Z twórczością L. Arbogasta zapoznałam się w nieco szerszym zakresie, niż przedstawiona płyta „Metamorphosis”. Z uwagi na to, iż początkowo miałam dostęp wyłącznie do YT, wysłuchałam kilku nadprogramowych utworów artysty. Spodobały mi się na tyle, że zaczęłam oglądać teledyski, a potem także występy francuskiego wokalisty w programie „The Voice” i jeden z jego koncertów. Następnie, zahipnotyzowana niesamowitym głosem, przesłuchałam zupełnie inną płytę. Ostatecznie znalazłam „Metamorphosis” w usłudze Deezer. Album zdecydowanie trafia w mój gust. Mogę go zapętlić i słuchać w kółko. Podoba mi się na nim harmonijne powiązanie klimatu średniowiecza i ducha współczesności, melodyjność i spójność kompozycji, a także zróżnicowane aranżacje wokalne. Czysty i dźwięczny głos Arbogasta dominuje, wspomagany partiami chóru, co z jednej strony tworzy pewien kontrast, a z drugiej nadaje kompozycjom bardziej podniosły charakter. Dawne instrumenty w połączeniu z elektroniką brzmią zgodnie, a aranżacje poszczególnych utworów są zgrabne i słucha się ich naprawdę z przyjemnością. Nie wyróżnię żadnej kompozycji, podobają mi się wszystkie. Dziękuję, Adrian! Duży plus za propozycję, której z pewnością posłucham jeszcze nie raz (właśnie ją przesłuchuję trzeci raz z rzędu :) ).