Jump to content
Sign in to follow this  
Maciek

Lacrimosa

Recommended Posts

Lacrimosa – niemiecki, choć obecnie szwajcarski zespół łączący szeroko pojęty metal z brzmieniami symfonicznymi i gotyckim klimatem.

Jest to jeden z najbardziej orkiestralnych zespołów w mocniejszym graniu z silnym wpływem muzyki klasycznej (szczególnie Mozarta), od ponad 15 lat niemal nieprzerwanie używa orkiestry symfonicznej na swoich płytach. Cechuje ich szlachetne brzmienie i smakowite aranżacje. Przyznam się szczerze, że najlepsze płyty Lacrimosy stawiam razem z Therionem na drugim miejscu za Nightwishem, jeśli chodzi o łączenie metalu i symfoniki.

 

To też jest rzec można zespół dla marzycieli, romatyków, artystów i wrażliwców. Wspólnym mianownikiem wszystkich kawałków są emocje, klimat i piękno, czyste piękno.

 

Znacie? (jak nie to zachęcam), słuchacie? Lubicie? :)

 

http://www.youtube.com/watch?v=OXppUrkeudw

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niemiecki, czy austriacki? :P

 

Cieszę się, że niejednokrotnie już wspominany przeze mnie Tilo i Jego zróżnicowana twórczość doczekał się swojego wątku i to nie ja go założyłam :P

 

Lubimy?... Hm... U mnie to zdecydowanie nie byla miłość od pierwszego wrażenia, albowiem dziwnym trafem na początku nie trafiałam na te najlepsze. Dopiero zapoznaniu z całością uświadomiło mi ich wartość. Z początku wydawali mi się zbyt patetyczni. Dokładniejsze zapoznanie pozwoliło odkryć głębię i drzemiącą w projekcie oryginalną siłę.

Lacrimosa należy do zespołów, które albo się kocha, albo nienawidzi. Dużo osób zarzuca im festyniarski blichtr, sztuczność, teatralność, brak talentów muzyczno-wokalnych...

Ja - lubię. W połączeniu ze Snakeskin Lacrimosa daje pełniejszy i bardziej złożony obraz głębokiego i zróżnicowanego wnętrza Tilo.

Myślę, że Lacrimosa odsłania głównie te szlachetne emocje, tęsknotę, miłość... mroczną stronę duszy, ale w wydaniu nawiązującym do barokowych, mozartowskich korzeni, w konsekwencji pięknych i wzniosłych. Tymczasem Snakeskin ukazuje tą "ciemniejszą" stronę duszy mrok, pożądanie, rozpacz, a wszystko osnute dźwiękami miejscami jakże różnymi od tych, znanymi z Lacrimosy. Niemniej - moim zdaniem - te dwa projekty, tak różne, ale połączone wspólnym mianownikiem w postaci Tilo, pozwalają lepiej zrozumieć siebie na wzajem. Innymi słowy, Snakeskin pozwala na pełniejsze odczucie i zrozumienie Lacrimosy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Właśnie poznałam. Nieco przeszkadza mi język - nienaiwdzę niemieckiego. Jadnak utwory anglojęzyczne, bądź elementy bez liryki są cudowne

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Lubimy?... Hm... U mnie to zdecydowanie nie byla miłość od pierwszego wrażenia, albowiem dziwnym trafem na początku nie trafiałam na te najlepsze. Dopiero zapoznaniu z całością uświadomiło mi ich wartość

 

Ja akurat miałem to szczęście ze zaczałem od razu od słuchać od słynnej triady płyt Elodia -Stille -Fassade, a piewszym kawałkiem jaki usłyszałem był Sanctus ;).Oczywiście otstanie płyty trochę rozczarowują co nie zmienia faktu że to grupa która ma wielkie rzeczy na koncie

 

Wiesz no Nightwishowi jeszcze więcej zarzucają i tez jest to bzdura ;), fakt ze Tilo nie ma talentu wokalnego ale jego taki sobie głos pasuje nawet do tej muzyki. Poza tym liczą się głównie kompozycje i aranżacje a tutaj jest on geniuszem i chyba jednym mi znanym muzykiem rockowym który całkowicie sam aranżuje tak dużą orkiestrę bez pomocy nikogo z zewnątrz.

Zgodzę się szlachetnośc to słowo klucz ich twórczości :)

W połączeniu ze Snakeskin Lacrimosa daje pełniejszy i bardziej złożony obraz głębokiego i zróżnicowanego wnętrza Tilo.

Osobiście nie znam w ogóle niemieckiego więc tą muzykę nie odbieram przez teksty jak w przypadku pollskich czy anglojęzycznych grup a poprzez uniwersalny język emocji jakim jest muzyka :), oraz na poziomie samych kompozycji i aranżacji. Akurat Snakeskin nie zbyt mi odpowiada bo zawsze wolałem rockowo-orkiestralne brzmienia od elektroniki.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Osobiście nie znam w ogóle niemieckiego więc tą muzykę nie odbieram przez teksty

 

Dla mnie właśnie dużą przeszkodą jest ta bariera językowa, myślę że słuchałabym ich więcej gdyby śpiewali w języku angielskim ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Dla mnie właśnie dużą przeszkodą jest ta bariera językowa, myślę że słuchałabym ich więcej gdyby śpiewali w języku angielskim ;)

 

Moim zdaniem gdyby śpiewali po angielsku to straciliby cząstkę tego swojego niepowtarzalnego klimatu :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja akurat miałem to szczęście ze zaczałem od razu od słuchać od słynnej triady płyt Elodia -Stille -Fassade, a piewszym kawałkiem jaki usłyszałem był Sanctus ;).

Paradoksalnie zaczynałam od Elodii... Niemniej randomowy wybór utworów, który mi przypadł w udziale, nie był niestety podyktowany jakością i - jak się okazało - najlepsze pozostało mi na koniec ;)

(...) fakt ze Tilo nie ma talentu wokalnego ale jego taki sobie głos pasuje nawet do tej muzyki.

Tak, wokal Tilo gryzłby się niepomiernie z czystej wody klasyką, niemniej świetnie pasuje do rokowych klimatów. Stąd strzał Wolff'a w 10 z połączeniem obu muzycznych fascynacji. Tak między nami mówiąc gorzej przyswajam wokal Anne, która - jako Finka bodajże - dodatkowo ma fatalny akcent :P

Poza tym liczą się głównie kompozycje i aranżacje a tutaj jest on geniuszem i chyba jednym mi znanym muzykiem rockowym który całkowicie sam aranżuje tak dużą orkiestrę bez pomocy nikogo z zewnątrz.

Przede wszystkim należy mu się ogromny szacunek za muzyczny kunszt i wszechstronność, albowiem jak na prawdziwego artystę przystało, potrafi zagrać chyba na każdym instrumencie, stąd pewnie te umiejętności kompozycyjne, o których pisałeś. To musi być wynik prawdziwej pasji, skoro zaczynał w dzieciństwie, a jako 18-latek już odniósł sukces...

 

Osobiście nie znam w ogóle niemieckiego więc tą muzykę nie odbieram przez teksty jak w przypadku pollskich czy anglojęzycznych grup a poprzez uniwersalny język emocji jakim jest muzyka :), oraz na poziomie samych kompozycji i aranżacji.

Tak a'propos języka: ciekawa sprawa, bo ile zauważyłam Lacrimosa ma teksty w języku niemieckim i angielskim (niektóre utwory mają wersje w obu językach) ale Snakeskin tylko po angielsku...

Akurat Snakeskin nie zbyt mi odpowiada bo zawsze wolałem rockowo-orkiestralne brzmienia od elektroniki.

Hm... mi elektronika nie przeszkadza, więc Snakeskin jest dla mnie formą dopełnienia Lacrimosy. Jak najbardziej rozumiem, że można jednego lub drugiego projektu nie lubić, albowiem nie ma przymusu lubić wszystkiego ;) Tak po prawdzie jednak oba mają wspólne mianowniki. I nie jest to tylko łącznik w postaci Tilo, jego kompozycji, tekstów, aranżacji, ale także klasycznych naleciałości. Słychać je szczególnie na "Canta Tronic", do którego to projektu została zaangażowana niemiecka śpiewaczka operowa.

No, ale nikogo nie będę na siłę przekonywać ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przesłuchałam sobie (wreszcie*) w całości Elodię i spodobało mi się. Niemiecki jakoś mi tu nie przeszkadza, bo sama muzyka jest wspaniała. Na razie najbardziej przypadły mi do gustu: Sanctus i Am Ende der Stille; Halt mich też ma coś w sobie. Na minus jest tu dla mnie wokalistka; czy to z powodu akcentu, a może sama barwa głosu mi nie odpowiada? Głos Tilo jest ok, ale bez rewelacji; niemniej jakoś pasuje do całości ;)

Myślę, że zespół ten nie będzie często gościł w moich głośnikach, jednak z pewnością będę sięgać po ich muzykę, gdy dopadnie mnie taki specyficzny nastrój.

 

*Już jakiś czas temu próbowałam podejść do Lacrimosy, ale to chyba nie był odpowiedni moment, bo zespół niespecjalnie mnie przekonał i wówczas postanowiłam odłożyć dokładniejsze zapoznanie się na później, a ten temat przekonał mnie żeby wrócić do mojego postanowienia i nie żałuję.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na minus jest tu dla mnie wokalistka; czy to z powodu akcentu, a może sama barwa głosu mi nie odpowiada?

O właśnie, mam ten sam "problem".

 

*Już jakiś czas temu próbowałam podejść do Lacrimosy, ale to chyba nie był odpowiedni moment, bo zespół niespecjalnie mnie przekonał i wówczas postanowiłam odłożyć dokładniejsze zapoznanie się na później, a ten temat przekonał mnie żeby wrócić do mojego postanowienia i nie żałuję.

 

I znowu punkt wspólny: ja po audycjach Beksińskiego się pierwotnie zainspirowałam i... zonk! Dopiero późniejsze podejścia (w tym jedno przypadkowe zetknięcie na składance z metalem gotycko-symfonicznym) dały mi do myślenia i rozbudziły coraz większą sympatię ("kropla drąży skałę").

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja mimo że zaczałem z najwyższej półki (Sanctus) to dopiero po iluś tam przesłuchaniach ich płyt zakochałem się w zespole choć zdarzają się pojedyńcze nowsze kawałki które mi nie podchodzą. Uwielbiam niektóre aranżacje, tam naprawdę słychać Mozarta czy Beethovena.

I wbrew pozorom to nie tylko metal symfoniczny, gotyk ale i niemało rocka progresywnego a okazjonalnie także elementy kilku innych gatunków, tworczość Tila jest bardzo eklektyczna i niemożliwa do sklasyfikowania jednym słowem :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mam prośbę-pytanie: osłuchałam się już trochę z Elodią i mogę powiedzieć, że coraz bardziej mi się podoba, więc chciałbym spytać o to, które płyty Lacrimosy (dobra, wiem że fani powiedzą wszystko, ale wolałabym po kolei i nie za szybko ;) ) polecacie przesłuchać w następnej kolejności? Zaznaczę tylko, że nadal nie przekonał mnie wokal Anne (w duecie z Tilo jeszcze jest ok, ale np. The turning point nie jest dla mnie jakąś wieklą przyjemnością).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taką kolejną flagową płytą Lacrimosy jest Stille,więc myslę że to dobry wybór na drugą płytę do poznania.Ta płyta jest bardziej metalowa i ma też więcej rocka progresywnego w sobie (długie partie instrumentalne itp).Paradoksalnie jeden z kawałków Annie stylizowany na francuski walczyk "Not Every Pain Hurts" jest ejdną z ozdób płyty.

 

Utwór z posta otwierającego temat jest właśnie ze Stille :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

W tej chwili znam już wszystkie możliwe płyty studyjne Lacrimosy (jak również - moim zdaniem dopełniające obraz Tilo albumy Snakeskin, które kocham organicznie).

Moją życiową bolączką jest to, że nigdy nie widziałam de facto Lacrimosy na żywo. Zawsze, gdy jest koncert, nawet jeśli już bilety mam w garści i wszystko obstawione, wyskakuje coś nie-do-przejścia :'( Z żadnym innym zespołem, które chciałam zobaczyć nie miałam aż takich schodów.

W tym roku wystąpią jako Gwiazda na CP. Tak, miałam już nawet zaklepaną miejscówkę. I właśnie przed chwilą moje marzenia i plany legły w totalnych gruzach i Lacrimosa znowu ( !@#$%^&*&^%$#@! ) przejdzie mi koło nosa :'(

Share this post


Link to post
Share on other sites

W tej chwili znam już wszystkie możliwe płyty studyjne Lacrimosy (jak również - moim zdaniem dopełniające obraz Tilo albumy Snakeskin, które kocham organicznie).

 

Też mam tą przyjemność bo na chwilę obecną jesli chodzi o mocniejsze granie to chyba mój zespół nr.2 ;), przynajmniej 7-8 albumów uważam za absolutnie genialne.

I to co uwielbiam to eklektyzm i różnorodność bo niektóre albumy gdyby nie wokal Tilo to muzycznie są tak odległe od siebie że można pomyśleć że to niemal inny zespół:P

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

I to jest Ich urok - różnorodność, pomysł, niebanalne wykonanie...

Ileż to na rynku jest zespołów teoretycznie twórczych i wyjątkowych, które po niedługim czasie zaczynają być kalką samych siebie, czy - jak to ktoś z moich znajomych powiedział - "plagiatują sami swoje piosenki".

Lacrimosa (a ściślej Tilo właśnie) sięga korzeniami tak głęboko, że czerpie inspiracje nie tylko z tego, co współczesne, ale i tego, co działo się w muzyce stulecia temu.

Najlepsze jest to, że Tilo i Anne nie pozostawiają nikogo obojętnym na swoje dokonania. Można ich kochać, albo nienawidzić, ale jakieś uczucia budzą.

 

Mam do Tilo ogromny szacunek.

W bardzo młodym wieku osiągnął pułap "legendy" i konsekwentnie podtrzymuje swoją pozycję.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Maciek, dzięki za radę. ;)

I to co uwielbiam to eklektyzm i różnorodność bo niektóre albumy gdyby nie wokal Tilo to muzycznie są tak odległe od siebie że można pomyśleć że to niemal inny zespół:P

No to już mi zaostrzyło smak i chyba czym prędzej powinnam sie zabrać za kolejne krążki. Tylko po kolei, najpierw Stille... :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

No na pewno warto bo Lacrimosa to jeden z tych zespołów przy których 1-2 krążki kompletnie nie oddają obrazu całosći, to nie jest zespół typu "słyszałaś jedno słyszałaś wszystkie" :P , dlatego można ich słuchac na rózne okazje z całą paletą emocji i muzycznych barw.

 

Znam nawet takich którzy uważają że Stille jest kiepskie :D i przy różnorodności Lacrimosy potrafie to nawet zrozumieć bo na przykład nie odpowiada im akurat gitarowe brzmienie płyty wolą albumy z inym klimatem bądź bardziej symfoniczne.

 

Choć szczerze mówiąc Tilo jest tak utalentowanym artystą z krwi i kości że cokolwiek zrobi to zamienia sie w przysłowiowe zloto i jesli jest jakiś słabszy kawałek czasem to zazwyczaj jest on Annie (co wcale mnie nie dziwi:P)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Lacrimosa - zespół, z którym miałam "mały" problem, bo wokal jest dla mnie bardzo ważny, a Tilo utalentowanym wokalistą nie jest.Za to jego kompozycje "dręczyły mnie" do tego stopnia, że postanowiłam się z tym pogodzić, a w miarę słuchania odkryłam, że niefortunnie rozpoczęłam swą przygodę z nimi, bo od Sehnsucht, gdzie wokal Tilo mnie po prostu drażnił. Potem przyszedł czas na "Stille" i powrót do moich łask :D

 

Chyba jeden z nielicznych zespołów, któremu wybaczam niedociągnięcia w wokalu na rzecz bogactwa pięknych kompozycji jakie jest mi dane usłyszeć ^^.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Lacrimosa-lubię,lubię...Poznałam ich dzięki tacie kiedy kiedyś przesłuchiwał album "Revolution" a ja się dziwę co to w ogóle jest? :) Kiedy na YouTube znalazłam Larimosę nie od razu mi się spodobała taka muzyka ale wkrótce ogromnie polubiłam ten zespół.To też zasługa wywiadu z Tilo w "Teraz Rock" (10/2012).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja mam chyba słabość do "kontrowersyjnych" męskich wokali :P Szczerze, to wolę je od tych wyćwiczonych i "wystaranych". Jest w nich coś naturalnego, więcej "serca" i męskości ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Lacrimosa-lubię,lubię...Poznałam ich dzięki tacie kiedy kiedyś przesłuchiwał album "Revolution"

 

Świetna płyta. Moim zdaniem bardzo niedoceniony album, świezutka zeszłoroczna pozycja którą "truefani" zjechali w wiekszości :P. Ja bardzo lubię, to najcięższa płyta zespołu, bardzo metalowa (zresztą na gitarach gra Mille Petrozza z Kreatora).I w przeciwienstwie do wielu ich płyt zaskakująco dużo krótszych bardziej żywych metalowo-symfonicznych numerów. Przy tym mimo krótkości ciekawych, przykładowo mnie oczarował swoją pomysłowością

zaczyna się jakby nawiazując do jakiejś etiudy Chopina a potem nagle szał skrzyżowanie metalu z wodewilem z lat 20/30 do Kabaretu z Liza Minnelli by pasowało :D. Całość też zaczyna brzmieć przy tym jak folklorystyczny "bałkański kołowrotek"a jeszcze się potem w to wszystko wplątuja organy hammonda a la lata 70-te typu Deep Purple.To się nazywa eklektyzm :D

 

Może Elodii czy Fassade, Revolution nie przebija ale mam wrażenie że to najbardziej równe wydawnictwo od kilku płyt, słucham często :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Po Elodii i Stille miałam się zabrać za przesłuchiwanie dyskografii Lacrimosy od początku, ale chyba nic z tego nie wyjdzie po powyższym przykładzie. Oj kusisz Maćku tym Feuerzeug, kusisz... :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

To zeby tak nie kusić to powiem że to jedyny kawalek w takim stylu na płycie:P,

 

A mówiąc poważnie bez sensu byłoby Ci polecac płytę X czy Y chyba najlepiej iść sobie od tego co już poznałas w górę albumami po kolei :),a sam własciwy poczatek zostawić na koniec bo to co poznalas to taki trochę "poczatek tej własciwej Lacrimosy".Zespół zaczął grać w stylu łączącym gitary z symfoniką tak na dobrą sprawę w połowie lat 90-tych trochę od Inferno a tak własciwie to na Stille dopiero, wczesniej nie ma orkiestry, dużo mniej metalu i całość surowo brzmi, nie ma nieraz nawet rocka :D, ,debiut jesli dobrze pamietam nie posiada w ogóle gitary tylko darkwave.Te płyty początkowe wydaje mi się, są takie że dopiero naprawdę mocno doświadczony lacrimozowicz je doceni bo przeskok totalny ;),generalnie tak to idzie :)

 

 

1991 Angst

1992 Einsamkeit

1993 Satura

1995 Inferno

1997 Stille

1999 Elodia

2001 Fassade

2003 Echos

2005 Lichtgestat

2009 Sehnsucht

2012 Revolution

Share this post


Link to post
Share on other sites
A mówiąc poważnie bez sensu byłoby Ci polecac płytę X czy Y chyba najlepiej iść sobie od tego co już poznałas w górę albumami po kolei :)' date='a sam własciwy poczatek zostawić na koniec bo to co poznalas to taki trochę "poczatek tej własciwej Lacrimosy".[/quote']

 

Już mi się gdzieś obiło, nie wiem czy nawet nie w tym temacie, że początki Lacrimosy odbiegają od chociażby tego, co znajduje się na Elodii. No ale czy mi się spodoba ocenię po przesłuchaniu. Akurat dobrze się złożyło, bo wczoraj wpadło mi na dysk (na razie z "wypożyczalni internetowej" ;) ) Fassade, które właśnie przesłuchuję :D

 

To zeby tak nie kusić to powiem że to jedyny kawalek w takim stylu na płycie

 

Wspominałeś o tym, że Revolution to bardzo metalowa jak na nich płyta. Zatem mam rozumieć, że pozostałe utwory spodobają mi się jeszcze bardziej, gdyż "zawartość metalu w metalu" jest na nich jeszcze większa? :cool:

Ok, wstrzymam się i przesłucham po kolei XD Bo się mętlik zrobi jak będę tak skakać, a mam tendencje (vide Dream Theater). Chociaż twórczość, np. Swallow the Sun poznawałam "od końca" :P.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Wspominałeś o tym, że Revolution to bardzo metalowa jak na nich płyta. Zatem mam rozumieć, że pozostałe utwory spodobają mi się jeszcze bardziej, gdyż "zawartość metalu w metalu" jest na nich jeszcze większa? :cool:

 

Revolution ma po prostu cięższe i bardziej mięsiste gitary przez to brzmi bardziej wprost i bezpośrednio. Fani stricte gotyku narzekają na album ;) ale osobiście to według lasta jest to najczesciej słuchana przeze mnie płyta Lacrimosy w ostatnich miesiącach, aż sam się zdziwiłem :D. No ale fakt ta większa moc brzmienia chyba sprawia ze płyta jawi się jako rzecz zdecydowanie metalowa. Album miał tylko jeden singiel promujący, tytułowe

które nawet nieźle oddaje klimat płyty.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.