Jump to content
Sign in to follow this  
Taiteilija

Świat J.K. Rowling, czyli Harry Potter itd.

Recommended Posts

Przeglądając nasze forum zauważyłam tematy o "Gwiezdnych Wojnach", "Władcy...",  a jakoś brakuje mi tu wątku dla fandomu tak pojemnego jak świat magii Rowling, z którym wielu użytkowników zapewne (w tym i ja bezsprzecznie) wiąże niezapomniane wspomnienia z dzieciństwa. Nie jest to jednak temat, w którym pewna krytyka jest wzbroniona! Krytyka konstruktywna jest dobra zawsze!

Jakie stosunki łączą was z angielskim światem magii Rowling? Pozytywne? Negatywne? Mieszane? Jak to się zaczęło w waszym przypadku? Jakie książki, wydarzenia i postaci są waszymi ulubionymi? Jakie jest wasze zdanie o potworkach (dla mnie pomyłkach) typu "Przeklęte Dziecko"? Jakie ekranizacje są dobre, a jakie koszmarne? I co myślicie o "Fantastycznych zwierzętach" - ci którzy widzieli i ci, którzy nie widzieli, ale słyszeli? (Moja opinia o FZ jest już w wątku o filmach i jest pozytywna (ku mojemu zaskoczeniu), więc kopiować jej nie będę. ;))

W przypadku PD i FZ proszę przez jakiś czas zaznaczać spoilery w postach, żeby innym nie psuć zabawy.

I ostatnie pytanie... czy znacie/korzystacie z Pottermore?

 

Może ja zacznę, skoro już właściwie samozwańczo zaczęłam.

Moja przygoda z Harrym Potterem rozpoczęła się, gdy miałam 6 lat i zobaczyłam w telewizji reklamę "Kamienia Filozoficznego". Nic nie rozumiałam, poza tym, że jest tam trójgłowy pies, a to wystarczyło, by przykuć moją uwagę i zaczęłam męczyć mamę o karty z Harrym, kubki, koszulki, zeszyty - wszystko, a nawet nie widziałam filmu, o książce nie mówiąc. 

Pierwszym filmem był dla mnie niedługo później "Kamień..." - mroczny, tajemniczy, nie całkiem dziecinny i wspaniały. Do dziś pierwszy film ma dla mnie najwięcej magii. Pierwszą książką był zaś "Więzień...", gdy zaczęłam podstawówkę i potem już jakoś poszło... nadrobiłam dwie wcześniejsze i, mając lat 10, czytałam "Czarę Ognia".

 

Co do ekranizacji, to oczywiście, po starannej i wieloletniej konsumpcji tychże mam mieszane uczucia - dwie pierwsze były najwierniejsze i jednocześnie najbardziej dla mnie sentymentalne. Trzecia to sympatyczna część (Lupin to moja ulubiona postać, więc...), ale z nowym reżyserem przyszedł odmienny klimat i chaos przestrzenny oraz zmiany charakteryzacji. "Czara..." ma ciekawy, obskurny klimat (byłam w kinie, mając jakoś 12 lat i byłam trochę szczękałam zębami), "Zakon..." jest nijaki, "Książę..." to kolejny gwałt na książce, teraz już, jak i "Zakon...", bardzo jawny, a "Insygnia..." cz. 1 to pomyłka, część 2 zabija mnie scenariuszem, ale, że jest ostatnia i byłam na niej w kinie, to jakoś znośnie ją wspominam.

Ekranizacje nierówne, scenariusze w dalszych częściach to seria pomyłek, zmiany reżyserów, kompozytorów itd. nie pomogły, okrajanie książek, a co gorsza, ich modyfikowanie sprzeczne z logiką dokopały, Radcliffe od trzeciej części zaczął grać jak drewno... No, bywało różnie.

Filmy są więc nierówne - każdy ma momenty, ale wielu zawyżyłam oceny na Filmwebie z czystego sentymentu.

 

Książki? Były dobre wszystkie. Te pierwsze dwie miały szczególnie dziecinny wymiar, więc i najlepsze są, gdy jest się małym szkrabem, kolejne coraz dojrzalsze, a "Insygnia" to mój faworyt. 

 

Prawda jest jednak taka, że z tym fandomem trzeba dorastać, trzeba zacząć w odpowiednim wieku i tylko wtedy jest szansa, że będzie miał dla człowieka odpowiedni posmak.

Przez to, że ja nie oglądałam w odpowiednim wieku "Gwiezdnych Wojen" nie jestem w stanie czuć tego tak jak Izzy, który z nimi dorastał. Koleżanka ze studiów nie czuje zaś świata HP z tego samego powodu.

 

Nie jestem zwolenniczką tej koszmarnej masówki, w którą HP się zmieniło z biegiem lat, ale cóż? Sentymentu wyrzec się nie sposób. ;)

 

Co do "Przeklętego Dziecka" - odradzam!!! ODRADZAM. Nie wiem ile w tym wkładu Rowling, ale mam nadzieję, że mało, bo ta infantylna, naiwna grafomania jest całkiem serio zła - tandetne i nieprzekonywające rozwiązania fabularne, dziwne zagrania bohaterów, brak logiki postępowania...

Bez spoilerów - nie polecam.

 

A na koniec tego wywodu... Korzysta ktoś z Pottermore? Ciekawa jestem co o tym pomyśle sądzicie i, czy, jeśli korzystacie, robiliście wszystkie oficjalne quizy typu Tiary Przydziału?

Próbowałam wielokrotnie, usuwałam konto i z nudów robiłam znowu... muszę pogodzić się z byciem w Gryffindorze. ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wiele razy zabierałam się do książki i filmu, ale z braku czasu w połowie się zniechęcałam i nie obejrzałam, żadnego do końca.Powodzenia w rozwijaniu wątku :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mnie seria o HP kojarzy się właśnie z dość miłym dzieciństwem, z czasem z kuzynami i znajomymi, który spędzaliśmy na rozmowach o książkach, czy zabawach w czarodziei ;) Pierwszą część dostałam pod choinkę od rodziców, kiedy miałam może 10/11 lat. Na kolejne części czekałam z wytęsknieniem, aż do 5, jakoś pokłóciłam się z serią, 6 i 7 przeczytałam dopiero na pierwszym roku studiów. W dzieciństwie podchodziłam do powieści bezkrytycznie, obecnie wiem, że można książką o HP trochę zarzucić np. to, ze Harry jest jak Gary Stu, czy też to, że akcja powieści przebiega przeważnie w tym samym schemacie, a Voldek czeka zawsze do końca roku szkolnego, żeby zaatakować...;) Grałam też w 3 części gry komputerowej, miały liniowy przebieg i szału nie było, ale strasznie się z nich cieszyłam za dzieciaka xD

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

W dzieciństwie podchodziłam do powieści bezkrytycznie, obecnie wiem, że można książką o HP trochę zarzucić np. to, ze Harry jest jak Gary Stu, czy też to, że akcja powieści przebiega przeważnie w tym samym schemacie, a Voldek czeka zawsze do końca roku szkolnego, żeby zaatakować...;) Grałam też w 3 części gry komputerowej, miały liniowy przebieg i szału nie było, ale strasznie się z nich cieszyłam za dzieciaka xD

 

Taaaak, ten schemat jest przeuroczy. :D W dzieciństwie też nie miałam odniesienia do czegokolwiek, a ten schemat kompletnie mi umykał.  W końcu to są książki kierowane do dzieci i młodzieży, a one zawsze są nieco sztampowe; bohater-wybraniec, wierni przyjaciele, sprawdzenie siebie, popełnienie omyłki, walka, rana, zwycięstwo i nowa nauka na przyszłość. Cała kultura popularna opiera się na schemacie. Kiedyś czytałam na zajęcia tekst naukowy o typach bohaterów i schematach fabularnych i choć nie pamiętam tytułu, autor wyklarował coś, co w sumie jest banalne, że jest określona ilość postaci i kombinacji fabuły, a każdy twór popkultury (w sensie popularny film, czy książka) kieruje się dokładnie tym samym tylko żongluje elementami. Założę się, że jest lista chwytów zapewniających powodzenie. Powieści o HP i tak te chwyty i schemat ozdabiają w ciekawy sposób. Czytałam w zamierzchłych czasach gimnazjum inne książki dla nastolatków, czy starszych dzieci i naprawdę niewiele z nich zostało mi w pamięci. Z tego wniosek, że nawet banałami trzeba umieć się posługiwać, no i wstrzelić się w odpowiednie czasy i gusta. Wiele szmir awansowało, będąc gorszymi od HP, bo jakoś wstrzeliło się w potrzeby danej grupy wiekowej w danym czasie.

Sama mam pod względem powieści Rowling listę zarzutów bardziej szczegółowych niż zarzut o schematyczność, czy podobieństwo do innych książek np. skoro Voldemort podzielił duszę na ileś części, to co by było, gdyby każda z nich w tym samym czasie, albo chociaż dwie jednocześnie, zostały wcielone/powołane do życia, czy byłoby ich dwóch? 

I co to za pomysł, że Ron otworzył Komnatę Tajemnic, naśladując wężoustego Harry'ego? Tak akurat udało mu się odtworzyć właściwy dźwięk. Albo: co za imbecyl wpadł na pomysł, żeby zmieniacz czasu dać trzynastolatce, żeby zdążyła na wszystkie zajęcia?! :D

I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... a Voldemort ostatecznie napadł na szkołę i pokonali go uczniowie. ;)

 

Myślę, że sentyment trzyma mnie przy tym świecie znacznie silniej niż dystansuje mnie wszelka krytyka... chociaż skłamię, gdy powiem, że nie raz nie wymieniam w głowie listy absurdów według Rowling, albo, że nie przeklinam ją za te przeklęte dziecka, czarne Hermiony i jakieś inne poprawnie politycznie odniesienia, masowy szał, który jakby celowo podsyca, ciągle przy tym mówiąc, że to ostatni raz, że koniec, a potem znowu, znowu, znowu. Złotej krowy się nie zabija? Chyba się nie zabija. Byle nie zaczęła silnie cuchnąć. Już ten swąd czułam, ale FZ trochę go rozwiało.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Cała kultura popularna opiera się na schemacie. Kiedyś czytałam na zajęcia tekst naukowy o typach bohaterów i schematach fabularnych i choć nie pamiętam tytułu, autor wyklarował coś, co w sumie jest banalne, że jest określona ilość postaci i kombinacji fabuły, a każdy twór popkultury (w sensie popularny film, czy książka) kieruje się dokładnie tym samym tylko żongluje elementami.

 

 

Myślę, że miał rację ;) Przynajmniej ciężko mi znaleźć coś co od schematów by odbiegało, a z literatury dla młodzieży czytałam sporo. Bardzo duży wpływ na literaturę dla młodzieży miały Igrzyska Śmierci, grupa autorów czerpała z tej trylogii pomysły garściami, co moim zdaniem, aż było niesmaczne xD Igrzyska ponoś też były oskarżone o plagiat Battle Royale. Jednak mam wrażenie, że Collins włożyła w swoje książki sporo od siebie i to co jej wyszło było sensowne (nie tak jak większość tego co inspirowało się Igrzyskami). Ups, rozpisałam się nie na temat xD

 

 

 

Wiele szmir awansowało, będąc gorszymi od HP, bo jakoś wstrzeliło się w potrzeby danej grupy wiekowej w danym czasie.

 

 

Na przykład Zmierzch.

 

 

I co to za pomysł, że Ron otworzył Komnatę Tajemnic, naśladując wężoustego Harry'ego? Tak akurat udało mu się odtworzyć właściwy dźwięk. Albo: co za imbecyl wpadł na pomysł, żeby zmieniacz czasu dać trzynastolatce, żeby zdążyła na wszystkie zajęcia?! 21x21http://forum.nightwish.pl/images/nw/smilies/laugh.png[/img]

Z tym Ronem to faktycznie bezsensu, powiem szczerze, że nawet o tym nie pamiętałam. Co do zmieniacza czasu, to zastanawiałam się, czemu ktoś nie cofną się w czasie i nie zabił Voldka, kiedy ten był jeszcze w powijakach. Dawniej miałam też trochę takich szczegółowych uwag, teraz już ich nie pamiętam ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Do czytania HP namówiła mnie mama. Miałam chyba 14 lat i podchodziłam do tego bardzo sceptycznie. Jednak mama się nie pomyliła - totalnie mnie to wciągnęło! Byłam w kinie na 6 ekranizacjach. Dwie pierwsze bardzo lubię, kolejne uważam za pomyłkę. Uczniowie na co dzień ubierający się w mugolskie ubrania... W ogóle brakowało mi tych smaczków z książek, kiedy czarodzieje nie potrafili odpowiednio dobrać garderoby :D No i Albus... W filmie ubiera jakąś poszarzałą szmatę, a w książkach był tak barwną postacią - nie tylko wewnętrznie, ale jego szaty też były bardzo kolorowe! Poza tym dodawanie do filmów czegoś, czego nie było w książce, podczas gdy pomijane są dość ważne jej fragmenty? Bez sensu. I gra aktorska głównego bohatera. Tai określiła to chyba najtrafniej - drewno.

 

Książki kocham wszystkie. Raz na rok czytam całą serię :D ciężko mi wybrać faworyta... Kiedyś bardzo brakowało mi quiddicha w części 4, ale później przestało mi to przeszkadzać. Przez długi czas "Zakon..." był moim ulubionym tomem, ale teraz... chyba wskazałabym "Insygnia...". Przy części 6 płakałam, jak Snape zabił Albusa. Ryczałam jak dziecko! To jedna z moich ulubionych postaci. Przeżywałam razem z bohaterami wszystko. Rozumiałam ich emocje, często mogłam się z nimi utożsamiać. Moim zdaniem pani Rowling stworzyła coś wspaniałego!

Co do "Przeklętego Dziecka"... Kupiłam z sentymentu, przeczytałam i... Kompletnie mi się nie podobało. Mam takie same odczucia jak Taj - nic się tam nie klei.

Najnowszego filmu jeszcze nie widziałam, ale chyba wybiorę się w najbliższym czasie do kina. Wiele osób go chwali, więc może warto ;)

Na pottermore weszłam tylko kilka razy z ciekawości. Nie odwiedzam strony zbyt często ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie pamiętam ile miałam lat, kiedy rozpoczęłam przygodę z HP. Na pewno mniej niż 7. Moja kuzynka pożyczyła mamie jakieś książki, a ja oczywiście od razu chciałam wiedzieć, co też mamusia wieczorami poczytuje. Capnęłam jej wtedy "Zakon Feniksa". I, o dziwo, całkiem nieźle mi się czytało, chociaż nie miałam żadnego wprowadzenia do historii. Doczytałam wtedy do momentu przesłuchania w Departamecie Tajemnic. Mama, widząc, że podoba mi się książka kupiła pierwszy tom specjalnie dla mnie. No i wsiąkłam kompletnie.

Przed wydaniem "Insygniów" miałam już za sobą lekturę wszystkich dostępnych tomów powieści. Czyli miałam prawie 10 lat. Pamiętam dobrze, jak kilka dni po premierze ostatniej części przygód Harry'ego leżałam chora w łóżku, a mama przyniosła mi świeżo kupioną książkę. ♥

I teraz wyjdzie ze mnie cała irracjonalność. Tak bardzo pokochałam świat wykreowany przez Rowling, że... nie lubię o nim rozmawiać. Naprawdę. Sama się sobie dziwię, że dodaję tutaj ten post. Jak ognia unikam innych fanów i dyskusji z nimi (jedyną dopuszczalną osobą, z którą mogę na ten temat porozmawiać jest moja mama. Razem poznałyśmy magię i razem w niej siedzimy). Jakoś drażnią mnie wszelkie dysputy na temat Pottera. Moje serduszko wtedy protestuje i krzyczy, że to jest jego i tylko jego sprawa i że nikt mnie nie zrozumie tak jak ja siebie rozumiem i w ogóle po co mi się ktoś przyczepia do Harry'ego no po co. Ale Was, Dreamerów szanuję, to i spróbuję z Wami o Harrym pogadać ;)

Tak samo jak nie potrafię dostrzec żadnych nieścisłości. Albo potrafię, tylko nie chcę. A jak ktoś się czegoś doszuka, to od razu mam kontrargument w zanadrzu. Bo odbieram to wszystko zbyt... osobiście. Jakby ktoś wchodził z buciorami w moje życie. Może to głupie, ale tak już mam i nie chcę tego zmieniać.

Podejrzewam, że to moje przewrażliwienie wynika z tego, że w dzieciństwie doświadczałam mało przyjemnych rzeczy i po prostu uciekałam do Hogwartu, budując sobie tam własną, bezpieczną przystań. Ale z drugiej strony, kto to wie. Może po prostu jestem dziwna. ;)

Co do filmów - lubię je. Oczywiście, nie będą nigdy tak dobre jak książka, brakuje w nich wielu smaczków. Chociaż przyznam, że płaczę za każdym razem, kiedy oglądam wspomnienia Snape'a w "Insygniach", podczas gdy czytając książkę, nie czuję aż takiego wzruszenia.  Coś dziwnego się też ze mną dzieje, kiedy słucham muzyki z "Kamienia filozoficznego". Cała drżę, a pod powiekami zbierają mi się łzy. Szczególnie na

i na
.

Nawet podczas szukania linków do posta jakoś dziwnie mi się w głowie zakręciło...

Żeby nie było, wymienię też kilka filmowych wad. Tak jak zauważyła Evi - co też oni zrobili z Albusa? Gdzie są jego szaty? Gdzie poczucie humoru? W filmach Dumbledore jest jakiś taki... smutniejszy i bardziej poważny. W ekranizacjach brakuje mi też wielu dowcipów Weasleyów, Stowarzyszenia W.E.S.Z., szkolnej kuchni... Mnóstwo rzeczy można odnaleźć wyłącznie w książkach. Nie zrozumiem ludzi, którzy mówią, że są fanami Pottera a znają tylko filmy ;/

A, no i oczywiście mam własny Potterowy rytuał. Co roku, w wakacje czytam całą serię jeszcze raz. Nie mam jednak zamiaru sięgać po "Przeklęte Dziecko". Dla mnie historia zamknęła się na "Insygniach Śmierci" i już niech tak zostanie. Nie martwię się też specjalnie, że PD w ogóle powstało. Wyparłam to ze świadomości, tak samo jak i wypieram się istnienia innych fanów xD

Po prostu utrzymuję przed samą sobą, że mój Potterowy świat jest taki, jakim go poznałam.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.