Film jest cudowny. :) Widziałam go raz, ale to za mało.
Bardzo wzruszający, metaforyczny i dający do myślenia.
Ale i tak najsłodsze w całym filmie (oprócz podobieństwa Gem do Hanny) były pasiaste legginsy Ann. :) Trochę się zastanawiam, czy to coś w rodzaju akceptacji, na przekór fanom, ukazanie charakteru i stylu bycia Anetki czy wyśmianie tej części garderoby, ale to i tak było pocieszne, moim zdaniem. :)