Jump to content
Ada28

Relacja z koncertu Brother Firetribe we Wrocławiu 12.10.2017 r.

Recommended Posts

Chyba jeszcze nigdy nie wyczekiwałam koncertu żadnego zespołu tak bardzo, jak właśnie Brother Firetribe we wrocławskim Firleju.  Pamiętam, że odkąd się o nim dowiedziałam (w marcu bodajże), odliczałam dni do 12 października. Cieszyłam się, że będę miała okazję posłuchać kolejnego fińskiego zespołu na żywo w moim mieście i odpowiednio wcześnie zaopatrzyłam się w bilety (choć nie było takiej konieczności, gdyż sprzedaż wejściówek szła kiepsko i frekwencja w dniu koncertu niestety również pozostawiała wiele do życzenia).  Jednak świadomość, że bilety leżą już na półce i spokojnie czekają na swój czas, działała na mnie uspokajająco. Z drugiej strony czułam ogromną radość i ekscytację związaną z przyjazdem Emppu. W Nightwish tak odległy i niedostępny, a tutaj miał wystąpić na malutkiej scenie w kameralnym klubie. Przez te kilka miesięcy oczekiwania na koncert gdzieś w głowie kołatała się myśl, że może jakimś cudem uda mi się zdobyć autograf chociaż jednego z członków NW... Bardzo tego pragnęłam, naprawdę. W najśmielszych snach jednak nie przypuszczałam, że dostanę znacznie więcej.

Na kilka miesięcy przed koncertem miałam najnowszy album zespołu („Sunbound”) w małym palcu i wytrwale zgłębiałam pozostałe wydawnictwa w dyskografii grupy, które stopniowo coraz bardziej mnie wciągały. Chwytliwymi melodiami BF zaraziłam całą rodzinę. Gdyby dzieci były odrobinę starsze, z pewnością poszlibyśmy na koncert całą czwórką J Tym razem jednak wybrałam się tylko z mężem.

Trzy dni wcześniej dostałam od zespołu wiadomość, że zostałam szczęśliwą posiadaczką wejściówki „meet&greet” dla dwóch osób. Przeżyłam najwspanialszy szok w życiu. Nigdy jeszcze czegoś podobnego nie wygrałam, więc ogarnęła mnie prawdziwa euforia. Ale mój zachwyt już po chwili przysłoniły ciemne chmury zwątpienia: A co jeśli na spotkanie nie wyjdą wszyscy członkowie zespołu? Co jeśli zabraknie tego, na którego czekam najbardziej? Co jeśli moje marzenie jednak w ostatniej chwili wymknie mi się z rąk? I tak się biedna zamartwiałam przez cały czas pozostały do koncertu, nie wiedząc, co począć z szalejącymi w brzuchu motylkami.

Gdy w dniu koncertu dotarliśmy z mężem do klubu (niedługo po otwarciu bram), w środku było niemal pusto :/ Tu i ówdzie plątały się pojedyncze osoby, a podczas występu supportu (fińskiego Shiraz Lane) naliczyłam pod sceną może dwadzieścia osób... Mimo to zespół na scenie dawał z siebie wszystko. Wysłuchałam jednego numeru i wyszłam z zamiarem przebrania się w firmową koszulkę zakupioną na stanowisku z merchem. Dodatkowo nabyliśmy jeszcze płytę BF w atrakcyjnej cenie 40 zł. Po zamianie koszulki „Nightwish” na koszulkę „Brother Firetribe” pozostało już tylko czekać, aż zajmie się nami tour manager i zaprowadzi nas tam, gdzie sny stają się rzeczywistością.

Gdy tylko otworzyły się drzwi „backstage roomu” i zobaczyłam uśmiechnięte twarze wszystkich członków zespołu, całe zdenerwowanie momentalnie ulotniło się w przestrzeń i zapanowała atmosfera pełnej swobody. Ze słodkim „Hi” na ustach wyściskałam najpierw wokalistę, a potem wszystkich pozostałych, którzy wstali z miejsc, by nas przywitać. Emppu grzecznie siedział na krzesełku, rzucając nieśmiałe spojrzenia w naszą stronę. Gdy już wylałam z siebie potok ciepłych słów i podziękowań za spełnienie mojego marzenia i nauczyłam Pekkę poprawnie wymawiać „Wrocław” (no, not „Wroklau”!), przystąpiłam do „ataku”. W ruch poszły zdjęcia, okładki płyt i markery. Wszystko działo się w pośpiechu, w obecności nieustannie ponaglającego nas TM zespołu („You really have only 5 minutes”), dlatego też po wręczeniu chłopakom „stuffu” do podpisania, postanowiłam skupić wszystkie swoje siły na Emppu, by nie uronić ani chwili z tego wymarzonego spotkania. Poprosiłam go o autograf na zrobionym przez siebie zdjęciu z Czad Festiwalu (na moje pytanie: „Do you remember”? odpowiedział krótkim acz zdecydowanym „No”), uśmiechając się przy tym niewinnie. A potem wręczyłam mu do podpisu... rysunki moich dzieci(!) Młode fanki przez cały poprzedni dzień tworzyły swoje dzieła, chcąc za wszelką cenę dać Emppusiowi coś od siebie i pokazać, że jest dla nich ważny. „Mamo, a czy Emppuś naprawdę zobaczy nasze rysunki?” „Dasz mu je?” „Naprawdę będę miała jego autograf?” „O jaaaa!” Odpowiadałam, że nie wiem, spróbuję, zobaczymy, może się uda itp. Udało się! Emppu wyraźnie się wzruszył na widok swojej podobizny w wizji sześcio- i jedenastoletniej fanki i z chęcią złożył swój zamaszysty podpis na obu rysunkach. Jako mama poczułam w tamtej chwili nieopisaną dumę.  Pozostali członkowie zespołu również docenili wysiłki moich dziewczyn, ciesząc się, że już w tak młodym wieku są na właściwej drodze muzycznej i chłoną fińskie brzmienia.

 

1ZJ4XJ6.jpg?2

0sJFOJN.jpg?1

Mieliśmy mało czasu, a jeszcze przecież trzeba było zrobić sobie pamiątkowe fotki! Wyjęłam więc polską flagę i ustawiliśmy się w jednym kącie ciasnej kanciapki, podczas gdy po drugiej stronie stanął tour manager z moim aparatem. Zdjęcie zostało zrobione, choć zmieścił się na nim zaledwie czubek flagi. Nieistotne. Po wspólnej foci ze wszystkimi członkami zespołu (prawie, bo perkusista gdzieś się ulotnił), przyszedł czas na zdjęcie dnia. Powiedziałam Emppu wprost, że muszę się z nim sfotografować, a gdy chętnie przystał na moją propozycję, pod wpływem impulsu szybko dodałam pytanie „Can I hug you”? i nie czekając na odpowiedź objęłam go przyjacielskim uściskiem. Cudowny, kochany Emppu dał się przytulić, a ja nie mogłam uwierzyć we własne szczęście ♥ Ustawiliśmy się do zdjęcia, a ja z emocji zapomniałam, jak się robi różki :p Szczęśliwa, spełniona i wniebowzięta pożegnałam chłopaków tradycyjnym fińskim „Kiitos”, wylewając z siebie kolejny potok słów wdzięczności pod ich adresem. Zaraz jednak wróciłam z powrotem, ponieważ okazało się, że w całym zamieszaniu zostawiłam na backstage’u swoją kurtkę.

uG4tk8l.jpg?1

cJ80XUw.jpg?2

Po spotkaniu szybko przejrzałam zdjęcia w aparacie, by upewnić się, że wszystko, co przed chwilą się wydarzyło, nie było tylko pięknym snem. Do koncertu zostało pół godziny. Zakupiliśmy z mężem kolejną płytę, ugasiliśmy pragnienie i usiedliśmy, by ochłonąć przed rozpoczęciem występu.   

Finowie wyszli na scenę punktualnie, a ja bez większego trudu zajęłam strategiczne miejsce przy barierkach na samym środku sali. Tłumu nie było. Na oko około sto osób. Z jednej strony boleśnie mało, z drugiej akurat wystarczająco, by cieszyć się swobodą ruchów i bliskością zespołu.

Zabrzmiało intro z płyty „Sunbound” i muzycy pojawili się w świetle reflektorów, owacyjnie witani przez polską publiczność. Było nas mało, ale była w nas siła! Wyczuwalne pozytywne wibracje od początku wędrowały w obie strony, a dobra energia napędzała show. Wydobyłam z czeluści torby mój aparat fotograficzny, chcąc uwiecznić na zdjęciach pierwszy występ zespołu w Polsce, a dla mnie już wtedy najpiękniejszy wieczór koncertowy ever ♥  Panowie byli najwyraźniej zadowoleni z naszego „meet&greet”, bo przez cały występ nie szczędzili mi specjalnych względów. Pekka szukał spojrzenia aprobującego wymowę słów „Wrocław” i „dziękuję”, Emppu sypał ze sceny uśmiechami i posyłał w moją stronę „różki”, a ja odbierałam pozytywne emocje bijące od całej piątki. Czułam się wyróżniona. Znałam wszystkie utwory, które zagrali, więc podśpiewywałam sobie teksty, co wokalista skwitował stwierdzeniem, że radzę sobie w tej kwestii lepiej niż oni sami. Prawdą jest, że liryki BF są na tyle proste i wpadające w ucho, że nie sposób ich nie zapamiętać.

sC1tmDQ.jpg

3bnk0u5.jpg

581XCHd.jpg

L8hk3Zm.jpg

B4AhCNE.jpg

wTPoS68.jpg

Zabawa szybko rozkręciła się na dobre. Polska publiczność, wyraźnie zainfekowana bakcylem fińskiego optymizmu i dobrego humoru, odpłynęła na fali dźwięków melodyjnego hard-rocka w klimacie lat osiemdziesiątych. Emppu rzucił w „tłum” kilka kostek, a chwilę później zszedł ze sceny i... kolejną kostkę wsunął prosto w moją dłoń. Coś przy tym powiedział, ale w tej chwili już nie pamiętam jego słów. Wpatrywałam się kompletnie zaskoczona to w niego, to w moje pierwsze „zdobyte” koncertowe trofeum. Nigdy dotąd o nic nie walczyłam. Nie posiadam w swojej kolekcji żadnych pałeczek, setlist, pustych butelek ani innych tego rodzaju bezcennych pamiątek. Ledwo zdążyłam schować kostkę od Emppu w bezpiecznym miejscu, gdy tuż przed sobą zobaczyłam Jasona, który wręczył mi swoją kostkę basową. Tym razem usłyszałam, jak powiedział „For the girls”. To wyjaśniało, dlaczego kostki były dwie! Wydusiłam z siebie tylko cichutkie „Thank you”, tłumiąc cisnące się do oczu łzy wdzięczności. Występ skończył się o wiele za szybko. Finowie pięknie się ukłonili, a ja, największa szczęściara wieczoru, na do widzenia zgarnęłam jeszcze serdeczny uścisk od Pekki.

MqlbOnt.jpg

Myyb8H4.jpg?1

F14v7EK.jpg

Emocje, emocje, emocje... Zawładnęły mną tego dnia całkowicie (wybaczcie), więc teraz wreszcie czas na kilka suchych faktów:

Koncert trwał godzinę (za krótko!). Zespół zagrał dla nas większość numerów ze swojego nowego krążka, a także największe hity z poprzednich albumów, w tym m.in. „Heart Full Of Fire”, „Runaways”, „For Better Or For Worse” czy „One Single Breath”. Na bis otrzymaliśmy energetyczne „I Am Rock”, a po zakończeniu występu Finowie zrobili sobie tradycyjne zdjęcie z fanami w tle (szkoda tylko, że zapomnieli o polskiej fladze, która została na barierkach). Co do technicznych umiejętności Emppu, to mój mąż-znawca rzeczowo stwierdził, że zagrał dobrze.

Już na zakończenie tej mojej przydługiej, och-ach-relacji dodam, że jedynym zgrzytem wieczoru była niska frekwencja. Puste kąty na sali raziły w oczy. Myślę, że zespół to odczuł, choć niczego nie dał po sobie poznać i zaserwował publiczności naprawdę profesjonalne show. Pod tym względem nasi południowi sąsiedzi biją nas na głowę – dzień później Finowie grali w Pradze na pełnej sali, a po koncercie wszyscy rozdawali fanom autografy. Tak to powinno wyglądać!

Tak więc, kochani, podczas następnego koncertu Brother Firetribe w naszym kraju liczę na Waszą obecność i wspólną zabawę :) Cały czas chodzi mi też po głowie myśl utworzenia polskiego fanpage’a, a nawet fanklubu zespołu. Tyle że do tego trzeba wsparcia fanów ;)

 

Uff... Dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca J

  • Like 6

Share this post


Link to post
Share on other sites

Piękna, szczegółowa, pełna entuzjazmu i wzruszeń fotorelacja  :D! Jak to czytałam, to wyobrażałam sobie, jak fantastycznie byłoby być tam razem! Niestety, w tym roku chyba nie wybiorę się na żaden koncert :-(...Twoje dziewczyny są niesamowite! Te rysunki dla Emppu są przesłodkie! Bardzo się cieszę, że udało się Wam spotkać, porozmawiać i zrobić fotki :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Piękna relacja! Szczerze zazdroszczę pomimo, że nie bardzo znam twórczość FB swoim opisem tylko mnie zachęciłaś! Rysunki są cudowne, Emppu kochany jak zawsze! Dziękuję za relację! :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Agnieszko jestem szczęśliwa razem z Tobą i dziewczynkami. Takie przygody to wspomnienia na całe życie. Szkoda, że Empuś nie pamięta Straszęcina, to świadczy jak mało popularna dla niego jest Polska publiczność:(

A w ogóle pięknie piszesz , lekko i wyraziście ale jednocześnie i mocno emocjonalnie:)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Od dawna jestem zdania, że najlepsze relację jak i recenzję albumów pojawiają się właśnie na tym forum! Ada, genialna relacja! Rzetelna, profesjonalna, pełna najlepszych emocji, autentyczna, ciekawa, barwna i po prostu najlepsza jaką kiedykolwiek przeczytałem. Pozazdrościć umiejętności, także artystycznych Twoich pociech :-)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taką relację czyta się z uśmiechem na twarzy! :) Godzinny koncert to rzeczywiście bardzo mało czasu, ale spotkanie z zespołem i miłe gesty chłopaków na pewno dostatecznie to wynagrodziły. Zastanawia mnie to 5-minutowe meet&greet, zawsze wydawało mi się, że przeznaczone jest na to troche więcej czasu.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kochani, dziękuję Wam serdecznie za tak ciepłe przyjęcie mojej relacji i tyle pozytywnych opinii.

Nie potrafiłam opisać tego wydarzenia inaczej niż przez pryzmat emocji, których doświadczyłam tamtego wieczoru. To było niesamowite przeżycie.

@anulka79

Dziękuję, Aniu! Ja również żałuję, że Cię ze mną nie było. Czułam się nieco osamotniona, brakowało mi bratnich dusz, z którymi mogłabym poskakać pod sceną. Powiedziałam chłopakom na spotkaniu, że mają w Polsce fanów, i mam nadzieję, że odwiedzą nas jeszcze w przyszłości. Może przyjadą wówczas do Warszawy, a wtedy ja stanę na głowie, żeby przyjechać! :) Z rysunków dziewczyn jestem naprawdę dumna. Wiszą teraz na honorowych miejscach nad biurkiem, a młodsza już nawet obkleiła szafki zdjęciami zespołu. :D

@Justyna

Dziękuję za miłe słowa. Zdecydowanie polecam Ci zapoznanie się z twórczością Brother Firetribe! Na mnie ich muzyka wpływa bardzo pozytywnie. Jest nieskomplikowana, optymistyczna i pełna radości życia. Ale ostrzegam: uzależnia!

@beatag60

Kiitos, Beatko! Bardzo się cieszę, że czytanie moich emocjonalnych relacji sprawia Ci frajdę. Mi ogromną przyjemność sprawia ich pisanie. Zdradzę teraz tajemnicę i dodam, że w tym temacie nie powiedziałam jeszcze swojego ostatniego słowa w tym roku! Co do Emppu, to wcale mnie nie dziwi, że nie zapamiętał koncertu w Polsce. Nic specjalnego się na nim nie wydarzyło. To był festiwal jakich wiele. Dla nas fanów ogromne wydarzenie, a dla niego tylko kolejne zobowiązanie do wypełnienia, zapewne bardzo podobne do wszystkich innych koncertów, jakie NW grał w tamtym czasie. Po prostu przyjechał, zrobił swoje, ukłonił się, pomachał publiczności ze sceny i zniknął.  Dlatego tak bardzo wielbię Brother Firetribe, w którym Emppu gra rolę pierwszoplanową. Widać, że scena to jego żywioł, i w to, co robi, wkłada całe swoje serce. Nawet od czasu do czasu coś tam się odzywa. Nawiązuje kontakt wzrokowy z publicznością i ciepło się do niej uśmiecha. Roztacza wokół siebie taką mega pozytywną aurę, że nie da się go nie kochać ♥ Oho, znowu zaczynam! :P

Chciałabym bardzo doczekać się halowego koncertu Nightwish w Polsce. Myślę, że wówczas mielibyśmy większą szansę na to, by w jakiś wyjątkowy sposób wryć się naszym ulubieńcom w pamięć na dłużej.

@LuciferMorningStar

Dziękuję bardzo! Jest mi niezmiernie miło, że mój emocjonalny opis zrobił na Tobie tak dobre wrażenie :) Umiejętności w pisaniu relacji z koncertów nabyłam w dużej mierze dzięki aktywności na naszym forum i z przyjemnością dzielę się w nich wspomnieniami pięknych, acz ulotnych przeżyć koncertowych z Wami.

A kto wie, może moje młode utalentowane artystki za kilka lat dołączą do naszej Nightwishowej społeczności ;)

@hietAla

Jak miło słyszeć te słowa! :) Prawda, po miesiącach oczekiwania na koncert marna godzinka występu to zdecydowanie za mało. Ale było jak było. Ja absolutnie nie mam powodów do narzekań! Meet&greet z zespołem trwało w sumie na pewno więcej niż 5 minut (nie wiem ile, straciłam rachubę czasu), ale przez cały czas jego trwania byliśmy ponaglani przez tour managera, który bez przerwy powtarzał te swoje „five minutes”, dając nam w ten sposób do zrozumienia, że mamy się streszczać. Miałam wielką ochotę go odesłać, zamknąć za nim drzwi i zostać na backstage’u chwilę dłużej. :-D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.