Jump to content
Maciek

Płyta Tygodnia - nowa zabawa (10 kolejka)

Recommended Posts

Tak jak Piotrek, mam problem z wyróżnieniem faworytów. Album bardzo różnorodny, co jest na plus. Bardzo podoba mi się brzmienie gitar, więc na początku te ostrzejsze kawałki wpadły mi w ucho, ale te spokojniejsze są naprawdę magiczne. Przypominają mi trochę dawną Xandrię, a momentami też Theatre of Tragedy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mi z kolei, niekiedy przypomina soundtrack z Witcher 3. Wolne tempo powoduję, że nie jest to płyta na jeden odsłuch, no i jak wspominała Iza, lepsza do słuchania w lesie czy jakieś wędrowce (pokicałby po takiej łączce z okładki). Metal dla koneserów, smakoszy a nie do potupania nogą czy headbangingu. Instrumentarium bardzo bogate, skrzypce, flety bardzo atmosferycznie zaaranżowane. Najbardziej podobają mi się momenty zagrane na pianinie, bardzo melancholijne i nastrojowe. Ogólnie mocnym plusem jest budowany z utworu na utwór klimat. Wokal taki sobie, zależnie od kawałka, słaby lub bardzo dobry lecz pasujący do koncepcji albumu. Okazjonalne wejścia gitar i perkusji, przypominają, że mamy do czynienia z muzyką metalową. Dawka kontrastu i energii na jesienną-zimową chandrę piosenek Todesbonden. Nie mam zdecydowanego faworyta tak jak Alicja. Zespół określiłbym jaki grający dość niekonwencjonalnie, absolutnie niekomercyjny a przez to nieznany i nie odnoszący sukcesów. Niesłusznie zapomniany, prezentujący wyższy poziom umiejętności pod każdym względem od chociażby wczesnej Xandrii czy Edenbridge (nie wiem czy to dobre porównanie). Myślę, że będę powracał do twórczości amerykańskiego bandu, mając nadzieję na świeżą płytę. Wielki ukłony dla Maćka za prezentację!

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Faktycznie, idealna płyta na jesienne wieczory. Podoba mi się jej klimat. Jest taki nostalgiczny. Na plus zaliczam też to, że kompozycje nie są "rozbuchane" i przytłaczające. Dlatego zacieszam i zachwycam się tym albumem jak nienormalna. Tak jak już wyżej zauważono, płyta przypomina początki Xandrii, chociaż jestem skłonna stwierdzić, że brzmi od "młodej" Xandrii nieco lepiej. Przynajmniej dla mnie.

Miejscami wokal mógłby być jednak lepszy - pasuje do ballad i wolniejszych kawałków, ale mam wrażenie, że na tle "cięższych" gitar wypada dość blado.

Powtórzę za większością - to równy album, ale jeśli miałabym wybrać ulubiony utwór, postawiłabym na Ghost of The Cresent Moon. Uwiódł mnie od samego początku.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na początku, po pierwszym przesłuchaniu, wydawało mi się, że to nie do końca moje klimaty, że nie odnajdę się w tej stylistyce i ciężko będzie przechodzić przez kolejne utwory. Może akurat dlatego, że zaczęłam słuchać w złym momencie dnia i nie miałam nastroju na taką muzykę? Bo dla mnie to jest album wyciszajacy, melancholijny, którego trzeba wysłuchać w skupieniu. Przy drugim odtwarzaniu odkryłam nie tylko piękne dźwięki wielu instrumentów, interesujący, wielowymiarowy wokal, ale również taki folkowy, trochę etniczny klimat. Są też mocniejsze, gitarowe momenty, dają przeciwwagę dla lekkości i delikatności aranżacji. Czuć tutaj ducha natury, przyrody i jest to idealna płyta na długie, jesienne spacery :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oczywiście spóźnialscy (UltraViolette, Nightfall, Tai) spokojnie mogą jeszcze przez kolejne dni nadrabiać, przy liście w I poście będzie zawsze napisane kto ma jaką płytę do nadrobienia jeszcze, oczywiście raz z ważnych przyczyn można też opuścić całkowicie kolejkę, choć najlepiej jakby to nie było od razu na początku. ;)

 

Natomiast pozostaje kwestia, kto ma dziś wrzucać. Naditiani nie ma na forum od tygodnia, Adrian nie może i prosił o przesunięcie o tydzień/dwa, więc wypada, że następna osoba na liście, czyli Miguided, zatem czekamy. :)

 

PS Jak Miguided się nie pojawi, to wrzuca następna osoba, czyli Satu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z racji tego iż Naditiani i Miguided są nieobecne na forum, a Adrian prosił o przesunięcie przypada kolej na mnie :)! Już podczas zapisów do zabawy myślałam nad tym jaką płytę Wam zaprezentuję. Mój wybór padł na debiut właściwy Emilie Autumn czyli ,,Enchant". Debiutanckim albumem artystki było ,,On A Day..." zawierające jedynie skrzypcowe kompozycje takie jak La Folia Corelliego czy Largo Bacha poddane interpretacji Autumn. Natomiast na ,,Enchant" znajdziemy 14 utworów autorstwa Emilie, które zabiorą słuchacza w bajkowy świat wiktoriańskiej wróżki, a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, kiedy słucham tego krążka :D. Dlaczego akurat ten album? Klimat tej płyty jest taki delikatny i eteryczny. Momentami melancholijny. Kojarzy mi się z jesienią, rozwiewa troski i przede wszystkim inspiruje :). Poza tym EA jest dla mnie bardzo ważną artystką z naprawdę wielu powodów i sądzę, że zasługuje ona na więcej uwagi :). 

 

latest?cb=20130709062258

 

Linki do albumu:

 

 

Youtube

 

Spotify (album dostępny także do posłuchania na Deezerze i Tidalu)

https://open.spotify.com/album/1Y77SqLqdq1rfwkmubvGi8

 

Miłego słuchania :)!

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Trochę było zamian i przesunięć, ale już jest wszystko na bieżąco, updejt wszelkich spraw organizacyjnych jest w I poście. Jedziemy dalej. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wybacz SatuDreamer, dwa razy próbowałam się przekonać do Twojej propozycji, ale jakoś w ogóle nie trafia do mnie ten album. Może nie jestem znawcą, nie czuję się dobrze w tej stylistyce i przez to utwory wydają mi się bardzo podobne, nijakie. W tym przypadku nie pasuje mi to połączenie "bitów" z klasycznym brzmieniem skrzypiec czy fortepianu. Momentami panuje chaos, utwory są "ciężkie", przytłaczają mnie. Jedynym plusem wydaje się być głos Emilie, który ma ciekawą barwę, wokalistka używa go w na różne sposoby, czasem brzmi syntetycznie, np. w utworze Heard It, a czasem przyjemnie i delikatnie jak np.w How Strange czy trochę swingująco w piosence If You Feel Better.

Przykro mi, że tym razem taka krytyczna recenzja, ale takie są moje odczucia po przesłuchaniu Enchant.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie podoba mi się ten album.

Mam wrażenie, że Emilie chyba nie do końca wie w którym kierunku chcę iść.

Często jej głos jest zagłuszany i tak naprawdę to dosyć nieprzyjemnie się tego słucha. Tylko 'Chambermaid' przypadło mi do gustu. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rany glany! Przez ten wyjazd na Copernicon zupełnie wypadło mi z głowy, że miałam brać w tym wesołym cyrku udział! Wybaczcie za spóźnienie. Nadrabiam, już nadrabiam! :D

Zatem... najpierw odrobię zaległość...

 

Todesbonden – Sleep Now, Quiet Forest  

 

Głos wokalistki bardzo przyjemny. Wysoki, jedwabisty, ale nie zbyt ostry i sympatycznie eteryczny. Byłaby doskonałą wokalistą dla Nightwisha, ale to stanowisko jest już obsadzone przez wystarczająco, wedle mego uznania, kompetentną panią. ;) Jeżeli o muzykę chodzi, to choć definitywnie jest to mój klimat, to nie jest to coś oryginalnego czy też nowatorskiego. Jednak to może być kwestia tylko i wyłącznie moich uszu, które mają tendencję do powolnej akceptacji materiału dźwiękowego i zwykle muszę przesłuchać coś wielokrotnie, by się rozsmakować. Tymczasem na bieżąco komentuję, to, co moje uszy rozumieją, słyszą i interpretują. Bardzo podoba mi się ta folklorystyczna otoczka utworów, ale z kolei ciężka gitara, nieco monotonna i perkusja w typowym dla wielu metalowych lub okołometalowych zespołów stylu jest chyba tym, co czyni ten album pospolitym, a, gdyby ograniczyć ich wpływ lub chociaż go urozmaicić, to mógłby być o wiele lepszy. Wyraźne skrzypce, świetny wokal, pianino... te elementy to niewątpliwy plus.

Instrumentalny (nie licząc klimatycznego jęku) kawałek Surya Namaskara mnie ujął. Na utworze Trianon ciąży klątwa metalowej gitary i perkusji, co mnie smuci, bo te momenty wytchnienia: skrzypce i delikatna gitara bardzo mi odpowiadają. Po dzisiejszym dziesieciogodzinnym dniu pracy bardzo uspokoił mnie kawałek Aengus Óg Fiddle i  Flow My Tears. Chwytliwe klawisze i skrzypce uczyniły zaś z piosenki Fading Empire mojego faworyta z tejże płyty. 

Odnoszę wrażenie, że wrócę jeszcze do tego krążka. Być może nie odkryłam go jeszcze naprawdę i muszę go ponownie posmakować. Ogólnie ocena 7.0 byłaby sprawiedliwa. Dobry album. 

 

Co zaś się tyczy pozycji Satu, to przesłucham jej jutro, najdalej pojutrze i wtedy zedytuję ten post, żeby nie mnożyć bytów i w nim także zamieszczę recenzję jej pozycji. :)

 

EDYCJA: Czas na recenzję płytki Satu! :D

 

Emilie Autumn - Enchant

 

Klimat eterycznej wróżki nie jest za bardzo w moim guście. Manipulacje wokalem są interesujące, nawet jeżeli sam wokal jest dość mało wyróżniający się, ale muzyka nie zapada w pamięci. Album nie sprawił bólu moim uszom, ale także nie pozostawił po sobie wiele, bym mogła jakkolwiek rozszerzyć recenzje. Może lecieć w tle, gdy sprzątam w biurku. Na plus: posprzątałam w szufladzie. :D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Znam twórczość Emily od dość dawna, aczkolwiek ten album nie należy do moich ulubionych - wolę te późniejsze. Jednak jak każdy album Emily jest oryginalny - ona zaskakuje mnie kreatywnością. Autorka bawi się głosem, a teksty piosenek też dla mnie są ciekawe. Chociaż czasem właśnie przez modulacje głosu miałam problem z ich zrozumieniem, więc musiałam je doczytać w sieci :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Momentami barwa głosu Emilie przypomina mi Kari Rueslåtten (np. "Across the sky"), czasem też Candice Night (np. "Juliet"). Najbardziej przypadły mi do gustu otwieracz i zamykacz, czyli "Across the sky" i "What if". Ogólnie utwory są dość różnorodne, przez co można odnieść wrażenie, że na albumie panuje trochę bałagan. Mam mieszane uczucia co do płyty, są fajne momenty, ale są też takie, w których myślę "don't make me listen to it again" ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dzięki Satu poznałem coś całkowicie innego. Nie słucham darkwave czy synthpopu (chyba, że Eurythmics) czy jak to tam się zwie. Podoba mi się wokal Emilie, o ile nie jest zniekształcany, różnorodność oraz skrzypki! Tak poza tym, nie moje klimaty, ten typ muzyki powoduję niekontrolowane ziewanie. Moim faworytem jest "Second Hand Faith" za bluesowe brzmienie oraz "Juliet" za świetną aranżację skrzypek. Ogólnie cieszę się ,że przedstawiłaś twórczość Emilie Autumn. Lubię odkrywać nowe horyzonty, choćby mi się nie podobały ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Todesbonden – Sleep Now, Quiet Forest

 

Napiszę krótko, Maciek przysłał mi tą płytę do przesłuchania już jakiś czas temu. Świetna płyta do słuchania jesienią, trochę kojarzy mi się z twórczością polskiej Dikandy ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak w kwestiach spraw organizacyjnych to w następnej kolejce będzie wrzucać bądź Naditiani (jeśli nadrobi Todesbonden), bądź Miguided (jeśli nadrobi obecną). Jeśli żadna się z nich nie pojawi, to najprawdopodobniej wypadnie kolej Lucifera.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przed odsłuchaniem tej płyty z repertuaru Emilie znałem tylko kilka piosenek i choć mnie od nich nie odrzuciło, to jakoś do nich dotychczas nie wróciłem. Do tej płyty na pewno będę wracał, bo choć dopiero dzisiaj usłyszałem ją po raz pierwszy, od razu mi się spodobała.

Wybieranie faworytów i szeregowanie ich nie jest moją mocną stroną, więc powiem tylko, że jak na razie podobają mi się m.in Prologue: Across the Sky, Epilogue: What If, a krótko po nich Rose Red, Save You.... właściwie większość płyty mógłbym wymienić :) Połączenie elektroniki i żywych instrumentów podoba mi się, tak samo jak różnorodność stylów- nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Jak zwróciła uwagę HietAla słychać czasami podobieństwa wokalne do Candice co w połączeniu z dźwiękami brzmiącym momentami jak tamburyn, a także momentami archaizującym tekstem (na Rose Red), nasunęło mi skojarzenia z BN.

Dzięki za zwrócenie mojej uwagi na tę płytę, Satu :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Po pierwszym odsłuchaniu płyty pomyślałam: not my cup of tea. Synthpop do mnie nie przemawia, a chaotyczny, chwilami poszarpany wokal na „Enchant” po prostu drażni.  Żaden numer nie zwrócił mojej uwagi, wszystkie tylko „przeleciały” w słuchawkach, zlewając się w jedną męczącą całość.  Postanowiłam jednak „pomęczyć się” dalej. Za drugim (i kolejnym) razem wpadł mi w ucho melodyjny prolog „Across The Sky” z delikatnym wokalem Emilie, subtelnie zaśpiewana baśń o Roszpunce („Rapunzel”), nastrojowe „Remember”, skoczny klimat „Juliet” z ładnie wkomponowanymi partiami skrzypiec, a także charakterystyczna linia wokalna w epilogu „What If”.

Emilie ma ciekawą barwę - to na plus. Wyczuwam potencjał wokalny, ale nie do końca odpowiada mi  specyficzna modulacja i intonacja głosu w niektórych utworach, przez którą niekiedy trudno nadążyć za tekstem. To rozprasza moją uwagę.

Podsumowując: Dla mnie muzyczna ciekawostka. Interesujące połączenie stylów, uderzająca różnorodność aranżacji wokalnych. Choć płyta w całości mnie nie przekonała, to kilka wybranych piosenek z pewnością zapamiętam na dłużej.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Już, nadrabiam zaległości! :)

Odnośnie 'Sleep Now, Quiet Forest' to mnie ta płyta mimo wszystko odrzuca.

Muszę przyznać, że jest to mega amatorskie i niedopracowane. Kiedy wszystko zaczyna nabierać uroku, włączają się te słabej jakości gitary i cały czar prysł. Ta muzyka nic mi nie robi, w żaden sposób mnie nie rusza.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bardzo lubię Emilie Autumn,  rzeczony album słyszałem już kiedyś, ale było to chyba z 6-7 lat temu, więc praktycznie go nie pamiętam i słuchałem tak jakby po raz pierwszy. Teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu, utwory są zróżnicowane, tak wokalnie, jak i aranżacyjnie. Niemniej czegoś mi tu brakuje, tej iskry czy melodyki, które wznosiłyby płytę na genialny poziom. Chociaż jest ona niezła i ma mocne momenty, to całościowo nie za bardzo mam ochotę wracać do tego albumu.

 

Traktuję tę płytę jako swego rodzaju jeszcze nieoszlifowany diament i dopiero prawdziwym brylantem jest kolejny album Opheliac, który uwielbiam. Mam wrażenie, że w owym czasie Emilie dopiero dojrzewała muzycznie i krystalizowała swoje umiejętności kompozytorskie.

 

Warto zwrócić uwagę na teksty, bo już wtedy miała talent w tym kierunku. :)

 

 

_____________________________________________________________________________________________

PS Dziś wrzuca Naditiani, to nie znaczy, że jest pół dnia mniej na Emilie Autumn, bo przez kolejne dni cały czas można pisać swoje opinie do niej, tylko chodzi, żeby zachować ten niedzielny tryb.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

szit,znowu zapomniałam o tym forum.Rok akademicki sie zaczyna i mam trochę sporo spraw na głowie

Ta płyta ma w sobie coś intrygującego. Być może jeszcze do niej wrócę. Żaden konkretny utwór mnie nie porwała,nie zrobił ogromnego wrażenia,ale niektóre kompozycje są śliczne,takie kojące np. Rapunzel czy What If. Słucham muzyki zróżnicowanej,wiec mi połączenie klasyki i bitów pasuje :D chociaż musze przyznać,że czasami głos Emily mi tam nie pasuje

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

CS407197-01A-BIG.jpgJa chciałabym Wam polecić coś od Sii.

A konkretniej płytę 'We Are Born', myślę, że to jedna z najbardziej niedocenianych w jej dyskografii. Słucha się tego bardzo przyjemnie np. do niedzielnej kolacji czy podczas sprzątania, album umila czas, ale sprawdzi się też na czarne godziny kiedy nie mamy czego słuchać. :)

 

Linki do płyty:

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sia to wokalistka i kompozytorka, której nie można domówić talentu! Jednak moje uszy przyzwyczajone są do jej późniejszych utworów, np. Chandelier, Titanium czy The Greatest. Osobiście bardzo lubię jeszcze My Love, który znalazł się na soundtracku do Sagi Zmierzch. Chyba nigdy nie słyszałam jej piątego albumu i powiem szczerze, że z dużą uwagą prześledziłam wszystkie piosenki, bo byłam ciekawa, jak Sia brzmiała te kilka lat temu. Album jest bardzo spójny, równy, ale i dość różnorodny. Nie ma tu jakiś wielkich hitów, ale przewijają się motywy i styl, któremu artystka jest wierna do dziś. I chyba za to ja najbardziej cenię. Tworzy w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu i ma niesamowitą, charakterystyczną barwę głosu. Słuchając, trudno ją pomylić z kimś innym. Moimi faworytami są Clap Your Hands - za melodyjny refren i przebojowość łatwo wpadającego w ucho singla, Bring Night jako fajny, imprezowy kawałek oraz dla przeciwwagi nostalgiczny i spokojny I'm In Here. Myślę, że może jeszcze kiedyś sięgnę po inne, starsze płyty Sii, żeby mieć cały obraz ewolucji muzycznej tej utalentowanej piosenkarki :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Znam nowsze płyty tej wokalistki. Utwory są wciągające, bardzo wpadają w ucho i zapadają w pamięć. Tutaj zwraca uwagę okładka z jednej strony estetyczna, na pewien sposób przyciągająca wzrok, a z drugiej strony kiczowata (kolorowe wyciory do fajek wplecione we włosy, plastikowe kryształki i cekiny na twarzy). Byłam ciekawa tej płytki, jednak nie porwała mnie, niestety. Sia ma ciekawą barwę głosu, ale część utworów mnie po prostu drażniła. Najbardziej chyba przypadł mi do gustu utwór Bring Night :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ten głos... Nie da się go pomylić z żadnym innym ;) Początek płyty średni, żaden utwór nie wpadł mi jakoś w ucho, dopiero wspomniany w poprzenich postach "Bring Night" mnie obudził i wtedy przypomniałam sobie, że kilka z tych utworów znam doskonale, bo słuchałam ich w czasach liceum. Oprócz wspomianej piosenki, moim faworytem jest "I'm in here", chwyta za serce. Mimo upływu lat, lubię też w dalszym ciągu "Hurting me now". Cóż, do tych kilku utworów będę wracać chętnie, do całego albumu raczej nie sięgnę ponownie.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Się znam jedynie z takich utworów jak Titanium, Elastic Heart oraz Chandelier. Niestety owy album to zupełnie nie moje klimaty. Żadna kompozycja nie przypadła mi do gustu ani nie zapadła jakoś szczególnie w pamięć :(

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.