Po cichu liczyłem na większe podobieństwo do albumu Carolus Rex, a tu jak Adrian powiada, powrót do korzeni. Bismarck bardziej mi się podobał (szkoda, że nie znajdzie się na albumie, choć kto wie?). Niemniej jednak, obie kompozycję są podobnej konstrukcji. W gruncie rzeczy odróżnia je gitarowy riff oraz długość trwania. Sabaton miał coś eksperymentować oraz używać znanych zagrywek (oby nie ograniczyło się to coverów Apocalyptiki), więc zobaczymy co przyniesie Wielka Wojna. Przyznam, że Last Stand było pozytywnym zaskoczeniem po relatywnie słabszych Hereos. Fingers crossed!