Mam za sobą nareszcie pierwsze wrażenia z pięknie opakowanym i bogatym zestawem "Vehicle of Spirit". Po całym dniu nauki potrzebowałam przerwy, a pudełko, które dostałam na urodziny złowrogo już na mnie łypało. Wczoraj obejrzałam nagranie koncertu z Wembley i jestem mile zaskoczona. To na pewno lepszy kawałek nagrania niż SS.
Doskonale poprawili dźwięk. Nawet oglądając (shame, shame, shame!) na laptopie (ale z niezłymi głośnikami), słyszałam bas! Cudowne! Trochę lepiej mogli, moim zdaniem, wyostrzyć wokal, bo czasami Floor lekko "tonęła" w instrumentach. No i mogę się jeszcze przyczepić do pracy kamery - EOAE była pod tym względem prawdziwym majstersztykiem, a tu trochę kamera drżała i jej praca była mało dynamiczna, ale... ja się chyba lubię czepiać. ;)
Poza tymi dwoma mikro wadami koncert wciągnął! :D
WYLASR brzmiało świetnie z gitarą Troya, TPATP z wokalem Floor zyskało nową jakość (te partie dziecięcego chóru w części z "turquoise waterfall", które śpiewała były... przejmujące), a 7DTTW, którego nigdy nie lubiłam właśnie zaczęłam lubić! No, ale usłyszeć w całości TGSOE, z tą gitarą Troya zamiast instrumentu smyczkowego (wiolonczela?), subtelnie operową częścią na początku utworu, Dawkinsem na końcu... Słowem... TAKE ME TO FINLAND I HAVE TO HUG ALL OF THEM!
Nic jednak nie cieszy mnie tak, jak to, że mam jeszcze cały koncert w Tempere i wielką paczkę dodatków z akustyczną wersją ER jako wisienką na torcie (bardzo chciałam to usłyszeć!). :)
Tai jest na tak!
P.S. Dodam jeszcze, że Floor roztacza wokół siebie tak szczerze sympatyczną aurę, że nie potrafię jej nie lubić; naprawdę sprawia wrażenie osoby ciepłej i tak normalnej... To miło ociepla serducho. :)