Stwierdzam, iż społeczeństwo w XXI w. to chamstwo i hołota w czystej postaci. Poszłam do piwnicy po swój rower (musiałam szybko jechać na lekcje z ang.- coś jak przygotowywania do egzaminu itd.) patrzę a mój rower jest przysypany innymi wywróconymi rowerami. Dobra chciałam wziąć rower mojej mamy, koło niego stoi jakiś 10 letni składak, na środku piwnicy, ni to jak wyciągnąć ten rower, no burdel niesamowity, dziękuję miłym sąsiadom. Stwierdziłam "walić to, jak się przewróci, niech leży, na moim rowerze leży 10 innych" Wzięłam rower i jadę. Na drodze stoi sobie 2 dziadków, na środku chodnika (2 razy dzwoniłam dzwonkiem, mówiłam przepraszam), a on do mnie z buzią, że może przepraszam, co za niewychowana ta młodzież. Jadę dalej. Stoję na psach, stoję, stoję i i na śmierć mogłabym czekać na tych pasach. Żaden kierowca cie nie przepuści, nagle każdemu się śpieszy gdzieś. Wszystko fajnie, jestem po lekcjach i wracam (historia z pasami again), jadę sobie spokojnie i na przeciw mnie jedzie jakaś łysa pała, dres czy kto tam. Jedzie bez trzymania się kierownicy, szpanując smartfonikiem i prawie we mnie jechał, a to niestety skończyłoby się tragicznie. Jeszcze do mnie drze buzie "jak jadę, czy ja go nie widzę" ubliżanie i wyzwiska. (Podkreślam, że droga była wąziutka). Ja wielka satanistka, dziecko Lucyfera, aniołek z różkami, nie dałam się poniżać i wykazałam swoją zła duszę.
Dlatego, najchętniej napisałabym referat pod tytułem "Dlaczego nienawidzę ludzi"