Jump to content

Agnees

Members
  • Content Count

    189
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Posts posted by Agnees


  1. Bilety na lot zakupiłam dwa dni po powrocie z MORa, a bilety na koncert doszły po jakimś miesiącu. Wszystko ładnie, pięknie aż pewnego dnia prawie dostałam zawału: Anette kończy współpracę z zespołem. W pierwszej chwili myślałam, że odwołają koncerty, prawie zemdlałam… już myślałam, że wszystko pójdzie z dymem… Floor na zastępstwo! Z jednej strony byłam załamana co dalej, ale zobaczenie Nightwish z Floor, której słuchałam już wcześniej z AfterForever i ReVamp było ogromnie miłym zaskoczeniem. Byłam bardzo podekscytowana tym jak sobie poradzi z piosenkami zespołu i z niecierpliwością czekałam na pierwsze filmiki ze stanów z kolejnych koncertów. Nie mam absolutnie nic do Anette, ale gdy zobaczyłam video z Floor poczułam tą dawną siłę i energię, którą serwował nam stary Nightwish z Tarją na wokalu. Byłam w ogromnym szoku, gdy do set listy dołączyło moje ukochane Ghost Love Score… byłam przeszczęśliwa i coraz to bardziej wyczekiwałam listopada.

    Głupi ma szczęście – tego dnia to sformułowanie idealnie opisuje moją osobę. Wychodząc już z londyńskiego metra koło Brixton mówię do znajomej: Ty się rozglądaj bo może oni będą sobie tu gdzieś spacerować przed koncertem, bo czasami tak robią. Nie mija minuta i co! Po drugiej stronie ulicy jak gdyby nic idzie Jukka, Troy a za nimi Tuomas. Szkoda, że nikt nie nagrywał naszych reakcji, bo wyszłaby z tego niezła komedia. Miałyśmy przy sobie jeszcze siatkę z zakupami, a w rękach opakowanie z krojoną marchewką ( tak z marchewką! ) , bo naszła nas ochota na zdrową żywność xD Powiem w skrócie: mijaliśmy się chyba z 3 razy na przejściach dla pieszych, potem my szłyśmy za nimi, potem oni za nami, bo żeśmy wylądowały przed nimi i ogólnie szłyśmy jednym wielkim slalomem, zastanawiając się co robić. Teraz to może wydać się śmieszne, ale naprawdę w takiej sytuacji człowiek troszkę głupieje xD W końcu pech (?) a może szczęście chciało i stanęliśmy na chodniku w jednym rzędzie, bo akurat zapaliło się czerwone światło. No i zaczyna się jazda: Troy pyta nas jak dojść do jakiejś restauracji! Nogi mi się ugięły i momentalnie mnie zatkało. Zaczęłyśmy w końcu mówić, że my właściwie to nie jesteśmy stąd i nie wiemy… a tak na serio to jesteśmy waszymi fankami i idziemy dziś na koncert LOL. Miny ich bezcenne. Troy zaczyna mówić, że myśleli że my jesteśmy stąd i w ogóle. Moja znajoma dała im swoje rysunki, plus podpisali jej zdjęcia, które zrobiła sobie z nimi w Pradze. Jukka się śmiał, że Troy już nie jest taki piękny jak na rysunku. Wydali się mega sympatyczni, mili i sami wyglądali na zagubionych, bo nie wiedzieli gdzie iść hahaha. Potem zapytałyśmy czy jest szansa, że wyjdą po koncercie do fanów na co Tuo powiedział, że postarają się wyjść i maja nadzieję, ze koncert nam się spodoba. Zapytali skąd jesteśmy i na słowo Polska, zdziwili się żeśmy taki kawał specjalnie przyleciały. Potem jeszcze chcieli częstować się naszymi marchewkami xD Dłużej już ich nie zatrzymywałyśmy, bo i tak nam było głupio więc wszyscy zgodnie chórem powiedzieli do zobaczenia wieczorem no i nasze drogi się rozeszły. Poszli dalej kogoś innego pytać się jak do tej restauracji dojść. Przez kolejne 10min stałam na środku chodnika i nie dowierzałam co się stało. Spojrzałam na zegarek.. ups już tak późno, biegiem pod halę! Pod Brixton byłyśmy koło 14stej a w kolejce stało już paręnaście osób, stwierdziłyśmy, że zrobimy jeszcze rundkę dookoła i ustawimy się już w kolejce. Przeszłyśmy się na tyły a tam stoją 3 tourbusy, no więc co robimy? Idziemy tam! Przeszłyśmy ulice wzdłuż, chcemy już wracać a tu co? Z jednego z busów wychodzi nieco zamroczony Emppu z walizką xD Sam do nas pomachał, bo pewnie od razu ogarnął, że fanki ( nie tak jak panowie wcześniej xD ). Dałyśmy mu rysunki ( bo moja znajoma narysowała portret każdego ) no i cyknęłyśmy sobie fotki. Potem podbiegły jeszcze jakieś dwie inne fanki i też chciały zdjęcia, zaczęłyśmy we czwórkę kręcić się dookoła biednego Emppu na co on zaczął podskakiwać i tańczyć – sam stwierdził, że musimy mu wybaczyć lekkiego kaca hahaha. Przezabawny człowiek. Nie zatrzymywałyśmy go na długo, bo biedak musiał oprzytomnieć do koncertu, więc poszłyśmy do kolejki i tak już czekałyśmy do momentu wpuszczania. Znalazłyśmy się w drugim rzędzie bardziej po prawej stronie. Czekała mnie powtórka z rozrywki: znów przede mną występ Pain, który teraz o wiele bardziej mi się spodobał niż cztery lata temu. Szybka zmiana sprzętu i zaczynamy zabawę. Hans Zimmer na początek… wychodzi Floor w złotych spodniach i zaczyna się Storytime! Matko boska jaka ona wielka! Głos jak dzwon! Słucham jak zahipnotyzowana i staram się zapamiętywać każdy moment. Następnie Dark Chest of Wonders… rany… kocham, kocham! Wszyscy ‘trzepią’ włosami do rytmu, jest moc! Poczułam się tak jakbym była na Hartwall Areena w 2005 roku na rozpoczęciu koncertu. Chciałabym móc zatrzymać czas w tym momencie… coś pięknego! Dalej mamy mocne WIHaA, Amaranth, który w połowie wyśpiewała znakomicie publika i Scaretale, które w wykonaniu Floor jako jedna z nielicznych piosenek podoba mi się mniej niż z Anette. Potem spokojne Slow, Love, Slow, przy którym miałam ciary. Następnie IWMTB, przy której standardowo publika szalała ze zdwojoną siłą no i mój ukochany The Islander. Marco pełen profesjonalizm, hala wypełniona światełkami – bajecznie! Potem usłyszałam znów Nemo akustycznie… nie to, że jest złe, ale ani z Anette ani z Floor mi nie pasuje. Wolę o wiele bardziej normalną wersję. Floor schodzi ze sceny i mamy LotW (znowu…). Po skakaniu i machaniu włosami przez 4 minuty widzimy Floor znów na scenie, która zachowuje się tak swobodnie jakby grała z zespołem co najmniej od 2lat. Jukka zaczyna swój popis na perkusji.. tak! Planet Hell! Mimo iż występ bez ognia, to głos pani Jansen spowodował pożar na całej hali. Po PH standardowo Ghost River z uśmiechniętym Marco i biegającym Emppu, który to najwidoczniej zregenerował już swoje siły od południa. Gasną światła… Tuomas zaczyna grać pierwsze dźwięki Ever Dream… omg… stałam jak słup przez 5 minut i nie ogarniałam co się dzieje, to nie może dziać się naprawdę! Z wielkiego zachwytu ocknęłam się gdy publika zaczęła skakać i śpiewać do OtHaFA, więc i ja zdarłam sobie doszczętnie gardło na tej piosence jak zwykle. Przyszedł czas na kulminacyjny punkt całego koncertu. GHOST LOVE SCORE. Dostałam momentalnie gęsiej skórki, słysząc pierwsze dźwięki… 10minut bycia w niebie, nie umiem tego inaczej określić. Floor końcówkę zaśpiewała fenomenalnie. KOBIETO ZOSTAŃ W TYM ZESPOLE! W czasie refrenu zaczęły cieknąć mi łzy ze szczęścia… moim marzeniem było usłyszeć GLS na żywo. Nie myślałam nigdy, że to mi się uda… a jednak marzenia się spełniają. Na koniec LRotD, a potem wszyscy z wielkimi uśmiechami na twarzach dziękują za występ. Tuo 3 razy wychodził i wychodził na scenę, Marco przybijał nam piątki i rozdawał kostki ( jedną udało się chwycić mojej znajomej po ciężkich walkach), Emppu skakał jak mały chochlik wzdłuż sceny, Jukka rzucał pałeczki a Floor kłaniała się nam chyba z pięć razy. Na sam koniec zrobili zdjęcia zza sprzętu z publiką w tle i tak oto w dźwiękach Imaginaerum skończył się ten cudowny koncert.

    Po występnie ( zgodnie z obietnicą xD ) poczekałyśmy z dość liczną grupą fanów (50-60) na to, aż zespół do nas wyjdzie. Po jakiś 30-40 minutach wychodzi do nas PIJANY, albo już lekko na % Tomek i Julek. Ida od razu w naszą stronę i nagle jakieś dwie dziewczyny rzucają się na szyję Tuo i zaczynają z przejęciem mówić, że jadą w sobotę na premierę do Helsinek i omgomg och ach uch och. Ja z lekką miną wtf myślę no dobra co mi szkodzi, dziewczyny odeszły no to ja hyc mu na szyję no i go przytuliłam, zaczęłam coś bełkotać, ze dziękuję, że zagrali GLS, ŻE Floor jest wspaniała i takie tam xD Potem moja znajoma również zrobiła podobnie jak ja i cyknęłyśmy foty. Śmiesznie to wyglądało bo co Tuo nie obrócił się o parę centymetrów w bok jakaś dziewczyna się na niego ‘rzucała’ a on tylko o boże co się dzieje, ale się śmiał i odwzajemniał uściski xD Potem powiedział, że nas pamięta z popołudnia i że miałyśmy farta, bo nikt inny z fanów ich nie spotkał tylko my. Potem podskoczyłyśmy do Jukki, który momentalnie do nas się odwrócił i powiedział ach to wy! Zaczął nam się tłumaczyć, że szukali jakiejś indyjskiej restauracji i, że byli zdziwieni żeśmy nie chciały z nimi wtedy sobie zrobić zdjęć – mina fanów obok bezcenna – co? Jaka restauracja? Jakie wcześniej spotkanie? Zapytał czy może teraz nie chcemy zdjęcia no to wtedy już sobie zrobiliśmy i życzył nam udanego powrotu do Polski. Gdy wyszłyśmy z tłumu ( małe deja vu po Pradze – czemu Julek zawsze z Tomkiem wychodzi? ;> ) zauważyłyśmy, że przy głównej bramie z tyłu wynoszą sprzęt a obok stoi nie kto inny jak Marco i pali fajkę. Patrzę do tyłu wszyscy zajęci panem Holopainenem i Nevalainenem no to my podchodzimy do Marco. 3 fanów poszło za nami a dalej halt, ochrona stanęła i gdy reszta się skapowała nie mogli dojść do Marco oraz do Troya, który zaraz wybiegł z tourbusa w naszą stronę. Moja znajoma dała mu rysunek oraz zdjęcie z nim z Pragi do podpisu na co Marco zaczął się śmiać, że źle wyszedł i że chyba był wtedy lekko pijany. Zastrzegał się także, że dziś jest w pełni trzeźwy. Cyknęłyśmy sobie foty z nim i Troyem i pożegnałyśmy się. Dalej Marco zaczął się kłócić z ochroną, by puścił do nich resztę fanów, że przecież go nie zabiją – cudowny człowiek z cudownymi włosami i bródką. Po tylu emocjach stwierdziłyśmy, że nie czekamy na resztę – byłyśmy mega zmęczone i robiło się potwornie zimno, a musiałyśmy jeszcze doczołgać się do hotelu. Z tego co wiem potem jeszcze Floor wyszła. No nic, może uda mi się z nią zobaczyć następnym razem.

    Także to by było na tyle, gdybym miała powiedzieć który z tych koncertów był najlepszy zdecydowanie powiedziałabym, że był to koncert w Londynie. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze usłyszeć kilka utworów na żywo, no ale może kiedyś w odległej przyszłości xD

    Podziwiam osoby, które dotrwały do końca. Należą się Wam wielkie brawa. Przepraszam z góry za jakieś błędy, powtórzenia, nagłe zmiany lub lekki chaos w opisach, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Dużo rzeczy pewnie pominęłam, ale nie sposób wszystkiego zapamiętać. Zdjęcia niektóre mam na fb, więc jak coś możecie zobaczyć. Na finisz zapytam jeszcze czy ktoś tu z obecnych wybiera się może na M’era Luna Festival w tym roku? Oczywiście tylko w ten dzień co gra Nightwish, bo ja jadę ze znajomą i może ktoś jeszcze by chciał się dołączyć lub spotkać na miejscu.

     

    [video=youtube]

    • Like 1

  2. Decyzja podjęta zaraz po powrocie z Pragi. A co tam Ursynalia, jeszcze nam mało! Wracamy znów do Czech.

    Tym razem nie musiałam stać tyle godzin aby znaleźć się w drugim rzędzie na wprost Tuo plus na moje szczęście stała przede mną mała dziewczynka sięgająca mi ledwo do ramion także czułam się jak w pierwszym. Przyszłam pod scenę koło 16 wtedy kiedy zaczął grać Firewind i powoli powoli coraz bliżej barierek. Dalej świetny koncert Korpiklaanów oraz potem również mega występ Stratovarius. Można było oddychać, ba nawet stać i pić piwo. Zero jakiegokolwiek ścisku. I za to kocham najbardziej zagraniczne festiwale.

    Gdy już zrobiło się zupełnie ciemno i cały sprzęt zagościł na scenie usłyszałam piękne intro Hansa Zimmera i znów przeniosłam się na ponad godzinę do przecudownego, nightwishowego świata. Na pierwszy ogień poszło Storytime, WIHaA i Amaranth. Anette była już w o wiele lepszej formie niż na Ursynaliach i skakała po scenie wraz z Emppu jak oszalała plus kazała nam wykrzykiwać jej sławne ‘Hep, Hep’. Dalej zgasły światła i słyszę pierwsze dźwięki Scaretale grane przez Tuo. Kolejny raz do moich uszu dochodzi SQEEELING PIGS oraz cyrkowe wstawki HU HA HU HA z Marco na czele. Potem DttW jakoś szybko mi zleciało, bo patrzyłam się na wygłupy Marco z Emppu i psychiczne miny jakie robił Tuo podczas gry. Nie wiem jak je opisać, to po prostu trzeba zobaczyć xD Potem na scenę wszedł Troy i zaczęło się IWMTB, gdzie publika wcześniej dość spokojna zaczęła wreszcie porządnie szaleć. Nie zapomnę momentu jak Emppu kazał facetowi z kamerą ze sceny nagrywać naszą grupkę, bo skakaliśmy jak wariaty – ciekawe czy będzie to gdzieś na dvd? Później Anette zaśpiewała perfekcyjnie CCM, zeszła ze sceny i znów mieliśmy 4 minuty skakania w rytm LotW. Szczerze to już mnie to wkurza – powinni zagrać Moondance dla odmiany, no ale Emppu chyba zrobiłby protest w tym przypadku x) Nastał moment przerwy i nagle ciśnienie podniosło mi się momentalnie słysząc wstęp do Planet Hell, który wygrywa Jukka na perkusji – uwielbiam! Ognie buchają, Marco śpiewa swoim drapieżnym głosem przeplatając się z głosem Anette – coś wspaniałego! Ta piosenka na żywo daje obłędny efekt, jedna z moich ulubionych. Dalej bez chwili wytchnienia zaczyna się Ghost River oraz Nemo w normalnej wersji na szczęście. Troy znów pojawia się na scenie i zaczyna się Over the Hills. Na tej piosence znów dzika energia w nas wstąpiła i zaczęliśmy skakać i ‘śpiewać’ a właściwie to ryczeć tekst utworu. Ludzie z boku aż się na nas dziwnie patrzyli, no ale co tam. No i pan kamerzysta znów celował w nas swoim obiektywem. Ostatnie dwie piosenki SoM oraz standardowo LRotD zleciały mi w błyskawicznym tempie no i niestety zespół po paru ukłonach i uśmiechach w stronę publiki zszedł ze sceny. 14 piosenek minęło w oka mgnieniu, no ale i tak było zdecydowanie lepiej niż na Ursynaliach. Żałowałam bardzo, że podczas MOR Nightwish nie miało spotkania z fanami tak jak to było w 2009 roku. Jako główny headliner festiwalu powinni mieć, no ale niestety. W tym roku również wybieram się na MOR ( może ktoś z Was też? ), więc na pewno zaopatrzę się w dvd z 2012 roku. Pierwszymi moimi słowami wypowiedzianymi do mojej znajomej zaraz po zakończeniu występu było: trzeba jechać na koncert, nie festiwal… więc lecimy do Londynu w listopadzie.


  3. Po czteroletnim odwyku od Nightwish z wielką niecierpliwością wyczekiwałam premiery Imaginaerum i pojawienia się dat trasy koncertowej. Ku mojej wielkiej rozpaczy nie było w nich Polski. Tragedia, co tu robić? Jedziemy za granicę, nie ma innego wyjścia! Dobra… zbieramy ekipę i jedziemy do Pragi – termin odpowiada, blisko no i dość tanio… Decyzja zapadła. Wchodzę na czeski portal z biletami – strefa golden wyprzedana. Dobra trudno, bierzemy normalną płytę! Kupiłam bilety i po paru dniach miałam je już w rękach. Zostało nam tylko odliczać dni do 30 kwietnia.

    W dniu koncertu pogoda była wręcz za dobra. Zero chmurki na niebie, zero najmniejszego podmuchu wiatru, żar lejący się z nieba i plus 30 stopni na dworze. Przeciągaliśmy wyjście z hotelu do maximum, bo i tak nie zależało nam być na początku kolejki, nie mając goldenów. Dojechaliśmy pod Arenę jakieś 2h przed wpuszczaniem a tam ‘czarne tłumy’ przed wejściem ;) Tourbusy stoją zaraz obok, fani na luzie stoją bez kolejki, połowa leży na trawnikach. Udało nam się dojść bardzo blisko wejścia no i czekamy. Wbiegliśmy na salę no i jesteśmy – stoimy bliżej prawej strony zaraz przy pierwszej barierce gdzie płyta oddzielała się od goldenów – nie jest źle. Podczas oczekiwania rzuciła mi się w oczy wierna fanka NW, która dumnie w strefie pod sceną paradowała w białych kozaczkach, blond włosach, różowych tipsach i różowej kurtce :D Obok niej stał chłopak z wielkim transparentem: Marry me, Anette. Supporty: Eklipse i Battle Beast bardzo mi się podobały. Dały dobry wstęp poprzedzający główną gwiazdę i rozruszały publikę. Przerwy między występami były dość krótkie, nie było opóźnień i Nightwish zaczął swój show parę minut po 21. Wielka kotara zasłania scenę, za nią bujany fotel i słyszymy pierwsze dźwięki Taikatalvi. Następnie Storytime. Podczas refrenu kotara opada i widzimy zespół w całej okazałości. Aneta w mocnym makijażu i czarnej sukience – no no, ładnie wygląda. Ognie buchają, światła co chwilę zmieniają kolory. Cudowne efekty wizualne! Dalej WIHaA… Emppu tupie nogą do rytmu, Marco odgarnia włosy, Jukka pełen zaciesz na twarzy, Aneta pełna koncentracja a Tuo co? Oczywiście już wińsko poszło w ruch, jakby inaczej ;) Zaraz jednak wraca ponownie do grania na swojej klawiszowo-organowej fortecy. Amaranth z długim intro no i nadszedł czas na cudowne Scaretale! Na ekranach za perkusją wyświetla się ogromna karuzela i rozpoczynamy zabawę. Ta piosenka jest stworzona dla Anette, uwielbiam jej interpretację! Ze szczególnym uwzględnieniem : SQEEEEEELIING PIGGSS! Potem mamy jazzowe Slow, Love, Slow i na scenie pojawia się Troy. Czas na IWMTB! Chyba na tej piosence zdarłam sobie najbardziej gardło. Pląsy Anette po scenie były tak komiczne, że nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, no ale w końcu przecież to IWMTB. Po tym skocznym utworze nadszedł czas na istny horror. Jakiś cudowny człowiek postanowił wejść na goldeny z małym dzieckiem i hyc bierze go na barana przez co tworzy dwumetrową wieżę, zasłaniającą mi cały środek sceny. No ja pier*ole! Ludzie dookoła zaczynają przeklinać, no ale co poradzić? Przesunęłam się w bok ile się dało i trudno. Słyszę cudowne Come cover me – końcówka Anette brzmiała rewelacyjnie! Dalej mamy spokojne Ptaki, Nemo akustyczne i Islandera – na którym cała sala wypełniła się białymi światełkami, chyba jeszcze lepszy widok niż w Krakowie. Kolejny utwór do skakania LotW i Aneta znów weszła na scenę. Ku mojej wielkiej radości dwumetrowa wieża poszła sobie na drugą stronę płyty i odsłoniła mi widok na calutką scenę. Czerwone światła, ognie buchają, gorąco jak w piecu… To zwiastuje tylko Planet Hell! Zabrakło mi bardzo tej piosenki w 2008, więc tutaj wyszalałam się całkowicie. Ghost River również na żywo zaprezentowało się znakomicie, normalnie odlot… ponownie słyszę DttW. Przyznaję, nie za bardzo przepadam za tą piosenką, ale na żywo daje radę. Następnie znów widzę Troy’a na scenie. Czyżby OtHaFA? Tak! Tak! Publika skacze i śpiewa całą piosenkę, Aneta znów robi swoje śmieszne wygibasy, a Emppu z Marco ganiają się po scenie. Po tym mamy chwilę przerwy, ledwo stoję na nogach, a moje gardło to istna sahara ;) Nagle Tuomas zaczyna grać cudowny początek Finlandii, hipnotyzując tym publikę na parę minut. Ocknęłam się dopiero słysząc Song of Myself, również jedną z moich ulubionych piosenek na IM. Na koniec koncertu słyszymy LRotD i zespół z wielkimi uśmiechami na twarzach schodzi ze sceny, przedtem kłaniając się parę razy przed publiką. W tle leci instrumentalne Imaginaerum. Ufff jak gorąco! Nie mogę mówić! Ludzie wody! To było obłędne! Ile grali piosenek? 19! Rany jak dużo! Mimo, że stałam dalej od sceny i przez kilka utworów miałam wieżę przed sobą wyszłam z hali przeszczęśliwa, mijając po drodze dwie dziewczyny wyrywające sobie pałeczkę od perkusji Jukki.

    Po wyjściu na dwór oprzytomnieliśmy, bo na szczęście było już o wiele chłodniej. Idziemy w stronę busów a co tam. Usiadłam na środku wyjazdu na betonie ledwo przytomna i niedowierzałam co działo się w przeciągu ostatnich dwóch godzin. Po drodze kupiłam plakat promujący trasę no i czekamy razem z grupą innych fanów. Po chwili widzę jak Ewo i ludzie z ekipy Battle Beast kręcą się dookoła. Nie mija 5 minut i widzę jak Tuomek z walizką na kółkach wychodzi z budynku i idzie do busa przy którym stoimy. Zaraz za nim pojawił się Julek z flaszką, Troy z jednym z ochroniarzy, który zaraz gdy się zatrzymał zaczął nam dziękować żeśmy na koncert przyszli. Potem mówił, że Troy jest zajebisty i czy nam się podobał występ. Normalnie mega facet :D Zrobiliśmy sobie wszyscy z każdym zdjęcia, wzięłam podpisy na plakacie i wyszłyśmy z tłumu, który osiągał coraz to większe rozmiary i chłopaki zginęli nam z oczu. Po paru chwilach widzimy jak z budynku wychodzą slalomem Marco z kolesiem z Battle Beast, który ma pokaźną butelkę w dłoni. Prawie wszyscy zajęci byli Tuo i Jukką, że prawie pierwsza podeszłam do nich. I wtedy zaczął się istny cyrk :D Marco zaczął robić dziwaczne miny, cały czas się śmiał i powtarzał w kółko, że wcale nie jest pijany. Koleś z BB chciał nas częstować %, ale odmówiłyśmy. Wzięłam autograf no i teraz kurcze przydałoby się zrobić zdjęcie. Chce razem ze znajomą… więc kto nam zrobi zdjęcie? Oczywiście pan z BB zgłosił się na ochotnika – moja mina bezcenna – rany boskie byleby nie upuścił mi aparatu! Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i zdjęcia wyszły. Z relacji innych dowiedziałam się później, że Emppu tez był w tym tłumie przy busach a ja ślepa byłam chyba i go nie zauważyłam ;p Anette też nie widziałyśmy, no ale i tak całą drogę powrotną do Polski nie schodził mi banan z twarzy, że tak wszystko pięknie się ułożyło.


  4. Gdy cały wyjazd do Pragi był opłacony i dopięty na ostatni guzik, nadszedł pamiętny dzień 7 marca, w którym to ogłoszono występ Nightwish na Ursynaliach. Moja radość była nie do opisania. A jednak nie zapomnieli o nas!

    Kupiłam karnet na wszystkie dni, mam 30min z domu na kampus SGGW więc nie było problemu. Pierwszy dzień na luzie, poszłam obejrzeć tylko Slayera i Limp Bizkit – trzeba było zachować siły na kolejny dzień, który się okazał chyba najbardziej masakrycznym dniem w minionym roku xD

    Równo o 14, gdy zaczęli wpuszczać osoby poleciałam ze znajomymi pod scenę. Bosko, pierwszy rząd, środek sceny. Idealnie. Jak to w Polsce oczywiście opóźnienia musiały już być na samym początku. Koło 16, gdy jeszcze było w miarę luźno wyskoczyłyśmy po jedzenie oraz do cudownych, niebiesko-białych pomieszczeń ;) A dalej murem przy barierce do nocy… czas oczekiwania był jedną wielką tragedią. Ludzie byli ściśnięci jak sardynki odkąd tylko Hunter pojawił się na scenie. Zaczęło być ku*ewsko zimno i zaczął kropić deszcz. Były momenty, że chciałam wyjść… Na In Flames było istne piekło, myślałam, że nas tam zabiją x) Co chwila musiałam się uchylać od latających glanów nade mną ze wszystkich stron. Z tyłu glany i wrzaski w stylu: na*ierdalać!, Slayer ku*wa!, metal ku*wa! Krzysztof Krawczyk ku*wa!, z boku łokcie, a z przodu leżący na tobie ochroniarz łapiący ludzi z góry. Miazga totalna. Ale myślę sobie – wytrzymałam tyle, no nie mogę zrezygnować, dam radę! Nie czułam nóg, ledwo łapałam powietrze, ale dobra. Jedynym plusem było to, że podczas przymusowej fali przesunęłam się bardziej w lewo idealnie jak potem się okazało na wprost Marco. Koncertu Nightwish nie będę opisywać. Było wspaniale, bo stałam przed nimi w pierwszym rzędzie… ale stanowczo za krótko! Jak widziałam potem skróconą setlistę o 4 piosenki byłam załamana. Cudowna polska organizacja! Nie będę nawet tego komentować, szkoda słów. Zapamiętałam tylko bardzo dobrze początkową Finlandię, ogniste Planet Hell, gdzie publika dostała totalnego fioła. Aż Tuo i Marco patrzyli się na nas w osłupieniu co my kurde wyrabiamy. Nie mogłam się skupić na grze, bo co chwila znów musiałam się uchylać przed oberwaniem w łeb! Efekty wizualne, pierwsza klasa jak zawsze. Anetka niestety nie w formie, ale i tak dawała z siebie wszystko. Końcowe konfetti dało piękny efekt. 11 piosenek? Kpina totalna, no ale co zrobić – takie uroki festiwali.

    Po koncercie pomachałyśmy im przez okno vana, którym jechali ( wow nawet zapalili światło byśmy ich widzieli) no i tyle, pozostał ogromny niedosyt. Dalej trzeba było wrócić do domu, co było ekstremalnie trudne, bo ledwo mogłyśmy chodzić. Reasumując: Polska publika w porównaniu do innych jest bardzo… hymmm… specyficzna ;p Stałam murem 10h przy barierkach, jakieś 15 siniaków, wgniecione żebro i rozcięta warga xD Na 3 dzień festiwalu nie dotarłam, no chyba, żeby zawieźli mnie na noszach to może wtedy dałabym radę hahaha.


  5. Najlepszy może nie jest, ale na pewno jest uroczy i pełen energii. Nie wyobrażam sobie zespołu bez niego - kto by się wygłupiał z Marco, kto uciekał przed Floor albo dzielił winko z Tuomasem na koncertach? :)


  6. Niemieckiego uczę się najdłużej, bo już od podstawówki. Potem angielski oraz podobnie jak Klaudiaa również mam zaliczony lektorat/ćwiczenia z łaciny. Chciałbym się jeszcze jako tako nauczyć włoskiego i fińskiego :)


  7. Starałam się uśmiechnąć :) Zapuszczam włosy już tak długo, że nie pamiętam kiedy ostatnio je obcinałam. Jeszcze rok temu miałam czarne, ale rozjaśniłam i na razie nie planuję nic zmieniać :)


  8. Ja jestem wielka miłośniczką świnek morskich. Aktualnie w domu od ponad roku mam dwie siostrzyczki: Pućkę kolorową i Pućkę czarną xD : screen_86cc64e55b8c652a6d31882c2ee7dac8.JPG

     

    oraz od listopada mam również psa Miki'ego. Jeszcze szczeniak półroczny :)

     

    screen_035920169d6a59afb875fc5992fa11e4.jpg


  9. Część moich znajomych również tak zareagowała i chciała mnie wsadzić ( oni uważają, że nie ma sensu jechać na koncert i tracić pieniędzy jak można obejrzeć występ w telewizji ;]), ale większość już jest przyzwyczajona i albo mi towarzyszyli albo kibicowali, by wszystkie wyjazdy jak najlepiej się udały.

    Do dziś żałuję, że nie zapytałam się o parę rzeczy, ale byłam lekko mówiąc w szoku :)


  10. Uwielbiam Eluveitie, słucham nałogowo wszystkich płyt :) Byłam już na ich dwóch koncertach ( ostatnio niecałe 2 tygodnie temu w Krakowie razem z Sabatonem ). Nie umiem wybrać ulubionej piosenki, ale w czołówce znajdą się na pewno: Inis Mona, Luxtos, Primordial Breath, Bloodstained Ground, Omnos, Your Gaulish War i Aidû. :)


  11. Ja mam w zwyczaju zaczynać 10 książek na raz, więc aktualnie jestem w trakcie czytania (pomijając książki potrzebne na studia):

     

    -Theresa Revay "Biała Wilczyca"

    -J.R.R. Tolkien "Hobbit" ( po raz nie wiem już który :))

    -Stephen King/Peter Straub "Talizman"

    -George R.R. Martin "Pieśń Lodu i Ognia"

     

    i w niedalekiej przyszłości mam zamiar zabrać się za Skrytobójce oraz Bractwo Czarnego Sztyletu :)


  12. Dobra… wreszcie, z moją ogromną szybkością piszę relację z moich dotychczasowych koncertów. Uprzedzam, że będzie długo ;)

    • Kraków 2008

    Mój pierwszy koncert Nightwish. Decyzja podjęta w 5 sekund za sprawą mojej byłej znajomej, która owego czasu wręcz szalała za zespołem i postawiła mnie przed faktem dokonanym, gdyż miała już zakupione dwa bilety. Dobra jedziemy! Nie byłam jeszcze wtedy do końca przekonana do DPP i wokalu Anette, ale gdybym nie pojechała, nie darowałabym sobie tego chyba do końca życia.

    Dzień przed koncertem było spotkanie z zespołem, więc i nas tam nie zabrakło. Mało co z tego pamiętam przez te emocje, jedyne co to fioletową czapę Tuo, różowe pasemka Anette i to, że wszyscy wydali się bardzo mili i sympatyczni.

    Na koncercie stałam ze znajomą mniej więcej w drugim rzędzie bardziej po lewej stronie. Pain znałam już wcześniej i nawet mi się podobał, jednak chciałam by jak najszybciej skończył grać, bo nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie usłyszę NW na żywo. Jest! Już skończyli… zmiana sprzętu na scenie i nerwowe odliczanie minut do rozpoczęcia występu. Zgasły światła no i jazda! Pierwsze było BBB, publika momentalnie ożyła i wszyscy zaczęli skakać, krzyczeć i śpiewać. Potem CoHLB i dwie piosenki z Once : moje ukochane DCoW i Ever Dream. Mimo moich obaw Anetka dawała sobie znakomicie radę, nawet w tych Tarjowych piosenkach. Dalej znów powrót do DPP i kolejno mieliśmy WBtN i Amaranth – gdzie publika, przynajmniej wokół mnie – dostała istnego szaleju i skakaliśmy jak opętani. Potem nadszedł czas na spokojniejszego Wyspiarza, na którym zapanowała na hali cudowna, bajeczna atmosfera przepełniona pięknym wokalem Marco. Jednak długo to nie potrwało, gdyż dalej zaczęły wybrzmiewać pierwsze dźwięki TPatP – chyba najbardziej wyczekiwanej przeze mnie piosenki z DPP, którą chciałam usłyszeć na żywo. Istny majstersztyk. Po 13stu minutach rozpoczęło się DttW i dalej przepiękna Sahara, która na live brzmi o wiele lepiej niż na płycie. Po Nemo, zespół zszedł na chwilę ze sceny. Zaczęłam już panikować, że to koniec ale na szczęście myliłam się i usłyszałam początek 7DttW. Nie pamiętam już dokładnie po której piosence, ale jakoś pod koniec Tuo zaczął rzucać butelkami z wodą w naszą stronę i oczywiście poszła taka fala, że o mały włos wszyscy się nie poprzewracali. To samo na końcu jak inne rzeczy poszły w ruch do rzutów w publikę. Dwie ostatnie piosenki: Fiszmaster oraz WIHaA i koniec. Jak to już? Tak szybko? Tylko 14 piosenek? Przecież dopiero wyszli na scenę…

    Miłym akcentem podczas koncertu było oczywiście wręczenie zespołowi złotej płyty. O połowie rzeczy pewnie już zapomniałam, ale biegający Emppu po całej scenie, uśmiechnięty Marco, ‘tańcząca’ Anette, pasja i dzikie ruchy Tuo podczas gry no i oczywiście niesamowite bębny Jukki na długo pozostaną mi w pamięci.

    Po koncercie udało mi się jeszcze złapać zespół na chwilkę jak wyjeżdżali i zamienić kilka zdań. Przyszło mi tylko życzyć im udanej dalszej trasy i aby jak najszybciej wrócili do Polski. Jedyny minus całego wyjazdu – nie wzięłam aparatu i nie mam żadnych zdjęć, a plakat z podpisami leży pewnie gdzieś u mojej towarzyszki koncertu, z którą niestety nie mam już kontaktu. Tak oto zaczęła się moja pasja do koncertowania i chciałam jak najszybciej zobaczyć zespół ponownie. Musiałam jednak czekać aż do 2012 roku… który okazał się iście Nightwishowym rokiem ;)

     

    • Praga 2012

    Po czteroletnim odwyku od Nightwish z wielką niecierpliwością wyczekiwałam premiery Imaginaerum i pojawienia się dat trasy koncertowej. Ku mojej wielkiej rozpaczy nie było w nich Polski. Tragedia, co tu robić? Jedziemy za granicę, nie ma innego wyjścia! Dobra… zbieramy ekipę i jedziemy do Pragi – termin odpowiada, blisko no i dość tanio… Decyzja zapadła. Wchodzę na czeski portal z biletami – strefa golden wyprzedana. Dobra trudno, bierzemy normalną płytę! Kupiłam bilety i po paru dniach miałam je już w rękach. Zostało nam tylko odliczać dni do 30 kwietnia.

    W dniu koncertu pogoda była wręcz za dobra. Zero chmurki na niebie, zero najmniejszego podmuchu wiatru, żar lejący się z nieba i plus 30 stopni na dworze. Przeciągaliśmy wyjście z hotelu do maximum, bo i tak nie zależało nam być na początku kolejki, nie mając goldenów. Dojechaliśmy pod Arenę jakieś 2h przed wpuszczaniem a tam ‘czarne tłumy’ przed wejściem ;) Tourbusy stoją zaraz obok, fani na luzie stoją bez kolejki, połowa leży na trawnikach. Udało nam się dojść bardzo blisko wejścia no i czekamy. Wbiegliśmy na salę no i jesteśmy – stoimy bliżej prawej strony zaraz przy pierwszej barierce gdzie płyta oddzielała się od goldenów – nie jest źle. Podczas oczekiwania rzuciła mi się w oczy wierna fanka NW, która dumnie w strefie pod sceną paradowała w białych kozaczkach, blond włosach, różowych tipsach i różowej kurtce :D Obok niej stał chłopak z wielkim transparentem: Marry me, Anette. Supporty: Eklipse i Battle Beast bardzo mi się podobały. Dały dobry wstęp poprzedzający główną gwiazdę i rozruszały publikę. Przerwy między występami były dość krótkie, nie było opóźnień i Nightwish zaczął swój show parę minut po 21. Wielka kotara zasłania scenę, za nią bujany fotel i słyszymy pierwsze dźwięki Taikatalvi. Następnie Storytime. Podczas refrenu kotara opada i widzimy zespół w całej okazałości. Aneta w mocnym makijażu i czarnej sukience – no no, ładnie wygląda. Ognie buchają, światła co chwilę zmieniają kolory. Cudowne efekty wizualne! Dalej WIHaA… Emppu tupie nogą do rytmu, Marco odgarnia włosy, Jukka pełen zaciesz na twarzy, Aneta pełna koncentracja a Tuo co? Oczywiście już wińsko poszło w ruch, jakby inaczej ;) Zaraz jednak wraca ponownie do grania na swojej klawiszowo-organowej fortecy. Amaranth z długim intro no i nadszedł czas na cudowne Scaretale! Na ekranach za perkusją wyświetla się ogromna karuzela i rozpoczynamy zabawę. Ta piosenka jest stworzona dla Anette, uwielbiam jej interpretację! Ze szczególnym uwzględnieniem : SQEEEEEELIING PIGGSS! Potem mamy jazzowe Slow, Love, Slow i na scenie pojawia się Troy. Czas na IWMTB! Chyba na tej piosence zdarłam sobie najbardziej gardło. Pląsy Anette po scenie były tak komiczne, że nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, no ale w końcu przecież to IWMTB. Po tym skocznym utworze nadszedł czas na istny horror. Jakiś cudowny człowiek postanowił wejść na goldeny z małym dzieckiem i hyc bierze go na barana przez co tworzy dwumetrową wieżę, zasłaniającą mi cały środek sceny. No ja pier*ole! Ludzie dookoła zaczynają przeklinać, no ale co poradzić? Przesunęłam się w bok ile się dało i trudno. Słyszę cudowne Come cover me – końcówka Anette brzmiała rewelacyjnie! Dalej mamy spokojne Ptaki, Nemo akustyczne i Islandera – na którym cała sala wypełniła się białymi światełkami, chyba jeszcze lepszy widok niż w Krakowie. Kolejny utwór do skakania LotW i Aneta znów weszła na scenę. Ku mojej wielkiej radości dwumetrowa wieża poszła sobie na drugą stronę płyty i odsłoniła mi widok na calutką scenę. Czerwone światła, ognie buchają, gorąco jak w piecu… To zwiastuje tylko Planet Hell! Zabrakło mi bardzo tej piosenki w 2008, więc tutaj wyszalałam się całkowicie. Ghost River również na żywo zaprezentowało się znakomicie, normalnie odlot… ponownie słyszę DttW. Przyznaję, nie za bardzo przepadam za tą piosenką, ale na żywo daje radę. Następnie znów widzę Troy’a na scenie. Czyżby OtHaFA? Tak! Tak! Publika skacze i śpiewa całą piosenkę, Aneta znów robi swoje śmieszne wygibasy, a Emppu z Marco ganiają się po scenie. Po tym mamy chwilę przerwy, ledwo stoję na nogach, a moje gardło to istna sahara ;) Nagle Tuomas zaczyna grać cudowny początek Finlandii, hipnotyzując tym publikę na parę minut. Ocknęłam się dopiero słysząc Song of Myself, również jedną z moich ulubionych piosenek na IM. Na koniec koncertu słyszymy LRotD i zespół z wielkimi uśmiechami na twarzach schodzi ze sceny, przedtem kłaniając się parę razy przed publiką. W tle leci instrumentalne Imaginaerum. Ufff jak gorąco! Nie mogę mówić! Ludzie wody! To było obłędne! Ile grali piosenek? 19! Rany jak dużo! Mimo, że stałam dalej od sceny i przez kilka utworów miałam wieżę przed sobą wyszłam z hali przeszczęśliwa, mijając po drodze dwie dziewczyny wyrywające sobie pałeczkę od perkusji Jukki.

    Po wyjściu na dwór oprzytomnieliśmy, bo na szczęście było już o wiele chłodniej. Idziemy w stronę busów a co tam. Usiadłam na środku wyjazdu na betonie ledwo przytomna i niedowierzałam co działo się w przeciągu ostatnich dwóch godzin. Po drodze kupiłam plakat promujący trasę no i czekamy razem z grupą innych fanów. Po chwili widzę jak Ewo i ludzie z ekipy Battle Beast kręcą się dookoła. Nie mija 5 minut i widzę jak Tuomek z walizką na kółkach wychodzi z budynku i idzie do busa przy którym stoimy. Zaraz za nim pojawił się Julek z flaszką, Troy z jednym z ochroniarzy, który zaraz gdy się zatrzymał zaczął nam dziękować żeśmy na koncert przyszli. Potem mówił, że Troy jest zajebisty i czy nam się podobał występ. Normalnie mega facet :D Zrobiliśmy sobie wszyscy z każdym zdjęcia, wzięłam podpisy na plakacie i wyszłyśmy z tłumu, który osiągał coraz to większe rozmiary i chłopaki zginęli nam z oczu. Po paru chwilach widzimy jak z budynku wychodzą slalomem Marco z kolesiem z Battle Beast, który ma pokaźną butelkę w dłoni. Prawie wszyscy zajęci byli Tuo i Jukką, że prawie pierwsza podeszłam do nich. I wtedy zaczął się istny cyrk :D Marco zaczął robić dziwaczne miny, cały czas się śmiał i powtarzał w kółko, że wcale nie jest pijany. Koleś z BB chciał nas częstować %, ale odmówiłyśmy. Wzięłam autograf no i teraz kurcze przydałoby się zrobić zdjęcie. Chce razem ze znajomą… więc kto nam zrobi zdjęcie? Oczywiście pan z BB zgłosił się na ochotnika – moja mina bezcenna – rany boskie byleby nie upuścił mi aparatu! Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i zdjęcia wyszły. Z relacji innych dowiedziałam się później, że Emppu tez był w tym tłumie przy busach a ja ślepa byłam chyba i go nie zauważyłam ;p Anette też nie widziałyśmy, no ale i tak całą drogę powrotną do Polski nie schodził mi banan z twarzy, że tak wszystko pięknie się ułożyło.

     

    • Ursynalia, Warszawa 2012

    Gdy cały wyjazd do Pragi był opłacony i dopięty na ostatni guzik, nadszedł pamiętny dzień 7 marca, w którym to ogłoszono występ Nightwish na Ursynaliach. Moja radość była nie do opisania. A jednak nie zapomnieli o nas!

    Kupiłam karnet na wszystkie dni, mam 30min z domu na kampus SGGW więc nie było problemu. Pierwszy dzień na luzie, poszłam obejrzeć tylko Slayera i Limp Bizkit – trzeba było zachować siły na kolejny dzień, który się okazał chyba najbardziej masakrycznym dniem w minionym roku xD

    Równo o 14, gdy zaczęli wpuszczać osoby poleciałam ze znajomymi pod scenę. Bosko, pierwszy rząd, środek sceny. Idealnie. Jak to w Polsce oczywiście opóźnienia musiały już być na samym początku. Koło 16, gdy jeszcze było w miarę luźno wyskoczyłyśmy po jedzenie oraz do cudownych, niebiesko-białych pomieszczeń ;) A dalej murem przy barierce do nocy… czas oczekiwania był jedną wielką tragedią. Ludzie byli ściśnięci jak sardynki odkąd tylko Hunter pojawił się na scenie. Zaczęło być ku*ewsko zimno i zaczął kropić deszcz. Były momenty, że chciałam wyjść… Na In Flames było istne piekło, myślałam, że nas tam zabiją x) Co chwila musiałam się uchylać od latających glanów nade mną ze wszystkich stron. Z tyłu glany i wrzaski w stylu: na*ierdalać!, Slayer ku*wa!, metal ku*wa! Krzysztof Krawczyk ku*wa!, z boku łokcie, a z przodu leżący na tobie ochroniarz łapiący ludzi z góry. Miazga totalna. Ale myślę sobie – wytrzymałam tyle, no nie mogę zrezygnować, dam radę! Nie czułam nóg, ledwo łapałam powietrze, ale dobra. Jedynym plusem było to, że podczas przymusowej fali przesunęłam się bardziej w lewo idealnie jak potem się okazało na wprost Marco. Koncertu Nightwish nie będę opisywać. Było wspaniale, bo stałam przed nimi w pierwszym rzędzie… ale stanowczo za krótko! Jak widziałam potem skróconą setlistę o 4 piosenki byłam załamana. Cudowna polska organizacja! Nie będę nawet tego komentować, szkoda słów. Zapamiętałam tylko bardzo dobrze początkową Finlandię, ogniste Planet Hell, gdzie publika dostała totalnego pie*dolca. Aż Tuo i Marco patrzyli się na nas w osłupieniu co my kurde wyrabiamy. Nie mogłam się skupić na grze, bo co chwila znów musiałam się uchylać przed oberwaniem w łeb! Efekty wizualne, pierwsza klasa jak zawsze. Anetka niestety nie w formie, ale i tak dawała z siebie wszystko. Końcowe konfetti dało piękny efekt. 11 piosenek? Kpina totalna, no ale co zrobić – takie uroki festiwali.

    Po koncercie pomachałyśmy im przez okno vana, którym jechali ( wow nawet zapalili światło byśmy ich widzieli) no i tyle, pozostał ogromny niedosyt. Dalej trzeba było wrócić do domu, co było ekstremalnie trudne, bo ledwo mogłyśmy chodzić. Reasumując: Polska publika w porównaniu do innych jest bardzo… hymmm… specyficzna ;p Stałam murem 10h przy barierkach, jakieś 15 siniaków, wgniecione żebro i rozcięta warga xD Na 3 dzień festiwalu nie dotarłam, no chyba, żeby zawieźli mnie na noszach to może wtedy dałabym radę hahaha.

     

    • Masters of Rock, Vizovice 2012

    Decyzja podjęta zaraz po powrocie z Pragi. A co tam Ursynalia, jeszcze nam mało! Wracamy znów do Czech.

    Tym razem nie musiałam stać tyle godzin aby znaleźć się w drugim rzędzie na wprost Tuo plus na moje szczęście stała przede mną mała dziewczynka sięgająca mi ledwo do ramion także czułam się jak w pierwszym. Przyszłam pod scenę koło 16 wtedy kiedy zaczął grać Firewind i powoli powoli coraz bliżej barierek. Dalej świetny koncert Korpiklaanów oraz potem również mega występ Stratovarius. Można było oddychać, ba nawet stać i pić piwo. Zero jakiegokolwiek ścisku. I za to kocham najbardziej zagraniczne festiwale.

    Gdy już zrobiło się zupełnie ciemno i cały sprzęt zagościł na scenie usłyszałam piękne intro Hansa Zimmera i znów przeniosłam się na ponad godzinę do przecudownego, nightwishowego świata. Na pierwszy ogień poszło Storytime, WIHaA i Amaranth. Anette była już w o wiele lepszej formie niż na Ursynaliach i skakała po scenie wraz z Emppu jak oszalała plus kazała nam wykrzykiwać jej sławne ‘Hep, Hep’. Dalej zgasły światła i słyszę pierwsze dźwięki Scaretale grane przez Tuo. Kolejny raz do moich uszu dochodzi SQEEELING PIGS oraz cyrkowe wstawki HU HA HU HA z Marco na czele. Potem DttW jakoś szybko mi zleciało, bo patrzyłam się na wygłupy Marco z Emppu i psychiczne miny jakie robił Tuo podczas gry. Nie wiem jak je opisać, to po prostu trzeba zobaczyć xD Potem na scenę wszedł Troy i zaczęło się IWMTB, gdzie publika wcześniej dość spokojna zaczęła wreszcie porządnie szaleć. Nie zapomnę momentu jak Emppu kazał facetowi z kamerą ze sceny nagrywać naszą grupkę, bo skakaliśmy jak wariaty – ciekawe czy będzie to gdzieś na dvd? Później Anette zaśpiewała perfekcyjnie CCM, zeszła ze sceny i znów mieliśmy 4 minuty skakania w rytm LotW. Szczerze to już mnie to wkurza – powinni zagrać Moondance dla odmiany, no ale Emppu chyba zrobiłby protest w tym przypadku x) Nastał moment przerwy i nagle ciśnienie podniosło mi się momentalnie słysząc wstęp do Planet Hell, który wygrywa Jukka na perkusji – uwielbiam! Ognie buchają, Marco śpiewa swoim drapieżnym głosem przeplatając się z głosem Anette - coś wspaniałego! Ta piosenka na żywo daje obłędny efekt, jedna z moich ulubionych. Dalej bez chwili wytchnienia zaczyna się Ghost River oraz Nemo w normalnej wersji na szczęście. Troy znów pojawia się na scenie i zaczyna się Over the Hills. Na tej piosence znów dzika energia w nas wstąpiła i zaczęliśmy skakać i ‘śpiewać’ a właściwie to ryczeć tekst utworu. Ludzie z boku aż się na nas dziwnie patrzyli, no ale co tam. No i pan kamerzysta znów celował w nas swoim obiektywem. Ostatnie dwie piosenki SoM oraz standardowo LRotD zleciały mi w błyskawicznym tempie no i niestety zespół po paru ukłonach i uśmiechach w stronę publiki zszedł ze sceny. 14 piosenek minęło w oka mgnieniu, no ale i tak było zdecydowanie lepiej niż na Ursynaliach. Żałowałam bardzo, że podczas MOR Nightwish nie miało spotkania z fanami tak jak to było w 2009 roku. Jako główny headliner festiwalu powinni mieć, no ale niestety. W tym roku również wybieram się na MOR ( może ktoś z Was też? ), więc na pewno zaopatrzę się w dvd z 2012 roku. Pierwszymi moimi słowami wypowiedzianymi do mojej znajomej zaraz po zakończeniu występu było: trzeba jechać na koncert, nie festiwal… więc lecimy do Londynu w listopadzie.

     

    • Brixton Academy, Londyn 2012

    Bilety na lot zakupiłam dwa dni po powrocie z MORa, a bilety na koncert doszły po jakimś miesiącu. Wszystko ładnie, pięknie aż pewnego dnia prawie dostałam zawału: Anette kończy współpracę z zespołem. W pierwszej chwili myślałam, że odwołają koncerty, prawie zemdlałam… już myślałam, że wszystko pójdzie się za przeproszeniem j*ebać, ale nie… Floor na zastępstwo! Z jednej strony byłam załamana co dalej, ale zobaczenie Nightwish z Floor, której słuchałam już wcześniej z AfterForever i ReVamp było ogromnie miłym zaskoczeniem. Byłam bardzo podekscytowana tym jak sobie poradzi z piosenkami zespołu i z niecierpliwością czekałam na pierwsze filmiki ze stanów z kolejnych koncertów. Nie mam absolutnie nic do Anette, ale gdy zobaczyłam video z Floor poczułam tą dawną siłę i energię, którą serwował nam stary Nightwish z Tarją na wokalu. Byłam w ogromnym szoku, gdy do set listy dołączyło moje ukochane Ghost Love Score… byłam przeszczęśliwa i coraz to bardziej wyczekiwałam listopada.

    Głupi ma szczęście – tego dnia to sformułowanie idealnie opisuje moją osobę. Wychodząc już z londyńskiego metra koło Brixton mówię do znajomej: Ty się rozglądaj bo może oni będą sobie tu gdzieś spacerować przed koncertem, bo czasami tak robią. Nie mija minuta i co! Po drugiej stronie ulicy jak gdyby nic idzie Jukka, Troy a za nimi Tuomas. Szkoda, że nikt nie nagrywał naszych reakcji, bo wyszłaby z tego niezła komedia. Miałyśmy przy sobie jeszcze siatkę z zakupami, a w rękach opakowanie z krojoną marchewką ( tak z marchewką! ) , bo naszła nas ochota na zdrową żywność xD Powiem w skrócie: mijaliśmy się chyba z 3 razy na przejściach dla pieszych, potem my szłyśmy za nimi, potem oni za nami, bo żeśmy wylądowały przed nimi i ogólnie szłyśmy jednym wielkim slalomem, zastanawiając się co robić. Teraz to może wydać się śmieszne, ale naprawdę w takiej sytuacji człowiek troszkę głupieje xD W końcu pech (?) a może szczęście chciało i stanęliśmy na chodniku w jednym rzędzie, bo akurat zapaliło się czerwone światło. No i zaczyna się jazda: Troy pyta nas jak dojść do jakiejś restauracji! Nogi mi się ugięły i momentalnie mnie zatkało. Zaczęłyśmy w końcu mówić, że my właściwie to nie jesteśmy stąd i nie wiemy… a tak na serio to jesteśmy waszymi fankami i idziemy dziś na koncert LOL. Miny ich bezcenne. Troy zaczyna mówić, że myśleli że my jesteśmy stąd i w ogóle. Moja znajoma dała im swoje rysunki, plus podpisali jej zdjęcia, które zrobiła sobie z nimi w Pradze. Jukka się śmiał, że Troy już nie jest taki piękny jak na rysunku. Wydali się mega sympatyczni, mili i sami wyglądali na zagubionych, bo nie wiedzieli gdzie iść hahaha. Potem zapytałyśmy czy jest szansa, że wyjdą po koncercie do fanów na co Tuo powiedział, że postarają się wyjść i maja nadzieję, ze koncert nam się spodoba. Zapytali skąd jesteśmy i na słowo Polska, zdziwili się żeśmy taki kawał specjalnie przyleciały. Potem jeszcze chcieli częstować się naszymi marchewkami xD Dłużej już ich nie zatrzymywałyśmy, bo i tak nam było głupio więc wszyscy zgodnie chórem powiedzieli do zobaczenia wieczorem no i nasze drogi się rozeszły. Poszli dalej kogoś innego pytać się jak do tej restauracji dojść. Przez kolejne 10min stałam na środku chodnika i nie dowierzałam co się stało. Spojrzałam na zegarek.. ups już tak późno, biegiem pod halę! Pod Brixton byłyśmy koło 14stej a w kolejce stało już paręnaście osób, stwierdziłyśmy, że zrobimy jeszcze rundkę dookoła i ustawimy się już w kolejce. Przeszłyśmy się na tyły a tam stoją 3 tourbusy, no więc co robimy? Idziemy tam! Przeszłyśmy ulice wzdłuż, chcemy już wracać a tu co? Z jednego z busów wychodzi nieco zamroczony Emppu z walizką xD Sam do nas pomachał, bo pewnie od razu ogarnął, że fanki ( nie tak jak panowie wcześniej xD ). Dałyśmy mu rysunki ( bo moja znajoma narysowała portret każdego ) no i cyknęłyśmy sobie fotki. Potem podbiegły jeszcze jakieś dwie inne fanki i też chciały zdjęcia, zaczęłyśmy we czwórkę kręcić się dookoła biednego Emppu na co on zaczął podskakiwać i tańczyć – sam stwierdził, że musimy mu wybaczyć lekkiego kaca hahaha. Przezabawny człowiek. Nie zatrzymywałyśmy go na długo, bo biedak musiał oprzytomnieć do koncertu, więc poszłyśmy do kolejki i tak już czekałyśmy do momentu wpuszczania. Znalazłyśmy się w drugim rzędzie bardziej po prawej stronie. Czekała mnie powtórka z rozrywki: znów przede mną występ Pain, który teraz o wiele bardziej mi się spodobał niż cztery lata temu. Szybka zmiana sprzętu i zaczynamy zabawę. Hans Zimmer na początek… wychodzi Floor w złotych spodniach i zaczyna się Storytime! Matko boska jaka ona wielka! Głos jak dzwon! Słucham jak zahipnotyzowana i staram się zapamiętywać każdy moment. Następnie Dark Chest of Wonders… rany… kocham, kocham! Wszyscy ‘trzepią’ włosami do rytmu, jest moc! Poczułam się tak jakbym była na Hartwall Areena w 2005 roku na rozpoczęciu koncertu. Chciałabym móc zatrzymać czas w tym momencie… coś pięknego! Dalej mamy mocne WIHaA, Amaranth, który w połowie wyśpiewała znakomicie publika i Scaretale, które w wykonaniu Floor jako jedna z nielicznych piosenek podoba mi się mniej niż z Anette. Potem spokojne Slow, Love, Slow, przy którym miałam ciary. Następnie IWMTB, przy której standardowo publika szalała ze zdwojoną siłą no i mój ukochany The Islander. Marco pełen profesjonalizm, hala wypełniona światełkami – bajecznie! Potem usłyszałam znów Nemo akustycznie… nie to, że jest złe, ale ani z Anette ani z Floor mi nie pasuje. Wolę o wiele bardziej normalną wersję. Floor schodzi ze sceny i mamy LotW (znowu…). Po skakaniu i machaniu włosami przez 4 minuty widzimy Floor znów na scenie, która zachowuje się tak swobodnie jakby grała z zespołem co najmniej od 2lat. Jukka zaczyna swój popis na perkusji.. tak! Planet Hell! Mimo iż występ bez ognia, to głos pani Jansen spowodował pożar na całej hali. Po PH standardowo Ghost River z uśmiechniętym Marco i biegającym Emppu, który to najwidoczniej zregenerował już swoje siły od południa. Gasną światła… Tuomas zaczyna grać pierwsze dźwięki Ever Dream… omg… stałam jak słup przez 5 minut i nie ogarniałam co się dzieje, to nie może dziać się naprawdę! Z wielkiego zachwytu ocknęłam się gdy publika zaczęła skakać i śpiewać do OtHaFA, więc i ja zdarłam sobie doszczętnie gardło na tej piosence jak zwykle. Przyszedł czas na kulminacyjny punkt całego koncertu. GHOST LOVE SCORE. Dostałam momentalnie gęsiej skórki, słysząc pierwsze dźwięki… 10minut bycia w niebie, nie umiem tego inaczej określić. Floor końcówkę zaśpiewała fenomenalnie. KOBIETO ZOSTAŃ W TYM ZESPOLE! W czasie refrenu zaczęły cieknąć mi łzy ze szczęścia… moim marzeniem było usłyszeć GLS na żywo. Nie myślałam nigdy, że to mi się uda… a jednak marzenia się spełniają. Na koniec LRotD, a potem wszyscy z wielkimi uśmiechami na twarzach dziękują za występ. Tuo 3 razy wychodził i wychodził na scenę, Marco przybijał nam piątki i rozdawał kostki ( jedną udało się chwycić mojej znajomej po ciężkich walkach), Emppu skakał jak mały chochlik wzdłuż sceny, Jukka rzucał pałeczki a Floor kłaniała się nam chyba z pięć razy. Na sam koniec zrobili zdjęcia zza sprzętu z publiką w tle i tak oto w dźwiękach Imaginaerum skończył się ten cudowny koncert.

    Po występnie ( zgodnie z obietnicą xD ) poczekałyśmy z dość liczną grupą fanów (50-60) na to, aż zespół do nas wyjdzie. Po jakiś 30-40 minutach wychodzi do nas PIJANY, albo już lekko na % Tomek i Julek. Ida od razu w naszą stronę i nagle jakieś dwie dziewczyny rzucają się na szyję Tuo i zaczynają z przejęciem mówić, że jadą w sobotę na premierę do Helsinek i omgomg och ach uch och. Ja z lekką miną wtf myślę no dobra co mi szkodzi, dziewczyny odeszły no to ja hyc mu na szyję no i go przytuliłam, zaczęłam coś bełkotać, ze dziękuję, że zagrali GLS, ŻE Floor jest wspaniała i takie tam xD Potem moja znajoma również zrobiła podobnie jak ja i cyknęłyśmy foty. Śmiesznie to wyglądało bo co Tuo nie obrócił się o parę centymetrów w bok jakaś dziewczyna się na niego ‘rzucała’ a on tylko o boże co się dzieje, ale się śmiał i odwzajemniał uściski xD Potem powiedział, że nas pamięta z popołudnia i że miałyśmy farta, bo nikt inny z fanów ich nie spotkał tylko my. Potem podskoczyłyśmy do Jukki, który momentalnie do nas się odwrócił i powiedział ach to wy! Zaczął nam się tłumaczyć, że szukali jakiejś indyjskiej restauracji i, że byli zdziwieni żeśmy nie chciały z nimi wtedy sobie zrobić zdjęć – mina fanów obok bezcenna – co? Jaka restauracja? Jakie wcześniej spotkanie? Zapytał czy może teraz nie chcemy zdjęcia no to wtedy już sobie zrobiliśmy i życzył nam udanego powrotu do Polski. Gdy wyszłyśmy z tłumu ( małe deja vu po Pradze – czemu Julek zawsze z Tomkiem wychodzi? ;> ) zauważyłyśmy, że przy głównej bramie z tyłu wynoszą sprzęt a obok stoi nie kto inny jak Marco i pali fajkę. Patrzę do tyłu wszyscy zajęci panem Holopainenem i Nevalainenem no to my podchodzimy do Marco. 3 fanów poszło za nami a dalej halt, ochrona stanęła i gdy reszta się skapowała nie mogli dojść do Marco oraz do Troya, który zaraz wybiegł z tourbusa w naszą stronę. Moja znajoma dała mu rysunek oraz zdjęcie z nim z Pragi do podpisu na co Marco zaczął się śmiać, że źle wyszedł i że chyba był wtedy lekko pijany. Zastrzegał się także, że dziś jest w pełni trzeźwy. Cyknęłyśmy sobie foty z nim i Troyem i pożegnałyśmy się. Dalej Marco zaczął się kłócić z ochroną, by puścił do nich resztę fanów, że przecież go nie zabiją – cudowny człowiek z cudownymi włosami i bródką. Po tylu emocjach stwierdziłyśmy, że nie czekamy na resztę – byłyśmy mega zmęczone i robiło się potwornie zimno, a musiałyśmy jeszcze doczołgać się do hotelu. Z tego co wiem potem jeszcze Floor wyszła. No nic, może uda mi się z nią zobaczyć następnym razem.

    Także to by było na tyle, gdybym miała powiedzieć który z tych koncertów był najlepszy zdecydowanie powiedziałabym, że był to koncert w Londynie. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze usłyszeć kilka utworów na żywo, no ale może kiedyś w odległej przyszłości xD

    Podziwiam osoby, które dotrwały do końca. Należą się Wam wielkie brawa. Przepraszam z góry za jakieś błędy, powtórzenia, nagłe zmiany lub lekki chaos w opisach, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Dużo rzeczy pewnie pominęłam, ale nie sposób wszystkiego zapamiętać. Zdjęcia niektóre mam na fb, więc jak coś możecie zobaczyć. Na finisz zapytam jeszcze czy ktoś tu z obecnych wybiera się może na M’era Luna Festival w tym roku? Oczywiście tylko w ten dzień co gra Nightwish, bo ja jadę ze znajomą i może ktoś jeszcze by chciał się dołączyć lub spotkać na miejscu.

     

    Moje video z Ever Dream:

    :)
    • Like 3

  13. Jestem jak najbardziej za chociaż cienko to widzę, że da radę ich sprowadzić jeszcze w tym roku do Polski - chyba, że połączy się to z emisją filmu, wtedy byłoby wspaniale. Plus można już myśleć o petycjach i naciskach na wytwórnie na kolejną trasę ( tak wybiegam już bardzo w przyszłość, ale potrzeba czasu by zebrać ludzi ), aby za te 2lata nie było znów sytuacji, że ominą Polskę na swojej trasie, a jedyny festival na którym zagrają będzie skrócony o pół godziny. :)

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.