Mam bardzo mieszane odczucia co do tego albumu :s Jest dla mnie trochę monotonny, ale największy zarzut mam tutaj do głośności nagrania. Wyczytałam, że to specjalny zabieg aby nie masakrować uszu słuchaczy a sami mogli sobie wyregulować dźwięk. Problem w tym, że nawet przy niezłych słuchawkach na maksymalnej głośności nie słyszę wyraźnie wszystkich instrumentów tak głośno, jakbym chciała :/ Bardzo nie podoba mi się ten zabieg. Lubię poczuć moc utworów, a w przypadku tego albumu jest to niemożliwe.
Jest to też jedyny album, w którym opuszczam słuchanie kilku utworów. Oto one:
Yours is an empty hope - brzmi trochę jak pomieszanie Weak Fantasy z Alpenglow i kilkoma innymi motywami z albumu. Nie jest źle, ale po co mam słuchać w kółko to samo.
Our decades in the sun - ballada. No i ok, ballady lubię, nie mam nic przeciwko, ale...Floor na tej płycie praktycznie w 80% śpiewa dość spokojnym głosem, więc kolejny spokojny utwór jest po prostu nużący. Podoba mi się natomiast motyw instrumentalny pod koniec.
Edema Ruh - taki trochę nijaki utwór. Nic co zapada w pamięć.
W przypadku poprzednich albumów też jestem już na etapie przerzucania ich, ale po wielokrotnym ich zajechaniu. Tutaj nastąpiło to praktycznie od razu. Szkoda.
Co mi się podoba najbardziej - teksty. Są naprawdę dobre, choć mam nieraz problem ze zrozumieniem słów wypowiadanych przez Floor. Podoba mi się też wkład Troya, muzyka i wokal.
Co najmniej - przez większość czasu delikatny wokal ( i nie chodzi mi o brak operowego śpiewu ), cichy podkład muzyczny, mało motywów instrumentalnych ( w porównaniu z poprzednimi albumami ), za mało śpiewu Marco.
Całość oceniłabym na 7/10. Jest dobrze, ale nie rewelacyjnie.