Byłam w końcu na Piratach z Karaibów! Widział ktoś? Ja jestem zachwycona, szczególnie, że Na nieznanych wodach nieco mnie rozczarowało. Nie nastawiałam się na fajerwerki, chcąc uniknąć kolejnego zawodu, a tutaj proszę - jakie miłe zaskoczenie.
Jest przygoda, jest nierealność, jest JACK SPARROW w swojej pirackiej okazałości.
Generalnie fangirl mood activated.
Nie mówiąc już o tym, że film pomógł na mojego art block'a. Po wyjściu z kina czułam się, jakbym powróciła z innego wymiaru - wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach. :D
I rada dla tych, co jeszcze nie byli, a się wybierają:
Siedźcie na sali do końca, choćby wszyscy inni wyszli. Po napisach jest jeszcze jedna scena. Gdyby nie powiedziała mi o tym znajoma, pewnie wyszłabym z kina. A tak siedziałam wraz z czterema cierpliwymi osobami ;)