Kiedy usłyszałam, że Anette wyrzucili, pomyślałam sobie "God, not again...". Nie chodziło mi o to, że kochałam Anette w NW i ubolewałam, że stracili taki wokal, nic bardziej mylnego... ale wydawało mi się, że przywróciła do zespołu szczęście. Była takim dobrym duszkiem... już zaczęła mnie powoli pozytywnie zaskakiwać, ale niestety...