Dlaczego Szwajcaria i USA? Przecież te systemy się diametralnie różnią od siebie... No i system szwajcarski jest prawie identyczny jak niemiecki czy austriacki... I dodam, że wszystkie te systemy są do bólu demokratyczne. Bardziej demokratyczna jest chyba tylko Kanada.
A właśnie - nie ma czegoś takiego jak system USA. Jest model. Model demokracji. I opiera się na bogatej bazie surowców, ogromnym terytorium i wielkiej liczbie ludności zróżnicowanej narodowo i rasowo, potężnej gospodarce i rozwiniętemu wojsku i technologiom - coś w Polsce niemożliwego do osiągnięcia. FIZYCZNIE. A pod kątem ustrojowym, to dążymy do stworzenia modelu prezydenckiego - te wszystkie uzurpacje i łamanie konstytucji - bo czemu nie...
Poza tym, nie możemy zakładać, że żyjąc w demokratycznym kraju (a w takim kraju żyliśmy jeszcze kilka miesięcy temu), każde wybory są sfałszowane. Zresztą mój prywatny głos się opłacił w tym roku. I nigdy w życiu bym się nie zgodziła na monarchię - to ustrój dobry dla niewykształconego społeczeństwa, którego podstawą zatrudnienia jest rolnictwo - ale nie ma na niego miejsca w XXI wieku. Sprawdzają się tylko monarchie konstytucyjne i parlamentarne - ale w nich istotą modelu jest to, że władca sprawuje tylko władzę reprezentacyjną i czasem częściowo wykonawczą, przy czym nie przekracza kompetencji prezydenta w innym państwie.
W kwestii ustroju wyznaję Churchilla - bo wiem, że to działa. Polska na drodze w znacznej mierze pokojowych reform (strajki to nadal nie wyrzynanie się nawzajem i wielka krwawa rewolucja) wyszła z komunizmu. I to 25 lat wolności, które mieliśmy, pokazało nam, jak ogromny przeskok może nastąpić, jeśli przemiany mają charakter demokratyczny. Tak naprawdę ani ja, ani Ty, komunizmu nie doświadczyliśmy i nie mamy prawa mówić, że wtedy było lepiej. Ja wiem, że nie było, ale nie oczekuję od wszystkich wokół, że skoro nie przeżyli, to zmusili się do przeczytania tylu książek na ten temat, ile ja musiałam. Ale też oczekuję pewnej dozy niepewności - nie wiem, nie wypowiadam się, albo chociaż dopuszczam możliwość własnej omylności. Tak, dopuszczam, że się mylę - w polityce niczego nie można być pewnym. Ale podstawy z historii i politologii mam, więc nie dam sobie wmówić, że wycofywanie się z demokracji w Polsce kiedykolwiek przyniosło coś dobrego.