Jump to content
Sign in to follow this  
Lucid Dreamer

O muzyce

Recommended Posts

Jest coś czego nigdy nie zdołałem polubić w muzyce a mianowicie zbyt krótkie utwory... Jak zauważyłem jakiś czas temu niektóre,pierwsze płyty zespołów trwają zaledwie lekko ponad dwie minuty bądź też nie całe.. Do mnie przyzwoita długość to zaczyna sie od ponad 3 minut w górę,nie wiem czemu kiedyś takie utwory nagrywali... Zależało to od sprzętu obecnego w tamtych czasach czy od czegoś innego? : P Przykład większość numerów Presleya :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

W sumie nie wiem, gdzie to napisać, ale że nie mamy tematu do takich ogólnomuzycznych dyskusji i refleksji na różne tematy związane ze światem muzyki, więc niech będzie tu.

 

Moonlight wraca na scenę :D. Po blisko 10 latach. Jeden z najważniejszych polskich zespołów w latach 90-tych i na przełomie wieków. Zaczynał od gothic metalu podobnie jak Closter czy Artrosis, ale potem popłynął nawet w trip hop czy elektronikę. Jestem bardzo ciekaw, bo Maja Konarska to była jedna z moich ulubionych wokalistek w dawnych czasach

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ktoś jeszcze w ogóle gra np. black metal z klasycznym wokalem?

 

W zapodaj nutę raczej nie dyskutujemy, więc tu odpiszę. To interesująca kwestia ponieważ black metal (oraz death metal) to jedyne dwa podgatunki metalu, w których wokal jest jednym z czynników determinujących przynależność do danego stylu (we wszystkich innych nie jest). Zatem bardzo prosta zasada: black – skrzek, death – growl.

 

Oczywiście typ riffów, sposób ich grania, brzmienie, a nawet image i otoczka też mają znaczenie przy określaniu gatunku. Jednak w sytuacji, gdy w ostrym black metalowym utworze zaczyna się partia śpiewana, to od razu się mówi, że to black z wpływami czegoś tam (heavy, symphonic, gothic, progressive, folk itp.). I ten brak skrzeczącego wokalu jakby "wyjmuje" od razu utwór z black metalowego stylu, przesuwając go w inną szufladkę. No przyznam się szczerze, ze ciężko mi sobie przypomnieć album, który byłby całkowicie śpiewany i zaliczał się do blacku (albo deathu), choć takich, które mają wokal przeplatany, mieszany, czyli skrzek/ growl plus śpiew, to jest wiele.

 

Natomiast spotkałem się z sytuacją odwrotną, czyli albumem zupełnie bez gitar, a mimo to klasyfikowanym jako black metal. Mowa o polskim Profanum, gdzie na tle perkusji i klawiszy mamy blackowy skrzek i jak widać to wystarczyło, żeby być kapelą black metalową. W wydaniu folkowym jak kapela gra okołoblackowe riffy i jest czysty głos, to się automatycznie robi viking metal. Innymi słowy, "śpiewany black" to oksymoron, coś takiego nie istnieje w praktyce.

 

Oczywiście pierwsza fala black metalu, czyli ta powstała w latach 80-tych (Venom, Bathory, w Polsce – KAT) była częściowo śpiewana. Ale wynika to z faktu, że muzycznie to był bardziej ostry heavy/speed/thrash niż black, tyle że miał taki image i otoczkę i wtedy to nazywano black metalem.

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ktoś jeszcze w ogóle gra np. black metal z klasycznym wokalem?

 

W zapodaj nutę raczej nie dyskutujemy, więc tu odpiszę. To interesująca kwestia ponieważ black metal (oraz death metal) to jedyne dwa podgatunki metalu, w których wokal jest jednym z czynników determinujących przynależność do danego stylu (we wszystkich innych nie jest). Zatem bardzo prosta zasada: black – skrzek, death – growl.

 

Oczywiście typ riffów, sposób ich grania, brzmienie, a nawet image i otoczka też mają znaczenie przy określaniu gatunku. Jednak w sytuacji, gdy w ostrym black metalowym utworze zaczyna się partia śpiewana, to od razu się mówi, że to black z wpływami czegoś tam (heavy, symphonic, gothic, progressive, folk itp.). I ten brak skrzeczącego wokalu jakby "wyjmuje" od razu utwór z black metalowego stylu, przesuwając go w inną szufladkę. No przyznam się szczerze, ze ciężko mi sobie przypomnieć album, który byłby całkowicie śpiewany i zaliczał się do blacku (albo deathu), choć takich, które mają wokal przeplatany, mieszany, czyli skrzek/ growl plus śpiew, to jest wiele.

 

Natomiast spotkałem się z sytuacją odwrotną, czyli albumem zupełnie bez gitar, a mimo to klasyfikowanym jako black metal. Mowa o polskim Profanum, gdzie na tle perkusji i klawiszy mamy blackowy skrzek i jak widać to wystarczyło, żeby być kapelą black metalową. W wydaniu folkowym jak kapela gra okołoblackowe riffy i jest czysty głos, to się automatycznie robi viking metal. Innymi słowy, "śpiewany black" to oksymoron, coś takiego nie istnieje w praktyce.

 

Oczywiście pierwsza fala black metalu, czyli ta powstała w latach 80-tych (Venom, Bathory, w Polsce – KAT) była częściowo śpiewana. Ale wynika to z faktu, że muzycznie to był bardziej ostry heavy/speed/thrash niż black, tyle że miał taki image i otoczkę i wtedy to nazywano black metalem.

 

Co do gatunków to się średnio znam, ale ostatnio własnie zastanawiałam się czy ktoś robi coś takiego jak ciężka jak sam diabeł muzyka i klasyczny wokal. Teoretycznie mógłby, bo w muzyce dzieje się dosłownie wszystko (metal z operowym wokalem? Why not? :>).

Muzyka, którą zaliczylibyśmy do blacku + klasyczny wokal nie robi z utworu np. viking metalu, bo przy viking metalu ważny jest też tekst. A znowu żeby nazwać black z klasycznym wokalem blackie z wpływami symphonic, to musiałaby gdzieś tam w tle być orkiestra lub chociaż jakieś smyczki czy coś.

 

Znowu jeśli chciałabym posłuchać sobie czegoś ciężkiego i zwykłego śpiewanego wokalu, to podchodziłoby to już (jak dla mnie) pod doom albo prog (chociaż wydaje mi się, że prog jest trochę lżejszy niż doom), więc lepiej czegoś takiego szukać pod hasłem 'doom', a nie black...

Share this post


Link to post
Share on other sites

O viking metalu pisałem tylko w kontekście zakorzenionych w blacku grup folkowych. Chyba sobie sama odpowiedziałaś, bo ja pisałem wyłącznie o black metalu, a Ty chyba miałaś na myśli ogólnie coś ciężkiego (i faktycznie doom czy thrash mogą być cięższe od blacku, który jest agresywny, ale ciężarem zazwyczaj nie grzeszy).

 

Co do gatunków to się średnio znam, ale ostatnio własnie zastanawiałam się czy ktoś robi coś takiego jak ciężka jak sam diabeł muzyka i klasyczny wokal. Teoretycznie mógłby, bo w muzyce dzieje się dosłownie wszystko (metal z operowym wokalem? Why not? :>).

 

No jasne, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić taką diabelsko ciężką płytę i śpiewać na niej operowym głosem. Tylko że to nie będzie już black metal. Nawet jeśli będzie miał riffy o blackowym wyrazie. Jeśli nie dałoby się tego upchnąć w jakimś konkretnym metalowym podgatunku, to zostałoby coś takiego zaklasyfikowane jako avant-garde metal, ewentualnie z użyciem innego określenia intergatunkowego. Ponieważ określenia: awangardowy, progresywny, eksperymentalny, nie są związane z jakimś konkretnym rodzajem riffów czy poziomem ciężaru, równie dobrze mogą posiadać riffy pochodzące z blacku.

 

Są w ogóle takie grupy, które mają korzenie w black metalu, nie rezygnując z pewnych elementów muzycznych blacku, zaczynają śpiewać, wtedy wchodzą w inną przegródkę od razu. Zresztą sam śpiew zawsze umelodyjnia trochę muzykę, bo śpiewać trzeba do czegoś, czyli jakoś te linie wokalne trzeba ułożyć, więc to nie może być zupełnie kakofoniczna sieczka.

 

Reasumując, jeśli płyta jest całkowicie śpiewana, to automatycznie wyklucza to klasyfikowanie albumu jako black metal. Zgadzam się w pełni, że może powstać najcięższa płyta świata, mordercza rzeźnia, która jest śpiewana klasycznie. Tylko że ona nie będzie tagowana jako black metal, będzie po prostu czymś innym. :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Życzenie Ali z zapodaj nutę podsunęło mi myśl, że może warto napisać bliżej, czym metal neoklasyczny jest, a czym nie jest (aby nikt nie miał problemów z wrzuceniem czegoś do zabawy).

 

Zatem metal neoklasyczny to po prostu połącznie metalu z klasyką (głównie barokiem) – żeby nie było tak prosto – to w przeciwnieństwie do metalu symfonicznego nie opiera się na symfonice i dodatkowych instrumentach, tylko na klasycyzującej grze gitary lub gitary i keyboardu. Oczywście oba style mogą współistnieć u danego wykonawcy vide Rhapsody. Niemniej dwie główne cechy charakterystyczne to:

 

1) klasycyzująca gra gitary lub gitary i keyboardu, szczególnie solówki

2) zaawansowane utwory, wysokie umiejętności techniczne muzyków

 

Znamienni dla tego stylu są gitarzyści – wirtuozi, którzy od swojego nazwiska tworzą bandy (Malmsteen, Becker, Impellitteri, Michael Angelo Batio, Uli Jon Roth).

Neoclassical metal często przybiera też postać power metalu (Rhapsody, Versailles, Dark Moor, At Vance, niektóre rzeczy Blind Guardian) bądź metalu progresywnego (Symphony X, Adagio, Trans-Siberian Orchestra). Może się również zdarzać w zwykłym heavy metalu jak Rhandy Rhoads na płytach Ozzy Osbourne’a.

 

Oczywiście inni wykonawcy też nieraz mają jakieś utwory w tym stylu, choćby Stratovarius, Children of Bodom (tak, tak – Alexi Laiho gra sporo klasycyzujących pasaży), a nawet początkowe rzeczy Amberian Dawn. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mówiło się, że zagładę nuklearną przeżyją tylko Lemmy i karaluchy. Jednak Lemmy pożegnał się z tym światem, a wydawało się, że jeszcze pogra.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.