Jump to content
Lucid Dreamer

AURI (Tuomas, Troy, Johanna)

Recommended Posts

 mam nadzieję że to jedna ze słabszych kompozycji tego projektu?;)

 

Dokładnie : ) Mam podobne wrażenie i jednocześnie nadzieję. Pamiętam jak było z Life and Times, gdzie Lifetime of Adventure (bo chyba tak się nazywał singiel) było w mocnej drugiej połowie moich ulubionych utworów z płyty. Mam nadzieję, że nowy album Auri będzie tak samo zróżnicowany jak Life and Times, a znając Tuomasa, jeśli tylko nie pójdzie za bardzo w ambient, to będzie. Ogólnie uważam, że cokolwiek wyjdzie spod ręki Tuomasa, nawet jeśli w kontekście jego twórczości jest średnie, to i tak jest lepsze niż większość kompozycji innych artystów z gatunku. :)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nikt jeszcze nie wrzucił oficjalnego teledysku? Nie wierzę! Przecież nie jest tak źle, prawda? ;) Ja akurat uważam, że video dobrze komponuje się z melodią i pasuje do koncepcji utworu. Może i nie porywa, ale też nie odrzuca. Pozwala się wyciszyć. Słuchając cudownie wdzięcznego i słodkiego głosu Joasi (który lubię od dawna), odpływam... Wpadam do króliczej nory i ląduję w innym świecie. Za każdym razem, gdy utwór się kończy, mam niedosyt i odtwarzam go jeszcze raz. Czekam z niecierpliwością na cały krążek i wierzę, że się nie zawiodę.

Bo w moim przypadku jest tak: Nie ma bata, żebym nie wielbiła wszystkiego, co wyjdzie spod Tuomasowego pióra. I gdyby nie on, pewnie nie wiedziałabym, kim jest Patrick Rothfuss, i nie przeczytałabym „Muzyki Milczącego Świata”, której bohaterką jest Auri, samotnie żyjąca w Podspodziu. Polecam lekturę :)

[video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=fYVmmWNskjs

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pojawił się interesujący wywiad z Troyem na temat Auri. Zaskoczyło mnie, że będą w przyszłości kolejne płyty Auri. :)

 

 

 

[video=youtube]

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nowy wywiad, tym razem z całym Auri. O Nightwishu też trochę jest.

[video=youtube]

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Och, tyle wywiadów do nadrobienia! Już się za nie zabieram, a co do teledysku... Cóż, już kilkakrotnie zbierałam się w sobie, by wyrazić moją opinię na jego temat, ale, oczywiście, praca, praca, praca odcięła mnie od takowej możliwości. Słowem... Czy wy też dostrzegacie analogię tego teledysku z klipem do Elan? Oba mają tak podobny przekaz, związany niewątpliwie z esencją życia, starzenia się, samego istnienia, oba są nieco patetyczne (ale to typowe dla Tuomasa i na ogół wcale nie negatywne!) i oba, moim zdaniem, roszcząc sobie prawo do autentyczności, jednak nieco tę autentyczność zatracają. Z całym moim szacunkiem, miłością dla muzyki Maestro, to teledyski nigdy nie były mocną stroną ani NW ani Tuomasa jako takiego. Oczywiście, wyjątkiem w tym wypadku jest teledysk do The Islander. Ten jednak jest po prostu nieco komiczny i przerysowany, choć rozumiem zamysł. Zdecydowanie wolę słuchać jego muzyki, bo to ona tworzy w umyśle niezwykłe obrazy, niż oglądać jej wizualizacje tak dalekie zwykle od perfekcji samej muzyki. ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Auri prezentuje drugi singiel, "The Space Between". Co sądzicie? Lepszy od "Night 13"?

 

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niesamowity, o wiele lepszy od Night13, chociaż tamten też ma coś w sobie. Ale The Space Between zawiera wszystko to, co kocham w muzyce. Nieoczywiste przejścia tempa i tonacji, niebanalną melodię, gdzieśtam wrzucona solóweczka, trochę elektroniki on top i jest ::) O taką muzykę nicnierobiłam :)

 

A teraz serio -  Naprawdę mi się podoba. Jeśli kiedyś NW się rozleci albo stwierdzą, że już dalej nie idą, a Tuomas pójdzie w stronę Auri i rozwinie je jeszcze, to nie obrażę się. To też jest (i mam nadzieję będzie) kawał dobrej muzyki. 

 

The Space Between to jak dla mnie fuzja solo twórczości Tuomasa, trochę elektroniki rodem z Jeana Michela Jarre'a i gitarowo-syntezatorowa solówka jak od Mike'a Oldfielda. Czyli, jakby to powiedzieć, all my choldhood heroes in one song :)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oczywiście, utwór nie zawiódł moich oczekiwań! Jest, tak jak i Night 13, czymś, czego się podziewałam, choć do Night 13 chyba szybciej się przyzwyczaiłam. Ten utwór ma miły pogłos, bębny, ale refren wypada mi z głowy, jakby brakowało mu kręgosłupa, a to jednak singiel, więc raczej powinien mi szybciej zapaść w pamięci. Zapewne muszę się osłuchać. Nie jestem jednak rozczarowana! Jest piękny! :D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Głos Joasi.. rozpływam się za każdym razem!! Cięzko stwierdzić, jak dla mnie oba utwory są magiczne!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Świeży wywiad z Auri zrobiony przez Francuzów. Troy rozbawił wszystkich do łez.

[video=youtube]

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ta płyta, w całości, to coś genialnego! :D Mimo sporej ilości utworów, które nie zawierają standardowej, porywającej budowy (typu zwrotka-refren-zwrotka-refren-solo-refren itd.), ani nawet szczególnie dużo tekstu, album mnie oczarował. Wspaniała jest nieprzewidywalność piosenek. Wiele z nich trwa sobie i trwa i, gdy już myślisz, że wiesz, czego się spodziewać, to nagle, z czapy, pojawia się jakiś zaskakujący element, nagły zwrot akcji! 

I Hope Your World Is Kind poruszył mnie chyba najbardziej; tyle emocji, ten intrygujący rozbrat między chórem, a zwrotką. Poza tym porywający, powracający element orientalny w The Skeleton Tree niezwykle mi się spodobał. Wokal Troya w Desert Flower sprawia, że żałuję, iż częściej nie miał on okazji śpiewać własnych, autonomicznych partii nie tylko na tym krążku, ale także na płytach NW. Sevant to z kolei coś, co kojarzy mi się z miękką wersją Scaretale oraz z muzyką Danny'ego Elfmana; wspaniale jeży włosy na karku! :) Chyba tylko Aphrodite Rising jest dla mnie utworem nieco trudnym do pokochania. Po kilku przesłuchaniach udało mi się oswoić z piosenką i może nawet w końcu ją polubię, ale tymczasem za bardzo kojarzy mi się ona z jakąś dziecinną przyśpiewką do bajki o syrenkach, więc, choć kocham tuomasową dziecinność i uwielbiam bajki, to jakoś trudno mi się z nią zaprzyjaźnić... Za dużo syrenek... Za dużo słodyczy... Ale, co tam! Cała płyta jest miodzio, Tuo, Johanna i Troy powinni dostać po wielkim, pysznym ciachu! Mam nadzieję, że Auri powróci jeszcze kiedyś z jakąś płytą. Skoro mają już nazwę zespołu, to trochę głupio wykorzystywać ją do stworzenia pojedynczego krążka. Oby, w przyszłości, gdy znów się trafi jakaś luka, nagrali coś podobnego, bo Auri oderwało mnie cudownie od zapracowanej rzeczywistości i odrywać mnie będzie jeszcze dłuuugo! ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wygląda na to, że kompozycje na płycie to wysiłek zespołowy, gdyż sprytnie podpisali autorstwo wszystkich utworów w książeczce jako napisane przez Auri. ;) To chyba faktycznie aliaż trzech osobowości, a nie tak jak można było przypuszczać dominacja kompozytorska Tuomasa. :)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zespół opisał, który utwór, gdzie i przez kogo został "zrodzony". :) Zaznaczają też, że były "ubrane, nakarmione i edukowane" przez wszystkich rodziców, więc faktycznie możemy mówić o pracy zespołowej. :)

 

After being bombarded with questions as to the source of the AURI songs, it is as follows:

 

Tracks 1,2,5,7,9,10 were born in a wooded area close to a lake, just outside Kitee, Finland.

Tracks 3,4,6,8 were born in a little village in the countryside of North Yorkshire, England.

Track 11 was a miraculous birth between both.

all of these children were clothed, fed and educated between and in both locations by all parents. Auri was the sole babysitter!

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Teoretycznie można by więc dopasować, że 3,4,6,8 to pomysły Troya, a reszta Tuomasa z Johanną, ale biorąc pod uwagę, że oni się odwiedzali, to ciężko będzie jednoznacznie przypisać.

 

Płyta naprawdę piękna, rośnie z każdym przesłuchaniem. Dużo smaczków do wychwytywania, myślę, że szczególnie Troy miał więcej miejsca w aranżach niż w NW. Po raz pierwszy zagrał na przykład na nowym instrumencie (roland aerophone -poniżej to cudeńko), ale jak zdradził w jednym z wywiadów każdy będzie w szoku w którym utworze. Trzeba będzie się go kiedyś zapytać. ;)

400x250https://portalstudyjny.files.wordpress.com/2017/01/n01_0176.png?w=620&h=384[/img]

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

AURI to zdecydowanie coś dla mnie! Niełatwo zrozumieć i zgłębić wszystko po jednym przesłuchaniu. Ale cały materiał jest magiczny, świeży, bardzo klimatyczny. Dla wielu potrzeba czasu, by oswoić się ze stylem i "innością" kompozycji, które są bogate w nowe dźwięki i mają baśniowy feeling. Przy AURI udaje mi się na moment wyciszyć, zrelaksować. Czuję, że słuchając odpoczywam i napełnia mnie swego rodzaju spokój. To ważne, bo czasami potrzebuję się zresetować i "odlecieć", a  trio znacznie mi ułatwia ten proces :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem od czego zacząć... :D Przyznam się, że po pierwszym odsłuchu miałam wrażenie, że album jest za mało żywy. Sugerując się singlami miałam nadzieję na taki powiew wiosny jak na EFMB. Utwory okazały się liryczne, spokojne. Moim zdecydowanym faworytem jest "I hope your world is kind", bardzo poruszający utwór. Przy okazji szukania tekstu odkryłam, że jest to cytat z Gaimana “You strike me as a kind person. I hope your world is kind. By which I mean, I've heard we see the world not as it is but as we are. A saint sees a world of saints, a killer sees only murderers and victims.” (Drażliwe tematy. Którkie formy i punkty zapalne, opowiadanie Moja ostatnia gospodyni) Na drugim miejscu jest u mnie "Desert Flower", miód na serce! Po którymś odsłuchu skojarzył mi się z

, mega romantyczny. Trzecie miejsce zajmuje instumentalny "The name of the wind", czysta magia. Całość faktycznie brzmi jak muzyka z Kóliczej Nory (jako Alicja potwierdzam :D), jest podróżą do innego świata. Pozostaje mi tylko przeczytać Rothfussa, żeby móc jeszcze bardziej zagłębić się w utworach. Po raz kolejny Tuomas, choć tym razem nie tworzył sam, zadziwił mnie jak bardzo udało mu sie trafić w mój gust. Gdyby Auri było wyłącznie jego dziełem to mogłabym powiedzieć, że mogą dla mnie nie istnieć inni kompozytorzy, skoro Tuomas "włada" metalem i folkiem z elementami celtyckimi, czyli wszystkim, czego mi do szczęścia potrzeba. Mam ogromną nadzieję, że pomiędzy Nightwishowymi wydaniami, będziemy dostawać więcej od Auri. 

Nie śledziłam za bardzo wywiadów, czy oni planują grać na żywo?

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Polecam Waszej uwadze kwietniowy numer Teraz Rock, w którym znalazł się krótki wywiad z TH na temat Auri oraz recenzja albumu.

Ech, ci mężowie i żony...  :-D   :happy:

Mam nadzieję, że tekst jest czytelny. Przyjemnej lektury!

XRQx98l.jpg?2

  • Like 5

Share this post


Link to post
Share on other sites

Minęło trochę czasu od premiery Auri... I jak tam wasze obecne odczucia? Bo ja nie mogę przestać słuchać Auri! Nie ma tygodnia, żeby ten album nie leciał od A do Z w moich głośnikach czy słuchawkach. Zauważyłam, że nawet Aphrodite Rising, który to utwór początkowo odrzuciłam jako nazbyt patetyczny, wręcz do granicy kiczu, zaczęłam lubić (szczególnie kawałki ze "surrender all" oraz chór "arrival" w tle). Chyba najczęściej jednak słucham "See" i "Skeleton Tree" - te lekko orientalne kawałki mnie zaklinają! Są cudowne, odrywające, eskapistyczne! Rzadko słucham Underthing Solstice, choć... jest to moja zdecydowanie ulubiona piosenka na płycie. Kojarzy mi się z Muminkami. W ogóle cała ta płyta sprawiła, że przeczytałam wszystkie posiadane przeze mnie książeczki o Muminkach. Brakuje mi kilku i koniecznie te braki muszę uzupełnić. Mimo zatem sporej dozy celtyckości, mitologii różnorakiej i orientu - serce ta płyta ma, moim zdaniem, doszczętnie fińskie! :D

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przez długi czas nie rozstawałam się z płytą Auri, aż w końcu postanowiłam zabrać ją ze sobą do samochodu! Podczas jazdy zazwyczaj słuchałam zupełnie innych płyt i zespołów. Zrobiłam jednak eksperyment! Wstaję codziennie rano, jadę do pracy - gra Auri, wracam z pracy - gra Auri, jadę po zakupy - gra Auri, jadę do lekarza - gra Auri itd. I wiecie co? Zwykle po 2, 3 tygodniach zmieniałam krążek w odtwarzaczu, ale to trio na pewno zostanie ze mną w aucie na dłużej! Bo naprawdę płynie z tego samo dobro! Jakoś jestem bardziej zrelaksowana, mniej nerwowa, nie przeszkadzają mi korki i upał, mogę jechać, i jechać i słuchać! Polecam przetestować wszystkim kierowcom, AURI działa! Zabierzcie ze sobą w wakacyjną podróż samochodem :)!

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Podobnie jak Ania, Auri traktuje mocno odprężająco i relaksacyjnie. Bardzo trafiona w moje gusta twórczość o spokojnym brzmieniu, refleksyjna i romantyczna. Równie chętnie wracam do niej jak do Sknerusa:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.