedzy. Przydatnej, nieprzydatnej lub mogącej się przydać. Co do wiary - nie wiem, w co wierzę i chwilowo nie mam ochoty się tego dowiedzieć. Te dwa akapity mogę spokojnie "zapożyczyć" i wkleić w swój opis. Jeśli znasz jakieś ciekawe tytuły z dziedziny toksykologii lub astronomii/fizyki to bardzo proszę o namiary :D będę wdzięczny. Na zmianę czytam fantastykę z książkami popularnonaukowymi lub czasopismami. Takie urozmaicenie zapobiega nudzie i dobrze gasi pragnienie wiedzy :) Share this post Link to post Share on other sites
Nightfall 809 Posted June 6, 2014 Chyba ostatnio nie dbam, bo po raz kolejny jestem w fazie depresji. Share this post Link to post Share on other sites
Cameloth 92 Posted June 7, 2014 Wyjdź do ludzi :) 1 Share this post Link to post Share on other sites
Nymphetamine 958 Posted June 7, 2014 Mordka bardzo dziękuję : ) Jeśli będę miała taką potrzebę,, to zwrócę się do Ciebie. No i byłam nie raz wolontariuszką, także jakieś małe doświadczenie mam. Share this post Link to post Share on other sites
Nightfall 809 Posted June 7, 2014 Wyjdź do ludzi :) Próbuję, naprawdę. Wolontariatu też próbuję, problem w tym, że przy takim zaburzeniu nic nie cieszy, więc większość rzeczy trzeba robić "na siłę". To brzmi potwornie, wiem :( Share this post Link to post Share on other sites
annaif 325 Posted June 7, 2014 Wyjdź do ludzi :) Zmęczenie robi swoje. Przeczytałam: " Wyj do ludzi". :D Po prostu zasypiam. Często słucham muzyki ( pozytywnej), żeby się odstresować, zwłaszcza " Eye of tiger" - pobudza mnie do działania lub skupiam myśli na czymś/kimś pozytywnym. Nie znam się na depresji, ale każdemu zdarza się mieć doła ( niektórzy chorują na depresje latami, ale wtedy chodzą na terapię, do lekarza). Tzw " dół" zwykle po jakimś czasie mija, ale trzeba się nie poddawać i z nim walczyć. Nie wiem czy w jakiś sposób pomogłam, ale trzymam za ciebie kciuki Nightfall :) Share this post Link to post Share on other sites
Nightfall 809 Posted June 8, 2014 anaif dziękuję za wsparcie, u mnie to niestety nie jest już standardowy dół. Na szczęście są wokół mnie dobrzy ludzie, którzy zaoferowali mi pomoc, więc jest nadzieja :) Share this post Link to post Share on other sites
Adrian 3317 Posted June 9, 2014 Nightfall, poczytaj sobie wpisy na tym blogu. Są bardzo budujące. :) http://zenforest.wordpress.com/2008/05/30/depresja-jak-sobie-z-nia-radzic/ Polecam każdemu, kto interesuje się psychologią. Żeby skutecznie poradzić sobie ze swoimi problemami, najpierw trzeba je dobrze poznać. 1 Share this post Link to post Share on other sites
Nightfall 809 Posted June 9, 2014 Dziękuję Adrianie, na pewno przeczytam. Kierunek, który studiuję wymaga podstawowej wiedzy na temat zaburzeń, ale cóż - teoria nie równa się praktyce :D Share this post Link to post Share on other sites
Metallinka 89 Posted June 9, 2014 Eh, ja wiem co jest moim problemem. Jest nim śmierć mojego dziadka i to, że od dwóch lat sobie z tym nie radzę. Wiem, że jeszcze jeden taki cios i pozamiatane. Co robię z duszą? Myślę, że najpierw muszę odchudzić ciało, potrenować je a później efekty duszowe same przyjdą ;) Share this post Link to post Share on other sites
Evi 1960 Posted June 9, 2014 Eh, ja wiem co jest moim problemem. Jest nim śmierć mojego dziadka i to, że od dwóch lat sobie z tym nie radzę. Wiem, że jeszcze jeden taki cios i pozamiatane. Ludzie są bardzo różni. Ciężko poradzić sobie ze stratą kogoś bliskiego. Również straciłam bliską osobę, już wiele lat temu. Każda kolejna śmierć bolała mnie już mniej. Czasami nie potrafiłam już nawet płakać. Mówią, że ból uodparnia. Może faktycznie coś w tym jest? Jeżeli nie potrafisz sobie z tym poradzić już tak długo, to może warto skorzystać z pomocy specjalisty? Share this post Link to post Share on other sites
Metallinka 89 Posted June 9, 2014 Wiesz, specjalista mi powie że czas goi rany. Moich ran nie zagoił. Muszę się jeszcze pomęczyć, aż dojdę do etapu że samo wspomnienie o dziadku nie wywoła tego ścisku w gardle. Dwie noce temu obudziłam się z mokrymi oczami. Budzik zadzwonił w porę-płakałam przez sen bo mi się dziadek śnił Share this post Link to post Share on other sites