Jump to content
LucidDreamer

Wrażenia po koncercie na Czad Festiwalu

Recommended Posts

Wczoraj jako że noc była długa wzięło mnie na wspominki po koncertowe i uświadomiłem sobie na nich że z wieloma z Was ni zamieniłem nawet słowa ,pojęcia nie mam czy przywaliła mnie wasza ilość ,czas też swoje zrobił ,a plany miałem zupełnie inne ,przed koncertem miałem plan z każdym z Was pogadać i z każdym cyknąć pamiątkową fotkę ,Ech niewiele z tych planów wyszło ,co mnie pociesza to to że przynajmniej z każdym z Was z którymi chciałem uściskałem się na przywitanie

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na koncertach jest bardzo mało czasu na indywidualna integracje- niestety:( Ale fakt uścisk powitalny zaliczony:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Najgorsze jest to, że nie mogłam dłużej pogadać z każdym z Was! Wiadomo, że Ania, Adi, Evi, Beatka, Paula, Sami, trochę Sahary, czy Nymph ;) , ale ogólnie tylu było ludzi, a ja z niektórymi ledwie słowo zamieniłam, bo nie było czasu, a i usłyszeć ludzi siedzących naprzeciwko nie dało się niekiedy przez te cudactwa na małej scenie! Żałuję właśnie tak skromnej dozy rozmów z resztą ludzi, a wszyscy byli takiej rozmowy i uwagi warci. Nawet jeżeli nie pogadałam ze wszystkimi i nie ze wszystkimi tyle ile bym chciała, to ten klimat serio był niesamowity. Nie mogę się wciąż nadziwić, jak łatwo się z Wami przebywało, nawet bez tych godzinnych rozmów z każdym z osobna! Po prostu nie czułam się jakoś obca, czy wykluczona, nie czułam tego, co się zdarza w większych grupach, czyli wewnętrznego bardzo wyraźnego podziału na mniejsze frakcje... myślę, że to akurat przynajmniej częściowo zasługa Ani, która dla każdego znalazła czas i wszędzie była, spajając nas jak dyplomowany spawacz więzi międzyludzkich! :D Momentami miałam wrażenie, że się rozmnożyła po prostu, tak bardzo starała się z każdym dłużej pomówić, zamrozić chwilę z każdym Dreamerem. :)

  • Like 12

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tai, wiesz, że Cię kocham ?! Dzięki za tyle miłych słów :) ! Też nie zdążyłam ze wszystkimi pogadać, zrobić sobie fotki..Ale nic straconego! Przy okazji następnego spotkania, bez napięcia "przedkoncertowego", na spokojnie, będzie czas na dłuższe rozmowy, zdjęcia, więcej bliższych kontaktów..Liczę, że znów zbierzemy się w tak licznym gronie :)! Hehehe.."spawacz więzi międzyludzkich" rozwala system ;)! W dodatku dyplomowany! No nie mogę z tego...Tajka, zrobiłaś mi wieczór, noc, rano i cały następny dzień :-D!

  • Like 6

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak nużąca jest monotonia codzienności, że trochę zasłużonych komplementów, skierowanych do właściwych osób nie zawadzi. :D Ach, zresztą to nawet nie są komplementy tylko poetyczne przedstawienie rzeczywistości (do lekkiego patosu zawsze miałam skłonności). Cieszę się Aniu, że zrobiłam Ci duuużo czasu i trochę rozjaśniłam typowy dzień w pracy/domu/na zakupach/w urzędzie. Nie ma wątpliwości, dyplomowany spawaczu więzi międzyludzkich, że tytuł taki jest adekwatny do Twojego zaangażowania w zacieśnianie przyjaźni Dreamerów. Powtórzę jeszcze raz, bo raz to nie dosyć - czekam na kolejny zlot i jeszcze więcej pozytywnej energii. :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Gość

Ustalmy fakty....

Nightwish jakkolwiek jest klasą sam dla siebie to pojechał po bandzie i generalnie pokazał jak ma fanów z Polski w d...

Po odbębnieniu swojego obowiązkowego repertuaru zespół ładnie ukłonił się i sobie poszedł w pizd... nie zagrawszy nawet jednego bisu.

To jak traktuje się wierną publiczność i jak nawiązać kontakt z fanami można było zobaczyć.... wystarczyło poczekać dwa dni na koncert zespołu Sabaton.

W mojej ocenie Nightwish zaczyna zżerać komercha a to przerośnięte monstrum na wokalu jest wielkie rozmiarowo ale wokalnie cienkie jak dupa węża.

Wiem, że każdy z wiernych fanów zawsze będzie kochał Nightwish w tym i ja 43-letni pierdzioch, ale fuck od dawna nie widziałem takiej kichy jeśli chodzi o kontakt  zespół / publika.

Oni grali jakby miedzy scena a ludźmi była ściana.

Możecie się nie zgodzić, ale chemii nie było... a zejście ze sceny bez choćby jednego bisu raczej nie stawia zespołu w dobrym świetle.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Gość, jeśli byłeś/jesteś fanem NW to wiesz, że zespół nie wraca na scenę po pożegnaniu i nie bisuje- tak sobie już dawno postanowili o czym Tuo mówił niejednokrotnie. Co do komercyjnego podejścia do fana to popieram Twoje odczucia choć nie zmienia to mojej aprobaty co do jego twórczości:)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Komercha komerchą - nienawidzę argumentu typu "sprzedał się" jako lekarstwa na wszystkie bolączki fanów. Bisów NW to chyba nigdy nie grał i nigdzie, więc to nie tylko kara dla polskich fanów. Nagłośnienie na festiwalach, na wolnym powietrzu zawsze jest średnie, tak samo jak setlista - zwykle jest ograniczona. Tuomas powiedział już kiedyś, że wiadomo - na festiwalach są różni ludzie, nie tylko fani NW, więc grają wtedy bardziej chwytliwe kawałki, żeby wszyscy mogli się bawić i ogólnie show jest skromniejsze. Zdaje się, że mówił to w kwestii przymusowego nagrania koncertu, podczas Wacken (czego nie chciał, co wielokrotnie  podkreślał, a co było wymogiem wytwórni). I tu pojawia się kwestia strasznej, złej... KOMERCJI. Prawda jest taka, że muzyka to biznes i praca dla muzyka, a nie tylko wielka twórczość i muszą z tego wyżyć. Gdy zespół chce mieć dostęp do wszelkich środków, umożliwiających im realizację muzycznych fantazji i chce mieć większą stabilność finansową (bez strachu, że zostaną w końcu podrzędnym zespolikiem ze wsi, grającym w niszowej wytwórni) musi wyrzec się pewnej dozy swobody, na rzecz woli szefów na górze. Nie ma co się oszukiwać - pirotechnika, przepych, wielkie areny, gadżety, miliony edycji jednego albumu - to jest reklama i cena za swobodę artystyczną. Śmiem wyrazić przekonanie, że NW muzycznie może realizować śmiałe marzenia dzięki temu, że są w wielkiej wytwórni i ich twórczość się sprzedaje; w zamian muszą wypuścić komercyjne single, sypać gadżetami i robić przedstawienie. To ograniczenia swobody i szum medialny to niska cena za możliwości realizacji fantazji i stabilność finansową. Twierdzę, że NW, mimo komercyjnej obecnie kariery, wielkiej kariery, wciąż gra muzykę daleką od bezdennie komercyjnej. A ich rzadkie wizyty tutaj? Skargi powinny iść też do naszych, rodzimych organizatorów, którzy nieczęsto się starają, by ich tu zaprosić.

  • Like 13

Share this post


Link to post
Share on other sites

Szkoda, że nie można dać kilku okejek za jeden post, bo to co napisała Tai jest 100% prawdą i całkowicie się z tym zgadzam. Moim zdaniem NW i tak mają wielką swobodę w kwestii tego co grają (cóż, tego do końca nie wiemy, ale przypuszczam, że gdyby ktoś spróbował kazać Tuomasowi komponować coś, czego on sam by nie chciał, Nightwish zakończyłby współpracę z wielką wytwórnią i wydał resztę albumów nakładem Potoska Publishing :v) i w kwestii tego kiedy będzie następny album. 

 

Nie ma co narzekać, każdy robi to, co uważa, że jest dla niego najbardziej korzystne i zespół też wybiera taki kompromis, żeby wytwórnia była syta i jednocześnie ich duma cała. :)

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Gość, jeśli byłeś/jesteś fanem NW to wiesz, że zespół nie wraca na scenę po pożegnaniu i nie bisuje- tak sobie już dawno postanowili o czym Tuo mówił niejednokrotnie.

Dokładnie tak jak pisze Beatka. Zacytuję wypowiedź Tuomasa w jednym z wywiadów:

 

Rozumiem, że rezygnujecie z bisów na tej trasie. Dlaczego?

 

 Próbujemy unikać niektórych stereotypów. Robienie bisów jest jednym z największych. Chodzi mi o to, że mówisz "Dobranoc. To nasza ostatnia piosenka na dziś" i wszyscy klaskają. Potem wracasz. Każdy wie co się dzieje i moim zdaniem, jest to wyczerpana tradycja. Stawiamy sprawę jasno: z nami masz 100 minut a potem outro. To jest trochę pretensjonalne życzyć dobrej nocy, a potem wrócić. To takie oczywiste.

 

Pełen wywiad: http://nightwish.pl/wywiad-z-tuomasem-26-09-12/

 

Mnie takie tłumaczenie przekonuje i rozumiem punkt widzenia zespołu. Rozumiem też, że dla wielu fanów może to być rozczarowujące. Warto jednak poszukać informacji i sprawdzić dlaczego zespół postępuje tak a nie inaczej zamiast od razu oceniać. Unikniemy wtedy wielu nieporozumień. :)

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Gość

Witajcie. Ja dla odmiany pomimo, że kocham Nightwish po koncercie, po którym tak wiele oczekiwałem czułem się zawiedziony. Przejechałem całą Polskę od Szczecina do Straszęcina, żeby zobaczyć i usłyszeć Nightwish i jak dla mnie było słabo. Kilka miesięcy wstecz, w grudniu ub roku miałem okazję zobaczyć show w Berlinie dodam 2-godzinne z pirotechniką z doskonałym nagłośnieniem. A w Straszęcinie nie dość, że show trwał 85 min, to był praktycznie zupełnie pozbawiony pirotechniki, a także nagłośnienie nie było zbyt dobre. Stałem pośrodku pomiędzy konsoletą i sceną centralnie na środku i szału nie było. Jak dla mnie było zbyt cicho i płasko, a do tego pomiedzy utworami dało się słyszeć dochodzący z oddali odgłoś jakiejś dyskoteki, co mi osobiście psuło całość koncertu. Zainteresowanym na dowód moich słów mogę przesłać próbki nagrań (zarejestrowałem w audio cały koncert), gdzie wyraźnie to słychać. Słowem spore rozczarowanie w porównaniu do koncertu w Berlinie :(

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Gość

Witam serdecznie .

Moje odczucia prawie 46 latka są takie . Nightwishem zainteresowałem się kilka lat temu ale wtedy zespół był dla mnie trochę za "delikatny" właśnie za wokal .Przypadkowo po kilku latach gdzieś za YouTube  zobaczyłem koncert na Waken i powiem szczerze że szczeka mi opadła .  Wszystko grało a wokalistka twardo stawiała warunki na scenie . To było to . Przeszedłem w swoim krótkim  ;) życiu wiele zespołów które słuchałem miesiącami ale zespól N dał mi takiego kopa że nie ma dnia gdy ich nie słucham . Wiadomość o koncercie w Polsce przewaliła cały urlop mój i mojej rodziny do góry nogami . Przygotowania do wyjazdu planowane już od ogłoszenia na waszej stronie . Ale to był, jest mój zespół wiec w drogę . Cały" Czad" mimo że nie był tani , dla mnie fajny .Ale czekałem na ten jeden zespół . Gdy zaczęli koncert modliłem się aby zagrali moje kawałki . I ziściło się . Cały koncert trwał dla mnie jakby grali 5 min ( albo odpłynąłem albo straciłem poczucie czasu ) . Ocknąłem się na końcówce i koniec . Nie daruję jak znowu pojawią się w Polsce, pójdę znad morza gdzie mieszkam nawet w góry na piechotę aby być na koncercie .

Moje odczucia i zarzuty podawane przez poprzedników są jakby to powiedzieć trochę prawdziwe . Po pierwsze nagłośnienie niestety wykierowane było na ok 40 m od sceny więc ci co byli pod sceną mieli trochę pod górkę ( ale mieli bliżej do zespołu ;)) dalej było ok . Trochę pechowo rozgrzewał się zespół na scenie obok wiec było nieprofesjonalne zarzucenie dźwięku z drugiej sceny . Co do kontaktu z publiką było czuć mala barierę albo kulturową albo językową co nieco zaważyło na odbiorze ludzi przypadkowych ( Sabaton trochę pozamiatał ale to inna historia . Ale dla mnie liczy się wykonanie a było na najwyższym poziomie . Widać ze zespól jeszcze zaskoczy i to chyba za sprawą Floor . Dla mnie są dojrzali muzycznie i nie wypaleni co widać i słychać . Oby tak dalej .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Długo się zbierałam z napisaniem swoich wrażeń, bo wiele z tego, co mi leży na sercu, zostało już  napisane przez innych forumowiczów.

Mimo to uznałam, że dorzucę swoje trzy grosze, nie mogłam się powstrzymać, żeby w końcu podzielić odczuciami, szczególnie, że były - choć niekoniecznie w 100% pozytywne - bardzo silne.

Zacznę od tego, że to był zarówno mój pierwszy festiwal, jak i pierwszy koncert w ogóle. Zawsze uważałam, że koncerty to nie moja bajka, że ludzie, tłok, i w ogóle nie da się dobrze bawić bez obaw o swoje życie. I wiecie co? Gdyby nie to, że tydzień później za sprawą @Sami wylądowałam w Hawierzowie, prawdopodobnie myślałabym tak do teraz i zanim wybrałabym się na kolejny koncert w Polsce zastanowiłabym się 3 razy. I zapewne to, co teraz piszę, wyglądałoby zupełnie inaczej, bo to właśnie Czeski koncert przeżyłam tak, jak sobie wymarzyłam, więc wiem, że się da - po prostu na Czadzie nie do końca to wyszło i tyle ;)

 

Co mnie zabolało, to ludzie. Ludzie, których interesowała jedynie, żeby to ONI się świetnie bawili, a reszta, jak na przykład fakt, że robią komuś przy tym krzywdę schodziła na dalszy plan. Chciałam całą sobą przeżywać muzykę, w zamian za to czułam każde włókienko napiętego mięśnia łydki, gdy stojąc na jedynym wolnym kawałku ziemi na jednej nodze walczyłam o zachowanie równowagi. Nie mogłam się skupić przez większość koncertu, cała setlista zlałą się w jednorodną całość. Po wszystkim pamiętałam może 3 utwory, a przeglądając zdjęcia i odtwarzając nagrania myślałam tylko, jak wiele mnie ominęło - jakbym była tam bardziej ciałem, a już niekoniecznie duchem.

Pokrzepiające jest to, że prawdopodobnie niektórzy z nas po prostu mieli pecha. Z tego, co się orientuję, większość ekipy z forum stała mniej-więcej w tym samym obszarze. Po koncercie wracałam z kompletnie obcymi ludźmi i dopóki nie porównaliśmy opasek na nadgarstkach (moja - całkowicie wytarta, kompletnie pozbawiona koloru i wymiętolona i ich- lekko wygnieciona i wyblakła, ale poza tym kolorowa, wzorzysta i bez skazy) niezbyt mi wierzyli, że nie wyolbrzymiam zanadto tego, co działo się pod sceną.

 

Niemniej jednak długo wyczekiwałam na koncert i nie żałuję. Siniaki już zniknęły, ślady po pazurach psychofanki Tuomasa się zagoiły, niedosyt i niesmak jak był, tak jego cień wciąż czai się gdzieś z tyłu głowy, ale pierwsze wrażenie zobaczenia zespołu na żywo zakorzeni się na długo. Sam fakt, że byłam tak blisko i mogłam na żywo, po raz pierwszy zobaczyć, jak powstaje TAKA muzyka - to już wiele. To właśnie na Czadzie ich muzyka stała się dla mnie bardziej "namacalna", a ja do reszty dałam się wciągnąć w Nightwishowy fandom. Tylko i aż tyle ;) Resztę pozytywności otrzymałam z nawiązką w Hawierzowie, gdzie, co prawda większość wrażeń wizualnych wyłapywałam z telebimów i spomiędzy głów dwa razy wyższych ode mnie ludzi, ale i tak rzadko znajdowałam na to czas, pomiędzy headbangowaniem, skakaniem, zdzieraniem gardła i delektowaniem się głosem Floor. Pozostaje mieć nadzieję, że następny koncert w Polsce będzie równie dobry, jak ten w Czechach i zapomnimy o tej niesmacznej części wrażeń z Czadu - tego nam wszystkim serdecznie życzę :)

  • Like 6

Share this post


Link to post
Share on other sites

 Pozostaje mieć nadzieję, że następny koncert w Polsce będzie równie dobry, jak ten w Czechach i zapomnimy o tej niesmacznej części wrażeń z Czadu - tego nam wszystkim serdecznie życzę :)

 

Albo zapakujemy się znowu do samochodu i pojedziemy do Czech albo do Niemiec. Jak nie Mahomet do góry, to góra do Mahometa :D

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ojj... Tak, ten koncert to było coś wspaniałego, do dzisiaj pamiętam, jak moje spojrzenie zetknęło się ze spojrzeniem Adriana :P Ogólnie ten występ wywarł na mnie bardzo duże wrażenie... Dusiłam się, zemdlałam 2 razy i płakałam jak głupia patrzyłam jedynie na Floor jak w obrazek... Po koncercie nie mogłam się pozbierać byłam taka napakowana emocjami, że z zachwytu napisałam cały materiał na moję płytę "Gaya"...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.