Autor relacji: Grzegorz.Sz
Kilka słów o niedzielnym koncercie podczas Masters of Rock.
To był bardzo dobry koncert, choć nie idealny. Ponieważ był to już trzeci koncert Nightwish w moim życiu, to mam porównanie, i chyba muszę przyznać, że koncert w 2008 w Krakowie był odrobinę lepszy. Ale oczywiście nie ma co wybrzydzać, było wspaniale! Trzy rzeczy, które nie zagrały, bądź nie przypadły mi do gustu, to:
– brzmienie – początek bardzo zły, słychać było tylko okropne dudnienie, potem było lepiej, choć do końca nie było idealnie (takich problemów nie mieli Gamma Ray, występujący tuż przed Finami, którzy od początku do końca brzmienie mieli idealne);
– pirotechnika – hmmm, Nightwish chyba postanowili przebić w pirotechnicznym show Rammstein. Efektów piro było po prostu za dużo, niemal każdy numer okraszony był solidną dawką ognia, iskier i dymu.
– jak Floor prezentuje się na żywo? To był mój trzeci występ Nightwish na żywo, każdy z inną wokalistką; nie można mówić, ani że Floor jest najlepszą wokalistką Nightwish, ani że najgorszą. Moim zdaniem po prostu trzyma dobry poziom. Zdarzały się jest wejścia obok tonacji, szczególnie w niższych rejestrach sobie nie bardzo radzi. Ogólnie poprawnie, bez szału. Wydaje mi się, że Anette w Krakowie wypadła lepiej, ale mogę się mylić, było to 7 lat temu
Najlepiej podczas niedzielnego koncertu wypadł Greatest Show On Earth (wspaniale na żywo wychodzi melorecytacja Floor). Najsłabiej Sleeping Sun – najwięcej wpadek wokalnych, zmieniony aranż tchnął co prawda trochę świeżości, ale numer ten pamiętamy w bardzo dobrym wykonaniu Tarji i chyba tak powinno pozostać.
Polecam Wam wszystkim przeżycie na własne oczy i uszy koncertu Nightwish podczas trwającej trasy, na pewno pozostawi niezapomniane wrażenia! Nie czekajcie aż zespół pojawi się w Polsce (bo możemy tego nie doczekać), ruszajmy tam, gdzie koncert już jest potwierdzony!