Jump to content

Sahara

Members
  • Content Count

    167
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    5

Posts posted by Sahara


  1. 17862499_1342194712484150_3815512213512172586_n.jpg?oh=dad57076ca83238ffd469548088ccfa6&oe=59F44EA0

     

    Polski zespół power/heavymetalowy założony w 2003 roku w Skarżysku-Kamiennej. Pierwotnie zespół nosił nazwę Nemesis.

     

    Obecny skład:

    Krzysztof Sokołowski - wokal

    Arkadiusz Majstrak - gitara

    Robert Kazanowski - gitara

    Artur Pochwała - bas

    Tomasz Nachyła - perkusja

     

    Night Mistress ma na swoim koncie EPkę In The Land Of The Freezing Sun (2006) oraz dwa albumy: The BackOf Beyond (2010) oraz Into The Madness (2014).

     

    [video=youtube]

    [video=youtube]

    ***

    NK_final_red-e1496262985527.png

    Jeden z nielicznych polskich zespołów metalowych, który muzykę, a przede wszystkim towarzyszące jej teksty tworzy z ogromnym dystansem do samych siebie oraz do wizerunku zazwyczaj kojarzonego z heavy metalem.

    Zespół tworzą muzycy grupy Night Mistress. W roku 2012 NM nagrali utwór do animowanego filmu dla dorosłych “Zemsta Faraona”. Jest on zatytułowany Minerał Fiutta i zdecydowanie jest to kompozycja z przymrużeniem oka. Powstanie Minerału zapoczątkowało istnienie Nocnego Kochanka.

    Muzykę NK należy określić mianem tradycyjnego heavy metalu typowego dla takich zespołów jak Iron Maiden, Judas Priest, Black Sabbath, czy Saxon.

     

    Zespół nagrał dwa albumy: Hewi Metal (2015) oraz Zdrajcy Metalu (2017). Na jesień rusza w kolejną trasę Zdrajcy Metalu 2017/2018 promującą ostatni krążek - w jej ramach zagra aż 50 koncertów w całej Polsce. Do tego czasu można ich spotkać na imprezach plenerowych, m.in. Czad Festiwalu w Straszęcinie gdzie rok temu zagrał nasz Nightwish. Lista wszystkich wydarzeń dostępna jest tutaj:  https://www.facebook.com/pg/nocnykochanek/events Ich koncerty przyciągają tłumy - podczas poprzedniej trasy koncertowej wyprzedane zostały wszystkie bilety w kilku największych klubach w Polsce, z warszawską Progresją na czele, gdzie w kwietniu bawiło się blisko 2000 osób.

     

     

    Zwycięzca eliminacji do 23. Przystanku Woodstock, czego następstwem był występ na Dużej Scenie tegorocznego festiwalu w Kostrzynie nad Odrą.

     

    Wraz ze wzrostem popularności Nocnego Kochanka, Night Mistress odszedł nieco w cień. Zdaje się, że NK ma tylu zwolenników, ilu przeciwników - można ich albo kochać, albo nienawidzić. Chłopaki mają dystans do siebie, do muzyki, do tekstów i doskonale się bawią przy tym co robią.

     

    [video=youtube]

    [video=youtube]

     

    Zarówno albumy Night Mistress jak i Nocnego Kochanka w całości dostępne są do przesłuchania na YouTube czy Spotify.

     

     

    Ja chłopaków poznałam pod koniec ubiegłego roku, ale tak właściwie zaczęłam ich słuchać po koncercie w chorzowskiej Leśniczówce (luty br.) gdzie totalnie się w nich zakochankowałam. Kupili mnie swoim luzem, swobodą i dystansem do świata. Opisują rzeczywistość z przymrużeniem oka co jest doskonałą odskocznią od szarej codzienności. Bo któż z nas nie był nigdy dziabnięty? Kto nie cieszy się na piątunio i weekendzik? Albo nie miał problemów z ogarnięciem się po tym weekendzie i powrotem do pracy w poniedziałek?

    Wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji usłyszeć ich na żywo, serdecznie polecam - jest moc, zespół ma niesamowity kontakt z publiką. Zdjęcia, autografy, piwo, rozmowa? Nie ma problemu, Kochanki po każdym koncercie wychodzą do fanów. Byłam już na czterech koncertach i nie zamierzam zwalniać tempa - w planach mam przynajmniej kolejne cztery - jak zdradzać metal to tylko z tymi Dżentelmenami :D

    Marzy mi się by usłyszeć ich na żywo również jako Night Mistress. W czerwcu, pierwszy raz po kilku latach, zagrali w warszawskiej Progresji na Luśka Fest (obok Scream Maker i Lux Perpetua) i gdyby tylko plany mi na to pozwoliły, na pewno bym się tam zjawiła. Mam jednak nadzieję, że "bliźniaki Kochanków" nie będą kazali długo na siebie czekać i doczekam się w miarę szybko kolejnej okazji, by zobaczyć ich w pierwotnej, poważniejszej odsłonie :)


  2. 23. Przystanek Woodstock. Okiem Hewi Metal Fanki. I woodstockowej debiutantki.

    Festiwal, na którym miało mnie nie być. Z powodu czego oczywiście bardzo ubolewałam. Tym bardziej kiedy w miarę zbliżania się terminu tego wydarzenia cała moja tablica na Facebooku zaczęła sukcesywnie zapełniać się postami znajomych, różnych fanpage'ów, wydarzeń itd. Najbardziej zależało mi by zobaczyć koncert Nocnego Kochanka, który wygrał eliminacje w warszawskiej Progresji, czego następstwem był występ na Dużej Scenie w sobotę 5 sierpnia. Choć i tak systematycznie widzę chłopaków z NK w moich okolicach, bardzo chciałam móc zobaczyć ich również w Kostrzynie i jednocześnie jeszcze bardziej żałowałam, że mnie tam nie będzie.

    Termin już tuż tuż, czwartek 3 sierpnia nadchodzi wielkimi krokami, kolejni znajomi wrzucają zdjęcia z pola woodstockowego, fani Nocnego Kochanka gromadzą się w stworzonej przez siebie wiosce Przystanek Kochanek. Pojawia się również informacja ze strony NK iż właśnie w czwartek odwiedzą fanów na polu namiotowym. Dołek coraz większy.

    Nastawiałam się już psychicznie na zagrzanie sobie miejsca przy komputerze w sobotę od 15:00 - z YouTube, kręcioła.TV i transmisją koncertu z Dużej Sceny oraz paczką chusteczek kiedy nagle... w środę 2 sierpnia dowiedziałam się, że mam realną szansę by spełnić jedno za swoich marzeń i pojechać pierwszy raz na Przystanek Woodstock!

     

    Pierwszy raz na Woodstocku. Spontan, panika, szaleństwo, nieopisana radość.

    W środę zadzwonił do mnie z pracy tata pytając, kiedy Nocny Kochanek gra koncert na Woodstocku. Byłam nieco zdziwiona tym pytaniem, zdołowana, że co to ma do rzeczy jak i tak nie pojadę. Moje zdziwienie było jeszcze większe kiedy na moje rzucone od niechcenia "W sobotę" tata odpowiedział "A chciałabyś jechać? Kolega ma jedno wolne miejsce w samochodzie, jedzie w piątek i mógłby cię zabrać. Zastanów się i daj mi znać, porozmawiamy jak wrócę". Zaniemówiłam. Oczywiście ani chwili się nie zastanawiałam, bo odpowiedź była jasna. Nara, już mnie nie ma, do widzenia! Zaraz potem pojawiła się panika, bo do tego, do czego ludzie przygotowują się już kilka miesięcy wcześniej, ja miałam zaledwie jeden dzień. Jeden szalony dzień na rozeznanie się po znajomych/forach woodstockowiczów jak się spakować, co zabrać, na co zwrócić uwagę, jak zachowywać się na miejscu oraz jeżdżenie po sklepach w poszukiwaniu brakujących, niezbędnych rzeczy z namiotem na czele. I pakowanie się do późna co chwilę upewniając się, czy aby na pewno mam wszystko i niczego mi nie zabraknie.

     

    Kostrzyn nad Odrą. Mamo, jest mi tu dobrze!

    Wyjazd z Katowic - piątek, 4:30. Po blisko 11h drogi naszym oczom ukazał się drogowskaz z napisem Kostrzyn nad Odrą. Moja ekscytacja wskoczyła już wówczas na najwyższy z możliwych poziomów. Jednak na postawienie nogi na woodstockowym polu musiałam jeszcze trochę poczekać, bowiem jakieś 7km przed osiągnięciem celu, zatrzymał nas spory korek. Jeszcze tylko godzina, jakoś przetrzymam ją. I jestem na miejscu. Pierwszy raz w Kostrzynie, pierwszy raz rozkładam namiot, pierwszy raz stoję na polu woodstockowym, pierwszy raz wśród tylu ludzi. Pierwsza reakcja? Przerażenie tym tłumem. Przerażenie, które natychmiast zmieniło się w zachwyt.

     

    Klimat tego festiwalu jest nieziemski. Woodstock to w końcu nie tylko muzyka. To przede wszystkim ludzie. Mnóstwo barwnych, wyluzowanych ludzi posiadających w sobie pokłady pozytywnej energii, noszących wiele uśmiechu i wzajemnego szacunku, będących ponad wszelkimi podziałami. Ludzi, których łączy po prostu chęć dobrej, wspólnej zabawy, otwartych na siebie nawzajem. Bez względu na wiek, wygląd, poglądy, orientację. Tu każdy jest w 100% sobą, nie jest wytykany palcami, nikt nie jest lepszy czy gorszy. Pomożemy sobie, ja cię nie znam, ale podam rękę tobie! 

    Organizacyjnie również wszystko wypadło na mega wysokim poziomie. Pokojowy Patrol, Niebieski Patrol, Medyczny Patrol - wszyscy spisali się na medal. Miałam obawy przed wyjazdem, tym bardziej, że w końcu jechałam pierwszy raz, ale czułam się tam naprawdę bezpiecznie.

     Cała ta magiczna atmosfera sprawia, że można się tam poczuć jak w innym świecie. Świecie, po wyjściu z którego jeszcze nie mogę się otrząsnąć, którego psychicznie jeszcze nie opuściłam, a już chcę do niego wrócić. Nie byłam tu długo, bo w piątek późnym popołudniem przyjechałam, a w niedzielę z rana zaczęłam się pakować by w południe móc wyjechać (chyba musiałabym się co najmniej rozdwoić by spotkać się ze wszystkimi znajomymi, zamienić z każdym słowo i być na większej ilości koncertów, doświadczyć innych atrakcji  :D), ale to wystarczyło żeby dostrzec niepowtarzalny klimat tego niesamowitego festiwalu.

    Coraz szybciej wiruje świat!... Czyli w pogoni za Nocnym Kochankiem

    Cel na sobotę? 15:00, Duża Scena, piąte już w tym roku spotkanie z Dżentelmenami Metalu (lub Zdrajcami Metalu, jak kto woli). A jeszcze wcześniej odwiedzenie wioski Przystanek Kochanek, zlokalizowanej na Polu Malinowskiego, nieopodal Pokojowej Wioski Kryszny, gdzie nocowali Hewi Metal Fany - fanklub Nocnego Kochanka. To właśnie stąd z transparentami ruszyliśmy wspólnie w kierunku Dużej Sceny, śpiewając kochankowe piosenki. Wszystko to robiło ogromne wrażenie i przyciągało wzrok setek mijających nas ludzi. Niektórzy wręcz zaczęli się do nas dołączać i wspierać wokalnie. Dotarliśmy w okolice sceny, teraz tylko pozostało czekać na otwarcie bramek. Trzy, dwa, jeden... Iiiii ruszyli! Szybciej już nie da się! Na zapełnienie się całego terenu przed sceną wystarczyła minuta, dosłownie.

    Wybija godzina zero, koncert rozpoczyna się. Godzina zdrady metalu. Na twarzach Kochanków nie da się nie zauważyć wzruszenia. Cały koncert, od początku do końca, został odśpiewany przez publikę. Piosenka po piosence, słowo w słowo. Wszyscy wspólnie m.in. próbowali rozwiązać zagadkę jak Andżej ma na imię, posilili się daniem z baraniny wraz z dziewczyną z kebabem, przeżywali miłosne rozterki zaplątanego, otrzymali wskazówki jak być dżentelmenem metalu i czego nie robić by nie zostać uznanym za zdrajcę czy też dowiedzieli się jak wygląda nauka w Zasadniczej Szkole Zawodowej Karate. W trakcie koncertu, po urwanym "Dziabniętym", wjechał na scenę na rowerze Zenek z Kabanosa w stroju Deadpoola, ze wstawką z utworu "Diabła z piekła". Na koniec wyszedł Jurek Owsiak i zachrypniętym głosem prosił jeszcze o bis, razem z publiką odśpiewując refren "Poniedziałku". Ostatecznie z "Wielkim wojownikiem" zespół wywojował wspaniały finał swojego woodstockowego występu.

    Zespół po raz kolejny udowodnił, że można osiągnąć sukces robiąc coś z jajem, mając do siebie dystans i po prostu dobrze się bawiąc. Pomimo tego, że chłopaki już na początku roku skradli moje serce, tego dnia zdecydowanie zakochankowałam się w nich na nowo. Po powrocie do domu obejrzałam zapis z transmisji na żywo i powiem, że aż się sama wzruszyłam widząc co tam się odnocnokochaniło. Magia!

     

    A Wy? Byliście na tegorocznym Woodstocku? Jak Wy go widzieliście? Dorzućcie szybciutko swoje wrażenia, zaraz będzie ciemno! ;)

    • Like 2

  3. 14 czerwca 2012. Wieczór. Laliki. Wycieczka szkolna na koniec gimnazjum. Koleżanka puszcza muzykę z telefonu, aż tu nagle włącza Bye Bye Beautiful. I się zaczęło... ;> Gdy tylko wróciłam do domu, od razu zaczęłam szukać tej piosenki (wówczas nie zapamiętałam tytułu, ale pamiętałam nazwę zespołu :P). Gdy znalazłam, postanowiłam wobec tego ściągnąć cały album Dark Passion Play. Dalej zauroczona tym krążkiem, ściągnęłam Imaginaerum. Płyt z Tarją wtedy jeszcze nie słuchałam, bo nie mogłam się przekonać do jej śpiewu (słuchałam wcześniej tylko popu, więc stylistyka daleeeeka) :P


  4. Do bólu nóg dorzucę jeszcze dzisiejsze ukąszenie w stopę przez jakiegoś robala podczas spaceru z psem. Myślałam, że nie dojdę do domu, a nie miałam przy sobie telefonu by zadzwonić do rodziców. Zatrzymaliśmy się na moment, a potem powoli jakoś się doczołgałam. Leoś wyczuł, że z pańcią coś jest nie tak, bo od tego momentu tak grzecznie zaczął iść na smyczce :D Noga przy każdym, nawet najmniejszym, ruchu boli jak cholera (właściwie to takie uczucie szczypania). Na szczęście już przechodzi, opuchlizna też ustępuje.


  5. Wraz z rozpoczęciem gimnazjum pojawił się niemiecki. Absolutnie nie był on planowany. Były wtedy do wyboru 4 języki - hiszpański, francuski, rosyjski i niemiecki. Bardzo chciałam uczyć się hiszpańskiego, więc zapisałam się na niego. Później okazało się, że jest za mało chętnych i nie będzie żadnego innego języka poza niemieckim. I tak zostało do dziś. [...] nasza pani z niemca od nas za dużo wymaga, za każdym razem zadaje nam tyle zadania, że to masakra - ostatnio mi 15 stron zeszytu wyszło. I od razu nas wszystkich chce wysłać do pisania matury - najlepiej rozszerzonej - z niemieckiego) :>

     

    Z perspektywy czasu powiem tak:

    * gdyby tylko można było wybrać na maturze drugi język na poziomie podstawowym, z chęcią przystąpiłabym do matury z niemieckiego, choćby dla samego sprawdzenia swoich umiejętności nabytych przez 6 lat nauki. Głupotą dla mnie jest ograniczenie do jednego języka + to, że przedmioty które sobie dobieramy są jedynie na poziomie rozszerzonym

    * teraz na studiach miałam dwa języki - angielski i drugi do wyboru na dowolnym poziomie. Zapisałam się na niemiecki by dalej to kontynuować, a w razie czego awaryjnie zapisałam się na hiszpański. Niestety, nie było zbyt wielu odważnych na poziom B1 z niemca i taka grupa nie została utworzona (czyli odwróciła się sytuacja z gimnazjum :P), więc przydzielono mnie na hiszpański. Kompletnie ten język do mnie nie przemawiał, niby nie miałam z nim problemów (w przeciwieństwie do osób, które uczyły się go w liceum czy nawet już w gimnazjum), ale o wiele lepiej uczyło mi się niemieckiego (ile razy podczas nauki słówek czy tłumaczenia zdań z polskiego na hiszpański aż cisnęły się niemieckie zwroty) :P

    • Like 1

  6. Obiecałam sobie na początku roku, że jak tylko przyjdzie wiosna i zrobi się ciepło, zacznę biegać :D Trochę zaczęłam trenować, wzięłam udział w jednym biegu, ale przez lipiec i sierpień, przez czas pobytu poza domem, moja motywacja opadła. Mimo to zapisałam się na kolejne trzy 5-kilometrowe biegi - najbliższy 24 września, także ta utracona motywacja stopniowo powraca. Tak wznowiłam treningi, że wczoraj porywając się na rekordowy dla mnie dystans 10km dzisiaj zdycham w domu przez ból nóg... :P Ale z czasem będzie tylko lepiej :) Poza tym w domciu ćwiczę sobie z Ewą Chodakowską, dla wzmocnienia siebie :D

     

    Jeśli zaś chodzi o oglądanie sportu... Nie mam jakiejś takiej ulubionej dyscypliny, której rozgrywki bym śledziła w telewizji czy coś... Ale z przyjemnością oglądam np. mistrzostwa Europy w piłce nożnej, Olimpiadę... Od święta - czemu nie! :P


  7. Od czasu gdy w marcu zeszłego roku skradziono mi moją wspaniałą, wspomnianą w pierwszym poście tego wątku, Xperię J, jestem posiadaczką Xperii L. Z początku wszystko było okej, ale z czasem robiło się tylko gorzej, co chwilę są jakieś problemy z tym telefonem - dwa albo trzy razy miałam już wymieniane gniazdo USB, co chwilę pamięć zapycha mi się jakimiś dziwnymi plikami - powinnam mieć co najmniej 1GB w pamięci telefonu i pomimo czyszczenia, zaraz samoczynnie potrafi pokazać komunikat, że pamięć prawie pełna (a niejednokrotnie zatyka do końca i nie idzie nic z tym zrobić). CCleaner pokazuje, że to coś w albumie siedzi, ale wchodząc do folderów przez m.in. Astro czy przez podłączenie do komputera nie idzie tej cholery znaleźć. Bateria też pada masakrycznie szybko - z 50% potrafi się nagle zrobić 20% (albo gdy kładę się spać mam ok. 40%, a rano niespodzianka - 4% :P). Zawsze gdy tylko wychodzę gdzieś na dłużej zabieram ze sobą zapasową baterię. Aparat... Tragedia :P

    Z niecierpliwością czekam na ten dzień, kiedy zamienię ten telefon na coś lepszego. Ale póki co muszę zadowolić się tym, co mam - pomimo tych wszystkich niedogodności dobrze, że i tak działa :P


  8. Dwa póki co mi wystarczają, dla zdrowia lepiej :D A tak to komunikacja miejska. Nie jeżdżę nie wiadomo gdzie by był mi potrzebne prawo jazdy i samochód. Zresztą i tak nie miałabym zbytnio jak jeździć, bo nie byłoby szans na drugie auto w rodzinie. A też nie widzę sensu w tym, by teraz robić prawko, byleby zrobić, "mieć na zapas" i nie jeździć. Także zaczekam aż w przyszłości się usamodzielnię, ustatkuję i wtedy się o tym pomyśli :D


  9. Dużego doświadczenia z alkoholem to ja nie mam, dopiero w październiku zeszłego roku wypiłam swoje pierwsze piwo (student life?) [wcześniej tylko od święta - urodzin czy czegoś - wino/szampan] :P Ale i tak okazyjnie - przy spotkaniach ze znajomymi*. Najbardziej rozwalający był moment gdy ze znajomymi poszliśmy na piwo - oni zdążyli wypić dwa duże zanim ja wypiłam moje jedno małe :D Z tych, które do tej pory próbowałam najbardziej przypadło mi do gustu klasyczne Raciborskie oraz EB z sokiem imbirowym :D

     

    *często gdy wychodzę gdzieś z kimś i tak rezygnuję z alkoholu na rzecz latte, najlepiej z syropem czekoladowym, mniaaam! :D


  10. Aktualnie jeszcze rozkoszuję się ostatnim miesiącem wakacji, haha :D

    Od października rozpocznę studiowanie socjologii. De facto powinnam zaczynać drugi rok studiów, ale zrezygnowałam z mojego poprzedniego kierunku - zarządzania. Nietrafiony wybór ;) Wtedy zastanawiałam się nad grafiką, filologią angielską, geografią, logistyką, socjologią, psychologią... Wszystko odrzuciłam i już nie wiedziałam, co w końcu wybrać - ostatecznie mój wybór padł na to nieszczęsne zarządzanie. Bardziej mnie to męczyło niż dawało satysfakcję czy jakiekolwiek doświadczenia, więc postanowiłam to zakończyć, bo takie coś kompletnie mijało się z celem. Teraz wróciłam do tego, co odrzuciłam rok temu i rekrutowałam się na socjologię i psychologię. Na psychologii był taki natłok kandydatów, że niestety nie miałam takiej siły przebicia z punktami by się dostać, zaś na socjologię przyjęto mnie bez problemu. Mam nadzieję, że na nowej uczelni będzie dużo lepiej niż na poprzedniej, bo to co tam się działo pozostawię już bez komentarza.

     

    Zastanawiałam się też nad zapisaniem się dodatkowo do jakiejś szkoły policealnej na fototechnika czy cuś, weekendowo, ale to najwyżej od przyszłego roku sobie dołożę. Na razie skupię się na samych studiach :)

    • Like 2

  11. W tym roku zaczęłam działać jako wolontariusz w moim mieście. Swój "wolontariatowy debiut" miałam w lipcu przy organizacji 73. Tour de Pologne :D Całkiem fajna sprawa - nowe doświadczenia - możliwość zobaczenia jak to wszystko działa od kuchni, nowe znajomości. Za tydzień z haczykiem czeka mnie kolejne zadanie - Mecz Gwiazd Siatkówki w Spodku :)


  12. http://instagram.com/katowiczanka_ :D

    Próbowałam kilka razy tam się "zaktywizować" - chyba przed tym miałam dwa konta i kompletnie nie widziałam sensu w tej stronce xD Dopiero przy tym koncie mnie wciągnęło - miało stanowić swego rodzaju uzupełnienie mojej stronki na facebooku (stąd taki nick), ale ostatecznie panuje tam misz-masz (zdjęcia mojego autorstwa + inne codzienne obrazki) :P


  13. Ja narzekam na ból nóg od rana - tak to jest jak się nagle wyrwało na 10-kilometrowy bieg bez większego przygotowania, pierwszy taki dystans w życiu (wcześniej max. 4,5km) :P Chodzę jak pijana, już normalnie mam ochotę się czołgać - kij z tym, że w domu po remoncie jeszcze jest syf i podłogi nie są pomyte :D

    • Like 1

  14. Marzę o tym, bym wreszcie przestała być taka zamknięta w sobie i była bardziej pewna siebie i swoich decyzji, miała więcej wiary w siebie. To jest kluczem do wszystkiego, do pozostałych marzeń.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.