Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 01/04/17 in all areas
-
3 pointsUdało mi się wreszcie przerwać kolejny okres niepisania i oto jest: antyporadnik "Jak nie wybierać drugiego kierunku studiów", nieprzydatny zwłaszcza humanistom. Zwłaszcza tym, którzy jeszcze nie wybrali drugiego kierunku. Albo pierwszego. W ogóle nie spodziewam się, żeby był przydatny. :D Ale ja wybrałam! ♥
-
2 pointsHell-o! W imieniu Ekipy DE chciałbym wszystkim Wam podziękować, za to że wspieracie nasz wspólny zakątek w sieci, że angażujecie się w dyskusje, pomagacie w budowaniu strony i razem z nami promujecie zespół w Polsce. Kiitos Tampere! Follow the madness, Alice, you know, once did! :) Czas na małe podsumowanie tego, co działo się u nas w 2016 roku: Na forum dołączyło do nas 109 użytkowników Napisaliśmy 146 nowych wątków oraz 5923 postów Zaktualizowaliśmy wygląd strony by serwis był dostępny również na urządzeniach mobilnych Przenieśliśmy nasz magazyn Dreamer's Hideaway na forum by łatwiej było można śledzić artykuły oraz dodawać własne Zorganizowaliśmy wiele konkursów, w tym duży, urodzinowy, w którym udział wzięło kilkadziesiąt osób Przygotowaliśmy prezenty dla zespołu, które wręczyliśmy na Czad Festiwalu. Wśród nich były kartki pocztowe nadesłane do nas przez fanów z całej Polski Przetłumaczyliśmy całą biografię zespołu "Once Upon a Nightwish". Ciekawe jakakolwiek inna społeczność fanów NW na świecie tego dokonała? :) Tradycyjnie, we współpracy z zaprzyjaźnionymi fanklubami, przygotowaliśmy kartkę urodzinowo-świąteczną dla Tuomasa Poza tym przygotowaliśmy wiele tłumaczeń wywiadów, artykułów itp. To był bardzo aktywny dla nas rok i mamy nadzieję, że kolejny będzie równie obfity w wszelkiego rodzaju projekty! Mamy nadzieję, że będziemy mogli również liczyć na Waszą pomoc. :) Szczęśliwego Nowego Roku! :D
-
2 pointsTo jest koniec i nie ma już nic... Opis zdarzeń wzbudził w namiestniku Bbell jedynie rozgoryczenie i frustrację. Według biologa miasto opanowały stworzenia zwane parzywłosami. Wylęgły się z rurkowatych kokonów siejąc zgrozę w mieście. Stosowały niezwykłą metodę łowów. Przemieszczając się w obrębie własnego terytorium, rozsiewały malutkie neurotoksyczne włosy które unosił wiatr. Zwierzę maskując się dzięki zmiennej fakturze skóry i chromatoforom, wyczekiwało na oznakę osłabienia ofiary. To właśnie spotkało żołnierzy gubernatora. Przeżycie dwóch osób wiązało się prawdopodobnie z pełnymi żołądkami dzikich bestii. Owe włosy były także przyczyną tajemniczej choroby. Niektórzy przeżyli tak długo jedynie dlatego, że parzywłosy miały nadmiar pożywienia. – Co mam uczynić? – spytaj zasmucony władca Bbell, siedząc na krzesełku w przyprawiającym o mdłości pokoju leczniczym. – Jest tylko jeden sposób. Bardzo radykalny – odparł Dawkin pokryty opatrunkami. Co chwila miejscowy medyk w asyście zielonej driadanki czymś go poił oraz zmieniał okłady. – Musisz zalać miasto wodą, ona zniszczy kokony oraz wymyje daleko stąd te potwory. Namiestnik zaniemówił. – Mam zniszczyć miasto?! – nie dowierzał. – Jedynie dolne. Pałace wytrzymają – dodał biolog. – Ale co z tymi nieszczęśnikami? Mam ich zabić?! – zarządca Bbell nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. – Zawiadomię elohima Baala, niech przyśle armię! – Wojsko jest zajęte pacyfikacją Wielkiego Lasu Brunatnicowego, Baal dał mi wyraźne instrukcję oraz wolną rękę – rzekł stanowczo Dawkin. – To jedyny sposób. Studiowałem plan miasta. Korzystacie z górskiego źródła, kontrolowane powódź zniszczy tylko dolne miasto, tam i tak nie ma żywej duszy – objaśnił. Gubernator zamilkł i rozmyślał. A jeśli ktoś przeżył? Jak może poważyć się na taki czyn? W czasie buntu musieli się bronić. A teraz? Zniszczyć pół miasta a zarazem zlikwidować wszystkich robotników?! Wtem podszedł wysoki, lekko kuśtykający medyk. – Panie, ostatni zbrojny z eskorty nie żyje – oświadczył. Namiestnik poderwał się z miejsca i odszedł bez słowa. ***** Po dwóch dniach przystąpiono do działania. Wszyscy pozostali żołnierze na służbie u możnych lordów, nie bacząc na niebezpieczeństwo, odkręcili sześć zaworów z wodą. Gubernator na szczycie pałacu przypatrywał się nieszczęściu, które spotyka jego ukochane miasto, zbudowane w pocie, krwi i łzach. Zaczęła się powolna ekspansja mokrego żywiołu. Zbrojni już mieli wsiadać do wyciągu krzesełkowego, gdy Bbell wstrząsnęła seria potężnych wybuchów. Wysoko położone miejsce ujścia górskiego źródła zostało wysadzone. Kontrolowany żywioł zmienił się rwącą rzekę zagrażającą teraz także wysokim pałacom. Woda niszczyła wszystko na swojej drodze. Przelewała się przez mury, wyważyła bramę. Kamienne piedestały arystokracji chwiały się w posadach. Były zbyt wysokie, ponadto miały lichy fundament, nieprzygotowany na tsunami. Wstrząśnięty, główny lord Bbell zobaczył na horyzoncie, w pobliżu byłej już bramy orszak z flagą elohima Baala porwany przez niszczycielską siłę natury. Wtedy zdał sobie sprawę, że został okpiony. Zielonoskóra ręka trzymająca sztylet powędrowała ku jego gardłu. Następnie pojawił się kulejący, uśmiechnięty biolog Dawkin. Dał znak driadance o imieniu Sariel, aby związała gubernatorowi ręce. – Ty potworze! – krzyknął szamoczący się namiestnik. – Och, lordzie, to zależy od perspektywy. Dla mnie ty jesteś bestią – odparł zadowolony z siebie młody archon.– Właściwie wszyscy niebieskoskórzy archoni są skażeni. Mikrobiom czyni nas nadzwyczaj agresywnymi i destruktywnymi. Jesteśmy niewolnikami mikroorganicznej duszy. Pieprzonym hologenomem.– mrugnął okiem do lorda. – Piękną intrygę ci zafundowaliśmy, a ty niczego się nawet nie domyślałeś – zaśmiał się. – Wystarczyło pokazać ci symbol twojego przyjaciela Baala Seraphima. Musisz wiedzieć, że jestem jego synem. – Biolog podszedł blisko i spojrzał w oczy gubernatora. – Lucifer Seraphim pośmiewisko całego Archonu! – Władca Bbell silił się na uśmiech. – A teraz jest ci do śmiechu! – odparował syn rodu Seraphim. – Dobrze przypuszczałeś, że to ekoterroryści podpuścili twoich archonów do buntu. Działamy w Bbell od dawna. Chyba już wiesz, że nie było żadnej choroby ani bestii. Tylko piękna mistyfikacja – Dawkin-Lucifer pławił się triumfie. – Eskorta, którą mi przydzieliłeś, potruła się z twojego rozkazu i niewiedzy. Nic tylko wytrzeszczali oczy i zdychali w męczarniach. Moi Świetliści Synowie Poranka poćwiartowali ich zwłoki, raniąc przy tym mnie, abyś dalej tkwił w iluzji. Dwa dni, gdy zwlekałeś z działaniem, dały nam czas, aby uwolnić lumie i apidy. Cudna intryga, czyż nie?- Lucifer bardzo zadowolony z siebie, chłonął cierpienie gubernatora. – Nic już nie powiesz? Odebrało ci mowę? – Co zrobiłeś z moimi robotnikami? – przemógł się lord. – Ci, którzy przeżyli, odeszli założyć własną społeczność. Tego chcieli. Nie jestem dumny z ich nieświadomego poświęcenia dla naszej sprawy, mam jednak priorytety. Nie będę przedkładał dobra archonów nad inne żywe istoty. – Wzruszył tylko ramionami ekoterrorysta Lucifer. – Wiesz co twój ulubieniec Baal, zrobił driadanom?! – wybił większość a resztę wygnał z ich domu, w imię pozyskania surowców i bogactwa. – A ty namiestniku dołożyłeś swoją cegiełkę wspomagając tą wyprawę – młodzieniec posmutniał. – Niech powie, co zrobiła z twoją córką – kiwnął głową do driadanki Sariel. – Dałam jej specjalną trucizną, aby zdychała jak najdłużej – przemówiła ekoterrorystka. Gubernator ze złości omal nie wymknął się z więzów. Lucifer złapał go za ramiona, Sariel za nogi, a władca Bbell runął ze szczytu wprost w potop który ogarnął miasto. – Widać mówimy innymi językami – syn Baala, rzucił uwagę w pustkę. Jeźdźcy na lepidach ukazali się na horyzoncie. Zdali pomyślny meldunek swojemu przywódcy. Zasiane przez nich ziarenko-jajeczka koralowców szybko rosły. Rurkowate struktury będące wyjątkowo ekspansywnym ekosystemem w samym sobie, zdominują na nowo, dawne terytorium. Lucifer ucieszył się z widoku Jutrzenki, jego czarnego lepida, czule głaskając po skrzydłach na co ten wydał okrzyk zadowolenia. Te wspaniałe stworzenia w procesie cudownej metamorfozy, z malutkich polipów koralowców, stawały się olśniewającymi tęczowymi barwami odrębnymi organizmami. Różnorodnością w jedności. Blisko dwudziestu ekoterrorystów różnych narodowości, w ostatniej przejażdżce dnia, odleciało ku źródłu czynnika chorobotwórczego. Do stolicy Archonu, gdzie władał ojciec Lucifera.
-
2 pointsDziękuję za bardzo merytoryczny komentarz ;) Z perspektywy ludzi z NF jakby gorzej to wyglądało. Oczywiście, jeśli będziesz miała czas i chęci, jak najbardziej proszę o więcej tak wnikliwych postów ;) Co do archonów, fakt powinienem rozszerzyć koncept, niestety doradzono mi jak najmniej takich szczegółów. Myślę, że przy następnym opowiadaniu nieco to rozwinę (dotyczy głównie driadanów, innego ekosystemu itp.) Pierwszy fragment edytowałem wg Twoich świetnych sugestii ;) Porównania z Grzędowiczem (widzę, że będę musiał nadrobić zaległości w polskiej literaturze), przesadzone! Nie mniej jednak, cieszę się ;) Inspirowałem się mocno twórczością Brandona Sandersona. A na koniec dla zainteresowanych, niesamowita praca anonimowego artysty, niemal idealnie oddająca, świat przedstawiony: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/a8/e1/44/a8e144ab82c1f271136034511f607b3f.jpg[/img]
-
1 pointZnalazłam właśnie kwiatek o fińskich przekleństwach i niech to będzie zapowiedź harmonii wokalicznej :D Täällä.
-
1 pointW takim razie potraktuj to jako moją subiektywną opinię ;) Ciekawi mnie jednak, w czym te szczegóły przeszkadzają. Osobiście czuję lekką frustrację, kiedy nie wiem, z czym mam do czynienia. Ta wersja zakończenia też jest dobra. Wyłapałam tylko jedną literówkę i "rzucił uwagę w puste tło" zamieniłabym na "rzucił uwagę w pustkę" po prostu :)
-
1 pointZe średniowiecznych klimatów mogę polecić Hardą Elżbiety Cherezińskiej. Przyjemnie się czyta. Na tyle przyjemnie, że nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejną część, która czeka na mnie na półce. A ja ostatnio przeczytałam cykl Parabellum mojego ulubionego, polskiego autora literatury, powiedzmy, rozrywkowej. I jestem zachwycona. ♥ Chociaż ciężko mi przyjąć do wiadomości takie zakończenie... Jak tylko dorwę tego Remigiusza Mroza, to... no. Sami wiecie co mu zrobię. Albo się domyślcie ;) Chociaż, z drugiej strony Pan Mróz ma wiele zalet: trzyma czytelnika w napięciu. No i świetnie kreuje postacie. Bohaterowie jego książek są tak barwni, że łatwo się z nimi zżyć. (Chyłka! ♥) Niech świadczy o tym fakt, że moją najukochańszą postacią w Parabellum był kapitan Wehrmachtu. Nie dość, że straaaszliwie inteligentny to jeszcze przystojny. ;) W najbliższe dni (no, może tygodnie, biorąc pod uwagę w jakim tempie się do tego zabieram) planuję przeczytać Potop. W ramach poszerzenia kontekstów maturalnych oraz uspokojenia mojego dziadka, który jest psychofanem Sienkiewicza i wysiuda mnie z domu, jak nie dokończę Trylogii :')
-
1 point(grafika pojawia się w 7:32) Gramatyki różnych języków porównane do zwierząt, z honorowym udziałem języka fińskiego ::D (polecam ten kanał).
-
1 point
-
1 pointFakt, ostatnio mam co robić, ale w końcu znalazłam chwilę, żeby choć trochę nadrobić forumowe zaległości ;) Szczerze mówiąc, tylko zerknęłam do tamtych komentarzy. Nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o edycję tekstów (nie znam się, ale się wypowiem :P), ale mogę się podzielić tym, co zwróciło moja uwagę. Tak jak wspomniała Nightfall i ktoś na stronie NF - i na moje oko pojawia się zbyt wiele porównań, szczególnie w tym pierwszym krótkim fragmencie. Wydaje mi się, że lepiej brzmi o trzech parach szczudłowatych odnóży przywodził na myśl pijanego tancerza/nasuwał skojarzenie z pijanym tancerzem. Tutaj zmieniłabym na lepidy gnieżdżące się na twardym korpusie. Z tego wynika, że drugie zdanie także opisuje teren ;) Powinno być zastawiających. Jeśli wykasujemy kawałek zdania, jes to bardziej widoczne - Najtrudniej było przejść przez Zabójczy Krąg, grupę miniaturowych koralowców w sprytny sposób zastawiających sidła. To muszę zacytować, bo jest urocze ;) Literówka. Tutaj znów szyk zdania: strażników leniących się przy wrotach. Nie bardzo sobie wyobrażam tą mgiełkę śliny, trzeba by to jakoś zmienić. Może kroplami gęstej śliny? Tutaj zdziwiło mnie, że facet poradził sobie z pięciosylabowym animalogiem, a miał problem z wypowiedzeniem trzylabowego biologa, zwłaszcza, że nie dał rady wypowiedzieć akurat części wspólnej obu słów. Trochę to naciągane, mógłbyś jeszcze pomyśleć, jak inaczej pokazać, że wartownik do bystrych nie należał. To tyle z pierwszego posta. Nie są to jakieś koszmarne błędy, ale takie szczegóły niestety też są ważne. Do kolejnej części zajrzałabym następnym razem, jeśli jeszcze nie masz dość wytykania błędów ;) Dodam jeszcze, że fajnie by było, gdybyś pzybliżył nieco kim jest archon jako hmm gatunek, o ile można to tak nazwać. Wiadomo tylko, że ma niebieską skórę. Ma też zarost. Jakiego koloru? Też niebieski? Czy wśród ludzi wyróżniałby go tylko kolor skóry? A może ma jakieś inne charakterystyczne cechy? Brakuje mi pewnych informacji do tego, żeby w pełni wyobrazić sobie tą postać. Dokładny opis postaci nie jest czymś obowiązkowym w opowiadaniach, ale wydaje mi się, że przyda się w opowiadaniu tego typu. Ogólnie moje zdanie jest takie, że jeśli masz oryginalny pomysł, to błędy stylistyczne, ortograficzne czy przecinki nie mają aż takiego znaczenia (u Ciebie i tak nie jest z tym bardzo źle). Masz ciekawą wizję, własne nazewnictwo i pomysł w ogóle - to jest ogromna część sukcesu, resztę sobie wypracujesz. Kiedy czytałam Twoje opowiadanie, przyszedł mi na myśl "Pan Lodowego Ogrodu" Grzędowicza, tam też postaci i stworzenia, tak samo jak sam świat przedstawiony w serii, są bardzo oryginalne. A że Grzędowicz ma wielu fanów, to przed Tobą trochę pracy i świetlana przyszłość :D Na ekskluzywną końcówkę czekam z niecierpliwością! ;)
-
Member Statistics