No to ja może też się przedstawię :)
Od czego to ja... No, tego. To jestem ogrodnikiem. Hoduję sobie swoje dynie w ogródku za domem i całkiem nieźle mi idzie. Wiecie ile ludzi może się nażreć jedna dynią? Dużo. A ile dukatów dostanie się za wózek pełen dyniowej zupy? Jak się trafi na zgraję głodnych krasnoludów, to dużo. Dość dużo, żeby sobie jakoś życie ułożyć.
Więc żyję sobie w samym środku dyniowego pola, w domu zbudowanym z patyków i odchodów flamingów, które to flamingi stadnie zamieszkują pobliskie jeziora. Mam cały dom dla siebie, jeśli nie licząc mojego długoletniego przyjaciela, jeża Bernholda, który kiedyś był magiem, jak ja, ale kiedyś transmutował się w jeża i mu się spodobało, więc tak został.
Nazywam się Dante, mówią na mnie Winterheart. Przynajmniej wszyscy ci, którzy wiedzą, że można, albo ci, którzy sami na to wpadli. A nazywają mnie tak dlatego, że nawet w najgorsze mrozy, w czasie najcięższej zimy, nie odczuwam chłodu. No dobra, odczuwam, ale mi nie przeszkadza. Nie zamarzam jak inni czy coś... Praktyczne ze względów ekonomicznych, nie? Nie trzeba kożucha na zimę, ani butów.
Jestem magiem - trochę samoukiem, trochę mnie uczono. Byłem w szkole magii i czarodziejstwa, ale mnie wywalili za homoseksualne skłonności. Co to za różnica czy mag woli twojego faceta, a nie ciebie, skoro umie w magię tak samo jak inni, a nawet może i lepiej?
I jak? Zabierzecie mnie w podróż? Umiem grać na harmonijce i gotować lepiej niż twoja matka. Come on, nie wahajcie się, lepiej nie będzie :)