1. Nightwish - Imaginaerum
Arcydzieło! Nigdy, w moim wcześniejszym życiu, muzyka nie zadziałała tak zniewalająco i inspirująco. Zawsze była jakaś melodyjka którą przyjemnie się słuchało. Widziałem tylko jedno drzewko zamiast przeogromnej puszczy. W tym albumie jest wszystko co lubię. Bogactwo orkiestracji, perfekcyjnie łączące się z ciętymi riffami, dopełniającymi bombastycznej całości (i znacząco wzmacniającymi brzmienie), perkusji i keyboardu. Słodki wokal wpasowujący się w świetne teksty (wtedy bardzo oryginalnych) i męski dla kontrastu. Niesamowita magia!
2. Nightwish - Endless Forms Most Beautiful
Długo wyczekiwany album. Do dzisiaj czuję ciarki gdy powspominam. Tyle było obaw. I choć EFMB jest w gruncie rzeczy krokiem w tył, taki był koncept tego krążka. Miał być bardziej zespołowy. Zawiodłem się nieco na "Elan" ale później było znacznie lepiej. Floor dobrze się spisała, szkoda, że Marco mało się udziela na wokalu ale ogólnie wady do przyjęcia. Dzięki tekstom (przyznam, że miejscami naiwnymi) i "The Greatest Show on Earth" , w konsekwencji bardzo cenię sobie najnowsze dzieło Finów.
3. Epica - The Holographic Principle
Zespołowi udało się przebić bardzo dobrą "Quantum Enigmę" i to w jakim stylu! Obecnie nie ma dnia aby z głośników nie płynęła muzyka któregoś ich krążka. Album posiada cechy wymienione przy "Imaginaerum" z tym, że bardziej preferuję śliczny mezzosopran Simone, ostre, ciężkie riffy, moim zdaniem nawet lepsze niż Metalliki. Jest różnorodność (Once Upon The Nighmare - najlepsza ballada, ever!), produkcja i miks najwyższej klasy i growl Marka, tłukący szyby. Naprawdę z niecierpliwością czekam na EPkę, chciałbym więcej i więcej. THP jest na trzecim miejscu ze względu na świeżość (sentyment pojawi się z czasem) i słabsze ogniwa (Dancing In A Hurricane i Tear Down Your Walls).
4. Sirenia - Perils Of Deep Blue
Gdy symfonic-metalowy maniak poznał wszystko co "najtłiszowe" i "epikowe", głód nadal doskwierał. Wtedy na scenę wkroczył Morten Veland i Ailyn. Takiego albumu oczekiwałem. Pragnęłam oczarowania niczym hippis oświecenia. W tym krążku tkwi niesamowita moc. Uwielbiam partię smyczkowe, dynamizm, zmiany tempa i wszelkie kontrasty. Ailyn brzmi jak syrenka a mnie ciągnie w morskie odmęty. Morten growluję gdy dopada mnie frustracja i agresja. I wszystko pięknie! Co chyba najważniejsze, "perełki" przetrwały próbę czasu.
5. Nightwish - Dark Passion Play
"Bye Bye Beautiful" i "Poet And The Pendulum" tak ta, muzyczna pasja się zaczęła. W sumie lubię studyjny wokal Anette, nawet bardzo. Jej głos usłyszałem jako pierwszy w Nightwish a więc może to kwestia czasu poznania albo po prostu gustu. Jednakowoż bez wkładu Marco Hietali, być może aż takiego zachwytu, by nie było. Tuomas postarał się z kompozycjami ale do dzisiaj nie rozumiem, dlaczego tak okrutnie spartolił "For The Heart I Once Had". Wersja instrumentalna jest 10 razy lepsza! Symfonika i chórki zginęło pożarte przez Anette Olzon. Na szczęście są bonusy, "The Escapist" i "While Your Lips Are Still Red".
6. Eluveitie - Helvetios
Pierwszy taniec z folk-metalem. Był czas, gdy zdradziłem ukochaną "symfonię". Piosenki Szwajcarów mają energię, polot i agresję niekiedy równoważoną przez cudny głos Anne Murphy. Odkąd sięgam pamięcią, wielbiłem muzykę celtycką. Eluvietie wykorzystuje szeroki wachlarz tego typu instrumentarium, okraszone metalowym brzmieniem. I człek zaspokojony! Czekam na "Evocation II". Swoją drogą, wszystkie najciekawsze albumu tego roku, ukażą się pod jego koniec. I weź tu wytrzymaj.
7. Sabaton - Carolus Rex
Oprócz biologii, interesuję się też historią. Dlatego muzyka zespołu, trafiła w moje gusta. Power metal ma w sobie, wesołą skoczność, pokręcone solówki i pewną prostotę kompozycji. Jednak ten album Szwedów, pozytywnie się wyróżnia (nie to, że nie lubię innych albumów), chłopaki trochę poeksperymentowały, według mnie wyszło im genialnie. Szkoda, że na najnowszych albumach, zostały tylko szczątki z dawnych pomysłów ("Heroes" nie lubię, "The Last Stand" już tak).
Mógłbym ciągnąc tą listę, wymieniając inne albumy Nighwisha i Epiki. Uwzględniając zespoły, których najnowsze dokonania starałem się zrecenzować: Xandria, Diabulus in Musica, dodając Delaina, Within Temptation, Leaves Eyes, Draconian czy Tristanię. I mógłbym tak do rana... Tyle musi wystarczyć, strzępki opinii o przeróżnych wykonawcach, możecie wyłowić z innych wątków ;)