Koncert w Krakowie przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! I nie tylko moje, zespół też był pod wrażeniem, sami na fb przyznali, że to był "Maybe the loudest gig so far" ;) Jari nie był w najlepszej formie, bo od tygodnia walczy z przeziębieniem, ale i tak świetnie śpiewał i widać było, że daje z siebie wszystko. Znów pierwsze rzędy wygrały uściski dłoni, ale najlepsze było po koncercie - wszyscy, oprócz Jariego wyszli do nas na zdjęcia, autografy i pogawędki. Naturalnie, nie mogłam wrócić bez selfie z chłopakami (jakość tragiczna, ale liczy się przekaz xD):
A setlista Jukki trafiła prosto w moje ręce:
Z lewej autograf Asima, z prawej Teemu i Jukki.
Jestem totalnie zakochana w tych ludziach, wszyscy są mega mili, cierpliwi, każdemu poświęcili trochę czasu. Taki wieczór to spełnienie marzeń każdego fana! Nie udało mi się spotkać z Jarim, na którym mi najbardziej zależało, ale będzie jeszcze tyle możliwości, tyle koncertów... ;)