Jump to content
Piotrek

Co teraz czytamy?

Recommended Posts

John Emsley - galeria cząstek.

Ciekawa książka o substancjach towarzyszących nam w życiu codziennym.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja akuratnie skończyłam czytać (po raz drugi) "Mistrza i Małgorzatę" - tym razem na spokojnie, bez nerwów, towarzyszących przerabianiu wszystkich lektur szkolnych i... wciąż jestem zdania, że powieść Bułhakowa to absolutny majstersztyk pod każdym względem i jedno z moich najbardziej ukochanych dzieł literackich. Wspaniały jest ten czarny humor, ta drwina, cała ta symbolika, kreacja bohaterów i w ogóle sposób budowania akcji. Absurd i fantastyka! Pozostaję pod urokiem i pod olbrzymim wrażeniem wirtuozerii tej powieści i wiem, że jeszcze nieraz do niej wrócę, bo ona za każdy razem zdaje się lepsza, bardziej zaskakująca i pełniejsza. :-D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja akuratnie skończyłam czytać (po raz drugi) "Mistrza i Małgorzatę" - tym razem na spokojnie, bez nerwów, towarzyszących przerabianiu wszystkich lektur szkolnych i... wciąż jestem zdania, że powieść Bułhakowa to absolutny majstersztyk pod każdym względem i jedno z moich najbardziej ukochanych dzieł literackich. Wspaniały jest ten czarny humor, ta drwina, cała ta symbolika, kreacja bohaterów i w ogóle sposób budowania akcji. Absurd i fantastyka! Pozostaję pod urokiem i pod olbrzymim wrażeniem wirtuozerii tej powieści i wiem, że jeszcze nieraz do niej wrócę, bo ona za każdy razem zdaje się lepsza, bardziej zaskakująca i pełniejsza. :-D

 

Całkowicie się zgadzam. Tylko, że ja czytałam Mistrza jakieś cztery, może pięć razy. To jedyna książka, którą byłam w stanie przeczytać więcej razy niż jeden i się nie znudzić przy kolejnym razie.

Genialna postać Wolanda, który, jak mówi cytat na początku ksiązki, "jest tą siłą, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.".

Umiejętność bawienia się absurdem, żartem, ironia, Bułhakow opanował mistrzowsko, tak jak napisałaś.

Ale mnie podoba się ta powieść jeszcze z jednego powodu. Z powodu najgenialniejszej kreacji wątku miłosnego, na jaki udało mi się w literaturze trafić. Żadnych łzawych miłości i romansów typu 'Łojezu, jesteśmy tak biedni, samotni i opuszczeni, nie możemy być razem, łojezu.". Mistrz i Małgorzata to za wysoki poziom, Bułhakow by nam tego nie zrobił. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja "Mistrza i Małgorzatę" zaczęłam, potem przestawiłam się na lektury konkursowe i szkolne na jakiś czas, a teraz po przenosinach do innego pokoju nie mogę tej książki znaleźć, kamień w wodę po prostu ;-; Tęsknię za nią... Tak chciałam ją przeczytać ;-;

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Całkowicie się zgadzam. Tylko, że ja czytałam Mistrza jakieś cztery, może pięć razy. To jedyna książka, którą byłam w stanie przeczytać więcej razy niż jeden i się nie znudzić przy kolejnym razie.

Genialna postać Wolanda, który, jak mówi cytat na początku ksiązki, "jest tą siłą, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.".

Umiejętność bawienia się absurdem, żartem, ironia, Bułhakow opanował mistrzowsko, tak jak napisałaś.

Ale mnie podoba się ta powieść jeszcze z jednego powodu. Z powodu najgenialniejszej kreacji wątku miłosnego, na jaki udało mi się w literaturze trafić. Żadnych łzawych miłości i romansów typu 'Łojezu, jesteśmy tak biedni, samotni i opuszczeni, nie możemy być razem, łojezu.". Mistrz i Małgorzata to za wysoki poziom, Bułhakow by nam tego nie zrobił. :)

 

Wątek miłości w "Mistrzu" był optymalny i zaskakujący; nie cukierkowy, nie przejaskrawiony i niezbyt dramatyczny. Osobiście był mi raczej obojętnym, ale, o czym należy wspomnieć, nie irytował mnie, a to się czasem zdarza, gdy mam do czynienia z wątkiem miłosnym w powieści.

Bułhakow, jak wspomniałam, wspaniale wykreował bohaterów i mam nawet faworytów wśród bohaterów "Mistrza", którymi są: Woland, Fagot i Behemot. Ogólnie świta Wolanda to doskonały gabinet osobowości; każdy ze świty był oryginałem samym w sobie, a w zestawieniu tworzyli bardzo kunsztowny, absurdalnie komiczny obrazek.

Jednak wymieniona przeze mnie trójka to zdecydowanie najciekawsze osobowości: Woland - ze swoją tajemniczością, dumą i imponującą wiedzą, Fagot - ze swoimi figlami i złośliwościami, całą tą dramatyczną otoczką i Behemot - fałszywy, puchaty oszust i kombinator, a także "stworzenie starożytne i nietykalne". To zdecydowanie jedne z moich ulubionych postaci literackich w ogóle. Sprytni, bystrzy i zabawni!

Zazwyczaj nie przepadam za tak wszechogarniającym komizmem i absurdem w książkach, jaki występuje w "Mistrzu", ale Bułhakow stworzył wspaniały obrazem posługując się groteską - każdy abstrakcyjny żart miał jakiś logiczny powód, wszystko było elementami układanki.

Taak... "Mistrz" to jedna z tych książek, która zasługuje, żeby ją przeczytać choćby i sto razy, a ja wątpię, czy udałoby mi się nią znudzić nawet po tysięcznym. :-D

 

A ja "Mistrza i Małgorzatę" zaczęłam, potem przestawiłam się na lektury konkursowe i szkolne na jakiś czas, a teraz po przenosinach do innego pokoju nie mogę tej książki znaleźć, kamień w wodę po prostu ;-; Tęsknię za nią... Tak chciałam ją przeczytać ;-;

 

Ostatecznie można ją wypożyczyć z biblioteki, albo przekopać dom w poszukiwaniu zguby, bo naprawdę dla tej książki - warto! ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Obecnie czytam Amerykańscy Bogowie - Gaimana , Kamienie na szaniec (przerabianie lektur na koniec roku :P ) i Mechaniczny Książę - Clare ( przeczytałam pierwszą cześć Darów Anioła i odkryłam że istnieje prolog składający się z trzech książek Lol ) .

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Obecnie czytam Amerykańscy Bogowie - Gaimana , Kamienie na szaniec (przerabianie lektur na koniec roku :P )

 

Bardzo bym chciała przeczytać "Amerykańskich Bogów" i mam nadzieję się niedługo za nich zabrać... jak tylko gdzieś dorwę! Daj znać, czy warto! :D

O, a "Kamienie na szaniec" to jedna z tych lektur z gimnazjum, którą bardzo pozytywnie wspominam. Muszę kiedyś doń wrócić.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Obecnie czytam Amerykańscy Bogowie - Gaimana , Kamienie na szaniec (przerabianie lektur na koniec roku :P )

 

Bardzo bym chciała przeczytać "Amerykańskich Bogów" i mam nadzieję się niedługo za nich zabrać... jak tylko gdzieś dorwę! Daj znać, czy warto!

 

Amerykańskich Bogów przeczytałam w oryginale i bardzo polecam. W tłumaczeniach wiele ginie, a bardzo lubię styl Gaimana.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czytam "Ostatni statek z planety Ziemia", książkę podrzuconą, a jakżeby inaczej, przez tatę. Bo sama to bym jakiegoś starocia sci fi z domowej półki nie wykopała. Zaczyna się ciekawie. "Ta dziewczyna była jak pierwiastek z minus jeden!" albo "Podszedłem przyjrzeć się jej frontowej geometrii" (cytuję z pamięci, więc pewnie niedokładnie) - czyli jak zakochuje się student matematyki :happy:

Share this post


Link to post
Share on other sites

"Ta dziewczyna była jak pierwiastek z minus jeden!"

 

Znaczy... Urojona? :D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Urojona kobieta :> Na szczęście mi liczby urojone kojarzą się głównie z opowiadaniem Lema o smokologii, nauce o smokach, które, jak wiadomo, nie istnieją, ale nie istnieją na różne sposoby, bo są smoki urojone, ujemne i jeszcze jakieś tam. A nie z lekcjami matematyki. :3

Była jak... jak coś nieistniejącego? Nierealnego? No, jak pierwiastek z minus jeden! :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

"Korzenie niebios" czyli pierwsza nierosyjska książka osadzona w uniwersum "Metro 2033", w którym niemal cały świat został zniszczony w wojnie, powierzchnią zawładnęły mutanty, a jedyni ludzie którzy ocaleli to ci, którzy schronili się pod ziemię.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem czy to właściwy temat na tego typu temat, ale jakbyco, to ktoś dobry przeniesie, prawda? : )

 

Bardzo fajny artykuł na Lubimyczytać, pewnie większość ludzi, która lubi ich stronę na facebooku, już na niego trafiła.

 

http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/publicystyka/4096/dorosli-i-ksiazki-dla-mlodziezy

 

Czy dorośli powinni czytać ksiązki dla młodzieży? Mam wrażenie, że autorce chodzi tu głównie o trzydziesto- do czerdziestoletnie matki polki, które siedzą w domu kiedy ich dziecko jest w przedszkolu i przebijają się przez "Zmierzch" albo czytają po kryjomu Greya.

Oczywiście to nie jest literatura dla nich, ale nie chcą sięgnąć po nic poważniejszego, bo literatura młodzieżowa jest prosta.

No właśnie. Bo jest stworzona dla młodzieży. Jest płytka, zawiera w sobie masę rzeczy, z których my dorośli (tak, my. Mam 19 lat, ale ciiicho) już się śmiejemy. Czyli wielce dojrzałe romanse z gimnazjum czy wzniosłe rozmyślania egzystencjalne w wieku lat trzynastu.

 

Co myślicie na ten temat? Może jesteście za zasadą 'Niech czytają co chcą, byle coś czytali"?

Share this post


Link to post
Share on other sites

No rety! Ot to dylemat?! Co za bzdury? Niech każdy czyta co chce:)

Literatura dla młodzieży ma fundamentalne znaczenie w życiu dorosłego człowieka i to z psychologicznej strony. Pełni rolę odmładzającą duszę, uświadamiają jak funkcjonują młode dusze i jak widzą świat etc.

Niejednokrotnie spotkałam się z podobną dyskusją, że nie wypada żeby starsi byli "wyluzowani" i np. słuchali metalu itd. Tzn ,że co? że młodym nie wypada żeby słuchali klasyki?

Może i literatura młodzieżowa jest prosta, ale te 30letnie Matki Polki właśnie potrzebują takiego luzu między pełnionymi obowiązkami?:)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ach, ludzie zbyt często robią z igły widły i pozornie błahe kwestie rozdmuchują do niebotycznych rozmiarów. Myślę, że autorka artykułu siliła się na oryginalność, pisząc o tym, bo tak wiele zostało już powiedziane, że trzeba sięgać po co bardziej kontrowersyjne i udziwnione kwestie, żeby przyciągnąć uwagę czytelników.

A kwestia ta jest przecież raczej prosta i nie ma nad czym debatować!

Czy dorośli powinni, czy też może nie powinni czytać literatury młodzieżowej?

Więc tak, nie wszyscy dorośli ludzie są domorosłymi filozofami, mędrcami i są w stanie z pożytkiem dla umysłu czytać bardziej skomplikowana literaturę. Po co na siłę czytać wybredne dzieła, skoro nic się z nich nie pojmuje? Po co na siłę przetrenowywać zmęczony troskami dnia codziennego umysł? Dorośli czytają książki dla młodzieży, żeby odpocząć, żeby się zdystansować od trosk, a może i po to, żeby lepiej zrozumieć swoje pociechy.

Książki są dla ludzi, a każdy czyta takie jakie chce. Nie zrobisz z przeciętnej gospodyni domowej wielkiego filozofa, choćbyś chciał! To nierealne. Nie można ludzi zmuszać, żeby czytali ambitniejsze książki. Jedni robią to całe życie, inni nigdy nie przebiją się przez pierwszy rozdział jakiś wyszukanych traktatów filozoficznych. Przecież i literatura dla dorosłych bywa płytka i prosta - jak choćby te groszowe romansidła dla stęsknionych miłości i romantyzmu kobiet. Niekiedy książka dla młodzieży jest bardziej zawiła, mądrzejsza i dotyka sedna egzystencji, lepiej i trafniej niż tzw. "ambitniejsza literatura". W końcu, zarówno młodzieżówki, jak i książki dla dorosłych (mówię o tych ambitnych) w gruncie rzeczy sprowadzają się do tych samych problemów i kwestii, ale przedstawiają je innymi słowami. Średnio bystry robotnik budowlany lepiej pojmie intrygi dobra i zła, czy filozoficzne rozmyślania, gdy się mu je przedstawi w prostej formie, bo zbyt zawiłe słownictwo tylko namąci mu w głowie i jeszcze sprawi, że pojmie coś opacznie. Prawda jest jedna: na świecie są różni ludzie, dysponujący różnymi możliwościami intelektualnymi; jedni wolą ambitne dzieła, inni mniej, jeszcze inni czytają i takie, i takie wedle humoru, uznania, czy chęci.

Nie ma co kogo zmuszać, czy tłumaczyć mu, że jest za stary na "Zwiadowców".

Ludzkiej psychiki i natury nie ma co zmieniać, jeżeli sam człowiek sobie tego nie życzy.

Cieszmy się, że czytają w ogóle. Możemy też próbować delikatnie podsuwać im ambitniejsze dzieła, bo może w nich zasmakują, ale może też być, że nie. Przecież nikogo nie wolno zmuszać.

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites
Huffington Post” jednak zauważa, że wielu dorosłych sięga po książki młodzieżowe po to, aby poczuć nostalgię. Ta zaś przynosi wymierne korzyści. Przeciwdziała samotności, nudzie i zmartwieniom. Sprawia, że ludzie odnoszą się do siebie bardziej przyjaźnie. Pary zbliżają się do siebie, kiedy dzielą nostalgiczne wspomnienia. Czytając więc proste historie, w których zwycięża miłość, sprawiamy, że odradzają się w nas wspomnienia nastoletnich lat, czasów, w których wszystko zdawało się bardzo jednoznaczne i kategoryczne.

 

O,to, to!

 

Poza tym większość tego, co chciałam napisać zostało już napisane. Zgadzam się, że każdy powinien czytać to, co lubi. Autorka tekstu stwierdza, że w życiu powinno chodzić o coś więcej niż przyjemność, a ja się nie zgadzam! W życiu powinno chodzić przede wszystkim o przyjemność! Filmy, książki muzyka - wszystko to powinno sprawiać nam przyjemność. Nie ma co się zmuszać. Zawsze warto spróbować czegoś nowego, ale nie na siłę, bo tak wypada :P

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

To prawda, co piszecie, ale tez nie mam zamiaru niczego nikomu zabraniać. Własnie pomysł z podsuwaniem ambitniejszej literatury jest bardzo dobry. Lepiej stopniowo kogoś przyzwyczajać, żeby się nie zniechęcił. Bo to jest najgorsze (wiem po sobie).

 

Osobiście nie uważam literatury młodzieżowej za wartościową, ot ktoś sobie znalazł niszę rynkową i trzepie łatwą kasę. Żeby znaleźć dobrą książkę dla młodzieży trzeba by trochę jednak poszukać.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Muszę! - po prostu nie mogę się z wami nie podzielić moim ostatnim odkryciem. Mój zmarły tata, bardzo lubił czytać książki; jego zakurzone zbiory, znajdują się na strychu. Są dość stare. Literatura ta, na ogół jest bardzo inteligentna i trudna do czytania (Witold Gombrowicz i inni mniej lub bardziej poważni artyści) . Z tego względu, rzadko tam zaglądałem. Dzisiaj chcąc przeczytać coś głębszego natknąłem się na "Kłębowisko żmij" Francois'a Mauriac'a. Przeczytałem tylko 10 stron bo musiałem (chciałem) pomóc przy zwożeniu siana.

 

Co to za książka! Tak bardzo mi się podoba! Mój faworyt! Nie jest długa, więc myślałem, że przeczytam ją w ciągu kilku godzin! Jutro to zrobię, zacznę od początku! Nie jest może głęboka; mimo to niesamowicie inteligentna. POLECAM

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale zareklamowałeś!

No to dopisuję do listy, szczególnie, że na Lubimyczytać piszą, że to książka psychologiczna, że analiza człowieka. Takich rzeczy szukam, dzięki. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sami koniecznie ją przeczytaj!!!!!! ;) Ja już nie mogę się doczekać, jutrzejszego dnia, ze względu na tą pozycję. No dobra przeczytam ją pojutrze, ponieważ mam troszkę roboty jutro. Będę musiał skosić trawnik i nawozić żwiru, by podrównać drogę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeśli jest krótka, to może nawet nie będę musiała iść do biblioteki, tylko przeczytam na tablecie. Nienawidzę czytać na ekranie.

A ściągnąć łatwiej niż jechać do biblioteki 30km... :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przeczytałem właśnie, wspomnianą wcześniej przeze mnie książkę "Kłębowisko żmij". Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że mógłbym na nią nie natrafić. Zawiera ona tyle prawd o człowieku; wskazuje drogę; pomaga zrozumieć mechanizmy rządzące naszym jestestwem. W tak wielu sprawach, utożsamiam się z podmiotem lirycznym. Bardzo go polubiłem i mimo jego wielkiej nienawiści, Ludwik zostanie w moim sercu przez długi czas. Tak jest, być może dlatego, że darzę ogromnym szacunkiem starszych ludzi.

 

Postać Izy, wykreowała u mnie wyobrażenie kochającej bezkompromisowo matki. Zyskała w moich oczach ogrom szacunku. Sympatią obdarzyłem Marysię i Łukaszka. Targały mną emocje, a nawet czasami łzy napływały do moich powiek, kiedy Ludwik wspominał o nich w swoim dzienniku. Marynchę i Olimpię również pokochałem. Natomiast od samego początku znienawidziłem (podobnie jak sam podmiot liryczny) dzieci głównego bohatera. Genowefa i Hubert, a nawet Janka (która przecież pod koniec tak szczerze wychwalała Ludwika) sprawili, że moje serce, nie odczuwało nic prócz uczucia silnej niechęci do nich.

 

 

Na koniec chciałbym zacytować komentarz, który pojawił się na znanym wam portalu lubimyczytac, użytkownika Gapcio:

 

 

"Ta niepozorna objętościowo książeczka kryje dogłębną i kompleksową analizę ludzkiej psychiki i motywacji w pełni ich złożoności i z uwypukleniem targających nimi sprzeczności. Mauriac, bezlitosny chirurg, bierze do ręki skalpel, by usunąć maskę człowieka uważanego powszechnie za okrutnego i ukazać nam kryjącą się za nią gmatwaninę myśli, pragnień i blizn.

Widzimy, jak kolejne, wynikające z niedostatecznej komunikacji nieporozumienia pomiędzy bliskimi sobie przecież ludźmi, nawarstwiają się i piętrzą, skutecznie odgradzając ich od siebie i dając solidny fundament rosnącej nienawiści.

Świetna proza, wnikliwa i trafiająca w sedno. Precyzyjny, nieco oschły styl przypomina mi trochę Moravię. Warto czytać."

 

 

 

...A mi nie pozostało nic innego, jak poszukać innych podobnych książek w zbiorach mojego taty.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.