He,he...
Sam założyłem taki temat na kilku forach...
Zatem:
Jestem tutaj, stosunkowo krótko, nadal odkrywam czeluści forum, ale tak jak chyba wszyscy tutaj, kocham nasze Nightwish.
Zacznę od tego, że dzieciństwo przyszło mi spędzać w czasach, gdy całą rodziną stało się w kolejkach po papier toaletowy, kawę, papierosy, czy co tam akurat rzucili do sklepu.O posiadaniu Atari i ZX Spectrum można było tylko pomarzyć, a jak ktoś już miał to zawsze miał pełną chatę :o :shock: Tak, tak... kiedyś były takie czasy.
Oprócz normalnych zajęć lekcyjnych, gry w piłę, zabaw w wojnę, w chowanego, podchodów itp. znaleźliśmy sobie z kolegami inną rozrywkę. Dostaliśmy od taty kolegi dwie prośby (na papierze) jedną po niemiecku, drugą po angielsku w stylu:
"Witam, nazywam się Adam, mam tyle i tyle lat. Mieszkam w Polsce. Interesuję się waszą firmą, chciałbym uzyskać więcej informacji o waszej firmie, proszę o przesłanie próbek, ulotek, materiałów promocyjnych.... i takie tam....."
...które wysyłaliśmy na wszystkie adresy, jakie tylko wpadły nam w ręce - z czekolad, gum do żucia... no generalnie ze wszystkiego . Wymienialiśmy się nimi w klasie.
Nawet nie wiecie jakie rzeczy potrafiły przyjść w przesyłkach zwrotnych i jaka była radocha, kiedy po miesiącu czekania przyszło cokolwiek :crazy: .
Do dzisiaj pamiętam zestaw papeterii z Walta Disney'a, o której moi koledzy mogli tylko pomarzyć. Niektórym może wydać się to śmieszne, ale takie były czasy, że nic nie było. Gdyby nie kilka przeprowadzek i remontów miałbym ją do dzisiaj. Długo trzymałem, jako jedną z najfajniejszych pamiątek z "tamtych czasów". Niestety gdzieś wsiąknęła .
Tyle słowem wstępu. Do rzeczy.
Wysłałem taką właśnie prośbę do NASA w Stanach Zjednoczonych. Dostałem zajefajne plakaty z załogami promów kosmicznych, przepiękny kalendarz i kupę innych fotografii.
Otwierałem przesyłkę w towarzystwie moich kolegów z podwórka i jakie było zdziwienie i ubaw gdy jako odbiorcę przeczytaliśmy Adam Blusur. Byłem wtedy w podstawówce i charakter mojego pisma, mógł wprowadzić w błąd.
Moja nazwa to przekręcone nazwisko, ale tak przekręcone, że nie ma szans na dojście do tego jakie to. Sam bym nie doszedł.
Koledzy długo, długo jeszcze nazywali mnie blusur. W tej chwili nikt mnie tak nie nazywa, ale sentyment pozostał i od pewnego czasu, wszędzie w internetach jestem blusur.
To tyle. Dziękuję wszystkim, którym chciało się przeczytać moje wypociny i zapraszam kolejnych chętnych.