Jump to content
Sign in to follow this  
Mike

Moje skrobanko

Recommended Posts

Od dłuższego czasu bawię się prozą i poezją, więc pomyślałem, że dam wam próbkę twórczości dzisiejszej...

Jestem ciekaw jak ocenicie ;) Mam już sporo na koncie,nadal jednak brakuje mi doświadczenia, ale jeżeli będą chętni to powklejam tego więcej. W pracy mogą być błędy - jest to istny szkic, który dopiero co wyszedł z warsztatu i nadal go przeglądam, a z was uczyniłem maleńkie króliczki doświadczalne?

Miłej lektury?

 

- Szybko! Nim rozciągnik się skończy!

Zwijałem linę tak długo, aż brakło mi czucia w palcach. To przerażające, gdy nie czujesz co dotykasz. Prędko jednak przyzwyczaiłem się do nowych warunków. Rozciągnik miał taką ciekawą cechę – jak sugerowała nazwa rozciągał się na bardzo długą odległość. Rozciągnik ma dwa końce, do którego przywiązani są ludzie. Głos, który słyszałem należał do Luisa, mojego najlepszego przyjaciela. Już od paru lat jesteśmy partnerami rozciągnikowymi. Tak określane są osoby, które z racji więzi łączących dwóch ludzi, najczęściej są to bliscy przyjaciele bądź pary zakochanych, są ze sobą przywiązani. Właśnie… skończenie się rozciągnika to nic innego, jak rozciągnięcie urządzenia do granic możliwości.

Pode mną czułem jeszcze twardy grunt pod nogami. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się z tego powodu cieszyłem. Luis miał gorzej. Jego stopy nie dotykały żadnej nawierzchni. Zwisał na drugim końcu lodowej kry i próbował stopami sięgnąć kolejnej, poniżej nas. Jego długie nogi bardzo mu w tym pomagały, zaś ręce, którymi balansował na boki, sprawiały wrażenie jakby zaraz miał wylądować po skoku narciarskim.

- Patrz! Tańczę!

Luis zaśmiał się i ozdobił twarz szczerym uśmiechem. Dzięki latarce przyczepionej do kasku na mojej głowie mogłem zobaczyć go w całej krasie. Właśnie obracał się wokół własnej osi, z rękami w górze, niczym baletnica. Miał blond czuprynę i niebieskie oczy, dość powszechny widok na Gomranie.

Skuty wiecznym lodem obszar tej planety, potocznie nazwany przez nas Gomranem nie nadawał się do życia. Z racji odległości od swego słońca mamy do czynienia z wieczną nocą. Dodatkowo kry, na których można się poruszać, zamiast na wodzie, unosiły się w powietrzu. Powodowane to było słabą grawitacją. Tak … gdybym nie nosił butów, które ważą przeszło dwieście kilogramów odleciałbym jak ptak i nigdy nie wrócił na ziemię. Wielu tak zresztą robiło po naszym przybyciu tutaj. Co skłoniło nas do tego by tu się osiedlić? Minerały… nieprzebrane źródło wszelkich metali większe niż na Ziemi. Tylko i wyłącznie z tego powodu jesteśmy w tym piekle.

Gdy zbliżyłem się już tak ryzykownie do krawędzi, że zaraz miałem spaść, poczułem rozluźnienie liny. Znaczyło to – pomimo tego, że nie widziałem mojego partnera – że Luis wylądował. Tą samą wieść potwierdziły słowa mężczyzny:

- Twoja kolej!

Skoczyłem w nicość. Przed sobą widziałem tylko czerń i biel lodu, który migał na końcu światła latarki. Unosiłem się w powietrzu i powoli spadałem. Nie osiągałem prędkości takiej jak spadający samobójca z dachu pięciopiętrowego budynku. To też zasługa grawitacji. Wyglądało to z boku jak w zwolnionym tempie. Spadałem wciąż w przód aż zobaczyłem twarz Luisa.

Zakląłem. Była zbyt daleko. Nie dotknę stopami powierzchni. Za słabo się wybiłem z poprzedniej kry. Niczym stary, doświadczony górnik, który właśnie się dowiedział, że znajduje się w zamkniętym szybie z metanem, tak ja nie panikowałem. To się nazywa ryzyko zawodowe. Dlaczego podróżujemy w parach?

Gdy spadałem wciąż w dół miałem czas by pomyśleć. Ile rzeczy mógłbym zrobić? Ożenić się z piękną kobietą. Mieć córkę. Wyjechać na inną ziemię. Niestety… Gomran jest duży, ludzi mało. Zazwyczaj partnerów mamy na całe życie, ponieważ jest małe prawdopodobieństwo, że spotkamy w ciągu całego życia więcej niż… dajmy na to pięciu ludzi. To niewiele.

Pierwsze, tradycyjne więc myśli spisałem na straty z etykietką „niemożliwe”. O czym więc myśleć? Ani ja, ani Luis, który zlatywał wraz ze mną, nie krzyczeliśmy, nic nie mówiliśmy. Pogrążaliśmy się w ciemności w ciszy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nadeszło nieuniknione. Nie ma co się oszukiwać. Poniekąd chcielibyśmy wykrzyczeć frustrację, ale… po co? Jaki to ma sens? Przecież nikt nas nie usłyszy, nikt nie pomoże. Całkiem prawdopodobne, że najbliższy człowiek jest dalej niż sto kilometrów od nas.

Pisałem wyżej, pytając, czemu podróżujemy w parach… by nie umierać samemu. Gdy jedna osoba popełni błąd, zawsze ciągnie za sobą inną. Na Gomranie wołają na to „łańcuch przetrwania”. Nieprawdą jest, że przetrwają najsilniejsi. Przetrwają nieomylni. Dlatego też nie czułem wyrzutów sumienia, że okazałem się słaby… że przeze mnie zginie też Luis… Czułem wyrzuty, bo to ja popełniłem błąd i stąd też nie przetrwamy.

Jak długo można spadać w nicość? Bardzo wiele. Nikt tego przecież nie liczy. Spadamy co raz dalej i dalej… nie możemy zawrócić. Wysyłamy nieme SOS, ale nadaremno. Nawet nie zdajemy sobie sprawy kiedy dotkniemy dna… o ile jakieś dno jest, o ile życie to nie wieczna podróż ku niemu. Nie możemy poczuć dna… bo dno czeka na nas już bez nas.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Morderczyni

Opinia mola.

 

Błędy głównie składniowe i interpunkcyjne, aczkolwiek jest też kilka leksykalnych i stylistycznych (wynikajacych zapewne z tego, że jesteś początkujący i dopiero uczysz się dobierać słownictwo) oraz ortograficznych. Bardzo dużo błędów składniowych - w prawie każdym zdaniu jest jakiś. Brak spójności czasów i aspektów (np. "powodowane to było" zamiast "spowodowane"). Opisujesz przeszłość, skacząc z czasu przeszłego na teraźniejszy i odwrotnie. Karygodne wyrażenie - "spadać wciąż w przód/w dół". Typowa tautologia.

"Czas" jest niepoliczalny, bo oznacza nieskończoność. Nie możesz powedzieć "jak wiele czasu". Poprawnie byłoby "jak długo", "ile godzin".

Przez tą watpliwą poprawność opowiadanie sporo traci na wartości.

Krótkie, więc niewiele mogę powiedzieć o treści. Gatunek sci-fi, tak? Ma być lekko filozoficzne? Uważaj, aby Ci się z tego nie zrobił quasi-filozoficzny bełkot - tok rozumowania główniego bohatera niestety na to wskazuje.

 

Źle mi się to czytało. Ocenia w cyferkach - 2/10. Tylko się nie zniechęcaj - ja zawsze jestem bardzo krytyczna w ocenianiu literatury.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dzięki za opinię ^^

 

No więc tak:

 

Za błędy przepraszam... długo nad tym tekstem nie siedziałem, więc tym bardziej dziękuję za wytknięcie błędów. Skoro tych błędów składniowych jest aż tyle, to ich poprawkę chyba już sobie odpuszczę i zajmę się innymi tekstami bądź błędami tutaj.

Jeśli chodzi o powodowane, a nie spowodowane, to chodzi mi o to, iż w moim rozumku grawitacja jako siła jest nieskończona, więc wiecznie coś powoduje... zaś spowodować jako forma dokonana mówi, że już nie powoduje, lecz powodowała.

Tautologię użyłem świadomie w celu zaznaczenia, wiem, że to się wydaje masłem maślanym, bo się nie da spadać gdzieś indziej, ale chodziło mi o oddanie ekspresji i "dojrzalszej potoczności" mowy naszego bohatera.

I tak, miało być lekko filozoficzne, starałem się z tym nie przesadzić. Miałem nadzieję, że nie przekroczyłem granicy pseudo-filozoficznego bełkotu ;)

Resztę błędów poprawię,gdy tylko będę mieć więcej czasu, gdyż masz wiele racji. Dziękuję też za krytyczne spojrzenia na mój tekst, bo to naprawdę mi pomaga :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Chciałem wam coś pokazać.

To jest wiersz, zresztą mojego autorstwa.

 

Idę przez mgłę

Drut do nieskończoności

Nade mną

Brnę w wodzie, której krańca nie widać

 

Niebo jest jak atrament

Więc wejdę do bezpiecznej jaskini

A tam jasna pochodnia nadziei

Podążę do niej

 

Dookoła zieleń, przeplatana gdzieniegdzie

Czernią pod nią. Idę po brązowym polu i kładę się.

Na równie brązowej lawie,

Już zastygłej na szczęście.

 

Ludno tak, jak na pustyni

Czuję pustkę w brzuchu

W głowie mi się kołysa jak na oceanie

Zasypiam w łonie matki

 

*kołysa - neologizm autora

 

Poprosiłem znajomego o interpretację. Oto efekt:

Na początku wiersza zawarte są przemyślenia podmiotu lirycznego na temat życia ludzkiego. Iście przez mgłę pokazuje, że nie znamy naszej przyszłości, drut do nieskończoności symbolizuje nieskończone możliwości człowieka który może zrobić w swoim życiu niemal wszystko. Woda, której końca nie widać, to samo.

Niebo ciemne jak atrament symbolizuje wewnętrzne lęki i smutki, podmiot postanawia skryć się w bezpiecznej jaskini którą może być szczęście, przyjemności itp, jasna pochodnia nadziei to miłość/szczęście? do której podąża.

Zieleń symbolizuje spokój, harmonię, jedność z naturą, pod nią jednak ukryta jest czerń - chaos, nieład. Podmiot idzie po brązowym polu i kładzie się na nim, jest zmęczony swą wędrówką (życiem). Zastygła lawa może symbolizować jego życie, które powoli dochodzi końca.

Ostatnia zwrotka - Podmiot czuje się samotny, nikogo przy nim nie ma, czuje pustkę w brzuchu - tęskni, odczuwa ból i cierpienie. W głowie się kołysa jak w oceanie - powoli zaczyna tracić świadomość. Zasypiam na łonie matki - umiera.

 

Proponuję więc zabawę połączoną z moim małym badaniem o nazwie "kto zgadnie co miałem na myśli" i proszę was o napisanie własnej interpretacji utworu. Powyższa mnie zaskoczyła,a miłą zabawą jest czytanie tego, podobnie jak pisanie. Podejmiecie się wyzwania? :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sam piszę wiersze mam ich kilka.Powiem ci że twój wiersz jest naprawdę bardzo dobry.Jeżeli mogę ci coś doradzić to nie przestawaj pisać, bierz udziały w różnych konkursach, wysyłaj swoje prace bo są naprawdę świetne. POWODZENIA!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciociosan chwali Twój wiersz, a ja pochwalę twój początek opowiadania (powieści...?). Dobrze jest, ale postaraj się przeczytać to jako osoba, która ma Twój tekst po raz pierwszy. Gdybyś wprowadził kilka zmian, całość przedstawiała by się jaśniej.

No, ale baaardzo chwalę :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.