Jump to content
Arabesque

Wierzenia, mitologie, legendy

Recommended Posts

Jako, że przybył nam tu na forum kolejny entuzjasta różnorakich historii mniej lub bardziej prawdziwych, postanowiłam założyć ten wątek. Myślę, że będzie ciekawie ;)

Nie będziemy też robić offtopu gdzie indziej.

Wstawiam tutaj posty Błotnika, świetna robota ♥

 

Otóż nie lękajcie się smile.png Chrześcijaństwo tak naprawdę  jest religią propagującą strach, więcej mówi się o karze niż nagrodzie. Tylko lud wystraszony będzie pokorny. Tak więc Piekło sobie ewoluowało dostosowując się do czasów ale wciąż siejąc postrach.

W naszym języku słowo pochodzi od ... wiadomo-pieczenia. Natomiast Hell czy z niemieckiego Hölle, pochodzi od Nordyckiej bogini o imieniu Hel. Bogini, opiekunka zmarłych była tą, która chroniła i otulała zmarłych - nikt tam nikogo nie smażył...

 

Sama idea Piekła w chrześcijaństwie pochodzi głównie z mitologii/nauk greckich, nordyckich,perskich z których to pełnymi garściami czerpał judaizm.

Początkowo w judaizmie istniała spokojna kraina zmarłych,która przyjmowała bez wyjątków wszystkich - kraina ta nazywała się Szeol  ( z greckiego Hades )Z Szeolu się nie wracało. Pomysł zmartwychwstania pojawił się w II w.p.n.e (Księga Daniela - Stary testament) Jednak autor nie wyjaśnia kto wyjdzie z Szeolu, pisze tylko, że wielu zbudzi się, ale jedni do wiecznego życia, inni ku wiecznej hańbie. Niejaki Izajasz podchwytuje pomysł i mniej więcej w tym samym okresie pisze Apokalipsę a w niej "ożyją twoi umarli,zmartwychwstaną ich trupy"

 

OK...czyli jednak można się wykaraskać z Piekła.

No dobra, jak ktoś tam trochę nawywijał za życia to się wykaraska. Ale co z tymi na wskroś złymi?

I tutaj w roku 130 p.n.e. u żydów pojawia się dolina Hinnom ( z greckiego Gehenna) . Mamy tu już ognie piekielne, grozę, wieczne cierpienie i w ogóle przerąbane.  To tutaj trafiają ci najgorsi. Zaś Szeol staje się miejscem przejściowym - dla mniej złych i po odkupieniu win, śmiga się z niego prosto do  Edenu a stamtąd już prosta droga do zmartwychwstania.

Koszmar...już było tak dobrze a tu jakiś ogniowy Hinnom. Ale jak zwykle pojawia się światełko w tunelu i pojawiają się teorie wśród teologów, że ogień piekielny może oczyścić z grzechów i jednak można dać nogę z Hinnomu ( być może  w czasach inkwizycji z tego samego powodu tak chętnie palono te niedobre czarownice-to już moje domysły) Pewien rabin Akiba w końcu ogłasza, że 12-sto miesięczny pobyt w ogniu wymazuje winy.Mało tego...wpadają na rewolucyjny pomysł, że składanie jałmużny przez rodzinę zmarłego może skrócić jego pobyt w kolonii karnej hmmm znamy to prawda? smile.png

Jednak rabin Akiba nie jest taki spoko dla wszystkich - wolnomyśliciele i heretycy z Hinnomu nigdy nie wyjdą i basta. Na szczęście jest pewna grupa ludzi,która do Piekła nigdy nie trafi, ponieważ przeszli piekło już za życia. To ci,którzy cierpieli skrajną nędzę,nękanie  wierzycieli i chorujący na choroby podbrzusza. Inni w tym okresie dodają jeszcze nieszczęśników, którzy mieli złe żony. ???? Co oni jarali wtedy ???? laugh.png

 

OK to tyle z judaizmu a teraz przeskakujemy już w czasy Jezusa, który nota bene o Piekle niewiele mówił a większość z nielicznych wypowiedzi zostało włożone w jego usta w okresach późniejszych.

 

Lata lecą a teologowie wciąż wymyślają nowe brednie na temat Piekła co by niesfornych wiernych w ryzach utrzymać i nieco ograbić.

W XIV w.n.e prosty lud dręczy pytanie-ok ale kiedy się do tego piekła idzie ? Bo może rok po śmierci a może nigdy? Dylemat ten rozwiewa papież Benedykt XII i w roku 1336 w Konstytucji Pastoralnej ogłasza co następuje - zgodnie z wolą Boską idzie się zaraz po śmierci. Upss zonk,  a to pech sad.png

Dodatkowo w roku 1442 Sobór we Florencji ogłasza kto idzie do piekła - poganie, odszczepieńcy, heretycy no i naturalnie żydzi ( w tym okresie żydów już się oficjalnie i od dawna hejtuje)

 

Znów mijają lata, rozpoczęły się czasy zdobywców, wielkich odkryć i naganiania dzikich pogan na wiarę katolicką.

Teologowie zasiadając w swoich pałacach nagle zatroskali się o dusze niewiernych. No bo co z buszmenami , którzy nie uwierzyli, bo nie  mieli styczności z ewangelią? O nie !!! Ratujmy ich czym prędzej.

I tak w roku pańskim 1962-65 Sobór Watykański II ogłasza - no doooobra. Jak ktoś nie wiedział to też nie pójdzie do piekła.

To spowodowało głośne larum misjonarzy. Chwila panie Papież. Jak nikt nie idzie do piekła, to my zaraz robotę stracimy.

I tym sposobem pod koniec 1965 r wchodzi dekret który mówi, że mimo, że Ci niewierni nie trafią do piekła bo to przecież Bóg ich prowadzi, chociaż oni o tym nie wiedzą. To działalność misjonarska jest jak najbardziej na miejscu bo trzeba im o tym powiedzieć. Ufff no to wszystko gra.

 

No dobra a co z dzieciaczkami, które nie zdążyły się urodzić i ochrzcić ? Bez obaw i dla nich jest osobne piekiełko. Od czasów Augustyna (IV-V w.n.e.) panuje opinia, że dzieci również odczuwają ogień piekielny,choć nie tak dokuczliwy jak ci co sami są odpowiedzialni za swoje grzechy. Od mniej więcej XII w.n.e większość teologów głosi teorię, że nieochrzczone dzieci nie trafiają w otchłań piekielną, lecz na jego obrzeża, nazywane przedpiekłem. Jeszcze w XIX wieku nie było ustalone czy dzieci faktycznie tam cierpią. To oświecenie przyszło na teologów dopiero w XX w. i ogłosili, że są już pewni, iż dzieci nie cierpią. I dobrze, dziś każdy lubi dzieci a zwłaszcza kler wink.png 

Cofnijmy się jeszcze na chwilę do XVIII w.n.e gdzie niejaki Alfons z Liguori - autorytet w dziedzinie teologii rozważa czy kobieta powinna umrzeć dla dobra dziecka aby je ochrzcić. Po czym dochodzi do wniosku i ogłasza, że tak, naturalnie powinna umrzeć jak nie da rady inaczej uchronić dziecię przed piekłem.

Skądś to znamy ? smile.png

 

Tak więc jak widzicie, nie ma się czego obawiać. Piekło to wymysł ludzi zaślepionych wiarą, wciąż wymyślających i dopisujących kolejne brednie, tylko po to, żeby siać strach między ludźmi.

 

 

Tym razem mój post będzie dotyczył wierzeń  i pojmowania życia po śmierci dawnych Słowian, czyli przodków nas wszystkich, żyjących na tych ziemiach. Po co to piszę? Nie dla tego, że mam ochotę kogoś nawracać. Dziś, kiedy tak wielu zachwyca się kulturą starożytnej Grecji,Egiptu czy Skandynawską, mało kto wie, że mieliśmy identyczną. Oczywiście spisek Kościoła Katolickiego , który trwa od wieków, skutecznie nam tą wiedzę przysłania. I choć mamy XXI wiek to KK panicznie się boi owego tematu. Zapewne wielu z Was zna Odyna. Ale kto słyszał o Welesie ? Może kogoś mój post zainteresuje i postanowi zagłębić się bardziej w temat. Naturalnie informacje mogą się różnić od innych źródeł, ponieważ wiara i obrządki podlegały zmianom na przestrzeni wieków.

 

Pojmowanie świata

Słowianie dzielili świat na trzy światy - Prawia, Jawia i Nawia. Prawia czyli to co prawe  był to świat Bogów, Jawia, czyli to co nam się jawi, co widzimy - tutaj żyjemy. Oraz Nawia - podziemny świat, umarłych. Postrzegali świat jako ogromny dąb, Drzewo Świata (Drzewo Kosmiczne)  gdzie Prawia mieściła się w koronie, Jawia to pień, natomiast świat Nawii to korzenie. Nas w tym temacie interesuje oczywiście Nawia.

Panem w Nawii był Weles. Weles był bogiem umarłych. Wierzono, że  dusze (zwane dawniej Nawiami, Nawkami) wypasają się na jego pastwiskach, tym samy Weles był również bogiem bydła i innego inwentarza. To stąd wziął się Turoń wśród kolędników. Weles w ikonografii często przedstawiany jest z rogami.

 

Kraina umarłych mieściła się za rzeką, wejścia do niej strzegł wąż, zwany Żmijem. To dlatego  Słowianie wielką czcią otaczali dęby przy rzekach lub drzewa, spod których wypływały strumyki - wierzono, że woda ta wypływa z Nawii. Opisy Nawii są rożne.Raz opisuje się ją jako bezkresne łąki, innym razem jako bagna, gdzie po środku nich zasiada Weles.

Słowianie wierzyli w jeszcze jeden świat umarłych - Wyraj. Idylliczna kraina mieściła się w koronie drzewa i to do niej odlatywały ptaki na zimę.

 

Dusza.

Dawniej wierzyliśmy, że człowiek posiada dwie dusze. Dusza Dech - ta mieściła się w sercu i po śmierci szła na zawsze do Nawii by spotkać się z przodkami. To od niej  pochodzi określenie "wyzionąć ducha"

Druga dusza to Dusza Jaźń. Ta mieściła się w głowie i po śmierci szła do Wyraju. Ta dusza podlegała reinkarnacji i po pobycie w Wyraju wracała z powrotem na ziemię, niesiona przez ptaki, aby z pierwszym oddechem wejść w ciało kolejnego potomka z naszej rodziny. To właśnie stąd wzięła się legenda o tym, że bociany przynoszą dzieci smile.png

 

Duszom przodków oddawano szczególną cześć. Wierzono, że mogą pomagać rodzinie. Zostawiano dary dla nich, i stąd pochodzi zwyczaj zostawiania pustego miejsca przy stole wigilijnym. Dawniej było to miejsce nie dla wędrowca, ale dla naszych przodków. Bywało, że zastawiano dla nich cały, osobny stół. Natomiast siano pod obrusem była to ofiara dla Welesa.

Jednakowoż bywały dusze nieprzychylne ludziom - to np dusze topielców, samobójców czy poronionych dzieci, zwane Porońcami. Wierzono, że dusze takie błąkają się po ziemi i zmieniają  w demony. Co ciekawe  Wampir jak i samo to słowo pochodzi nie z Hollywood, ale z dawnej słowiańszczyzny i kiedyś brzmiało - Wąpierz.

 

Pogrzeb.

Słowianie urządzali pogrzeby ciałopalne. Zmarły zostawał spalony na stosie, gdzie wraz z dymem, Dusza Jaźń udawała się do Wyraju. Natomiast reszta popiołów zostawała pogrzebana w popielnicy i stamtąd Dusza Dech wędrowała do Nawii. Bywało, że kiedy umierała głowa rodu czy jakiś Kniaź, dobrowolnie na stos pogrzebowy szła również jego żona. Tą scenę możemy oglądać w filmie Stara Baśń - Kiedy słońce było bogiem.

Aby zmarły odszedł i nie chciał wrócić do świata żywych, nie znalazł drzwi do domu, ciało jego wynoszono przez okno, czasami podnoszono próg i zmarłego wynoszono pod progiem (w moim regionie - Wlkp, do dziś przetrwał  zwyczaj stuknięcia trumną o próg)  Bywało, że wbijano w próg nóż lub topór aby odciąć zmarłemu drogę powrotu. Z  drugiej strony, aby zmarły chronił chatę i oczyszczał gości, w jeszcze dawniejszych czasach, wysypywano garść popiołów zmarłego pod próg domu.

 

Cmentarze były usytuowane za rzeką lub jeziorem. Wierzono, że woda jest przeszkodą nie do zdobycia przez zmarłego. W okresach późniejszych, na pagórkach lub w kamiennych kręgach. Czasami nad urną kogoś ważnego usypywano kurhan.  

 

Po śmierci zmarłego, tak jak dziś urządzano stypę - dawniej zwaną tryzną lub strawą. Tryzna była ucztą zarówno dla ludzi jak i dla bogów. Wierzono,że im bardziej huczna stypa-tym przychylniejsi będą Bogowie dla zmarłego. Aby zmarły trafił w zaświaty należało odprawić aż 3 tryzny. Pierwszą po pogrzebie, drugą 40 dni po pogrzebie,bo tyle trwała wędrówka duszy do Nawii i trzecią rok po śmierci.

 

 

Najważniejszym świętem związanym z przodkami były dobrze znane, dzięki Mickiewiczowi - Dziady. Dawniej obchodzono dwa święta - Dziady jesienne i Dziady wiosenne. Do naszych czasów oprócz samego uczczenia pamięci o zmarłych, pozostał z dawnych rytuałów  zwyczaj zapalania zniczy. Dawniej rozpalano ogniska, te miały ogrzać dusze zmarłych, które przyjdą na wspólną ucztę z nami.  Na rozstajach dróg rozpalano również ogniska, aby dzięki nim zbłąkane dusze odnalazły drogę do Nawii.

 

Co do starych obrządków to nie mam jasności. Jedne źródła mówią, że ostatnie pochówki ciałopalne na naszych ziemiach pochodzą z XIII w. Inne, że nawet z XV w. W każdym razie jak by nie było, pewne jest, że jeszcze długo po przyjęciu chrztu w 966 stara wiara tkwiła w narodzie.

Najmłodszy pochówek ciałopalny z całym, wiernym rytuałem starosłowiańskim odbył się w 2013r w Rosji. Pochowano  żercę ( dawne,słowiańskie określenie kapłana) Dobrosława. Na pogrzeb zjechało ponad stu pogan. Uroczystość się udała. Niestety po wszystkim, część uczestników pogrzebu wylądowała w pierdlu smile.png

Jako, że sama interesuję się wierzeniami Słowian, to dodam jeszcze coś od siebie. Chociaż tak to zostało pięknie opisane, że w tym temacie już niewiele mogę powiedzieć. Chyba, że przejdziemy do innych bogów.

Otóż wpadłam kiedyś na opracowanie, które mówiło, że Welesa przedstawiano nie tyle z rogami, co pod postacią... czarnego kozła :devil: Poza pilnowaniem zmarłych, Weles miał kilka innych, ciekawych zajęć. Możliwe jest, że był również bogiem muzyki i poezji. Oprócz tego odpowiadał za przysięgi, magię i wszelkie zjawiska nadprzyrodzone.

 

Co do Dziadów - w ten obrzęd, jak i w Święto Godowe (nasze Boże Narodzenie) zmarłym zostawiano w ofierze posiłek. Ten zwyczaj zachował się do naszych czasów. Przykładem jest tutaj moja babcia, która zawsze na noc z 1 na 2 listopada zostawiała na stole kromkę chleba i szklankę wody "dla swoich rodziców". Kiedy byłam dzieckiem sprawiało mi to wielką frajdę, tym bardziej, że babcia... nadgryzała nieco ten chleb, żebym myślała, że moi pradziadkowie naprawdę przyszli się posilić :D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wow, dzięki Arabesque. Czuję się wyróżniony :)

 

Masz rację odnośnie Welesa,przedstawiano go też jako kozła, inne zwierze, lub starca z siwą brodą. Są też teorie, że to właśnie Weles został przerobiony na św. Mikołaja. Generalnie był prawdopodobnie bóstwem naczelnym i opiekuńczym, przypisywano mu też opiekę nad pracami rolniczymi - to zapewne miało związek z obrabianiem pola wołami. Był również zwyczaj po zakończonych żniwach, aby ostatni ścięty kłos zostawić na polu. Nazywano go brodą Welesa. I faktycznie, przysięgano na Welesa. Weles był również opiekunem wieszczów, więc wszystko się zgadza :)

 

Ładna tradycja z tym zostawianiem jedzenia dla zmarłych, nie słyszałem o tym. Wiem, że dawniej zostawiało się na noc strawę - kaszę, ser, mleko dla Domowika i innych bóstw domowych

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Arabesque

Pamiętam jak kiedyś wspominałaś o pomyśle stworzenia tego wątku. Przez jakiś czas go wyglądałem, ale uznałem, że masz inne sprawy na głowie. A jednak jest :) Będę tu zaglądał bo ciekawią mnie te klimaty.

Share this post


Link to post
Share on other sites

W takim temacie, nie sposób w okolicach 1 listopada wspomnieć o starosłowiańskich Dziadach.

Dziady każdy dobrze zna z Mickiewicza, lub kojarzy chociaż nazwę. Nie mam zamiaru opisywać tutaj rytuału ale przybliżyć samo święto i okres z nim związany.

 

Jak wiadomo, Dziady to czas, w którym dawni Słowianie (ale też Bałtowie)  oddawali szczególną cześć swoim przodkom. Dziś wiemy, że święto obchodzono kilka razy do roku - w niektórych rejonach  nawet 6 razy. Jednak dwa okresy obchodzenia święta występowały na całym terenie. To Dziady wiosenne i Dziady jesienne.

 

Słowianie wierzyli, że dzięki rytuałom dusze zmarłych odwiedzają świat żywych, odwiedzają swoje dawne domy i swoje rodziny.  Należało więc, w tym okresie zachować szczególną ostrożność. Zabronione było wykonywanie gwałtownych ruchów, z umiarem używano ostrych narzędzi. Zakazane było również np. wylewanie wody przez okno. W tym szczególnym okresie,kobiety wstrzymywały się od szycia czy tkania. Wszystko to, żeby dusze nie zaplątały się w nici, nie zostały oblane nieopatrznie wodą lub zostały skaleczone. Aby się mogły posilić, nie sprzątano resztek jedzenia po posiłkach.

 

Żeby dusze nie zgubiły się w wędrówce do świata żywych i później  spokojnie trafiły do Nawii (krainy umarłych), rozpalano na rozstajach dróg ogniska zwane grumadkami. Także na cmentarzach rozpalano ogniska. Oprócz wskazania drogi, miały one za zadanie ogrzać przybyłe dusze ale też zatrzymać złe duchy, przed przedostaniem się do świata żywych. Aby duchy przodków mogły się obmyć, w niektórych regionach stawiano specjalne sauny. Do ogniska, w formie ofiary wlewano miód, wrzucano jedzenie lub zioła. Spuścizną po tych starych tradycjach są znicze, które my zapalamy dziś na grobach.

 

Zmarli dosłownie byli zapraszani do wspólnego ucztowania. Robiło się to zarówno na grobach jak i w domach. Same obchody były zdecydowanie radośniejsze niż obecnie. Na groby znoszono pożywienie, którym dzielono się ze zmarłymi - ten zwyczaj w niektórych regionach polski przetrwał aż do początku XX wieku. Wspólnemu ucztowaniu, w trakcie odprawiania rytuałów towarzyszyły również  tańce ,aczkolwiek wszystko z zachowaniem szacunku i  wspomnianą wcześniej ostrożnością.

 

W okresie Dziadów, szczególnymi względami cieszyli się żebracy, zwani właśnie dziadami. Obdarowywano ich wtedy licznymi datkami, jedzeniem i dobrami materialnymi. Wszystko dlatego, że wierzono iż dzięki nim można nawiązać kontakt ze zmarłymi, niekiedy wierzono, że to sami zmarli pod postacią żebraka odwiedzają swoje rodziny.

 

Dla wielu ludzi Święto Zmarłych to czas koniecznego przymusu, korków na drogach i walki w przedarciu się na cmentarz. Ale jak widać - nic to, w porównaniu z tym ile wysiłku w obchody wkładali nasi przodkowie :)

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

O, właśnie! Warto dowiedzieć się czegoś więcej o naszej rodzimej tradycji. Swoją drogą, to nie przypadek, że katolickie Wszystkich Świętych przypada akurat w tym samym czasie co dawne obchody Dziadów jesiennych. To kolejny przykład adaptowania pogańskich obyczajów tak, aby wpasowały się w chrześcijański świat.

Należy też wspomnieć, że u Słowian bardzo ważną rolę odgrywał kult przodków. Nie było tak, że zmarłym zapalało się raz do roku lampkę i odklepało pacierz nad grobem (jak to coraz częściej bywa, niestety). Wierzono, że członkowie rodziny nadal gdzieś są i czasem nam pomagają. Często zwracano się do nich po radę bądź powierzano coś w opiekę. U nas tę funkcję przejęli poszczególni święci odpowiedzialni za dane sprawy. 

Do kultu przodków wrócimy jeszcze w grudniu, przy okazji Szczodrych Godów ;)

A skoro jesteśmy przy Dziadach, to pomówmy jeszcze o tym, jak to w ogóle było wtedy ze śmiercią. Mam na myśli obrządki pogrzebowe, oczywiście :)

Duszę ludzką wyobrażano sobie jako ptaka, motyla, pszczołę, świetlika... Jako stworzenie latające. :)

Oprócz tych wszystkich milutkich rzeczy, dusza mogła też stać się widmem, czyli upiorem. Działo się tak, gdy ciało nie zostało odpowiednio pochowane (spalone). Dlatego też wraz z wkroczeniem chrześcijaństwa na nasze ziemie, nasiliła się wiara we wszelakiej maści wampiry. 

Wedle relacji Thietmara, słowiański pogrzeb wyglądał tak:

"Palą oni swych zmarłych, ponieważ czczą oni ogień. Po pogrzebie każdego męża, którego palono na stosie, obcinano głowę jego żonie i w ten sposób dzieliła jego los po śmierci."

 

Już spieszę z wyjaśnieniem. To nie tak, że obowiązkowo każda wdowa musiała podążyć za mężem. To była rzadka praktyka i występowała na obszarach, gdzie ludność słowiańska przenikała się ze skandynawską. Generalnie chodziło o to, że szanujący się chłop w zaświatach też musiał mieć żonę, no bo jak to tak.

Oprócz tego wyposażano zmarłego w przedmioty codziennego użytku i ubierano go w odświętne szaty. Oczywiście, na taki splendor mogli sobie pozwolić tylko zamożniejsi. Nikt nie spaliłby potrzebnych w domu przedmiotów, jeśli nie miałby szansy zaopatrzyć się w inne. 

Po spaleniu zmarłego prochy zsypywano do glinianego naczynia, tak zwanej "popielnicy", a następnie zakopywano. Później (około III wieku n.e.) pojawiły się też kurhany, przykrywające cały stos.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 To kolejny przykład adaptowania pogańskich obyczajów tak, aby wpasowały się w chrześcijański świat....

 

Wedle relacji Thietmara, słowiański pogrzeb wyglądał tak:

"Palą oni swych zmarłych, ponieważ czczą oni ogień. Po pogrzebie każdego męża, którego palono na stosie, obcinano głowę jego żonie i w ten sposób dzieliła jego los po śmierci."

 

 

 

Masz rację. Dodać trzeba,że  wszystkie święta i często kształt ich obchodów jaki znamy w chrześcijaństwie, zostały przejęte od naszej rodzimej religii. Od tak ważnych jak np Wielkanoc a skończywszy na mniej wyniosłych jak Matki Boskiej Zielnej czy Gromnicznej. Kościół wiele lat walczył również z topieniem Marzanny hehe. Zamiast niej z wież kościołów zrzucano kukłę Judasza. No ale....się nie przyjęło w narodzie :) Również kościoły i sanktuaria  jak Jasna Góra stoją na miejscu dawnych pogańskich świątyń. 

 

A Thietmara to trzeba traktować trochę z przymrużeniem oka. Jako, biskup  postrzegał i opisywał pogan niezbyt obiektywnie. Ogólnie Polacy byli dla niego ludźmi gorszego sortu natomiast Niemcy narodem wybranym hmmm to chyba jakiś ich kompleks ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.