Zacznę od tego, że... nigdy nie słuchałam Powerwolfa. Gdzieś mi się obiło o uszy, że taka formacja istnieje, na metalowych festiwalach mijałam fanów w „powerwolfowych” koszulkach, ale jakoś nie interesowałam się bliżej ich twórczością. Do czasu ogłoszenia koncertu we Wrocławiu (24.11.2019), bilety na który kupiłam chcąc po raz drugi zobaczyć na żywo zespół Gloryhammer, który wystąpi w roli supportu. Z racji faktu, iż nie lubię chodzić na koncerty nieprzygotowana, odpaliłam pewnego pięknego dnia krążek „Sacrament Of Sin”, zdrowo podkręciłam głośniki i... przepadłam. Od razu ujął mnie mocny, agresywny wokal, melodyjne brzmienie i oryginalny image zespołu. Moim faworytem z tego albumu jest „Stossgebet”. Zdecydowanie słyszę w tym kawałku inspirację Rammsteinem, i to nie tylko przez język niemiecki, ale głównie za sprawą charakterystycznego brzmienia. Myślę, że Attila i Till z powodzeniem mogliby go zaśpiewać wspólnie (to dopiero byłaby miazga na koncercie :D). I tak oto Gloryhammer poszedł w odstawkę, a ja zaczęłam wielbić niemieckie demony, które w ostatnim czasie stały się moimi najlepszymi przyjaciółmi w muzycznej podróży ;)
Koncert z pewnością będzie ognisty, dynamiczny i naładowany pozytywną energią. Już się na niego „iskrzę” (cieszę) :)
[video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=f0mIJ5Y86bc