Już parę dni po premierze The Shadow Self, a tu cisza na ten temat? Gdzie są wszyscy nasi fani Tarji?
Ja chyba się do fanów Tarji nie zaliczam, bo miewałam różne przygody z jej solową twórczością. Raz było całkiem nieźle, raz było średnio, ale przez większość czasu było tragicznie i nie raz nie dwa stwierdzałam, że powinnam sobie po prostu dać spokój z próbami przekonania się do twórczości pani Turunen i już. Do czasu aż nie zatrudni lepszego kompozytora.
The Shadow Self przesłuchałam z konieczności. A właściwie przesłuchałam w poszukiwaniu tego jednego jedynego utworu, który by mi się spodobał. - jak to zwykle z płytami Tarji bywało, na każdej z nich znajdowałam jeden utwór, którego byłam w stanie wysłuchać do końca i,co więcej, całkiem mi się podobał. Na Colours było to Lucid Dreamer o ile się nie mylę.
Po The Brightest Void, które było turbo falstartem, do The Shadow Self podchodziłam dość sceptycznie. Ale, co dziwne, ta płyta nie jest zła. Demons in You, No Bitter End i Love to Hate można wyrzucić do zmieszanych. Dobre rzeczy Tarja zostawiła na drugą częśc płyty, kiedy ci mniej cierpliwi już dadzą sobie spokój i dalej będą słuchać tylko ci wytrwali, którzy zawzięli się, że dosłuchają do końca.
Supremacy - fajny cover,. Jedna z lepszych rzeczy na płycie, co jest oczywiście smutne, bo jeśli cover jest najlepszym, co się słuchaczowi na płycie może przytrafić, to artysta powinien się chyba poważnie zastanowić nad kierunkiem, w którym zmierza. Nic tam, fajnie się słucha. :)
The Living End - Piosenka ninja. Nie zauważa się jej jak przelatuje, albowiem jest tak nijaka i żadna, że aż jej prawie nie ma.
Diva - Perełka! Jest! Bardzo mi się podoba, chciałabym posłać kompozytorowi kwiaty.
Eagle Eye - Też niezłe, nawet nie wiedziałam, że Toni Turunen ma taki fajny wokal ;;) Rockowy kawałek z melodią, którą nawet da się zanucić! Pozytywnych wrażeń ciąg dalszy.
Undertaker - Przekonuję się do tego utworu. Z każdym przesłuchaniem jest lepiej, it's growing on me.
Calling from the Wind - Kolejny utwór ninja! Nawet się nie zauważa jak przelatuje ::D
Too Many - Tytuł doskonale oddaje ilośc powtórzeń refrenu przy końcu utworu. Ale ogólnie wrażenia pozytywne ::)
No to się rozpisałam. I w sumie po takiej płycie poszłabym na koncert Tarji... Bo to naprawdę nie jest złe. Nie wiem co ja zrobię z takim nadmiarem pozytywnych wrażeń. Chyba dla równowagi pójdę posłuchać
:v