[spotify]spotify:album:6v5IVMmY1IvWtbfnQoiFSf[/spotify]
Ech, kiedy to wydali, miałam -32 lata. A wciąż jest wspaniałe. :3
Btw, kojarzycie te denerwujące komentarze na yt/tekstowie/innych stronach, zamieszczane pod trochę starszymi kawalkami, głoszące "Muzyka umarła! Wtedy ludzie słuchali Pink Floyd, dzisiaj zidiocieli i słuchają Nicki Minaj! Produkuje się tylko popowy bulszit! Moje pokolenie ma okropny gust, chciałbym urodzić się wcześniej!"? Wiecie, ja myślę, że gówniana muzyka była zawsze, jest i będzie do końca ludzkości. Tylko że o Justinie Bieberze wszyscy zapomną za kilka lat, a wspomniani Floydzi czy, sięgając jeszcze dalej w przeszłość, Mozart, cały czas mają słuchaczy, młodszych, starszych, cały czas są doceniani, znani... "Gangnam Style" po paru miesiącach zrobiło się przestarzałe, a "Sonata księżycowa", którą ostatnio męczyłam, po tych prawie dwustu latach wciąż daje się słuchać. Kiepska muzyka może i ma swoje pięć minut wielkiej sławy, ale często nie... kurde... nie przetrw... no, ekhm, nie jest w stanie przetrwać (NIE PRZETRWYWUJE! :>) próby czasu. Kto teraz słucha jakiegoś tandetnego italo disco z lat osiemdziesiątych (widziałam kiedyś kawałek jakiegoś programu o takiej muzyce), albo, no nie wiem, Bekstrit Bojsów chociażby? Może jakieś podstarzałe fanki, z sentymentu, żeby przypomnieć sobie dawne dzieje, ale młodzi ludzie raczej nie. Myślę, że w każdym okresie z historii człowieków byli jacyś tam Bieberzy, których słuchano tylko w danym okresie. I byli ponadczasowi Mozarci, o których pamięta się do dzisiaj. My też mamy takich zdolnych, takich Mozartów, o których za trzydzieści lat dalej będzie się mówić. Więc niech ci melo-malkontenci od "music is dead" się przymkną, bo dobrej, nowej muzyki jest sporo, wystarczy poszukać. Odnoszę wrażenie, że się powtarzam, i że to moje pisanie takie chaotyczne jakieś... A album Doorsów zdążył się już skończyć... Dobra, kończę tego walltexta i idę się zająć Ważnymi Rzeczami. Tak. Emi, skup się na matmie.