Cześć. Kurczę, czytałam ten temat i aż się postanowiłam zarejestrować, by się wypowiedzieć. Mam też nadzieję, że nikogo nie obrażę moją opinią. :-)
Zaznaczam, że nigdy nie byłam fanką NW.
Kiedyś, będąc smarkatą nastką lubiłam kilka ich kawałków. Ale nie zagłębiałam się absolutnie w ich historie i relacje.
No, ale moja przygoda zakończyła się na Tarji. Wróciłam teraz, po ponad 10 latach przerwy. No i skoro tyle się zmieniło, trzeba było ogarnąć te zmiany. Zaczęłam więc najpierw od kwestii zmiany wokalistek.
Mocno się zdziwiłam historią z Tarją. Ale uznałam, że nie dojdę prawdy. Przeczytałam tylko stanowisko obu stron i tyle mogłam w tym temacie. Potem odkryłam Anette. I jak może nie byłam przywiązana do głosu i stylu Tarji (w senie, że było to okej i jakoś zawsze było pewną formą etykietki NWishowej, to nie miałam na tym punkcie obsesji), tak kompletnie Anette mi nie podpasowała. NW zawsze kojarzył mi się jednak z metalem. A Anette nadała mu takiego nieco kiczowatego, popowego stylu. No wiecie, była zbyt dziewczęca jak na moje "metalowe" wyobrażenie. Bo to nie tak, że ją porównywałam do Tarji. Bo po jej odejściu było jasne, że trzeba dać szansę czemuś nowemu. Ale Anette była kiepskim wyborem. Jak dla mnie. Odsłuchałam sobie wersje studyjne i te koncertowe. No szału nie było. Bardziej mi się kojarzyła z pop-rockowymi wokalistkami, typu Evanescence czy Avril Lavigne. No i wielki żal, bo nie wyobrażałam sobie jak Anette może pociągnąć "stare" kawałki na koncertach. Przecież jej styl śpiewu był zgoła inny niż wcześniejszy dorobek zespołu. I w końcu dotarłam do kwestii jej odejścia z NW. Nie uważam aby to była strata. Wniosła coś innego, ale jak dla mnie kompletnie nie pasowała.
Ogólnie bardzo nie spodobało mi się, że Anette odgrzewała tego kotleta z "wyrzuceniem jej". Dorosłe osoby się nie zachowują w ten sposób. W sensie, że można wyjaśnić raz lub dwa, ale jest jakaś granica smaku. Nie wnikam już w jej ekshibicjonistyczny styl życia, ale mocno irytują mnie osoby, które z jednej strony są ekstrawertyczne, odbierane jako sympatyczne i ciepłe. Ale będące jednocześnie obrażalskie, unoszące się emocjami, odgrzebujące w kółko stare urazy. A tak odebrałam w tym wszystkim Anette. Nie wiem czy to była okazja i sposób na robienie znów wokół siebie szumu, czy nie... ale. No. Z drugiej strony jest mi jej żal. Bo trochę się przeliczyła z możliwościami. Sądzę, że głos ma przeciętny (taki talent to ma wiele osób) i może w związku z tym, że szczególnych wokalnych umiejętności nie ma, mogła mieć tyle "zdrowotnych" problemów. Trochę mnie więc nie dziwi, że zespół mógł się irytować całą sytuacją. Jeśli chcieli ją jakoś po cichu wywalić... to cóż. Trochę bym ich zrozumiała, ale trochę tej złości i jej bym się nie dziwiła. Żal mi też jej, bo spłynęło na nią sporo hejtu. Nie kumam ludzi, którzy idą na koncert wiedząc, że jest nowa wokalistka i krzyczą "we hate you". Gówniarze jacyś. No nie jest to poważne.
Nie wchodzę w ten konflikt zbyt głęboko.
A teraz Floor. Nie chcę być stronnicza, ale uważam, że ona jest idealna dla NW. Przynajmniej na razie. Jej atutem jest to, że ma możliwość pociągnąć stare kawałki jak i z oczywistego powodu śpiewać kawałki Anette.
I fajne jest to, że nie jest tak monotonna jak Tarja (lubię jej kawałki, ale jej śpiew był dość monotonny), a za to jest bardziej drapieżna i "metalowa" niż słodka Anette.
Niemniej, jeśli i Floor by odeszła.. cóż, bywa.
Mam nadzieję, że swoją opinią nikogo nie uraziłam. To tylko moje zdanie, zaznaczam nie-fanki.
Każdy ma swoje gusta, a mnie Floor pasuje najlepiej.