Szczerze mówiąc, trudno mi wybrać najmniej lubiany album NW, bo na dobrą sprawę lubię je wszystkie (AFF uwielbiam ♥). W każdym znajdę coś co mi się podoba. Dlatego, jeśli mam wybrać płytę, którą uważam za najgorszą, muszę się posłużyć kryterium "jest w niej coś co lubię, ale w porównaniu do innych albumów, tego cosia jest tu mniej".
I kiedy się nad tym zastanawiałam, to doszłam do wniosku, że najmniej przypadł mi do gustu...
*słyszę zdziwione westchnienia i gniewne pomruki*
Oceanborn. Tej płyty słucham najrzadziej ze wszystkich z dorobku NW. Jest jakaś taka... przyciężka, przeładowana. Chcieli się popisać swoimi umiejętnościami i przedobrzyli. I głos Tapio mnie drażni.
Możecie już rzucać kamieniami c: