Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 04/02/18 in all areas

  1. 1 point
    Dodam i ja od siebie słów kilka(set) ;) W latach szkolnych nie miałam okazji obcować z muzyką Nightwish. Nie spotkałam wówczas na swojej drodze żadnego fana kapeli, nie dotarł do moich uszu hipnotyzujący głos Tarji ani wieść o debiucie fińskiej kapeli, która 20 lat później miała wywrócić mój muzyczny świat do góry nogami i rozbudzić we mnie miłość do nieznanego kraju. Dziś zastanawiam się, co by było, gdyby zespół pojawił się w moim życiu dwie dekady wcześniej. Czy jako grzeczna, poukładana nastolatka, której nie metal był w głowie, wpadłabym w pułapkę symfonicznego brzmienia i Tuomasowego geniuszu? Czy adorowałabym Tarję i bezgranicznie wielbiła jej anielski głos? Czy mój pokój byłby obwieszony zdjęciami wschodzących gwiazd fińskiego metalu zamiast plakatów ze słynnego „Bravo” i „Popcornu”? Podejrzewam, że tak. Coś wewnątrz mnie ciągnęło do ciężkich dźwięków, choć nie byłam tego do końca świadoma. Upragnione glany kupiłam dopiero na początku studiów i w tychże glanach poszłam 17 lat później na swój pierwszy koncert NW. Wróćmy jednak do początków. Poznałam zespół w 2008 roku, będąc ustatkowaną mamą, która już wiedziała, co to takiego metal w muzyce i świadomie uczestniczyła w imprezach z udziałem gwiazd tego gatunku (Metallica, Slayer, Ozzy). Pierwsze zderzenie z muzyką Nightwish było jak rażenie piorunem. Nieziemski głos Tarji wbił mnie w ziemię, a połączenie mocnego uderzenia instrumentów z dźwiękami orkiestry z miejsca mnie porwało. Mąż odnalazł w czeluściach domowej płytoteki krążek z nagraną kiedyś przez kogoś dyskografią zespołu (era Tarji), a ja, gdy tylko mogłam, wysyłałam tatusia z córeczką na spacer, by móc choć przez chwilę poupajać się energetyzującym brzmieniem NW na zdrowo podkręconych głośnikach. To właśnie harmonijne połączenie ciężkiego, symfonicznego instrumentarium z czystym, operowym wokalem urzekło mnie na początkowym etapie fanowania najbardziej. Choć poznałam zespół już w czasach Anette, na początku odrzucałam ją jako wokalistkę i zawzięcie słuchałam DPP oraz IM tylko w wersji instrumentalnej. Ne potrafiłam zaakceptować tak drastycznego (w moim mniemaniu) obniżenia pułapu wokalnego, nie interesowały mnie teksty utworów, nie chciałam iść na koncert mimo że mąż mnie namawiał... Jakże wtedy żałowałam, że nie poznałam zespołu kilka lat wcześniej. Być może wówczas załapałabym się jeszcze na koncert NW w oryginalnym składzie. Solową karierę Tarji śledziłam niemal od początku. Potrzebowałam jej charakterystycznego lirycznego sopranu w moim życiu. Nowy Nightwish odstawiłam na bok i skupiłam się na debiucie TT, „My Winter Storm”. Nie było łatwo, ale się do niego przekonałam. A po pewnym czasie nawet go pokochałam. Do NW wróciłam, gdy za mikrofonem stanęła Floor (z którą zetknęłam się już wcześniej, słuchając AF i Revamp). Wtedy również zaczęłam szerzej interesować się samym zespołem i jego twórczością. Nabrałam przekonania, że oto teraz Holenderka, jak Red Bull, doda Finom skrzydeł i wzniesie ich ponownie na wyżyny. Byłam pełna etuzjazmu i pozytywnych emocji, którymi bardzo chciałam się z kimś podzielić. Na stronę DE zaglądałam, wiedziałam o istnieniu forum, ale ze względu na permanentny brak czasu bardzo długo zwlekałam z rejestracją. W końcu jednak uwielbienie dla Nightwish zwyciężyło i tak znalazłam się tutaj, wśród Was. Dzięki ciekawym wpisom na forum zgłębiłam swoją wiedzę na temat historii, kariery, wzlotów i upadków zespołu. Wkrótce zaczęłam postrzegać NW jako owoc geniuszu i kreatywności maestro TH, wyłączając myślenie o wokalistkach. Ważniejszy od wokalu i instrumentalnego czadu stał się przekaz utworów. Wsiąknęłam w tłumaczenia i w krótkim czasie „zaspamowałam” forumowy wątek własnymi przekładami. W lirykach NW zaczęłam odnajdywać odniesienia do własnej rzeczywistości, a w kompozycjach cały wachlarz silnych emocji. Nie rozgrzebywałam przeszłości. Słynny list przeczytałam, ale nie oglądałam Tarji płaczącej na konferencji prasowej ani nie śledziłam bloga Anette. Najważniejsza była muzyka. Mimo że Nightwish wydał już osiem studyjnych krążków, które doskonale znam i bardzo cenię, wciąż stanowi dla mnie nieodkryty do końca ląd, co wynika głównie z fazy mojego buntu przeciwko „przesolonej pomidorowej” (patrz wątek Popularność Nightwish). Uważam też, że Floor wokalnie stać na dużo więcej niż możemy usłyszeć na EFMB. Czekam z nadzieją, że na następnym albumie Tuomas pozwoli jej bardziej się wykazać. Niezwykle wymagające kawałki grane na trasie Decades pokazują, że potencjał jest, trzeba go tylko wykorzystać. Na podsumowanie mojego przydługiego wywodu powiem tak: Dziś patrzę na zespół z perspektywy fana, który osiągnął pewną dojrzałość i odnalazł swoje muzyczne źródło inspiracji, z którego będzie czerpał już do końca życia. Nightwish jako band i Tarja jako solistka funkcjonują w moim świecie równolegle. Dzielę moje uwielbienie sprawiedliwie między obie strony, bo bez żadnej nie potrafię się obejść. Mam szczerą nadzieję, że członkowie zespołu w końcu odbudują swoje wzajemne relacje, zapominając o nieprzyjemnych wydarzeniach sprzed lat. Pierwszy kroczek ku temu już poczynili (patrz wątek: Raskasta Joulua), a Tuomas tak skomentował wspólny występ Tarji i Marco: „Bardzo się cieszę, że się spotkali, pogadali i zaśpiewali razem. Pewne sprawy mają się lepiej, niż wielu fanów sądzi [...] Ja osobiście sądzę, że było to coś cudownego i podnoszącego na duchu. [...] Nie chowamy już urazy. [...] to, co się stało między nami, jest już przeszłością, nie myślimy o tym. A to, że Marco i Tarja razem zaśpiewali, jest na to najlepszym dowodem”. Źródło: Teraz Rock, wyd. nr 3 (marzec 2018) W tym wątku mogłabym napisać co najmniej trzy eseje ;)
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.