Nightwish każe nam jeszcze trochę (a może powinnam powiedzieć "całe wieki"?) czekać na nowy album. Biorąc pod uwagę to, że płyta "Endless Forms Most Beautiful" ukazała się w 2015 roku, może się wydawać, że Maestro cierpi trochę na brak weny (równie prawdopodobne jest, że także na brak czasu). A może piosenki są już przygotowane, ale czekają cierpliwie w szufladzie na dopieszczenie ich brzmienia i tak dalej? Kto wie? I tak powinniśmy się cieszyć, że to tylko 5 lat, a nie 14, tak jak w przypadku "Chinese Democracy" Guns N' Roses ;)
Ja osobiście nie mogę się doczekać nowego dzieła NW. Na pewno czas oczekiwania umili mi koncert w listopadzie, którego perspektywa bardzo mnie raduje (to określenie i tak jest bardzo łagodne, bo tak naprawdę to, co się we mnie dzieje, jest trudne do opisania). Niesamowicie jestem ciekawa w jakiej formie zaprezentuje się zespół polskim fanom. Szczególnie chcę zobaczyć Floor, bo nie ukrywam, że jest ona moją ukochaną wokalistką (zaraz za nią znajduje się Simone Simons). A w zimowe wieczory nie będzie nic lepszego jak kubek gorącej czekolady, ciepły koc i słuchanie albumów Nightwish ze zgaszonym światłem. Rok 2019 powinien zlecieć szybko ;)
Łączę się w bólu i nadziei (z góry przepraszam za te aluzje polityczne) z tymi, którzy umierają z niecierpliwości. Doskonale Was rozumiem ;)